Maria Konopnicka za wszelką cenę chciała zniszczyć karierę córki. Oto do czego się posunęła

Strona główna » XIX wiek » Maria Konopnicka za wszelką cenę chciała zniszczyć karierę córki. Oto do czego się posunęła

Urodzona w 1872 roku Laura była najmłodszym z ośmiorga dzieci Marii Konopnickiej. Kiedy w 1892 roku córka wychodziła za prawnika Stanisława Pytlińskiego poetka uważała, że trafiła się jej idealna partia. Dziesięć lat później Laura postanowiła jednak zostawić męża i zająć się karierą aktorską. Autorka Roty za wszelką cenę chciała jej to uniemożliwić. O tym do czego się posunęła pisze Iwona Kienzler w książce Maria Konopnicka. Rozwydrzona bezbożnica.

Można uznać, że [Laura] poszła w ślady matki, która trzydzieści lat wcześniej porzuciła męża, by poświęcić się literaturze. Pomimo to decyzja Laury nie znalazła akceptacji w oczach Konopnickiej.


Reklama


List do Kotarbińskiego

Co więcej, poetka dosłownie poruszyła niebo i ziemię, aby udaremnić córce realizację jej planów, wykorzystując swoje znajomości, a nawet posuwając się do szantażu. Dowiedziawszy się, że Pytlińska stara się o angaż do teatru w Krakowie, czym prędzej napisała list do jego dyrektora Józefa Kotarbińskiego, w którym przywołała wszelkie argumenty przemawiające przeciwko przyjęciu Laury.

Przede wszystkim opowiedziała Kotarbińskiemu o kłopotach zdrowotnych córki, twierdząc, jakoby cierpiała na suchoty, a na skutek choroby zostało jej tylko jedno płuco, a praca na scenie znacznie podkopie jej i tak już słabe zdrowie.

Maria Konopnicka na-fotografii z około 1897 roku (domena publiczna).
Maria Konopnicka na-fotografii z około 1897 roku (domena publiczna).

Laura rzeczywiście chorowała i lekarze stwierdzili u niej chorobę płuc, ale najwidoczniej nie było to poważne schorzenie, bowiem kobieta doszła do siebie po krótkim pobycie w uzdrowisku.

Kolejnym argumentem, przytoczonym przez poetkę w liście do dyrektora krakowskiego teatru, była troska o losy małżeństwa córki, a przede wszystkim krzywda, jaką Pytlińska może wyrządzić swojemu mężowi:


Reklama


(…) wstąpienie Lorki do teatru to praktyczne zerwanie z mężem, prawdziwie zacnym człowiekiem, który ją szczerze kocha i widzi w niej jedyny cel życia. Pokrywa on teraz swoją osobą i swoim udziałem jej starania, lękając się jawnego skandalu, a gdy go żona dla teatru opuści i osiądzie w Krakowie, będzie to człowiek zupełnie złamany, a małżeństwo ich rozerwanem zostanie.

Ultimatum

Jednocześnie tłumaczy, że ona sama jest w tej kwestii zupełnie bezsilna, bowiem córka jest głucha na jej argumenty, dlatego zmuszona jest prosić o pomoc Kotarbińskiego.

W końcu posunęła się do groźby, uzależniając swój przyjazd na planowane obchody jej jubileuszu w Galicji. Kończąc list pisała:

Jeśli Pan uwzględni moją gorącą prośbę, proszę, niech Pan przyśle dwa słowa pozdrowienia na pocztowej karcie, bez wzmianki o moim liście i o całej sprawie. Jeśli nie otrzymam kartki takiej do soboty – zawiadomię komitety galicyjskie o niemożności przyjazdu. I dlatego proszę o kartkę taką, bo nie jestem tu sama, a pragnę, aby cała sprawa nie nabrała rozgłosu. I proszę, niech Pan ten list zniszczy.

Artykuł stanowi fragment książki Iwony Kienzler pt. Maria Konopnicka. Rozwydrzona bezbożnica (Bellona 2022).
Artykuł stanowi fragment książki Iwony Kienzler pt. Maria Konopnicka. Rozwydrzona bezbożnica (Bellona 2022).

Ciekawe, czego poetka wstydziła się bardziej: planów córki związanych z aktorstwem, czy też metod, do jakich się sama uciekała jako matka?

Jak można się domyślić, Kotarbiński ugiął się pod presją wieszczki narodowej, nie mógł wszak dopuścić, by w ostatniej chwili odwołano tak długo przygotowywany jubileusz Konopnickiej i wysłał kartkę zawierającą owe „dwa słowa pozdrowienia”, czyli zaszyfrowaną informację o nie przyjmowaniu Lorki do teatru.

Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.

Nie powiedziała nawet Dulębiance

Co ciekawe, Maria całą sprawę utrzymywała w wielkiej tajemnicy przed swoją towarzyszką, Dulębianką, bojąc się, że ta urodzona feministka nigdy nie pochwaliłaby jej postępowania w stosunku do Laury. Kotarbiński wykonał wszystkie zalecenia co do joty, ale… nie zniszczył listu, dzięki czemu mogliśmy poznać kulisy owej matczynej intrygi.

Do swoich knowań za plecami córki Maria nie przyznała się także w listach do Orzeszkowej, której zwierzała się ze swoich kłopotów z Laurą. W jednym z listów do niej wyznaje:


Reklama


Był Kotarbiński z żoną. Przeszłam chwilę ciężkiej wewnętrznej walki, bo od niego zależy przyjęcie lub nieprzyjęcie Lorki do teatru krakowskiego – i chciałam jakoś nadać pożądany kierunek tej sprawie, i nie umiałam położyć na to nacisku – nie zrobiłam nic.

