Koszmar życia w warszawskim getcie. Jedna piąta mieszkańców umarła z głodu zanim wysłano ich do komór gazowych

Strona główna » II wojna światowa » Koszmar życia w warszawskim getcie. Jedna piąta mieszkańców umarła z głodu zanim wysłano ich do komór gazowych

Przewodniczący judenratu Adam Czerniaków szacował, że mniej niż 1/40 żywności docierała do getta legalną drogą. Tylko przemyt pozwalał wydłużyć egzystencję 450 tysięcy nieszczęśników zamkniętych w więzieniu o powierzchni niespełna czterech kilometrów kwadratowych. Prowiantu stale jednak brakowało. W efekcie co piąty mieszkaniec warszawskiego getta umarł z głodu jeszcze zanim Niemcy zdecydowali o eksterminacji całej reszty.

Na początku było upokarzanie, na przykład golenie czy wyrywanie bród ortodoksyjnym Żydom przy akompaniamencie śmiechu i blokowanie w bankach kont należących do polskich Żydów. Później wszedł w życie zakaz zgromadzeń religijnych i uboju rytualnego,  a wszystkie żydowskie firmy otrzymały aryjskiego zarządcę.


Reklama


W grudniu 1939 roku nałożono na Żydów w Warszawie obowiązek oznaczania okien sklepów gwiazdą Dawida. Wszystkie osoby powyżej dwunastego roku życia miały nosić na prawym ramieniu opaskę z niebieską gwiazdą. Ten, kto tego nie zrobił, ryzykował śmierć, wyrok mógł wydać i wykonać niemiecki żołnierz, żandarm albo policjant, który stwierdził wykroczenie. Krótko mówiąc: człowiek sprawdzający papiery.

Zadanie niemieckiej propagandy: Żydzi mają bać się Polaków, Polacy Żydów

Następnie niewielka, choć agresywna część mieszkańców miasta zaczęła niszczyć żydowskie sklepy i bić Żydów. Zapewniło to. Niemcom pretekst, by jeszcze silniej odizolować żydowską społeczność.

Most nad ulicą Chłodną łączący dwie części getta warszawskiego. Fotografia z 1942 roku.

Propaganda tamtego okresu ostrzegała Polaków przed żydowskim zagrożeniem związanym z roznoszeniem przez nich chorób zakaźnych, a Żydów – przed zagrożeniem ze strony Polaków, którzy przychodzili, by „odebrać swoje”.

Z artykułów propagandowych wynika, że Niemcy rozumieli podejmowane przez Polaków próby „odzyskania swojego”, z drugiej strony musieli dbać o porządek. Z tego względu okupant nakazał wcześniej mianowanemu judenratowi wybudowanie muru wokół „obszaru zagrożonego tyfusem”.


Reklama


Getto warszawskie. Więzienie dla 450 tysięcy Żydów

Żydzi sami mieli ponieść koszty. Nie-Żydzi musieli opuścić okolicę. Było ich ponad sto tysięcy. Około stu czterdziestu tysięcy Żydów z innych dzielnic miasta otrzymało nakaz zajęcia ich miejsca. Mogli wziąć ze sobą jedynie bagaż podręczny i pościel.

W listopadzie 1940 roku, a dokładnie: w sobotę, 16 listopada, zamknięto bramy getta. Dzielnica (…) przekształciła się w więzienie obejmujące niecałe cztery kilometry kwadratowe. W marcu 1941 roku w tej zamkniętej części miasta przebywało czterysta pięćdziesiąt tysięcy osób; żadne getto w Europie nie liczyło tylu mieszkańców.

Tekst stanowi fragment książki Pietera van Osa pt. Już nie chcę być człowiekiem. Opowieść o przetrwaniu Zagłady (Wydawnictwo Poznańskie 2021).

Jedna piąta umarła z głodu

Ludzie mieszkali stłoczeni i cierpieli głód. Na podstawie kartek żywnościowych otrzymywali dziennie pięćset kalorii. Tak było w początkowym okresie. Później przydział obniżono do dwustu kalorii.

Dla zachowania zdrowia człowiekowi potrzeba dziennie od dwóch tysięcy do dwóch i pół tysiąca kalorii. W XXI wieku Europejczyk zjada przeciętnie trzy i pół tysiąca kalorii. Mieszkańcom najbiedniejszych państw świata, takich jak Kongo czy Malawi, musi wystarczyć tysiąc sześćset kalorii.

Zanim Niemcy latem 1942 roku wywieźli do obozu zagłady w Treblince większą część mieszkańców getta, jedna osoba na pięć zdążyła umrzeć z głodu. Wszędzie na ulicach leżały zwłoki, które nocami ekipy pogrzebowe zbierały na ręczne wózki. W grudniu 1941 roku, w najgorszym okresie, służby te co noc przewoziły sto pięćdziesiąt trupów.

