W 1800 roku Łódź zamieszkiwano tylko jakieś czterysta osób. W 1900 – trzysta tysięcy. W ekspresowym tempie niepozorna osada stała się potężnym miastem, szóstym największym ośrodkiem całego Imperium Rosyjskiego. Aż do początków XXI wieku była też drugim największym miastem Polski. O pierwszym etapie procesu, który do tego doprowadził opowiada Hans-Jürgen Bömelburg na kartach książki Łódź. Historia wielokulturowego miasta przemysłowego w XX wieku.
Polityka ekonomiczna w autonomicznym do wybuchu powstania listopadowego Królestwie Polskim, by nadrobić zacofanie gospodarcze, dążyła do zakładania osad włókienniczych i przemysłowych w centralnej Polsce. Tereny te dysponowały mało żyznymi piaszczystymi glebami, ale za to obfitowały w lasy i wodę. Akcja kolonizacyjna miała zmniejszyć zadłużenie państwa i stworzyć perspektywy dla ożywienia przemysłu.
Reklama
Ze względu na dostatek drewna i gęstą sieć cieków pod postacią rozlicznych rzek, rzeczek oraz strumieni, środkową Polskę uznano za idealne miejsce do rozwoju włókiennictwa. Ponieważ polska ludność chłopska podlegała pańszczyźnie, werbowano cudzoziemskich rzemieślników, zachęcając ich przydziałami gruntów oraz zwolnieniami podatkowymi mającymi ułatwić rozpoczęcie działalności.
Część niemieckojęzycznych tkaczy i rzemieślników pracujących w nowo planowanych osadach włókienniczych przybyła do Polski już w XVIII stuleciu, czyli była aktywna w regionie już w drugim, a nawet trzecim pokoleniu. Teraz przenosili się do Łodzi z miasteczek, takich jak Zduńska Wola czy Ozorków.
Czym była Łódź przed Łodzią?
Z inicjatywy posła na Sejm i prezesa Komisji Województwa Mazowieckiego, Rajmunda Rembielińskiego, w latach dwudziestych XIX w. sporządzono plany licznych osad włókienniczych, podejmując stosowne prace miernicze. Rembieliński nakazał udzielenie wsparcia osadom państwowym w powiecie łęczyckim i zaplanował osiedla tkackie w Zgierzu oraz manufaktury bawełniarskie w Łodzi.
Łódź uzyskała wprawdzie prawa miejskie już w roku 1423, ale w czasach nowożytnych pozostawała miejscowością oscylującą między wsią a karłowatym miasteczkiem rolniczym. Około 1820 r. liczyła niespełna 800 mieszkańców, z czego mniej więcej dwie trzecie stanowili katolicy, a jedną trzecią żydzi, kwestia zaś pozbawienia jej praw miejskich powracała niejednokrotnie.
Reklama
Nowe Miasto w „karłowatym miasteczku”
Dopiero włączenie Łodzi w poczet przyszłych miast fabrycznych w ramach planów kolonizacji i industrializacji, realizowanych na szczeblu rządowym, stworzyło perspektywy jej rozwoju. Od 1821 r. na południe od „Starego Miasta” powstawało projektowane „Nowe Miasto” z ośmiokątnym Nowym Rynkiem (dzisiejszym pl. Wolności) w centrum, przy którym stanął ratusz oraz kościół ewangelicki.
Dalej w kierunku południowym przy poprowadzonym w linii prostej „trakcie do Piotrkowa” – zalążku późniejszej ul. Piotrkowskiej – dołączono osady fabryczne Łódka oraz Szlezyng (Ślązaki) z kolejnymi koloniami tkackimi i fabrykami zaplanowanymi przez władze państwowe.
Zbudowanie kościoła ewangelickiego pw. Świętej Trójcy bezpośrednio naprzeciwko ratusza podkreśliło znaczenie wspólnoty ewangelickiej w mieście. Przybywający tkacze mieli otrzymać udogodnienia celne na wwóz półproduktów tekstylnych i maszyn.
Dlaczego obcokrajowcy tak chętnie ściągali do Łodzi?
Wyżej nakreślona polityka Królestwa Polskiego oraz werbunek zyskały w Saksonii, na Śląsku i w Czechach, po części także w Hesji i Wirtembergii, nader pozytywny oddźwięk wśród ludności dotkniętej niskimi plonami, wysokimi daninami oraz brakiem żywności.
