Maria Konopnicka i Maria Dulębianka. Co naprawdę je łączyło?

Strona główna » XIX wiek » Maria Konopnicka i Maria Dulębianka. Co naprawdę je łączyło?

Dzieliło je niemal dwadzieścia lat różnicy wieku. Łączyła bliska przyjaźń, a może znacznie, znacznie więcej. Maria Dulębianka dla Marii Konopnickiej poświęciła karierę artystki, przez lata malując… tylko swoją towarzyszkę. Z drugiej strony była dla niej niewątpliwą inspiracją. Co naprawdę łączyło wielką prekursorkę feminizmu i wybitną pisarkę?

Jeszcze do niedawna Maria Dulębianka była chyba najbardziej przemilczaną postacią w biografii Marii Konopnickiej. Także dzisiaj pytanie o związek tych dwóch kobiet nie pasuje do stworzonego jeszcze przez samą poetkę wizerunku. Informacja, że niedoszła autorka hymnu narodowego mogła być lesbijką, przyprawia niektórych o palpitacje serca.


Reklama


„Matczyna relacja”

Przesada? Nie, skoro z oburzeniem spotkała się nawet wydana w 1963 roku biografia Konopnicka jakiej nie znamy Marii Szypowskiej.

Niektóre środowiska głośno protestują przeciwko takiej hipotezie jako „szarpiącej święte imię poetki”. Na przykład Rafał A. Ziemkiewicz w tekście Lesbijski związek Konopnickiej — historia z niczego argumentował, że był to związek:

(…) uznanej sławy z podziwiającą ją uczennicą, matczyna relacja z przybraną córką, a nie z kochanką. Gdyby współcześni wyczuwali we wzajemnym odnoszeniu się pań do siebie cokolwiek innego, z pewnością wywołałoby to skandal i zostałoby odnotowane.

Maria Konopnicka na obrazie Dulębianki. Przez wiele lat pisarka pozwalała się portretować wyłącznie swojej przyjaciółce.

A jednak współcześni coś wyczuwali…

No to proszę bardzo — incydent podczas marcowej akademii ku czci Orzeszkowej, która odbyła się w sali Starego Teatru w Krakowie w 1907 roku. Uroczystość zasadniczą połączono z ogólnopolskim zjazdem kobiet, który się odbył w Warszawie w dniach 9-11 czerwca 1907 roku.

Podczas trwających trzy dni podniosłych mów i dyskusji, wśród okolicznościowych rautów coś „zazgrzytało” niespodzianie.

 „Zakończenie tego kongresu — wspominała Anna Leo — odbyło się w przykrych okolicznościach. Konopnicka, rozdrażniona niewłaściwym zachowaniem się publiczności podczas przemówienia Marii Dulębianki i niewłaściwymi wystąpieniami niektórych uczestniczek, powstała z fotela prezydialnego i opuściła salę nie pożegnawszy kongresistek”.

<strong>Przeczytaj też:</strong> Wybitna artystka dwa razy trafiała do psychiatryka. Czemu mąż chciał zrobić z niej wariatkę?

Jak podaje biografka Konopnickiej, Maria Szypowska, wedle oficjalnych wyjaśnień poszło o to, że w czasie referatu Dulębianki o prawach politycznych kobiety reprezentantki stowarzyszeń będących pod wpływem narodowej demokracji przeszkadzały prelegentce ironicznymi uwagami, śmiechem i protestami. Poufnie szeptano, że wcale nie o sprawy polityczne poszło, ale o jakieś uszczypliwe uwagi na temat przyjaźni prelegentki–malarki i przewodniczącej–poetki.

Wedle sprawozdania w  „Kurjerze Warszawskim” z 13 czerwca część audytorium „wykazywała jakiś osobliwy nastrój denerwując prelegentkę”. (…)

Relacja siostrzana i… wątki erotyczne

Biografka i badaczka twórczości poetki, Lena Magnone, choć uważa, że rozpatrując relacje obu kobiet trudno nie brać pod uwagę relacji o charakterze homoerotycznym, to jednak — jej zdaniem — mógł to być związek o charakterze siostrzanym.

Tekst stanowi fragment nowej książki Jarosława Molendy pt. Gorszycielki. Dziewczyny, które łamały tabu i konwenanse (Lira 2019).

Zwraca jednocześnie uwagę, że w poezji Konopnickiej dopiero po poznaniu malarki pojawiły się wątki erotyczne. Wiadomo też, że odrzucała męskie zaloty, choć to akurat nie musi o niczym świadczyć. (…)

Jak zauważa Krzysztof Tomasik, specjalizujący się w tematyce homoseksualnej, sama Konopnicka, ubierająca się w długie suknie, kapelusze, często z kwiatami, była przeciwieństwem swej partnerki.