Jak słusznie zauważa biografka poetki, Wiesława Grochola: „Owo nic działało do końca dyrektury Kotarbińskiego”, a Pytlińska na krakowskiej scenie wystąpiła dopiero po śmierci matki, w 1913 roku, już jako kobieta ponadczterdziestoletnia i aktorka o sporym dorobku. Zagrała wówczas jedną ze swych najlepszych ról – Rachelę w Judaszu z Kariothu Rostworowskiego.

Laura Pytlińskiej na portrecie pędzla Kazimierza Stabrowskiego (domena publiczna).
Laura Pytlińska na portrecie pędzla Kazimierza Stabrowskiego (domena publiczna).

List napisany przez Konopnicką do dyrektora krakowskiego teatru nie był ostatnią próbą przeciwdziałania karierze aktorskiej córki. W 1903 roku poetka wystosowała kolejne pismo, tym razem do Gawalewicza, dyrektora Teatru Ludowego, prosząc, by nie zatrudniał Pytlińskiej, ale Lorka, nieodrodna córka swej matki, nie zrezygnowała z marzeń.

Kariera mimo sprzeciwu matki

Ponieważ żaden teatr nie chciał jej zaangażować, z obawy przed narażeniem się Konopnickiej, została członkiem prowincjonalnej trupy aktorskiej i recytowała poezje patriotyczne. Swoimi występami wzbudziła nie tylko niekłamany podziw publiczności, ale także uznanie krytyki. W prasie pojawiły się informacje o jej recytacjach, które potraktowano jako ważną służbę społeczną i chyba ten argument przekonał wreszcie Marię do zmiany zdania i akceptacji aktorskiej kariery córki.


Reklama


Obie kobiety pogodziły się ostatecznie we Lwowie 18 grudnia 1905 roku i od tego czasu Konopnicka zaczęła śledzić karierę Laury z wielkim zainteresowaniem. Nigdy natomiast nie pogodziła się z decyzją córki o porzuceniu męża, z którym Lorka ostatecznie rozstała się na przełomie 1905 i 1906 roku, kiedy wyjechała do Lwowa i zaangażowała się do Teatru Miejskiego, kierowanego przez Tadeusza Pawlikowskiego, gdzie występowała pod pseudonimem Maria Zawiejska

Po odejściu Pawlikowskiego w 1906 roku, Laura przeniosła się do Warszawy i zatrudniła się w Teatrze Małym, założonym przez Mariana Gawalewicza, gdzie grała do roku 1910. Jak wcześniej wspomniano, już po śmierci matki, przeniosła się do Krakowa i została członkiem zespołu Teatru Miejskiego, w którym występowała do 1916 roku. Historycy teatru wymieniają ją, obok Solskiej, Wysockiej oraz Siemaszkowej, jako jedną z najwybitniejszych krakowskich aktorek tego okresu.

Laura Pytlińska na zdjęciu z przełomowy XIX i XX wieku (domena publiczna).
Laura Pytlińska na zdjęciu z przełomowy XIX i XX wieku (domena publiczna).

Zazdrościła córce?

Biografowie Konopnickiej do dziś zachodzą w głowę, dlaczego poetka przez wiele lat utrudniała swojej najmłodszej córce realizację marzeń. Być może, jak chcą niektórzy, podłożem tego była niechęć do zawodu aktorskiego, bowiem Maria uparcie powtarzała: „Aktorkę uważam zawsze za kobietę wyrzekającą się szacunku ludzkiego za poklask”, a w liście do Orzeszkowej napisała: „Mam głęboką odrazę do kariery scenicznej dla młodej kobiety”.

Jednak otwarcie przed nikim, nawet przed Dulębianką, nie miała odwagi się przyznać, że jej interwencja w sprawie kariery scenicznej córki nie ograniczała się wyłącznie do wyrażania opinii i perswazji. Być może Konopnicka nie wierzyła w talent Lorki i chciała jej zaoszczędzić bolesnego upokorzenia, jakie mogły dla niej stanowić ewentualne niepochlebne recenzje jej przyszłych ról.

Istnieje też inna ewentualność: Maria mogła być po prostu zazdrosna o poklask i sławę, jaką zdobyłaby jej córka i, uchowaj Boże, przyćmiłaby swoją matkę – wieszczkę narodu. Możemy snuć przypuszczenia bez końca – prawdy nie dowiemy się nigdy.

Źródło

Artykuł stanowi fragment książki Iwony Kienzler pt. Maria Konopnicka. Rozwydrzona bezbożnica. Jej edycja limitowana ukazała się nakładem wydawnictwa Bellona w 2022 roku.

Edycja limitowana

Autor
Iwona Kienzler

Reklama

Wielka historia, czyli…

Niesamowite opowieści, unikalne ilustracje, niewiarygodne fakty. Codzienna dawka historii.

Dowiedz się więcej

Dołącz do nas

Rafał Kuzak

Historyk, specjalista od dziejów przedwojennej Polski. Współzałożyciel portalu WielkaHISTORIA.pl. Autor kilkuset artykułów popularnonaukowych. Współautor książek Przedwojenna Polska w liczbach, Okupowana Polska w liczbach oraz Wielka Księga Armii Krajowej.

Wielkie historie w twojej skrzynce

Zapisz się, by dostawać najciekawsze informacje z przeszłości. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.