Od czasów księcia Witolda Kiejstutowicza aż po lata międzywojnia zamieszkiwali zwłaszcza na Wileńszczyźnie. Byli ludem nielicznym, posiadającym unikalną religię, własny język i kulturę. Dzisiaj jest ich w Polsce mniej niż czterystu.
Jedną z najmniej licznych, ale równocześnie najciekawszych mniejszości narodowych Wileńszczyzny byli Karaimi. W mieście ich liczebność szacowano na na początku XX wieku na 300 osób, natomiast w pobliskich Trokach mieszkało ich dwukrotnie więcej.
Reklama
Była to stosunkowo hermetyczna wspólnota łącząca cechy mniejszości etnicznej i religijnej. Wprawdzie podobnie można było określić także Żydów, jednak Karaimem zostawało się wyłącznie z racji urodzenia, natomiast potomków mieszanych małżeństw bez względu na wyznawaną religię – nie uznawano już za członków wspólnoty.
Tajemnicze pochodzenie Karaimów
Do dziś nie ustalono pochodzenia Karaimów, temat ten wciąż wzbudza kontrowersje w środowiskach naukowych. Część badaczy uważa ich za lud turecki, inni sądzą, że mają semickie korzenie.
Obie grupy potwierdzają jednak, że duży wpływ na kształtowanie się Karaimów wywarło sąsiedztwo Słowian, w których otoczeniu żyli przez długie stulecia.
Unikalna religia Karaimów
Karaimi byli wyznawcami odłamu judaizmu, który oddzielił się od głównego nurtu wyznaniowego w VIII stuleciu – odrzucili oni Talmud (zbiór komentarzy do Biblii), akceptując jedynie Stary Testament.
Reklama
Religia powstała na terenie dzisiejszego Iraku, początkowo miała charakter wybitnie misyjny, gminy karaimskie tworzono na Bliskim Wschodzie, w Azji Mniejszej i Hiszpanii. Do X wieku karaimizm rozprzestrzenił się na obszarze południowej Ukrainy, stając się dominującym wyznaniem w państwie Chazarów.
Po jego upadku nieliczni wyznawcy pozostali na Krymie, gdzie przetrwali do czasów współczesnych.
Zaginiony język Karaimów
Karaimi używali w liturgii języka hebrajskiego oraz własnego, należącego do grupy języków tureckich (kipczackich).
Karaimski był nie tylko językiem potocznym, lecz także literackim – najstarszy drukowany przekład Biblii na język karaimski ukazał się w 1841 roku w Eupatorii na Krymie.
Reklama
Tamtejsi wyznawcy posługiwali się również rosyjskim, który z czasem stawał się znacznie bardziej powszechny. Znajomość karaimskiego zanikła w ciągu XX stulecia.
Karaimi w Rzeczypospolitej Obojga Narodów
Pod koniec XIV wieku Karaimi pojawili się na ziemiach litewskich. Wielki książę Witold osiedlił dużą ich grupę na terenie, którym władał, a w Trokach stanowili załogę miejscowego zamku.
Sprowadzono podobno 383 rodziny, część z nich otrzymała nadania ziemskie. W czasach Rzeczypospolitej Obojga Narodów Karaimi stanowili niewielką, ale prężną mniejszość wyznaniową, cieszyli się znaczną autonomią, a na ich czele stał obieralny wójt podległy sądom królewskim.
Polscy Karaimi utrzymywali ścisłe kontakty ze współwyznawcami na Krymie, do czego zresztą zmuszały ich zmiany w zasadach obowiązujących grupę.
Członkowie wspólnoty nie asymilowali się z otoczeniem, wprowadzono także zakaz akcji misyjnej. Karaimi zamykali się więc we własnym kręgu – to właśnie wtedy pojawił się dogmat, że członkiem wspólnoty można zostać wyłącznie z racji urodzenia. Efekty takiej polityki były tragiczne, oznaczały izolację i powolne wymieranie społeczności.
Karaimi w państwie carów
Ze względu na niewielką liczebność Karaimi byli z reguły lojalnymi obywatelami państwa, które zamieszkiwali. Doceniła to Katarzyna II – po podboju Krymu przez Rosjan zainteresowała się losami wspólnoty.
Reklama
Wyznawcy karaimizmu otrzymali pełne prawa obywatelskie (jakich nie dostali Żydzi), chętnie zatrudniano ich w administracji państwowej. Nie dotyczyło to jednak Karaimów z Wileńszczyzny, caryca zmarła bowiem rok po trzecim rozbiorze Polski.
Tamtejsi członkowie wspólnoty pozostali wiernymi poddanymi carów, jednak u schyłku I wojny światowej stanęli przed trudnym wyborem. Powstawały wówczas państwa narodowe, o Wilno toczyli spór Polacy i Litwini.
