Według popularnego i ciągle powtarzanego mitu w rejonie Łowicza żyli przed rozbiorami jedni z najbogatszych, najlepiej traktowanych i najbardziej samodzielnych chłopów w całej Polsce. Ich wyjątkowa sytuacja miał wynikać z tego, że byli poddanymi nie króla, nie szlachty, lecz arcybiskupów – jako mieszkańcy tak zwanego Księstwa Łowickiego, należącego do latyfundium polskich prymasów.
Pisze się – w niemal każdej popularnonaukowej publikacji o tak zwanych Księżakach – że chłopi ci wytworzyli unikatową kulturę, z pięknymi ubiorami, obyczajem, wystrojem wnętrz, ponieważ podlegali dobremu, przychylnemu panu – prymasowi. To jednak… wyłącznie bajka. I to taka bajka, której otwarcie przeczy choćby kościelna dokumentacja.
Reklama
Prawdziwy obraz życia chłopów w Księstwie Łowickim
W rzeczywistości Księstwo Łowickie, gdzie władze kościelne szczególnie chętnie oddawały włości w krótkie, drapieżne dzierżawy, stanowiło w XVIII wieku obszar wyjątkowej nędzy i ucisku. Nie było jednym z najlepszych, ale już prędzej najgorszych miejsc do życia w Rzeczpospolitej.
Oficjalna wewnętrzna rewizja majątków z 1739 roku stanowiła, że jedna czwarta wszystkich domów chłopskich w regionie „stała pustką, gniła i waliła się”, bo ich mieszkańcy wymarli lub uciekli. Jedna rodzina chłopska uprawiała wówczas średnio tylko 1/3 łanu (tutaj nazywanego włóką), co nie gwarantowało nawet tyle żywności, by przeżyć.
Połowa ziemi w księstwie leżała odłogiem i to już od czasu potopu szwedzkiego. Chłopi nie byli zaś w stanie na nowo podjąć jej uprawy, bo stale brakowało – a nawet ubywało – im zwierząt pociągowych. Pod koniec XVII wieku na jedno gospodarstwo przypadało średnio 1,5 wołu, a przecież do pługa należało zaprząc co do zasady dwie sztuki. Na zagrodę przypadało poza tym tylko 0,3 konia, niewiele ponad jedna krowa.
Sto lat później te dane wyglądały bardzo podobnie, a liczba wołów nawet się zmniejszyła. Wówczas zresztą, konkretnie w roku 1790, zaraz przed upadkiem Rzeczpospolitej, wciąż pisano, że Księstwo Łowickie jest „do połowy nieosiadłe”, a więc opustoszałe.
Reklama
„Więcej z chłopów wyciągnąć nie podobno”
Ogółem w raportach arcybiskupich lustratorów, czyli ludzi, których rolą było trzymać plebejów „twardą ręką” i dbać o to, by chłopi przynosili panu maksymalny dochód, roiło się od wzmianek w rodzaju: „mizerny stan wsiów”, „lud ubogi”, „poddaństwo po większej części ubogie i biedne”, „poddani bardzo słabi” i wreszcie najbardziej charakterystyczne „więcej z chłopów wyciągnąć nie podobno, bo i tak lud biedny”.
Pod wieloma względami sytuacja poddanych w Księstwie Łowickim, zwłaszcza we wsiach oddawanych w dzierżawę, była gorsza niż w typowym majątku świeckiej szlachty. Wprawdzie w XVIII wieku dwór arcybiskupi na ograniczoną skalę znosił pańszczyznę i na jej miejsce wprowadzał czynsze, ale tylko w tych dobrach, gdzie spodziewano się w efekcie… zwiększenia dochodów.
To był zresztą margines. W przededniu ostatniego rozbioru w zdecydowanej większości dóbr prymasowskich wciąż obowiązywała renta odrobkowa, a więc daremna, przymusowa robota na folwarku, niemal dzień w dzień.
Co faktycznie odmieniło sytuację chłopów spod Łowicza?
Wsie, gdzie wprowadzono czynsze na ogół, przynajmniej po pewnym czasie, radziły sobie lepiej, ubóstwo chłopów mimo wszystko malało.
Reklama
Nie to przyczyniło się jednak do dzisiejszego obrazu Księstwa Łowickiego jako krainy niemalże mlekiem i miodem płynącej. Kondycja tamtejszej ludności zmieniła się zasadniczo… dopiero po tym, jak księstwo odebrano panom duchownym.
W 1795 roku przejął je rząd pruski, potem przeszło w ręce władz królestwa kongresowego, realnie więc podlegało carom. W 1838 roku, bardzo wcześnie na tle zarówno zaboru rosyjskiego, jak i całych ziem polskich, tamtejszych chłopów uwłaszczono, a więc nadaną im prawdziwą wolność. I dopiero to przyniosło zasadniczy impuls do rozwoju regionu i kultury „księżackiej”.
Najnowsza książka Kamila Janickiego już w przedsprzedaży
W co wierzyli nasi przodkowie i jak bardzo tamto chrześcijaństwo różniło się od dzisiejszego? Jak wielki był majątek Kościoła w dawnej Polsce? Ile należało do niego ziemi, miejscowości, niewolników? Jak zdobył tę fortunę i czy powinien ją „odzyskiwać”? Skąd wziął się pomysł celibatu? Jak żyli dawni księża?
Odpowiedzi na te i bardzo wiele innych pytań znajdziecie w mojej nowej książce pt. Dziesięcina. Prawdziwa historia kleru w dawnej Polsce. Pozycja właśnie trafiła do przedsprzedaży – już możecie zarezerwować swój egzemplarz.