Po śmierci Juliusza Cezara przyszłość matki jego syna, Kleopatry, stanęła pod znakiem zapytania. Królowa Egiptu potrzebowała nowego protektora. Wydawało się, że tylko jeden człowiek, będzie w stanie zapewnić jej bezpieczeństwo i pozycję polityczną. W 41 roku p.n.e. pełna władza nad wschodnią częścią państwa rzymskiego znajdowała się już w rękach generała Marka Antoniusza. Oto jak wyglądało spotkanie w Tarsie w Anatolii, które dało początek najsłynniejszemu romansowi epoki antyku.
Królowa Egiptu doskonale rozumie, że spotkanie z Markiem Antoniuszem będzie decydujące nie tylko dla losów jej samej, lecz także dla przyszłości jej syna na tronie i całego królestwa. Po latach niestabilności i walk dynastycznych Antoniusz pojawia się jako władca absolutny i wszystko wskazuje na to, że będzie nim przez długi czas.
Reklama
Dlatego tak ważne jest dla Kleopatry, by pozyskać go jako sprzymierzeńca, przekonać, że także jemu opłaca się stać przy niej zarówno ze względów osobistych, jak i racji politycznych, dokładnie tak samo, jak przedtem Cezarowi. Innymi słowy, musi użyć odpowiednich argumentów, aby przekonać go do opowiedzenia się po jej stronie. Tak, ale jakich?
Religia w służbie polityki. Marek Antoniusz jako Dionizos
Mimo dystansu dwóch tysięcy lat możemy zrozumieć strategię przygotowaną przez Kleopatrę na to spotkanie, jakbyśmy stali tuż obok niej. Królowa postanawia skupić się na dwóch poziomach: publicznym (oficjalnym) i osobistym (prywatnym).
Jest wysoce prawdopodobne, że egipska władczyni uważnie śledziła, poprzez listy i informatorów, triumfalną podróż Antoniusza do Grecji i zauważyła tytuł Nowego Dionizosa, którym lud go chętnie obdarza.
Dzisiaj to wyrażenie może wywołać uśmiech, ale w czasach starożytnych, w społeczeństwie przednaukowym i przedtechnologicznym, wierzenia były zakorzenione głęboko, a obecność bogów przenikała każdy aspekt codzienności. Mówienie o człowieku jako o bogu nie stanowiło zwykłego pochlebstwa, ale zakładało osobistą wiarę i nadzieję na lepszą przyszłość.
Reklama
Przy wszystkich różnicach jest to podobne do tego, co dzieje się dzisiaj, gdy papieże, duchowni czy zwykli chrześcijanie po procesie kanonizacyjnym są ogłaszani świętymi. Dwa tysiące lat temu ludzie naprawdę myśleli, że niektóre osoby, zwłaszcza wielcy przywódcy i dobroczyńcy, mogą zostać ubóstwieni (tak właśnie stało się z Cezarem, po śmierci uważanym za boga i posiadającym poświęcone sobie świątynie, obrzędy i kapłanów).
To nie przypadek, że Kleopatra zadbała o szerzenie wiary, że ona sama stanowi reinkarnację Izydy. Ta mała dygresja była potrzebna, aby zrozumieć, jak królowa Egiptu planuje obrócić na swoją korzyść popularne przekonania religijne i połączyć je z królewskimi zaszczytami, aby umocnić swój związek z Antoniuszem.
Jeśli ludzie uznają go za Nowego Dionizosa, to ona na spotkaniu przedstawi się jako Afrodyta (dla Rzymian – Wenus). Konkretnie jako Wenus „wychodząca z wód” (Venus Anadyomene), ponieważ przybędzie do Tarsu, płynąc w górę rzeki Kydnos.
Zaślubiny bogów. Co zaplanowała Kleopatra?
Kleopatra postanawia zmienić wydźwięk swej wizyty i proste dyplomatyczne spotkanie chce zamienić w zaślubiny dwojga bogów: jego, Dionizosa, zdolnego obdarzać nieśmiertelnością, i jej, Afrodyty, bogini miłości, piękna i płodności.
Jest to mądry ruch, dowodzący przenikliwości umysłu Kleopatry i jej dalekosiężnego myślenia o zdobywaniu i sprawowaniu władzy. Królowa Egiptu przewyższa pod tym względem większość koronowanych głów swojej epoki, a nawet czasów późniejszych.
Spotkanie, które ma się odbyć, musi zrobić wrażenie nie tylko na Antoniuszu, lecz także na całej Azji Mniejszej, być czymś podobnym do królewskich ślubów transmitowanych dziś bezpośrednio na cały świat przez telewizję.
Reklama
Jak zauważył Michael Grant, jednoczą się tu dwa bóstwa, doskonale znane wszystkim – choć pod różnymi imionami – w całym basenie Morza Śródziemnego. W Egipcie odpowiednikiem Dionizosa (Antoniusza) jest Ozyrys, a Afrodyty (Kleopatry) – Izyda, której wcielenie na ziemi stanowi właśnie władczyni.