Między Litwinami i Polakami. Karaimi na Litwie Środkowej
O decyzji miejscowych Karaimów zadecydowały naciski współwyznawców z gminy halickiej, która znalazła się w granicach Polski. W imię zachowania przyjaznych kontaktów Karaimi z Halicza zaapelowali, by ich współwyznawcy z północy, a „zwłaszcza w Trokach i Wilnie”, opowiedzieli się za przyłączeniem Litwy Środkowej do Polski.
Podkreślano, że „Rzeczpospolita Polska od wieków nas, Karaimów, otaczała i teraz otacza opieką macierzyńską jako wiernych gorliwych, a szczerych obywateli państwa tego”. Jednocześnie wyrażano nadzieję, że władze Litwy Kowieńskiej w interesie ocalenia bytu swego i swej przesławnej narodowości -jako „przesławne państwo litewskie wejdzie w ścisłe przymierze lub unię z Polską, jak to dawniej bywało”
Reklama
Jak wiadomo, politycy z Kowna nie brali w ogóle takiej możliwości pod uwagę, ale Litwa Środkowa weszła w skład Polski, co Karaimi powitali z wielką radością. Zresztą niemal od razu – mimo odrębności religijnej i etnicznej oraz braku chęci asymilacyjnych – zaczęli się uważać za Karaimów Polaków, czym bardzo różnili się od przeważającej części mniejszości II Rzeczypospolitej.
„Zasłynęli szczególnie uprawą znakomitych ogórków”
Członkowie wspólnoty byli najczęściej trójjęzyczni, korzystali bowiem z polskiego szkolnictwa publicznego. Nie stanowiło to dla nich specjalnego problemu, gdyż z reguły byli uzdolnieni lingwistycznie.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
„W szkole kolegowałem się z Karaimami” – wspominał Czesław Miłosz. – „Wywodzą się oni, jak sami twierdzą, z sekty esseńczyków, których rękopisy sprzed 2000 lat znaleziono nad Morzem Martwym. Ci przybysze z południa, metalicznie czarnowłosi, bardzo arabscy, zajmowali się u nas głównie rolnictwem i ogrodnictwem. Ich świątynia nazywała się kenessa”.
Wprawdzie Karaimi nie wywodzili się jednak od esseńczyków, ale faktycznie zajmowali się na Wileńszczyźnie głównie ogrodnictwem, którego tradycję przed wiekami przynieśli z Krymu. Oczywiście w okolicach Wilna rosły inne owoce i warzywa, ale przez stulecia potrafili się zaadaptować do miejscowych warunków. Zasłynęli szczególnie uprawą znakomitych ogórków, których nasiona podobno przywieźli z południa.
„Ogórki trockie” – zachwycano się w połowie XIX wieku – „są nierównie większe, dłuższe, równie płodne i soczyste. Karaimi i Tatarowie mieszkający w okolicach Wilna zajmują się obszernie ich uprawą i tysiącami dostarczają na sprzedaż w mieście. Do zwyczajnego kwaszenia są najlepsze trockie, a po nich ruskie”.
Egzotyczne ogórki podobno faktycznie były doskonałe w każdej postaci, zwłaszcza jako małosolne. Karaimi szczególnie lubili je na słodko, z dodatkiem miodu…
Reklama
Karaimi w II Rzeczypospolitej
W okresie międzywojennym liczbę Karaimów w Polsce szacowano na 1,5 tysiąca osób. Mimo iż stanowili małą społeczność, poświęcano im stosunkowo wiele uwagi, co wiązało się ze specyfiką ich kultury oraz faktem, że z tego środowiska wywodziło się wielu uczonych (szczególnie orientalistów).
Od 1924 roku ukazywała się w Wilnie „Myśl Karaimska”, w latach późniejszych pojawiło się pierwsze na świecie karaimskojęzyczne czasopismo „Głos Karaimski”. W 1936 roku osobowość prawną uzyskał Karaimski Związek Religijny, a w Trokach powstały karaimskie szkoła oraz teatr.
W zamian wyznawcy odpłacali się lojalnością wobec państwa polskiego. Podobno w domach litewskich Karaimów na jednej półce stały obok siebie książki liturgiczne w języku karaimskim oraz Trylogia po polsku. W 1930 roku gminę w Trokach odwiedził prezydent Ignacy Mościcki i ofiarował wyznawcom specjalną szafę – skarbiec na przywileje królewskie i państwowe.
