Przez długi czas wydawało się, że kule się go nie imają. Lauri Törni – Amerykanom znany jako Larry Thorne – bił się z komunistami w trzech różnych armiach. Jego fenomenalny talent dowódczy, odwagę i ślepą determinację doceniali Finowie. Ale też Waffen SS, które go szkoliło, i US Army, której oddziałami dowodził w Wietnamie. Czy kiedykolwiek o nim słyszałeś?
Urodził się jako Lauri Törni w 1919 roku w fińskim mieście Viipuri (Wyborg) w Karelii. Od najmłodszych lat marzył o tym, by zostać żołnierzem. Do wojska zaciągnął się jako młody chłopak na krótko przed wybuchem II wojny światowej. Gdy Związek Sowiecki w listopadzie 1939 roku zaatakował Finlandię, Törni od razu trafił na front. Jego przełożeni nie mogli uwierzyć własnym oczom. Okazał się superżołnierzem.
Reklama
Wykazywał fenomenalny instynkt na polu bitwy. Był wytrzymały, szybki i nie znał słowa „strach”. Prowadził brawurowe ataki i wypady za linię wroga. Brał udział w walkach wręcz, zasadzkach i potyczkach. Kule się go nie imały, a on nigdy nie chybiał. Armia nie mogła nie dostrzec, że ma do czynienia z kimś wyjątkowym.
Pod koniec wojny zimowej Törni został więc wysłany do szkoły oficerskiej. W marcu 1940 roku Finlandia i Związek Sowiecki podpisały porozumienie o zawieszeniu broni. Fińscy przywódcy wiedzieli jednak, że to nie koniec. Dlatego starali się jak najlepiej wyszkolić swoich młodych oficerów.
Sprzymierzeńcy Trzeciej Rzeszy
Rząd Finlandii na początku 1941 roku zawarł porozumienie z rządem III Rzeszy, na mocy którego grupa fińskich oficerów miała zostać przeszkolona przez Niemców. Finowie chcieli być uczeni przez Wehrmacht, ale Niemcy skierowali ich do ośrodka Waffen-SS. Taki też mundur przywdział Törni. […]
Waffen-SS to jednak nie to samo co jednostki SS pełniące służbę wartowniczą w obozach koncentracyjnych i dokonujące masowych rozstrzeliwań. Waffen-SS to były elitarne oddziały frontowe, wykonujące takie same zadania jak Wehrmacht. Służyło w nich wielu obcokrajowców.
Reklama
[…] [Törniemu nie bardzo podobało się w Waffen-SS]. Nie mówił dobrze po niemiecku, nie akceptował pruskiego drylu i ostrego traktowania przez niemieckich przełożonych. Ideologia narodowosocjalistyczna była mu wstrętna.
Gdy w czerwcu 1941 roku Finlandia znowu znalazła się w stanie wojny z Sowietami, rozpoczęła się tak zwana wojna kontynuacyjna – Törni natychmiast zażądał powrotu do domu. Chciał walczyć z bolszewikami w mundurze armii własnego kraju. Tak też się stało.
[..] Związek Sowiecki w listopadzie 1939 roku zaatakował Finlandię. Odebrał jej Karelię, kolebkę fińskiej świadomości narodowej. Finlandia nigdy się nie pogodziła z tym bezprawiem.Gdy rok po zakończeniu wojny zimowej nadarzyła się okazja do rewanżu, Finowie przystąpili do działania. Chcieli po prostu odebrać co swoje. […] Finowie nie związali się z Hitlerem z miłości. Łączyła ich po prostu wspólnota interesu. To był pragmatyzm. […]
Jego rodzinne miasto i jego mała ojczyzna – Karelia – znalazły się w 1940 roku pod sowieckim zaborem. Rodzice Törniego musieli opuścić dom rodzinny, porzucić niemal cały dobytek i dołączyć do masy uchodźców uciekających na północ. Czy można się w takiej sytuacji dziwić, że ten młody chłopak rwał się do walki i marzył o odbiciu swojej ziemi z rąk czerwonych?