Zmieniła nazwisko, by zdobyć jedzenie

Jedzenie zajmowało myśli wszystkich, nieustannie, osoby, które przetrwały, rozpisują się o tym w swoich wspomnieniach. Głód i brak wszystkiego rządziły również życiem Mali [Kizel, nastolatki zamkniętej w getcie wraz z rodziną i głównej bohaterki książki Już nie chcę być człowiekiem].


Reklama


Zmieniła nazwisko, by zdobyć kartki na żywność. Po tym, jak ich ulica została zbombardowana, mieszkała u siostry Chai, jej męża Majlocha i ich synka Samka u rodziny Wasermanów. Mala mogła dostać kartki jedynie pod warunkiem, że siostra poda ją za własną córkę. Od tego czasu nazywała się zatem oficjalnie Marilka Waserman.

Głód potrafił zniszczyć najlepsze relacje. Siostra Mali, Mira, pokłóciła się z przyjaciółką po tym, jak Mala przyniosła od niej kawałek bułki. Kiedy Mala odwiedziła dziewczynę, żeby odebrać coś dla siostry, ta pałaszowała kawał bagietki.

Targ w getcie warszawskim (fot. Bundesarchiv / Cusian, Albert / CC-BY-SA 3.0).

Nie poczęstowała gościa, więc korzystając z chwili nieuwagi, Mala odłamała piętkę i ukryła ją w kieszeni. Wkrótce potem dziewczyna stanęła pod drzwiami rodziny Wasermanów. Nie dostała tego, po co przyszła, na dodatek Mira nakrzyczała na nią, że nie podzieliła się jedzeniem. „Moja siostra powinna była zabrać ci całą bułkę!”.

„Każdy jest skłonny do kradzieży chleba”

Później, gdy w getcie stłoczono jeszcze więcej ludzi, głód doprowadził do kłótni pomiędzy Malą a Rózką, jej najlepszą przyjaciółką w tamtym czasie. Przyjaciółka nie mogła znaleźć kartki na chleb. Jej rodzina zrzuciła winę na Malę, która wcześniej tego dnia złożyła Rózce wizytę, i wzięła ją w krzyżowy ogień pytań.


Reklama


Tylko ojciec rodziny ufał, że Mala nie zabrała kartki – pochodziła przecież z dobrej rodziny, była córką głęboko wierzącego człowieka. Szwagier się z tym nie zgadzał. Twierdził, że każdy jest skłonny do kradzieży chleba. Mala się rozpłakała.

Rodzina zamknęła ją w czymś w rodzaju komórki wypełnionej wyprodukowanym własnym sumptem mydłem. Nie dostała nic do jedzenia ani do picia, nie stało tam żadne łóżko, śmierdziało za to – jak pamięta Mala – nieznośnie. Do domu mogła wrócić pod warunkiem zwrócenia kartki… której nie miała.

Głodujące dzieci z warszawskiego getta (Bundesarchiv/Albert Cusian/CC-BY-SA 3.0).
Głodujące dzieci z warszawskiego getta (Bundesarchiv/Albert Cusian/CC-BY-SA 3.0).

Dzień później w piekarni przyłapano człowieka z kartką Rózki i dopiero wówczas rodzice jej przyjaciółki pozwolili Mali wrócić do domu.

Niedługo później Rózka poprosiła Malę o wybaczenie. Mala nie była do tego skłonna. Rózka upadła na kolana. Koleżanki, które zorganizowały to spotkanie, musiały przytrzymać Malę, żeby nie odeszła. Ostatecznie darowała przyjaciółce. Zrozumiała, że głód wyczynia z ludźmi dziwne rzeczy.

Przeczytaj też o pierwszych godzinach w piekle Treblinki. „W ciągu pół dnia nie było śladu po całym transporcie”


Reklama


Źródło

Powyższy tekst stanowi fragment książki Pietera van Osa pt. Już nie chcę być człowiekiem. Opowieść o przetrwaniu Zagłady. Ukazała się ona nakładem Wydawnictwa Poznańskiego w 2021 roku.

Tytuł, lead oraz śródtytuły pochodzą od redakcji. Tekst został poddany podstawowej obróbce korektorskiej.

Opowieść o przetrwaniu Zagłady

Autor
Pieter van Os
Dołącz do dyskusji

Jeśli nie chcesz, nie musisz podawać swojego adresu email, nazwy ani adresu strony www. Możesz komentować całkowicie anonimowo.


Reklama

Wielka historia, czyli…

Niesamowite opowieści, unikalne ilustracje, niewiarygodne fakty. Codzienna dawka historii.

Dowiedz się więcej

Dołącz do nas

Rafał Kuzak

Historyk, specjalista od dziejów przedwojennej Polski. Współzałożyciel portalu WielkaHISTORIA.pl. Autor kilkuset artykułów popularnonaukowych. Współautor książek Przedwojenna Polska w liczbach, Okupowana Polska w liczbach oraz Wielka Księga Armii Krajowej.

Wielkie historie w twojej skrzynce

Zapisz się, by dostawać najciekawsze informacje z przeszłości. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.