Joanna Żubr. Pierwsza kobieta z Virtuti Militari

Strona główna » XIX wiek » Joanna Żubr. Pierwsza kobieta z Virtuti Militari

Joanna Żubr walczyła ramię w ramię z innymi żołnierzami swojego oddziału, wielokrotnie dając dowody swojego bohaterstwa. Ze względu na płeć musiała jednak pokonać wiele przeszkód, zanim ostatecznie otrzymała należne jej zaszczyty.

„Sprzedawaj nasz dom i wszystkie ruchomości” – takie polecenie [Joanna Żubr] dostała w liście od męża [Macieja] na początku 1807 roku. Odezwa, którą Wybicki i Dąbrowski napisali w Berlinie w listopadzie 1806 roku po tym, jak Napoleon po wybuchu wojny francusko-pruskiej zapowiedział utworzenie państwa polskiego, szybko dotarła do Żytomierza.


Reklama


Stało się to za sprawą majora Kamińskiego, dawnego oficera wojska polskiego, który rozpoczął na Wołyniu akcję werbunkową [do powstających oddziałów polskich]. Ochotnicy mieli się przedostać spod zaboru rosyjskiego do uwolnionej od Prusaków Warszawy (…).

Do wojska!

W rozdartym przez rozbiory kraju nie brakowało ludzi gotowych zaryzykować wszystko, by walczyć pod ich rozkazami. Tak też było z Maciejem i Joanną Żubrami. Ona miała dwadzieścia pięć lat, on był o rok starszy (…).  

Joanna Żubr (fot. domena publiczna).
[Gdy małżonkowie dotarli do Warszawy, okazało się, że na pomoc finansową ze strony stryja Macieja, konieczną, by Żubr mógł zostać ułanem, nie mogą liczyć. Poszli więc] prosić o protekcję Józefa Szymanowskiego, oficera ordynansowego w sztabie marszałka Davouta i kapitana w 2. pułku piechoty.

Niestety, wszystkie intratne funkcje zostały już zajęte. Jedyne, co Szymanowski mógł zrobić, to polecić Macieja do najlepszej w całym pułku 7. kompanii pod dowództwem kapitana Kazimierza Słupeckiego. Żubr może rozpocząć w niej służbę w stopniu kaprala. To niewiele jak na szlachcica z niezłym rodowodem, ale wielkiego wyboru nie ma.

<strong>Przeczytaj też:</strong> Pierwsza korespondentka wojenna w historii. Dlaczego tak bardzo żałowała, że przyjęła tę pracę?

Maciej Żubr… i jego „młodszy brat”

Z kapralskiego żołdu Maciej sam mógłby się utrzymać, ale co z żoną? I właśnie wtedy Joanna wpada na pomysł, który mógł przyjść do głowy tylko takiej jak ona buntowniczce. Oznajmia, że zetnie włosy, przebierze się za mężczyznę i wstąpi do wojska razem z mężem, podając się za jego młodszego brata.

W ten sposób będą mogli być razem, a ona również dostanie żołd. Maciej początkowo nie wierzy własnym uszom, ale pomysł zaczyna mu się coraz bardziej podobać.


Reklama


Tym bardziej że jego sprytna żona ma jeszcze inny plan. Joanna naoglądała się w Warszawie, jak niezgrabny krój mają mundury armii Księstwa Warszawskiego. W porównaniu z dopasowanymi, eleganckimi mundurami rosyjskich żołnierzy, których widziała w Żytomierzu, wyglądają jak worki.

To dla niej podwójnie dobra wiadomość. Po pierwsze – pod takim mundurem łatwiej może ukryć kobiece kształty. Po drugie – zna się na krawiectwie i nieźle szyje, postanawia to wykorzystać.

Artykuł stanowi fragment książki Andrzeja Fedorowicza Buntowniczki. Niezwykłe Polki, które robiły, co chciały (Prószyński i S-ka 2019).

Jak długo można udawać mężczyznę?

Podstęp się udał: oboje Żubrowie zostali przyjęci do kompanii kapitana Słupeckiego, [a] (…) Joanna, ukryta pod imieniem Jana, nie mogła się opędzić od zamówień – cały pułk chciał mieć taki fason jak Żubr (…).

Joannie przez kilka miesięcy udawało się skutecznie ukrywać płeć. W czasie zajęć kompanii nie było z tym problemu, jednak na kwaterze przy ulicy Grzybowskiej, gdzie Żubrowie mieszkali razem z innymi żołnierzami, sprawa nie była już taka prosta.


Reklama


Wynajęty przez wojsko od właściciela browaru dom był prymitywnie urządzony, a kobieca fizjologia ma swoje potrzeby. I w końcu pewnego dnia ktoś zauważył, że kadet Jan Żubr jest kobietą.