Wojenna maszyna
[…] To, czego dokonał podczas wojny zimowej, było niczym w porównaniu z heroizmem, jakim wykazał się tym razem. Był najlepszym żołnierzem całej fińskiej armii. Weźmy choćby jego pierwszy głęboki rekonesans. Wraz z grupą żołnierzy wdarł się głęboko na sowieckie terytorium. Z uczernionymi twarzami przemieszczali się jak duchy między bolszewickimi jednostkami.Reklama
Törni wziął dwóch jeńców, przejął bardzo ważne dokumenty, a przy okazji urządził zasadzkę na konwój Armii Czerwonej. Wraz z kilkoma żołnierzami uderzył znienacka na kilkudziesięciu bolszewików jadących ciężarówkami i zabił ich wszystkich. Następnie ścigany przez przeważające siły czerwonych, pod nosem nieprzyjacielskich posterunków, oddziałek Törniego przedarł się z powrotem do swoich na ukradzionych łódkach. Akcja ta jeszcze przez wiele lat była analizowana i stawiana za wzór w fińskich szkołach wojskowych.
[…] Do końca wojny Törni brał udział w kilkuset akcjach bojowych. Był kilkakrotnie ranny. Jego ludzie szli za nim jak w dym. Każdy chciał służyć pod jego dowództwem. Żołnierze Törniego z dumą nosili na ramionach naszywki z literą „T” przeplatającą się z błyskawicą.Mieli opinię największych twardzieli na całym froncie wschodnim. Sam Törni został uhonorowany najwyższym fińskim odznaczeniem – Krzyżem Mannerheima. Niemcy, którzy go podziwiali, dali mu Krzyż Żelazny. Sowieci, którzy się go panicznie bali, wyznaczyli zaś za jego głowę wysoką nagrodę.
[…] Bohaterstwo Törniego i jego ludzi nie mogło zmienić tego, że Sowieci mieli nad Finami miażdżącą przewagę liczebną, i wkrótce zaczęli ich spychać do obrony. W 1944 roku, podczas odwrotu na północ, oddział Törniego walczył niemal codziennie. Stanowił straż tylną fińskiej armii.Reklama
Tych 100–200 ludzi było jak straż pożarna – posyłano ich na ratunek, gdy w jakimś miejscu Sowieci przerwali front lub próbowali okrążyć jakąś fińską jednostkę. Törni wykonywał zadania niewykonalne. Wychodził obronną ręką z każdej opresji. Właśnie wtedy przeszedł do legendy. Opowieści o nim krążyły w całej armii. Podziwiali go wszyscy fińscy żołnierze.
[…] Zawieszenie broni z Sowietami podpisano we wrześniu 1944 roku. Sytuacja Finlandii była dramatyczna. Groził jej los Polski, czyli całkowite podporządkowanie totalitarnemu sąsiadowi. NKWD niemal otwarcie działało na terenie tego kraju, aresztując i porywając do Moskwy fińskich antykomunistów. Panoszyła się również Aliancka Komisja Kontroli, w skład której wchodziło 15 Brytyjczyków i… 200 bolszewików. […]Walka w nowych barwach?
[…] [Törni] był przerażony tym, co się dzieje. Zdemobilizowany po wojnie nie wiedział, co ze sobą począć. Rwał się do czynu. […]Gestapo przysłało po niego, a także kilku innych fińskich oficerów, okręt podwodny, który zabrał ich do Rzeszy. Mieli przejść przeszkolenie w walce partyzanckiej. Nic z tego jednak nie wyszło, bo imperium Hitlera niebawem skapitulowało. […] Törni po wojnie trafił do brytyjskiego obozu jenieckiego, z którego jednak szybko uciekł. Wrócił do Finlandii, a tam… został zamknięty w więzieniu. […]
Sąd uznał, że Törni, wchodząc w konszachty z Gestapo, dopuścił się zdrady głównej, i wymierzył mu karę sześciu lat więzienia. Törni oczywiście nie zamierzał się temu podporządkować i podjął wiele prób ucieczki. Za każdym razem jednak go łapano. Wreszcie, w grudniu 1948 roku, został ułaskawiony i wyszedł na wolność. To już były nieco inne czasy. […]
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
Nie potrafił się odnaleźć w nowej sytuacji. Umiał tylko walczyć. Chciał dalej bić znienawidzonych komunistów, ale w Finlandii oczywiście robić tego nie mógł. Dlatego zdecydował się wyjechać do Stanów Zjednoczonych. […] W brawurowy sposób uciekł z Finlandii – terroryzując pistoletem taksówkarza – i w 1950 roku, z przystankiem w Wenezueli, trafił do Stanów. Po prostu zeskoczył ze statku u wybrzeża Alabamy i wpław dostał się do brzegu.
