Informacja o masakrze dokonanej przez Serbów w Srebrenicy wstrząsnęła Europą. W lipcu 1995 roku z zimną krwią zamordowano ponad 8 tysięcy bezbronnych bośniackich muzułmanów. Konstanty Gebert, w książce Ostateczne rozwiązania. Ludobójcy i ich dzieło przytacza rozmowę z Jasminą Begović, którą przyprowadził tuż po masakrze. Była ona naocznym świadkiem okrutnej zbrodni.
Do objętej wojną Bośni jeździłem już od trzech lat. Myślałem, że nie usłyszę już niczego, w co nie można uwierzyć. Jasminie Begović jednak w pierwszej chwili nie uwierzyłem. Ale jej opowieść, usłyszaną w lipcu 1994 r. w obozie uchodźców ze Srebrenicy pod Tuzlą, potwierdził mi na miejscu funkcjonariusz ONZ zbierający relacje świadków zbrodni.
Reklama
„Pod studnią naliczyłam 54 ciała”
W każdej ciężarówce było po dwadzieścia parę śmiertelnie przerażonych kobiet. Im i dzieciom Serbowie zezwolili na opuszczenie zdobytej Srebrenicy. Mężczyźni musieli zostać. Tysiące wolało ryzykować ucieczkę niż niewolę. Serbowie zdobyli Srebrenicę 11 lipca. W dwa tygodnie później 7 tysięcy ludzi nadal oficjalnie uważano za zaginionych; dziś wiemy, że niemal wszyscy zostali już wówczas zabici.
Jasmina, drobna, szczupła blondynka, opowiadała spokojnie, rzeczowo. Tylko głos miała całkiem bez wyrazu. I twarz miała nieruchomą. Martwą. 13 lipca Serbowie wywieźli ich z Potočarów. Gdy Srebrenica padła, 30 tysięcy ludzi uciekło tam szukać schronienia. Jasmina też.
W Potočarach była baza holenderskiego batalionu sił ONZ. Miał bronić Srebrenicy. Nie udało się nawet ochronić ludzi. Serbowie weszli i do Potočarów. Zaczęły się mordy.
– Pod studnią naliczyłam 54 ciała – mówi Jasmina. – Zostawili je tam, by wszyscy widzieli.
Reklama
„Policzki i dłonie mieli pocięte nożami”
Do ciężarówki załadowano ją nazajutrz z trójką dzieci. Dwoje własnych posadziła obok siebie. Trzeciego, kilkuletniego chłopca wzięła na kolana. To cudze dziecko wcisnęła jej jakaś kobieta. Jasmina wzięła je bez słowa. Ruszyli. Do zbawczej linii frontu mieli 50 km.
– Do Konjević Polja było spokojnie – mówi Jasmina. – Ale gdy wjechaliśmy do miasteczka, serbski kierowca zwolnił. – Rozpoznawajcie swoich – krzyknął.
Wzdłuż ścian domów stali półnadzy mężczyźni z rękami na karku. Policzki i dłonie mieli pocięte nożami. Z nieopatrzonych ran ciekła krew. (Tę scenę opisało mi też troje innych świadków).
– Nikogo nie rozpoznałam – mówi Jasmina i raz jeszcze oddycha z ulgą.
Jadący przed nimi autobus, także wyładowany uchodźcami, nagle skręcił. Serbski kierowca wyskoczył z szoferki. Autobus przechylił się i padł na bok. Po chwili zaczęli zeń wypełzać ranni. (Nie znalazłem innych świadków ani uczestników tego wydarzenia).
Reklama
– Wtedy serbskie kobiety i dzieci rzuciły się na uchodźców. Z kamieniami. Nie wiem, co było potem. Minęliśmy autobus. Jechaliśmy dalej.
„Dawajcie pieniądze albo zabijemy dzieci”
Ale tuż za Konjević Poljem kierowca zatrzymał ciężarówkę. Dwóch serbskich żołnierzy wskoczyło do środka. Krzyczeli: – Dawajcie pieniądze albo zabijemy dzieci.
Kobiety się ociągały. Tobołki, które udało im się zabrać w pośpiechu, to było wszystko, co miały.
– Wtedy jeden z Serbów złapał chłopczyka, którego trzymałam na kolanach. Uniósł go za ramię jedną ręką. Drugą naciął mu nożem gardło. Trysnęła krew. Żołnierz wrzasnął: – Dajecie czy mam ciąć dalej?
Dały wszystko. Serbowie dla pewności je zrewidowali. I pozwolili jechać. Potem była Kravica. Na polu, może 20 m od szosy, leżał w kałuży krwi ludzki kadłub. Nad nim stał serbski żołnierz. Pod pachą trzymał odrąbaną ludzką nogę. Jasmina widziała to dokładnie, ciężarówka jechała wolno. Potem trzeba było jeszcze przejść piechotą 6 km przez strefę frontu. Potem nieokupowana Bośnia.
Chłopczyk w Kladanju, już za linią frontu, trafił do szpitala. Będzie żył (odwiedził go funkcjonariusz ONZ). Jasmina pojechała dalej, do Tuzli. Do szkoły zamienionej na ośrodek dla uchodźców. Po dziesięć osób w małych klasach na materacach na podłodze. Ciasno. Upał. jest już ćwierć miliona uchodźców, upchnąć dalszych 30 tysięcy. Namioty na lotnisku już wszystkie są zajęte.
– Tu jest dobrze. Dają nam jeść – mówi Jasmina. Chyba się uśmiecha. (…)
Reklama
Źródło
Artykuł stanowi fragment książki Konstantego Geberta pt. Ostateczne rozwiązania. Ludobójcy i ich dzieło. Książka ukazała się w 2022 roku nakładem Wydawnictwa Agora.
Ludobójcy i ich dzieło
Ilustracja tytułowa: 465 trumien z ciałami ekshumowanych ofiar masakry w Srebrenicy przygotowane do pochówku (Emir Kotromanić/GFDL)..