Frejkadet(ka) Żubrowa

Wzbudziło to w oddziale niemałą sensację, ale kapitan Słupecki nie zamierzał wyciągać z tego zdarzenia poważnych konsekwencji. Lubił Żubrów, uważał ich za dobrych żołnierzy, świetnie prezentujących się na paradach i musztrach, był też zadowolony, że ma w kompanii dobrego krawca.

Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.

Niemniej o zdarzeniu musiał powiadomić przełożonych. Idąc za jego radą, Joanna napisała do dowódcy pułku podanie z prośbą, by mogła pozostać w wojsku. Pułkownik Potocki przyjął sprawę z rozbawieniem, w przeciwieństwie do kapitana nie był jednak przekonany, czy armia to dobre miejsce dla kobiety.

Chcąc delikatnie pozbyć się Joanny, postawił jej warunek, którego, jak sądził, nie przyjmie. Mogła pozostać w pułku jako frejkadet – z własnym mundurem, bronią, wyposażeniem i wyżywieniem, bez grosza żołdu. Jednym słowem, miała służyć za darmo i jeszcze do tego dopłacać.

Żubrowie zaciągnęli się do Armii Księstwa Warszawskiego (fot. J. Suchodolski/domena publiczna).

Pułkownik nie docenił jednak determinacji Żubrowej (…). Zgodziła się na postawione przez pułkownika warunki i gdy wyszła ze spotkania z nim, zdawała się najszczęśliwszą osobą na świecie. Ona, pierwsza Polka, mogła służyć w armii, nie ukrywając swojej płci! „Zdało mi się natenczas, że cały świat jest mój” – opisze ten moment w pamiętnikach wiele lat później.

Chrzest bojowy Joanny

Pierwszy raz Joanna usłyszała świszczące nad głową kule 19 kwietnia 1809 roku. Bitwa z Austriakami pod Raszynem rozpoczęła się wczesnym popołudniem i trwała kilka godzin (…). Joanna pierwszy raz poczuła wtedy, czym jest bitewny szał.

<strong>Przeczytaj też:</strong> Dziesięć przemówień, które zmieniły historię. Najsłynniejsze słowa XX wieku

Walka pochłonęła ją bez reszty. Zniknął strach, nie czuła nic poza chęcią pokonania wrogów. Kiedy zobaczyła austriackich żołnierzy wycofujących się przed ostrzałem, nie zważając na kule i wybuchy, ruszyła za nimi w pościg. Gdy jednak zginął dowodzący polskimi wojskami pułkownik Cyprian Godebski, szala zwycięstwa zaczęła się przechylać na stronę Austriaków (…).

To historyczne wydarzenie było właśnie bojowym chrztem Joanny Żubr. Po podpisaniu konwencji polska armia musiała na jakiś czas opuścić Warszawę, zachowując zdolność bojową.


Reklama


Pod Zamościem

Joanna jeszcze kilkakrotnie brała udział w zwycięskich wypadach „na Austriaka”, między innymi pod Górą Kalwarią. Jednak największe chwile chwały przeżyła w nocy z 19 na 20 maja 1809 roku, kilka dni przed swoimi dwudziestymi siódmymi urodzinami.

Piętnastego maja pierwsza polska dywizja znalazła się pod murami Zamościa. Potężna twierdza obsadzona była przez trzy tysiące austriackich żołnierzy. Początkowo oblegających było kilkakrotnie mniej. Dopiero dwa dni później książę Poniatowski przysłał posiłki z generałem Jeanem Pelletierem na czele. Francuz objął dowództwo nad siłami liczącymi tysiąc pięciuset ludzi.

Swój chrzest bojowy Joanna przeżyła pod Raszynem (fot. J. Chełmoński/domena publiczna).

Joanna była wśród żołnierzy, którzy mieli dokonać szturmu Zamościa. Kolumna dowodzona przez podpułkownika Brzechwę, w której się znalazła, miała początkowo dokonać jedynie pozorowanego ataku na jedno z głównych umocnień – Bramę Lwowską.

Chwile chwały

Nocny szturm rozpoczęły oddziały z drabinami atakujące mury i dwie kolumny idące zdobyć bramy Lubelską i Szczebrzeszyńską. O godzinie 23.00 ostrzał Bramy Lwowskiej z armat rozpoczęła kolumna Brzechwy. O pierwszej w nocy zbliżyła się do niej na odległość kilkudziesięciu metrów.


Reklama


Gdy okazało się, że siły obrońców są mniejsze, niż przypuszczano, podpułkownik zmienił plany – wydał rozkaz prawdziwego ataku. Joanna tylko na to czekała.

