Przywódcy antyszwedzkiej partyzantki w Wielkopolsce liczyli, że bez problemu odbiją Leszno z rąk okupanta. Rzeczywistość boleśnie zweryfikowała ich plany. Okazało się, że mieszczanie zamiast im pomóc stanęli po stronie Skandynawów. W efekcie przeprowadzony 17 kwietnia 1656 roku szturm kilkusetosobowego oddziału konfederatów zakończył się bolesną klęską. Kiedy, dzięki fortelowi, udało się w końcu zdobyć miasto szlachta wzięła krwawy odwet.
Pierwsza większa operacja wojskowa zorganizowana po zawiązaniu się [15 marca 1656 roku] konfederacji we Wrocławiu została przeprowadzona na terenie ziemi wschowskiej. Jej obszar leżał w bezpośrednim sąsiedztwie granicy ze Śląskiem oraz powiatu kościańskiego (…) głównego miejsce działań Wielkopolan.
Reklama
Mieszczanie po stronie Szwedów
Wieści o zawiązaniu się konfederacji dotarły do przebywającego za granicą starosty generalnego Bogusława Leszczyńskiego. W liście adresowanym do wojewody podlaskiego deklarował, że przyłącza się do konfederacji, aprobuje jej postanowienia oraz wyraża zgodę na zajęcie siedziby rodu Leszczyńskich – Leszna.
W pospiesznym tempie siły Jana Piotra Opalińskiego przegrupowały się i ok. 15 kwietnia skierowały się w stronę miasta. Zdobycie Leszna wbrew pozorom okazało się nie takie proste.
Załoga liczyła ok. 300 dobrze uzbrojonych żołnierzy szwedzkich, wspieranych przez mieszkańców, którzy nie tylko nie poparli konfederatów, ale na dodatek pomagali załodze szwedzkiej. Komendantem miasta oraz dowódcą garnizonu był pułkownik Lintorm.
W zarządzie miastem pomagał mu starosta wschowski, prawa ręka Bogusława Leszczyńskiego – Jan Szlichtyng. To dzięki akcji agitacyjnej prowadzonej przez Szlichtynga mieszkańcy miasta widzieli wroga raczej w konfederatach aniżeli w Szwedach.
Reklama
Przed miastem wzniesiono specjalne umocnienia, zbudowane ze stosów drewna, za którymi ukryła się piechota wraz z armatami. Gdy tylko siły Opalińskiego zbliżyły się do miasta, obrońcy rozpoczęli zza umocnień ostrzał konfederatów, a szwedzka jazda ruszyła do ataku.
Miasto zdobyte fortelem
Opaliński odepchnął ich w stronę miasta, ale przeprowadzony 17 kwietnia szturm zakończył się klęską konfederatów, a pod murami padło ok. 60 Wielkopolan. Opaliński nakazał wycofanie się i odłożenie ataku na następny dzień.
Kolejne szturmy groziły utratą dalszych żołnierzy, a na to dowódca nie mógł sobie pozwolić, tym bardziej że kampania dopiero się rozpoczynała. W tej sytuacji postanowił posłużyć się podstępem, by pozbawić garnizon szwedzki wsparcia mieszkańców.
Napisał on list do mieszkańców, w którym informował o zbliżaniu się posiłków z ciężkim sprzętem oblężniczym oraz o surowych karach dla tych, którzy trwaliby w wierności wobec władz okupacyjnych. Chcąc wzmocnić efekt oddziaływania swojego listu, dołączył do niego pismo Bogusława Leszczyńskiego, w którym podskarbi koronny wzywał do poddania miasta. List ten zawierał stosowne dyspozycje dla Jana Szlichtynga.
Fortel się powiódł. Mieszkańcy opuścili swoje stanowiska, rzucili broń i rozpoczęli gwałtowną ucieczkę w kierunku Wschowy. Sytuacja wywołała zamieszanie i popłoch wśród żołnierzy garnizonu. Ucieczką salwował się nawet komendant miasta Lintorm oraz Jan Szlichtyng. Obaj zbiegli do Poznania. Opaliński natychmiast wykorzystał sytuację i 18 kwietnia przystąpił do szturmu. Pogrążone w chaosie miasto stało się teraz łatwym celem.
Wszystkich wycięto w pień
Konfederaci wdarli się do środka, po czym wybili stacjonującą w nim załogę. Sytuacja wymknęła się spod kontroli, ponieważ nie poprzestano jedynie na Szwedach. Mszcząc się za zabitych poprzedniego dnia towarzyszy, konfederaci zaczęli mordować mieszkańców. Wespazjan Kochowski tak opisał to wydarzenie:
Reklama
[…] szlachta, mszcząc się za śmierć swoich towarzyszy, dopędziła ich na drodze i wszystkich bez różnicy wycięła w pień. Następnie okoliczni chłopi, naszedłszy Leszno, całe je splądrowali, a potem, wzbogaceni znaczną zdobyczą, nie markując swawoli, podłożyli ogień i przestronne to miasteczko niemal miasto doszczętnie spalili […].
Spalenie Leszna było jednym z istotniejszych wydarzeń w czasie drugiej wojny północnej. W przestrzeni publicznej krążyło o nim wiele nieprawd i kłamliwych informacji. Co gorsza, narracja szwedzka o okrutnych i niezdyscyplinowanych konfederatach mogła zachwiać całym ruchem partyzanckim działającym w Rzeczypospolitej Obojga Narodów.
Powtarzano fałszywe informacje o spaleniu ciała [dopiero co pochowanego w Lesznie] generała artylerii Krzysztofa Arciszewskiego oraz o wielu innych zbrodniach. Osobą, która odegrała niepoślednią rolę w rozpowszechnianiu tych kalumnii, był rektor akademii w Lesznie – Jan Amos Komensky.
Jego propaganda o okrucieństwie Polaków była rozpowszechniana za granicą. Strona polska postanowiła jednak wykorzystać wieści o „zniesieniu” Leszna na swoją korzyść. Bardzo szybko pojawiły się informacje o zdobyciu miasta, ogromnym zwycięstwie konfederatów i odebrania Leszna „zdrajcom”.
Reklama
Źródło
Artykuł stanowi fragment książki Bartosza Staręgowskiego pt. Powstanie wielkopolskie 1655-1657. Ukazała się ona w 2022 roku nakładem wydawnictwa Bellona.
Opis wysiłku Wielkopolan w walce ze Szwedami
Tytuł, lead, śródtytuły i teksty w nawiasach kwadratowych pochodzą od redakcji. W celu zachowania jednolitości tekstu usunięto przypisy, znajdujące się w wersji książkowej. Tekst został poddany obróbce redakcyjnej w celu wprowadzenia większej liczby akapitów i skrócony.
Ilustracja tytułowa: Obraz Józefa Brandta Potyczka ze Szwedami (domena publiczna).