Za sprawą Bolesława Chrobrego państwo dynastii Piastów, przynajmniej od czasów zjazdu gnieźnieńskiego nazywane Polską, objęło aż ćwierć miliona kilometrów kwadratowych. Do tak wielkiej powierzchni nie uda się powrócić przez kolejne cztery stulecia. Nieustanne wojny i podboje nie przeszły jednak bez konsekwencji.
Chrobry najeżdżał każdego z sąsiadów. Zastępy jego wojów łupiły Czechy, Morawy, ziemie słowackie i Ruś. Książę zaangażował się poza tym w wieloletnie konflikty z cesarstwem. Przypuszcza się, że walczył nawet z pogańskimi Prusami. Wiosną 1025 roku, na kilka tygodni przed śmiercią, ogłosił się królem.
Reklama
Jednocześnie koronowano Mieszka II Lamberta oraz Rychezę – pierwszą polską królową. Poza insygniami i tytułem monarszym w ręce tej pary trafiło niemożliwe do obronienia dziedzictwo.
Początek zapaści. Rządy Mieszka II Lamberta
Polskę otaczali sami wrogowie, żądni pomsty za wszystkie najazdy, grabieże i zbrodnie. Skarbiec, kiedyś pełen zdobyczy, opustoszał. Kraj był też wyniszczony trwającymi od dekad wojnami, podczas gdy lojalność zbrojnych dało się utrzymać tylko… organizując kolejne wyprawy po łupy i sławę.
Mieszko II znalazł się w pułapce bez wyjścia. Przez kilka lat usiłował kontynuować politykę ojca, nie miał wszakże takiego posłuchu jak Chrobry. Nie szanowano go w kraju, nie bano się go poza nim. W 1031 roku na władztwo nieszczęsnego monarchy spadła inwazja z dwóch kierunków.
Z poduszczenia królewskich braci i konkurentów do tronu Polskę jednocześnie zaatakowali niemieccy rycerze i zastępy skandynawskich najeźdźców na usługach księcia kijowskiego. Doszło do pierwszego w historii rozbioru kraju, a Mieszko był zmuszony uchodzić za granicę.
Nigdzie nie mógł spodziewać się bezpiecznego azylu, lecz wybrał chyba najgorszy kierunek rejterady. Wpadł w ręce księcia czeskiego. Ten, dobrze pamiętając grzechy Piastów, łącznie z podstępnym zajęciem Wawelu przed niespełna półwieczem, oddał więźnia na okrutne tortury. Kronikarz Gall Anonim twierdził, że króla wykastrowano. Oprawcy „rzemieniami skrępowali mu genitalia tak, że nie mógł już płodzić potomstwa”.
Reklama
Złamany i poniżony władca zdołał powrócić do kraju. Ukorzył się przed cesarzem, zrezygnował z korony, a wkrótce, w roku 1034, umarł, być może z własnej ręki. Tron pozostawił 18-letniemu synowi Kazimierzowi, przed którym stały jeszcze większe wyzwania.
Szczyt anarchii. Fasadowe panowanie księcia Kazimierza
Anarchia sięgała już zenitu. Przez Polskę przetoczyła się rebelia ludowa. Poddani odmawiali składania danin, wojownicy porzucali służbę, lepszej okazji do zarobku upatrując w zbójnictwie. Zarządcy grodów i ziem wypowiadali władcy posłuszeństwo. Głowy podnosili rzutcy watażkowie, na nowo odzywały się też ambicje elit plemiennych i wpływowych rodów, stłamszonych, ale nie wytępionych przez Piastów.
Po kilku latach Kazimierz nie mógł nawet czuć się figurantem. Najpierw „zdrajcy przez zawiść wypędzili z królestwa” jego matkę, dawniej potężną królową Rychezę. Szybko także pozycja samego księcia stała się nieznośna.
Upadek dynastii i państwa Piastów
Chyba już w 1036 roku Kazimierz stracił kontrolę nad Wielkopolską i wycofał się na południe. Badacze tematu podejrzewają, że jego ostatnim bastionem był Wawel: gród, w którym dorastał i który za sprawą zabiegów matki miał zapewniać mu przychylność nieba w obliczu najtrudniejszej próby.
Podczas gdy struktury władzy w reszcie kraju upadały, na smoczej skale jeszcze w roku 1037 mianowano nowych prezbiterów i urządzano podniosłe uroczystości kościelne. Pozorów nie dało się utrzymywać długo. Pozbawiony stronników i oparcia w ludności Kazimierz był zmuszony opuścić nawet ten ostatni punkt straceńczej obrony. W roku 1038 przekroczył granicę z Węgrami i trafił do niewoli. Z tą chwilą państwo polskie faktycznie przestało istnieć.