„Całość składała się na obraz pary” — pisze tenże autor — „który dziś określilibyśmy jako związek butch/femme. Ale poza nielicznymi plotkami ich wspólne życie przyjęto bez większych emocji”.


Reklama


Razem podróżowały, potem zamieszkały w Żarnowcu, Dulębianka brała także udział w zjeździe rodzinnym Konopnickich i uroczystym jubileuszu poetki. W listach do dzieci autorka Roty nie wyjaśniała ani nie komentowała jej pojawienia się, po prostu w pewnym momencie z liczby pojedynczej przeszła na mnogą, pisząc: mamy, postanowiłyśmy, zwiedzałyśmy, wyjeżdżamy.

„Ceruję i szyję, a ona mi czyta”

Zdaniem Tomasika pojawiają się wątpliwości dotyczące charakteru ich związku: czy mamy prawo nazywać go lesbijskim, skoro nic nie wiadomo o jego erotycznym aspekcie? Może były wyłącznie przyjaciółkami, które połączyły wspólne poglądy, pasje artystyczne, kłopoty finansowe i chęć podróżowania?

Taka możliwość też istnieje, trzeba jednak pamiętać, że w chwili poznania Dulębianka nie była leciwą damą, która szukała życzliwej duszy na ostatnie lata życia, tylko dwudziestoośmioletnią, świetnie zapowiadającą się malarką.

Maria Dulębianka

Z korespondencji wynika, że Konopnicka nie mieszkała w jednym pokoju z Dulębianką, co być może stawia pod znakiem zapytania ich homoerotyczne relacje, aczkolwiek nie neguje ich istnienia.

O 4–ej przychodzi Dulębianka, jemy obiad, sprzątam, idziemy się przejść, wracamy, zapalam świecę, ceruję i szyję, a ona mi czyta. Około 9–ej robię dla niej kawę, którą zabiera ze sobą we flaszce na rano, pakuję jej dwie bułki i jakąś pozostałość z obiadu, poczem idzie do siebie, a ja znów wyciągam derkę ku spaniu.

W listach Konopnickiej pisanych do rodziny znajdujemy niemal bezustanne utyskiwania na problemy finansowe, które dotykały znacznie bardziej jej przyjaciółkę.


Reklama


„Dulębianka grosza przy duszy nie ma — zwierzała się Konopnicka w jednym z listów — i nawet na mieszkanie to to, to owo zastawia. Wielka ta bieda nie odejmuje jej wszakże humoru i w wydartych rękawach na łokciach zachowuje zawsze swoją pańską minę. Wszyscy ją tu mają za bogatą Angielkę czy Amerykankę. Taki to ten Pietrek”. (…)

Ogromny strząs

Śmierć Konopnickiej w 1910 roku była dla Dulębianki wstrząsem. Mimo to zorganizowała jej uroczysty pogrzeb, który przyciągnął tłumy, choć nie obyło się bez skandalu. Kręgi klerykalne zwróciły uwagę, że Konopnicka nie była prawowierną katoliczką, odwołano więc udział duchowieństwa i mowę biskupa Bandurskiego w czasie ostatniej drogi poetki. Całość przemieniła się we Lwowie w wielką demonstrację patriotyczną.

Po śmierci przyjaciółki Dulębianka musiała wyprowadzić się z Żarnowca. Zamieszkała we Lwowie z Sabiną Jaworską, która również była działaczką emancypacyjną i polityczną.

Maria Konopnicka na fotografii z ok. 1897 roku.
[Gdy sama Dulębianka zmarła w 1919 roku, jej zwłoki] złożono początkowo w grobowcu, w którym spoczywała Konopnicka, przywołując na pamięć tę niezwykłą przyjaźń dwóch wielkich Polek.

Nigdy nie wyszła za mąż

Znamienne, że Maria Dulębianka nigdy nie wyszła za mąż, nie zachowały się też żadne informacje o jej ewentualnym związku z inną kobietą. U Konopnickiej można zauważyć raczej obsesyjne przemilczanie, a nawet zakłamywanie całych aspektów swojej egzystencji.

Ukrywanie uczuć i pragnień musiało być jej dniem powszednim, skoro zwierzała się: „ja nawet do najbliższych piszę tak, aby to mógł czytać p. żandarm, jeśli mu przyjdzie ochota”.

Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.