Do zwiększonej migracji przyczyniały się również wielkie kryzysy owych czasów: aberracje klimatyczne spowodowane erupcją wulkanu Tambora na wschód od Jawy i przedostaniem się olbrzymich ilości popiołu wulkanicznego do atmosfery sprawiły, że rok 1816 w Europie Zachodniej był „rokiem bez lata”, co skutkowało klęską nieurodzaju.
Reklama
Do 1822 r. rosły ceny produktów rolnych, wszechobecny był głód, dochodziło też do zamieszek antyżydowskich, tzw. rozruchów hep-hep. Wśród chłopów małorolnych z regionów średniogórskich, zdominowanych przez niskodochodowe gospodarstwa, którzy uprawiali swoje poletka i utrzymywali się na powierzchni dzięki chałupnictwu, ale także wśród tkaczy, prządków i rzemieślników tekstylnych pojawiło się widmo długotrwałej nędzy.
W obliczu trudnej sytuacji ekonomicznej dziesiątki tysięcy ludzi wywędrowały do sąsiednich krajów wschodniej Europy, naonczas zdecydowanie najpopularniejszego, a dla emigrantów najtańszego, regionu docelowego (po 1848 r. zastąpionego przez USA). Przedsiębiorca Tytus Kopisch sprowadził około 100 śląskich rodzin do łódzkiej osady Szlezyng (Ślązaki). Oprócz Polski migranci wybierali przede wszystkim rejon Morza Czarnego oraz słabo zaludnioną w tym czasie Besarabię (obecną Mołdawię).
Najatrakcyjniej jawiły się jednak ziemie polskie, do których można było dotrzeć z Czech, ze Śląska lub z Saksonii w kilka tygodni pieszo bądź zaprzęgiem. (…) Większość nowo przybyłych mówiła po niemiecku, ale były wśród nich także grupy czeskojęzyczne, które jednakże w przypadku wyznania ewangelickiego ciążyły ku kulturze niemieckiej, a w przypadku katolickiego ku polskiej.
Osady, często zakładane przez ziemian obok polskich wsi w formie zagród, kolonii lub wolnizn, zachowały znaczenie dla rozwoju Łodzi, albowiem to z nich pod koniec XIX i na początku XX stulecia, po ustaniu imigracji z Niemiec, ciągle jeszcze napływały do Łodzi niemieckojęzyczne dzieci kolonistów. (…)
Pierwsze trzydzieści tysięcy
Łódź jako planowo zakładane i zasiedlane nowe miasto włókiennicze była wypadkową realizacji projektów polskich władz państwowych oraz imigracji przede wszystkim niemieckojęzycznych tkaczy i rzemieślników.
Już wczesne mapy, jak rysunek geometry Filipa de Viebiga z roku 1823 pokazują skrupulatne procesy planowania. W maju 1825 r. cesarz Rosji i król Polski Aleksander I odwiedził osadę przemysłową i – jak podają źródła – wyraził się o niej z uznaniem, zalecając jej przedłużenie w kierunku południowym.
To wspólnotowe polsko-niemieckie osiągnięcie zostało po 1830 r. zepchnięte na dalszy plan i popadło w zapomnienie, albowiem po powstaniu listopadowym polskie organy władzy państwowej rozwiązano, zastępując je carskim zarządem wojskowym oraz narzucanymi burmistrzami, którym pozostawiano niewielkie pole manewru.
Reklama
Wieloletni ewangelicki burmistrz Franciszek (Franz) Traeger, który wżenił się w katolicką rodzinę szlachecką Czarneckich i pracował wcześniej jako inspektor policji w Gostyninie i Łodzi, jako prezydent miasta w latach 1844–1862 był całkowicie zależny od carskiego rządu gubernialnego.
W tej epoce osady fabryczne zrastały się stopniowo, tworząc jeden organizm miejski. Dostępne są wiarygodne dane dotyczące ludności za rok 1862. Według nich w Łodzi żyło wówczas około 32 tys. mieszkańców, z czego ponad 20 tys. stanowili ewangelicy („Niemcy”), około siedem tysięcy katolicy („Polacy”), a pięć tysięcy Żydzi. Z pewnością niemiecki udział jest tu lekko przeszacowany, albowiem w statystykach nie ujęto polskich robotników sezonowych ani żydowskich handlarzy wędrownych.
Źródło
Powyższy tekst stanowi fragment książki Hansa-Jürgena Bömelburga pt. Łódź. Historia wielokulturowego miasta przemysłowego w XX wieku (Wydawnictwo Uniwersytetu Łódzkiego 2025).