Relacja z karaimskiej restauracji
Na przybyszach spoza Wileńszczyzny nieznających dotychczas Karaimów wizyta w Trokach wywierała nieprawdopodobne wrażenie. Wprawdzie Karaimi stanowili tam tylko niespełna 8 procent ludności, jednak na terenie samego miasta wydawali się znacznie bardziej widoczni. Reporter „Kuriera Bydgoskiego” relacjonował w sierpniu 1933 roku:
Reklama
Pewnie to kawiarenka ten Zakątek Karaimski. Zza proga zachęcająco spoglądają ku mnie melancholijne, marzące, migdałowego kształtu oczy dziecięce. Jakiś nieznany mi język, trochę gardłowy, lecz przecie nie żydowski. Ciekawe. Wchodzę więc do tego Zakątka.
Gospodarz, który mimo semickiego nosa nie posiada tego nieuchwytnego, a niemiłego »coś« z charakteru Żydów, częstuje potrawami, w każdym razie nie litewskimi: surowe mięso przyprawione na ostro, ogórki, trochę inne niż zwykłe, przetykane kawałkami baraniny, nawleczone na patyk.
Na deser dostaję kleistą chałwę z orzechami i kruche pierożki napełnione miodem. Gospodarz zachwala w specjalny sposób przywędzone kurczęta: »Prawdziwie po karaimsku«.
Odwiedziny w karaimskim kenesie
Jeszcze większe wrażenie zrobiła na reporterze wizyta kenesie. Zrozumiał wówczas, że Karaimi faktycznie stanowią społeczność całkowicie odrębną od innych, które również zadomowiły się na terenie Rzeczypospolitej.
Bieleje na tle jeziora mała i skromna, wsunięta za parterowe domki. Na kopułach kenesy dwie wydłużone kule. Wprowadza mnie zakrystian, zwyczajem muzułmańskim zmieniając obuwie. Wnętrze czyste, miłe, lecz prawie ubogie. Bogactwa zostały wywiezione podczas wojny światowej przez Rosjan. Za firanką głównego ołtarza spoczywa księga Starego Testamentu; tekst dziesięciorga przykazań widnieje na tablicach ołtarza w języku hebrajskim.
(…) Obserwuję z dala karaimskiego duchownego: jest ubrany w strój zbliżony do ubrania pastorów, nosi w klin przyciętą brodę (Karaimi, oprócz małych wąsów, golą zarost). Chasanowie, tak się nazywają po karaimsku, muszą być żonaci; są to przeważnie ludzie z wyższym wykształceniem.
Reklama
W kenesie stoją dwa rzędy ławek, a nad nimi u wejścia chór, na którego balustradzie wisi wieniec dożynkowy. To stary zwyczaj karaimski: ofiarowanie kenesie wieńca uplecionego z całorocznych plonów rolniczych i ogrodniczych; pomiędzy kłosami zbóż widać misterne kwiatki zrobione z ziaren ogórka.
Powojenne losy Karaimów
Wileńscy i troccy Karaimi nie zostali zgładzeni podczas Holokaustu, hitlerowcy nie uznali ich za Żydów. Większość wraz z ludnością polską została zmuszona po wojnie do wyjazdu na zachód.
Ulegli rozproszeniu, ich gminy utworzono we Wrocławiu, w Warszawie, Gdańsku i Opolu. We Wrocławiu w przysposobionym do tego pokoju w mieszkaniu jednego z wyznawców przez pewien czas funkcjonowała kenesa.
Karaimi gromadzili się również na cmentarzu wspólnoty w Warszawie, ale ich kult religijny ograniczał się już wyłącznie do praktyk w gronie rodziny.
Karaimi w dzisiejszej Polsce
Obecnie nie ma w Polsce żadnej kenesy ani żyjącego hazzana, karaimskiego duchownego, a liczba wyznawców spadła do 346 osób (na Litwie niespełna 300). I tylko 1/3 polskich Karaimów zadeklarowała, że ich współmałżonkowie również są Karaimami.
W Wilnie ich śladów nie można już odnaleźć, natomiast w Trokach – jak najbardziej. Zachowały się charakterystyczne drewniane domy pomalowane w pastelowe barwy i ustawione szczytami do głównej ulicy. Znajdują się tam również trzy (stan na 2017 rok) restauracje oferujące przysmaki karaimskiej kuchni.
Reklama
Każdy, kto spróbuje kibinów (fantastyczne pierogi z kruchego ciasta), na zawsze zapamięta nazwę tej najmniej licznej mniejszości etnicznej Wileńszczyzny…
Poznaj też najważniejsze statystyki pozwalające zrozumieć przedwojenne Wilno.
Źródło
Tekst stanowi fragment książki Sławomira Kopra i Tomasza Stańczyka pt. Ostatnie lata polskich Kresów (Wydawnictwo Fronda 2020).
Porywający obraz polskiego wschodu
Tytuł, lead oraz śródtytuły pochodzą od redakcji. Tekst został poddany podstawowej obróbce korektorskiej. Redakcja poprawiła informację o liczebności Karaimów w Polsce zgodnie ze Spisem Powszechnym z 2011 roku.
2 komentarze