Zresztą — jak pyta Krzysztof Tomasik — co miałoby wynikać z tego, że Dulębianki i Konopnickiej nie łączyła relacja erotyczna? Nie zmienia to faktu, że właśnie kobietę wybrała autorka Imaginy na towarzyszkę swojego życia, a można chyba mówić o związku w przypadku osób, które razem mieszkają i podróżują? (…)

Kwestia domniemanych homoseksualnych relacji pisarki z młodszą o dziewiętnaście lat ekscentryczną malarką odżyła w 2012 roku za sprawą walki homoseksualnych o uchwalenie ustawy o związkach partnerskich, która — przynajmniej częściowo — zrównałaby takie pary w prawach ze związkami ludzi o orientacji heteroseksualnej. „Odkurzył” ją dosłownie i w przenośni były naczelny „Rzeczpospolitej”, wiceprezes Izby Wydawców Prasy, Grzegorz Gauden.

Tekst stanowi fragment nowej książki Jarosława Molendy pt. Gorszycielki. Dziewczyny, które łamały tabu i konwenanse (Lira 2019).

Kraj ludzi wolnych

Na łamach „Gazety Wyborczej” opublikował tekst preambuły dla ustawy o związkach partnerskich oraz zaproponował, by nadać jej nazwę Ustawy Konopnickiej — Dulębianki. Publicysta przypominał w nim dorobek pisarki Marii Konopnickiej i malarki Marii Dulębianki, a także ich zasługi w walce o wyzwolenie narodowe i równouprawnienie kobiet.

„Maria Konopnicka i Maria Dulębianka przeżyły nierozłącznie ponad dwadzieścia lat — podkreślał. Mieszkały razem, podróżowały po świecie, walczyły o Polskę i sprawiedliwość. Poświęciły temu życie — Maria Dulębianka dosłownie. Polska ich marzeń miała być krajem ludzi wolnych, pracujących dla Ojczyzny, żyjących zgodnie ze swoimi wyborami osobistymi i uczuciami”.


Reklama


Istotnie, Maria Dulębianka przez całe swoje życie była oddana temu, by kobiety uzyskały prawa na równi z mężczyznami oraz temu, by Polska odzyskała niepodległość. Mało kto pamięta współcześnie o [feministkach z przełomu XIX i XX wieku] Kuczalskiej, Turzymie czy Dulębiance.

Jedynie w tekstach dyskursu emancypacyjnego można o nich przeczytać słowa szacunku, uznania, podziwu i wdzięczności za to, że kobiety te swoje zdolności i majątek, swoje życie poświęciły temu, by kobiety mogły, jak pisała Narcyza Żmichowska, „same po ulicach chodzić, koleją jeździć, (…) o rozumnych książkach czy nierozumnych plotkach w towarzystwie rozmawiać”. (…)

Obecny grób Marii Dulębianki. Fot. Aeou, CC -BY-SA 4,0.

Jej postać nie powinna odejść w zapomnienie, choć sprawa relacji obu kobiet pozostaje wciąż okryta tajemnicą. Nie zachowały się żadne zapiski, żadne dokumenty, które umożliwiłyby odpowiedź na pytanie, czy były ze sobą związane erotycznie. Jeśli nawet dowody takie istniały, zostały zniszczone przez córki poetki — gorliwe cenzorki matczynej pamięci.

Kobiety śmiałe i nieprzeciętne. Takie, które głośno mówiły to, o czym inni tylko myśleli. Właśnie o nich pisze w swojej nowej książce Jarosław Molenda. Kliknij, by dowiedzieć się więcej.

Polecamy

Źródło

Tekst stanowi fragment nowej książki Jarosława Molendy pt. Gorszycielki. Dziewczyny, które łamały tabu i konwenanse (Lira 2019). Książkę znajdziesz w atrakcyjnej cenie na empik.com.

Tytuł, lead, śródtytuły i teksty w nawiasach kwadratowych pochodzą od redakcji. W celu zachowania jednolitości tekstu usunięto przypisy, znajdujące się w wersji książkowej. Tekst został poddany obróbce redakcyjnej w celu wprowadzenia większej liczby akapitów.

Autor
Jarosław Molenda
6 komentarzy

 

Dołącz do dyskusji

Jeśli nie chcesz, nie musisz podawać swojego adresu email, nazwy ani adresu strony www. Możesz komentować całkowicie anonimowo.


Reklama

Wielka historia, czyli…

Niesamowite opowieści, unikalne ilustracje, niewiarygodne fakty. Codzienna dawka historii.

Dowiedz się więcej

Dołącz do nas

Rafał Kuzak

Historyk, specjalista od dziejów przedwojennej Polski. Współzałożyciel portalu WielkaHISTORIA.pl. Autor kilkuset artykułów popularnonaukowych. Współautor książek Przedwojenna Polska w liczbach, Okupowana Polska w liczbach oraz Wielka Księga Armii Krajowej.

Wielkie historie w twojej skrzynce

Zapisz się, by dostawać najciekawsze informacje z przeszłości. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.