Dla ludu egipskiego istnieje jeszcze jedno nieodłączne znaczenie, które królowa bierze pod uwagę, aby przypieczętować poparcie ludu we własnym domu: Izyda (Kleopatra) jest zarówno siostrą, jak i żoną Ozyrysa (Dionizosa – Antoniusza), a to automatycznie legitymizuje ich więź, ponieważ w dynastiach ptolemejskich brat i siostra zasiadają na tronie zjednoczeni małżeństwem.
Wszystkiego tego oczywiście Antoniusz nie jest świadomy. Podczas gdy on czeka na Kleopatrę w Tarsie, bawiąc się na przyjęciach, ucztach i spotkaniach, ona tka wokół niego sieć, w którą wpadnie bez możliwości ucieczki.
Nikt nie widział czegoś równie pięknego i wspaniałego
Poza oficjalnym i religijnym wymiarem spotkanie ma również charakter osobisty. W tym aspekcie Kleopatra przygotowuje bezprecedensową niespodziankę, w której przewyższy samą siebie.
Reklama
Zaraz po przybyciu do Cylicji królowa Egiptu każe udekorować i przygotować dla siebie duży statek, którym zamierza popłynąć w górę rzeki Kydnos do Tarsu na spotkanie z Antoniuszem. Nie wiemy, czy jest to może ten sam olbrzymi thalamegos, którym wraz z Cezarem płynęła po Nilu, spędzając swój romantyczny miesiąc miodowy.
Antoniusz i jego urzędnicy zasypują ją listami z prośbą o pośpiech, ale ona się tym nie przejmuje, wręcz przeciwnie – niczym gwiazda filmowa każe na siebie czekać i wyrusza dopiero wtedy, gdy statek jest gotowy: poddano go tak licznym modyfikacjom, że pamięć o jego wyglądzie będzie przekazywana przez stulecia.
Wyobraźcie sobie więc ten wielki statek, jak po rzuceniu cum zaczyna majestatycznie poruszać się po wodzie i z triumfalną powolnością wpływa do ujścia Kydnos, a później podąża w górę rzeki. Miejscowi towarzyszą mu po obu brzegach. Dzieci biegają, starcy stoją z otwartymi ustami. W ich oczach wygląda to tak, jakby przybył do nich pojazd kosmiczny.
Nikt dotąd nie widział czegoś równie pięknego i wspaniałego. Wieść o niezwykłym statku rozchodzi się jak dziki pożar po całym regionie i nawet mieszkańcy Tarsu zostawiają wszystko i biegną, by podziwiać ten pływający cud.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
Potężny magnes. Przybycie Kleopatry do Tarsu
A Antoniusz? Siedzi na placu w Tarsie ze swoimi oficerami i czeka na przybycie królowej. Otacza ich liczny tłum gapiów, ale i znamienitych gości, którzy pragną być świadkami historycznego spotkania. Antoniusz jest prawdopodobnie zirytowany zachowaniem Kleopatry i jej nieznośnym zwlekaniem, ale wie, że długie oczekiwanie wreszcie dobiega końca.
W pewnym momencie coś się zaczyna dziać. Antoniusz i jego oficerowie rozglądają się na wszystkie strony. Tłum porusza się, faluje. Po całym placu rozchodzi się nieznany zapach, z każdą chwilą coraz bardziej intensywny. Lekki wietrzyk niesie ów aromat, jednocześnie świeży i wyrazisty, zdający się wypełniać płuca tysiącem woni.
Reklama
Ludzie rozglądają się wokół, dociekając, skąd ten egzotyczny zapach dobiega. Ale wkrótce nie tylko on wypełnia powietrze. Dołącza do niego odległy i równie słodki dźwięk, z każdą chwilą wyraźniejszy. Zebrani próbują zrozumieć, co się dzieje, rozglądają się dokoła. Potem ktoś krzyczy, wskazuje na rzekę i wszyscy biegną do brzegu, jakby przyciągał ich magnes o niezwykłej sile.
Antoniusz i jego ludzie pozostają na swoich miejscach, zdumieni, samotni pośród marmurów i kolumnad nagle opustoszałego placu. Ów potężny magnes, który przyciąga mieszkańców, to Kleopatra. Jej statek pojawia się na rzece.
Efekty specjalne. Poruszenie zmysłów na rozkaz Kleopatry
Królowa dobrze zaplanowała swoje przybycie, poruszając po kolei zmysły: najpierw węch perfumami, a potem słuch muzyką. Teraz kolej na wzrok. Antoniusz nie znajduje słów na opisanie tego, co jawi się jego oczom.
Wielki statek Kleopatry jest widoczny na spokojnych wodach rzeki w całej okazałości. Rufa, całkowicie pokryta złotem, lśni w słońcu. Rzędy wioseł połyskujących srebrem wznoszą się i wpadają do wody z uroczystą regularnością przy dźwięku fletów, lir i dud.