Superżołnierz się nie starzeje
To, że niegdyś nosił mundur Waffen-SS, nie nastrajało do niego pozytywnie. Pomógł mu jednak William J. Donovan, były szef tajnych operacji amerykańskiego wywiadu, który dostrzegł w nim wspaniałego żołnierza. W efekcie presji Donovana Kongres USA przyjął specjalną ustawę, w której przyznał Törniemu – wtedy już Larry’emu Thorne’owi – obywatelstwo. […] Oczywiście natychmiast zaciągnął się do sił specjalnych. […]
Reklama
Chociaż nie był już najmłodszy, sprawnością fizyczną przewyższał najbardziej wytrzymałych rekrutów. Uzyskiwał doskonałe wyniki podczas ćwiczeń. W 1962 roku dowodził zaś pododdziałem, który w irańskich górach Zagros miał odnaleźć szczątki amerykańskiego samolotu szpiegowskiego i jego załogi. Zadanie wykonał bezbłędnie. Ciała znalazł, a wrak, wyposażony w ściśle tajny, nowoczesny sprzęt, wysadził w powietrze.
Jego żywiołem była wojna, wtedy działał bez za[1]rzutu. W czasach pokoju sprawiał jednak przełożonym spore problemy. Jego służba garnizonowa była pasmem brutalnych barowych bójek, wypadków samochodowych i innych wybryków. Wszystko to działo się na ogół na rauszu, bo – jak mówili zgodnie ludzie, którzy go znali – gdy Thorne pił, wstępował w niego diabeł. […]
Thorne – już jako kapitan US Army – był w Wietnamie w dwóch turach. Służbę zaczął w 1963 roku. I znowu robił to, co potrafił najlepiej – urządzał zasadzki, rajdy na tyły wroga i wysadzanie w powietrze wrogich obozów. Tym razem nie rozgrywało się to w pokrytej śniegiem południowej Finlandii, ale w parnej wietnamskiej dżungli. Wróg był jednak ten sam – komuniści. Thorne’a odznaczono dwoma Purpurowymi Sercami i zaszczytnym orderem Brązowej Gwiazdy.
18 października 1965 roku brał udział w kolejnej akcji bojowej. Był na pokładzie śmigłowca CH-34. Nadzorował odwrót swoich ludzi, jak zwykle pole walki opuścił ostatni. Nad dżunglą zebrały się tymczasem gęste chmury i rozpoczęła się nawałnica.
W pewnej chwili ze śmigłowcem Thorne’a urwała się łączność. Po maszynie zaginął wszelki ślad. Mimo zorganizowania kilkudziesięciu misji poszukiwawczych nie udało się jej odnaleźć… […] Sprawa wyjaśniła się jednak w 1999 roku, gdy szczątki CH-34 i jego załogi odnaleziono na zboczu wznoszącego się ponad dżunglę wzgórza.
Źródło
Powyższy tekst stanowi fragment wywiadu z Michaelem Cleverleyem zamieszczonego w książce Piotra Zychowicza pt. Alianci. Opowieści niepoprawne politycznie (Rebis 2021). Pozycja do kupienia na Empik.com.
Najnowsza publikacja Piotra Zychowicza już w sprzedaży
Tytuł, lead oraz śródtytuły pochodzą od redakcji. Tekst został poddany podstawowej obróbce korektorskiej.
3 komentarze