Wielki Głód z lat 1932-1934 kosztował życie milionów mieszkańców sowieckiej Ukrainy. Mimo że władze w Moskwie starały się ukryć przed światem potworne skutki Hołodomoru, to informacje na ten temat zaczęły w końcu docierać poza granice ZSRS. W tej sytuacji włodarze Kremla sięgnęli po dezinformację. Jednymi z głównych jej narzędzi stali się francuski ambasador w Moskwie Charles Alphand oraz były premier Edouard Herriot.
Bezpośrednią przyczyną Wielkiego Głodu w Ukrainie była rozpoczęta w 1931 roku masowa kolektywizacja tamtejszego rolnictwa. Spowodowała ona drastyczny spadek plonów.
Reklama
Miliony ofiar
Mimo że politbiuro w Moskwie doskonale zdawało sobie z tego sprawę, Stalin zażądał, aby w 1932 roku ponad połowa planowanych zbiorów została wywieziona z Ukrainy w ramach obowiązkowego kontyngentu. Lokalne władze, chcąc wypełnić wyśrubowane limity, podjęły brutalne rekwizycje. Chłopom zabierano nawet ziarno przeznaczone na kolejne zasiewy.
Działania zaowocowały jednym z największych ludobójstw XX wieku. Zapewne nigdy nie poznamy dokładnej liczby ofiar, która według różnych szacunków wynosiła od trzech do nawet ponad dziesięciu milionów.
Najprawdopodobniej było ich jednak około 4,5 miliona. Właśnie do takich wniosków – po szeroko zakrojonych badaniach – doszedł kilka lat temu zespół ukraińskich naukowców kierowany przez Omeliana Rudnićkiego.
Przyjaciele Związku Sowieckiego
Sowieckie władze za wszelką cenę starały się ukryć przed światem skalę ludobójstwa, w końcu jednak zagraniczna prasa zaczęła pisać o tragedii, jaka spotkała ludność Ukrainy. W tej sytuacji komunistyczna propaganda ruszyła do kontrataku, rozpoczynając zakrojoną na szeroką skalę akcję dezinformacyjną, mającą dowieść, że klęska głodu to wymysł wrogów ZSRS.
Reklama
Aby przekonać zagranicznych polityków i opinię publiczną, że Ukraińcom nie dzieje się żadna krzywda postanowiono między innymi wykorzystać świadectwa francuskiego ambasadora w Moskwie Charlesa Alphanda oraz byłego trzykrotnego premiera Edouarda Herriota.
„Przejechałem Ukrainę”
Obaj byli znani ze swej sympatii do bolszewików i w związku z tym latem 1933 roku zostali zaproszeni przez włodarzy Kremla do wzięcia udziału w podróży po Związku Sowieckim. Oczywiście objazd kraju został zaplanowany w ten sposób, aby wywrzeć na nich jak najlepsze wrażenie.
Jak podaje Thierry Wolton w książce pt. Historia komunizmu Alphand i Herriot odwiedzali wysprzątane i sterylnie czyste wioski, gdzie spędzono całymi tysiącami statystów, którzy udawali „radosnych chłopów” oraz „żołnierzy Armii Czerwonej przebranych za wzorcowych kołchoźników”. Mistyfikacja całkowicie się powiodła. Po powrocie nad Sekwanę Herriot pisał:
Przejechałem Ukrainę. A więc! Ręczę wam, że widziałem ją podobną do przynoszącego obfite plony ogrodu. Twierdzicie, że ten kraj doświadcza teraz smutnych czasów? Trudno mi mówić o czymś, czego nie widziałem. Jednak poprosiłem, by mnie zawieziono do miejsc, o których słyszałem, że są ciężko doświadczone. Otóż widziałem tam wyłącznie dobrobyt.
Reklama
„Zwiedzamy kołchoz w gminie”
To jeszcze nie wszystko. Polityk wkrótce opublikował również książkę, w której znalazł się między innymi taki fragment:
(…) dotarliśmy do tej właśnie wioski, częściowo niemieckiej, Kortitza, z której wyszła bajka o nędzy na Ukrainie. Przyjrzyjmy się uważnie. Czarna ziemia jest już przygotowana pod zasiew. Przed tonącymi w świeżej zieleni domami z czerwonej cegły bawią się tłuściutkie dzieci. (…)
Zwiedzamy kołchoz w gminie. Co prawda maszyny rolnicze są skromne, a praca źle zorganizowana, ale zboże jest w takiej obfitości, że [nic się nie dzieje, gdy] trochę zginie. W tym roku każdy robotnik dostanie od 3 tysięcy do 5,5 tysiąca kilogramów zboża; a w każdej rodzinie jest kilku robotników.
„Kampania inspirowana przez Niemców”
Równie entuzjastycznie na temat tego co zobaczył w Ukrainie i na Kaukazie Północnym wypowiadał się Alphand. W jednym z raportów wysłanych później do Paryża ambasador donosił:
Reklama
(…) jeździliśmy koleją od końca do końca tam i z powrotem pośród tych nieogarnionych pól uprawnych, obsianych po horyzont zbożem, obfitujących w czarnoziemy, na których nie trzeba stosować nawozu.
W odległości 60–70 kilometrów od najbliższych miast odwiedziliśmy kilka kołchozów oraz jeden sowchoz i wracamy z całkiem wyraźnym przeświadczeniem o fałszywym charakterze wiadomości rozpowszechnianych w prasie, oraz przekonaniem, którego zarys dałem w dotychczasowej korespondencji, że jest to kampania inspirowana przez Niemców i białych Rosjan chcących przeszkodzić w zbliżeniu francusko-sowieckim.
Dalej zaś dodawał, że „przez ponad cztery miesiące pod koła naszego auta wiele razy wbiegały kury”. W związku z tym był przekonany, że:
Gdyby naprawdę na tych terenach miliony ludzi ginęły z głodu, to ci nieszczęśnicy zjedliby najpierw kury, zanim zaczęliby myśleć o żywieniu się padliną. Potrzebne byłyby miliony żołnierzy, żeby uniemożliwić im jedzenie ziarna.
Być może Alphand i Herriot rzeczywiście dali się nabrać, albo po prostu przymykali oko na wszystko, co nie pasowało do ich wizji „robotniczego raju”. Tak czy inaczej ich relacje stały się orężem w ręku komunistów, dzięki któremu mogli dyskredytować dalsze próby nagłośnienia tragedii.
Inspiracja
Inspiracją do opublikowania tego artykułu stała się powieść Tanii Pjankowej pt. Wiek czerwonych mrówek (Mova 2023). To przejmująca powieść o jednym z najtrudniejszych momentów w historii Ukrainy – Wielkim Głodzie w latach 1932–1933. Tłumaczenie: Marek S. Zadura.
Przejmująca powieść o Wielkim Głodzie w Ukrainie
Bibliografia
- Anne Applebaum, Czerwony głód, Wydawnictwo Agora 2018.
- Konstanty Gebert, Ostateczne rozwiązania. Ludobójcy i ich dzieło, Wydawnictwo Agora 2022.
- Thierry Wolton, Historia komunizmu na świecie. Kaci, Wydawnictwo Literackie 2021.