Reklama
Statek przypomina wszystkim ogromny różowy obłok zawieszony nad wodą. To z powodu wielkich żagli barwionych purpurą. Wiemy, jak niezmiernie drogi jest ten pigment (można go otrzymać w maleńkich dawkach tylko z jednego rodzaju morskiego skorupiaka): prosta tunika w kolorze purpury jest warta fortunę, a co dopiero żagiel!
To właśnie żagle są nasycone pochodzącymi z odległych krain wonnymi esencjami, których aromaty wiatr przyniósł do miasta, spowijając nimi tłum na placu. Dodatkowo na pokładzie rozstawiono wielkie kadzielnice, a spalane w nich kadzidło i inne substancje roztaczają słodkie i intensywne zapachy.
Jest to „efekt specjalny” zrealizowany na rozkaz Kleopatry, która stara się na wszelkie sposoby zadziwiać i fascynować. A najlepsze wciąż jeszcze przed nami.
Przypadek bez precedensu. Spotkanie Marka Antoniusza i Kleopatry
Gdy statek się zbliża, otoczony małymi łodziami eskorty niczym pszczela królowa w gromadzie robotnic, Antoniusz zauważa półnagie kobiety stojące pośród wydętych purpurowych żagli.
To najpiękniejsze służące Kleopatry, przypominające nereidy i gracje. Zostały symbolicznie postawione przy wiośle sterowymi na górnym pokładzie okrętu (w rzeczywistości prowadzonego przez najlepszych żeglarzy królowej, ukrytych przed wzrokiem wszystkich).
A oto i ona, Kleopatra. Antoniusz wstaje, ma oczy i usta szeroko otwarte. Królowa Egiptu leży pod złotym baldachimem, a dzieci, podobne do amorków, które znamy z fresków, powiewają nad nią wielkimi wachlarzami ze strusich piór.
Wszystko to jest niezwykłym, czerpiącym z mitologii przedstawieniem, prawdziwym tableau vivant świadomie wykorzystującym element erotyczny, jednak prawdziwą kulminację stanowi ona sama, przedstawiająca się jako Wenus, „wystrojona niczym Afrodyta na obrazach”, jak wyznaje Plutarch.
Reklama
Innymi słowy, półnaga lub wręcz całkiem naga. Królowa, która przybywa tak odkryta na oficjalne spotkanie, to przypadek bezprecedensowy. W całej historii nie znamy zapisu o królewskim spotkaniu dającym się porównać do tego. Korzystając ze współczesnych odniesień, moglibyśmy powiedzieć, że to przyjazd w stylu Lady Gagi, tak jest ekscentryczny i prowokacyjny. Osiąga jednak pożądany rezultat.
Majstersztyk egipskiej królowej
Wyraz twarzy Marka Antoniusza nie różni się zbytnio od miny Jima Carreya w Masce, kiedy opada mu szczęka. Rzymski generał nie odrywa wzroku od Kleopatry, a jego zdumienie przeplata się z ekscytacją małego chłopca. Spogląda po swoich oficerach i przyjaciołach, którzy są tak samo zaskoczeni jak on. Wszyscy jednak od razu rozumieją, że królowa dosłownie ofiarowuje się wielkiemu rzymskiemu przywódcy.
Atmosferę zbliżającego się mitologicznego zjednoczenia podkreśla tłum, który teraz otwarcie uznaje to wydarzenie za przybycie Afrodyty ze swym orszakiem, by spotkać Dionizosa, a przede wszystkim połączyć się z nim dla dobra Azji.
Kleopatra wykazuje się niezwykłą zręcznością. Zna czułe punkty ludzi i zaspokaja ich pragnienia, wykorzystując religię. Tak samo postępuje z Antoniuszem: wie, że ma on słabość do kobiet, do teatralności i przyjęć, które kończą się rozpustą.
Reklama
Jej ekscentryczne pojawienie się na pokładzie „mitologicznej” łodzi jest dowodem tego, jak znakomicie się przygotowała. I jeśli Antoniusz zamierza teraz zdobyć nie tylko kobietę, ale przede wszystkim kobietę i królową (co politycznie byłoby niezwykle korzystne), to Kleopatra sięga znacznie dalej: zamierza uwieść Antoniusza i uzyskać poprzez niego ochronę Rzymu dla Egiptu, dla siebie samej i dla swego syna Cezariona.
Źródło
Powyższy tekst stanowi fragment książki Alberta Angeli pt. Kleopatra. Królowa, która rzuciła wyzwanie Rzymowi i zdobyła wieczną sławę. Ukazała się ona nakładem wydawnictwa Czytelnik w 2021 roku w tłumaczeniu Tomasza Kwietnia.
Tytuł, lead oraz śródtytuły pochodzą od redakcji. Tekst został poddany podstawowej obróbce korektorskiej.
1 komentarz