Ruszyła do szturmu jako jedna z pierwszych, obok męża. W środku nocy rozświetlanej łunami pożarów oblężonego miasta dotarła do bramy, którą szybko sforsowano. Później był atak na szańce, porzucający broń i poddający się Austriacy, zajęcie miejskiego rynku, setki jeńców, wiwaty mieszkańców – tej nocy, upojona zwycięstwem, nie zmrużyła oka.

Artykuł stanowi fragment książki Andrzeja Fedorowicza Buntowniczki. Niezwykłe Polki, które robiły, co chciały (Prószyński i S-ka 2019).

Następnego dnia generał Pelletier, składając księciu Poniatowskiemu raport o ataku na miasto, wspomniał z podziwem o niezwykłej żołnierce, która jako jedna z pierwszych znalazła się w twierdzy. Sensacyjna informacja rozniosła się szybko i po kilku dniach w Zamościu pojawili się wysłannicy „Gazety Korespondenta Warszawskiego i Zagranicznego”.

Historia walecznej Joanny Żubr, którą opisali w pierwszym czerwcowym numerze, wzbudziła powszechny podziw. Ale wkrótce za zdobytą popularność Joanna musiała zapłacić.

<strong>Przeczytaj też:</strong> Pierwsza kobieta na świecie, która została szefem rządu. A potem zmieniła nazwę swojego państwa

Odznaczenia nie dla kobiet

Czym jest męska zawiść, szczególnie w wojsku, przekonała się, kiedy jej pułk dotarł z Zamościa do Krakowa. Jeszcze w obozie pod Sandomierzem książę Poniatowski wezwał ją do swojej kwatery i tam, w obecności całego sztabu, pochwalił jej waleczność i podarował nową broń. Obiecał też, że będzie mieć ją w pamięci, kiedy przyjdzie do awansów i rozdawania odznaczeń.

W drodze z Sandomierza do Krakowa pułk Joanny starł się jeszcze z Austriakami pod wsią Wrzawy. Żubrowa znów była w awangardzie nacierających, prowadząc konną szpicę, której zadaniem było ściągnięcie na siebie nieprzyjacielskiego ognia i osłona głównych sił. Jednak obiecany przez księcia awans na furiera wciąż nie nadchodził. Miała nadzieję, że dostanie go w końcu w Krakowie.


Reklama


Ale tam czekało ją wielkie rozczarowanie. Za kampanię austriacką  książę Poniatowski polecił komisji do spraw odznaczeń przedstawienie najlepszych żołnierzy do krzyża Virtuti Militari – ustanowionego siedemnaście lat wcześniej najwyższego polskiego orderu za zasługi bojowe. Gdy jednak komisja wśród innych nazwisk wymieniła Joannę, w sztabie podniósł się bunt.

„Nie walczyłam za pieniądze!”

Zazdrośni oficerowie poszli na skargę do księcia, tłumacząc, że kobieta nie powinna być nagradzana takim odznaczeniem. Poniatowski ustąpił i w zamian za Virtuti Militari zaproponował Joannie nagrodę pieniężną.

Joanna Żubrowa na szkicu z własnoręcznie spisanego życiorysu (fot. domena publiczna).

Nie spodziewał się chyba, jaką furię wywoła. Kiedy padła ta propozycja, Joanna po raz pierwszy od dawna poczuła, że łzy napływają jej do oczu. Nie potrafiła ukryć pogardy dla oferty księcia. „Nie walczyłam za pieniądze, ale za honor ojczyzny!” – wyrzuciła ze złością. „Walczyłam jako Polka, a nie jako najemnica. Chociaż nie dacie krzyża, służyć będę i krzyż mieć będę”.

Głęboko rozczarowana brakiem orderu, ale też obiecanego awansu na furiera, obraziła się na dowódców i postanowiła się przenieść do 17. pułku piechoty (…). W nowej jednostce Joanna otrzymała w końcu upragniony awans na furiera (…).


Reklama


W Wielkiej Armii

Żubrowie wyruszyli z idącą na Moskwę Wielką Armią Napoleona (…). Był czerwiec 1812 roku, trzydziestoletnia Joanna miała już stopień sierżanta i wciąż tęskniła za hukiem dział i świstem kul. Emocji w czasie marszu na Moskwę jej nie brakowało.

Pod Bobrujskiem na Białorusi musiała ratować męża przed rosyjskimi dragonami, pod Ostromeckiem z dwudziestoma pięcioma żołnierzami rozpędziła oddział stu pięćdziesięciu Kozaków, pod Nowymi Żurawiczami uratowała zaskoczony przez Rosjan patrol, organizując ryzykowne przejście przez zamarzający Dniepr. Kiedy w końcu w obliczu klęsk Wielka Armia musiała się wycofać z Rosji, polskie oddziały, w których walczyli Żubrowie, osłaniały jej odwrót.

Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.

Fortuna odwróciła się od Joanny w czasie dramatycznej przeprawy przez Berezynę w listopadzie 1812 roku. Ciężko ranna, nie miała nadziei, że przeżyje (…).  Ale najdzielniejszej polskiej żołnierce nie dane było zginąć. Znad Berezyny – przez Wilno i Augustów – dotarła do Warszawy z resztkami oddziałów.

Z tragicznej rosyjskiej kampanii Napoleona wrócił tylko co czwarty polski żołnierz. Joanna weźmie jeszcze udział w walkach o Częstochowę, później będzie chciała razem z Maciejem przedostać się do polskich oddziałów we Francji. W Lublinie zatrzyma ją jednak choroba. Maciej wyjedzie sam, wróci po półtora roku. To pierwszy raz, kiedy Żubrowie rozstali się, i to na tak długo.

Wojskową emeryturę i krzyż Virtuti Militari Joanna otrzymała ostatecznie dzięki księciu Konstantemu (fot. Georg von Bothmann/domena publiczna).

Sprawiedliwość po latach

Z francuskiej batalii Maciej wrócił wyczerpany, z wieloma ranami. Joanna też czuła, że nie ma już siły do dalszej wojaczki. Spędziła na wojnach ponad cztery lata, cały czas z bronią w ręku, na pierwszej linii, narażając życie. Ostateczna decyzja o odejściu z wojska zapadnie, gdy dowództwo zdecyduje o skierowaniu Joanny i Macieja do różnych pułków (…).

Joanna dostanie w końcu swój srebrny krzyż Virtuti Militari po dziewięciu latach od szturmu Zamościa. Stało się to, gdy poszła do Komisji Wojny zjednoczonego z Rosją Królestwa Polskiego, upominając się o zaległy żołd i prawo do wojskowej emerytury.

<strong>Przeczytaj też:</strong> Ciała ofiar obnażano i wieszano na latarniach. Powstańcza Warszawa nie miała litości dla kolaborantów

Przyjął ją generał Józef Rautenstrauch, Polak w rosyjskiej służbie i szef komisji weryfikującej odznaczenia nadane w czasie Księstwa Warszawskiego. Doskonale znał historię Joanny Żubr, kiedy więc stanęła przed nim osobiście, natychmiast zapytał, czy ma krzyż.

Gdy usłyszał, że go nie dostała, zaniemówił. „Jeżeli ta kobieta nie ma krzyża, to nikt go mieć nie powinien” – powiedział po chwili z oburzeniem.


Reklama


Wkrótce o skandalu z nieprzyznaniem Joannie Virtuti Militari za szturm Zamościa wiedziało już spore grono wpływowych osób. Urzędowa machina ruszyła i wkrótce do klepiących biedę Żubrów dotarła dobra wiadomość.

Namiestnik Królestwa Polskiego, wielki książę Konstanty osobiście podjął decyzję, by wypłacać Joannie co miesiąc prawie czterdzieści złotych wojskowej emerytury.

Poznaj losy niezwykłych Polek, które nie cofały się przed niczym – i robiły, co chciały!

Polecamy

Źródło

Tekst stanowi fragment książki Andrzeja Fedorowicza Buntowniczki. Niezwykłe Polki, które robiły, co chciały (Prószyński i S-ka). Książkę znajdziesz w atrakcyjnej cenie na stronie Empiku.

Tytuł, lead, śródtytuły i teksty w nawiasach kwadratowych pochodzą od redakcji. W celu zachowania jednolitości tekstu usunięto przypisy, znajdujące się w wersji książkowej. Tekst został poddany obróbce redakcyjnej w celu wprowadzenia większej liczby akapitów.

Ilustracja tytułowa: bitwa pod Raszynem na obrazie Wojciecha Kossaka (domena publiczna).

Autor
Andrzej Fedorowicz
Dołącz do dyskusji

Jeśli nie chcesz, nie musisz podawać swojego adresu email, nazwy ani adresu strony www. Możesz komentować całkowicie anonimowo.


Reklama

Wielka historia, czyli…

Niesamowite opowieści, unikalne ilustracje, niewiarygodne fakty. Codzienna dawka historii.

Dowiedz się więcej

Dołącz do nas

Rafał Kuzak

Historyk, specjalista od dziejów przedwojennej Polski. Współzałożyciel portalu WielkaHISTORIA.pl. Autor kilkuset artykułów popularnonaukowych. Współautor książek Przedwojenna Polska w liczbach, Okupowana Polska w liczbach oraz Wielka Księga Armii Krajowej.

Wielkie historie w twojej skrzynce

Zapisz się, by dostawać najciekawsze informacje z przeszłości. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.