Reklama
Apokaliptyczne zajścia. Najazd Brzetysława
Domena Piastów rozpadła się na niezliczone części. Każdy bardziej zaradny władyka usiłował wykroić dla siebie piędź ziemi. Sąsiedzi też nie pozostali bezczynni. Przez niebronione, a właściwie zmazane, granice przedzierały się kolejne wrogie hufce.
Największą, wprost apokaliptyczną inwazję zorganizował władca Czech – niedawno wyniesiony na tron syn księcia i porwanej wiejskiej praczki, Brzetysław. Nad Wisłę ściągnął on całe swoje wojsko, każdemu, kto nie stawi się na wyprawę, grożąc najwyższym wymiarem kary.
„Wsie rzeziami, rabunkami, pożarami pustoszył, obronne miejsca siłą zdobywał” – można wyczytać na kartach kroniki Kosmasa. Tysięczne zastępy Czechów grabiły, jeden po drugim, najważniejsze piastowskie grody. Centra władzy obalonej dynastii zostały „spalone i do gruntu zniszczone”. Według dziejopisa „wszystek skarb Polski” załadowano na ponad sto wozów. W rzeczywistości – raczej na setki.
O skali katastrofy zaświadcza także najstarsza polska kronika. Stwierdzono w niej, że kraj „w zupełności niemal został obrany z bogactw i ludzi”. W Gnieźnie i Poznaniu straty miały być tak poważne, a wyludnienie wielkie, że w murach zrujnowanych katedr „dzikie zwierzęta założyły swe legowiska”.
Co stało się z Krakowem i Wawelem podczas najazdu Brzetysława?
Gall Anonim nie wiedział nic o tym, żeby podobny los spotkał również Kraków. Kosmas twierdził jednak stanowczo, że Brzetysław wtargnął na Wawel, „doszczętnie” zniszczył i złupił gród, do tego zaś „stare skarby przez dawnych książąt w skarbcu ukryte zrabował, to jest nieskończoną ilość złota i srebra”.
Żadne źródło nie przeczy powyższej relacji. Mimo to historycy od dawna powątpiewali, czy czeski książę faktycznie wkroczył na Wawel. Mówi się, że małopolska warownia leżała poza najkrótszą trasą wiodącą z Pragi ku kolebce piastowskiego państwa.
Reklama
Złupienie grodu zdaniem wielu badaczy nie współgra też z dalszymi wydarzeniami. Nowe badania archeologiczne zmuszają jednak do zweryfikowania tradycyjnych opinii. Bardziej prawdopodobne niż kiedykolwiek wydaje się to, że Kraków mimo wszystko uległ najeźdźcy, podobnie jak Poznań i Gniezno.
Udało się ustalić, że potężne, skrzyniowe wały Wawelu, zbudowane pod okiem Bolesława Chrobrego i jego syna, nie przetrwały długo. A już na pewno nie zostały rozebrane ani zniszczone na skutek przypadkowego pożaru.
Według szefa badań archeologicznych na Wawelu Andrzeja Kuklińskiego istnieją mocne przesłanki, aby sądzić, że pod fortyfikacje celowo podłożono ogień, zapewne w wielu punktach. Pożoga była tak potężna, że miejscami kamienne wypełnienie wału zamieniło się w wapno palone, co wymaga temperatury przynajmniej dziewięciuset stopni Celsjusza, ale także długiego czasu.
Na tej podstawie archeolog sugeruje, że Wawel musiał płonąć nieustannie przez przynajmniej dwa lub trzy bezdeszczowe, suche dni. Z pośrednich przesłanek wynika, że katastrofa nastąpiła między połową a końcem lat trzydziestych XI wieku. Najpewniej jednak pod sam koniec dekady, gdy w roku 1038 lub 1039 Brzetysław wkroczył na Wawel.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
Nie da się stwierdzić, jaka ogółem była skala destrukcji: ile chat podzieliło los obwałowań, jak potraktowano kościoły i rezydencje stojące na wzgórzu. Z Krakowa musiało w każdym razie zostać więcej niż kamień na kamieniu, tutaj bowiem dzikie bestie nie „założyły swoich legowisk”.
Kazimierz zostaje Odnowicielem
Książę Kazimierz spędził kilka miesięcy w niewoli. Potem przedarł się do Niemiec. Z wymierną pomocą matki i wuja, niedawno wyniesionego na arcybiskupstwo kolońskie do rangi jednego z najwyższych hierarchów Kościoła, młody książę zebrał armię złożoną ponoć z pięciuset rycerzy. Na czele tego oddziału zbrojnych wkroczył na nowo do Polski.
Reklama
Po krwawym przemarszu Brzetysława niewielu ludzi nad Wisłą było zdolnych lub chętnych nadal stawiać opór prawowitemu księciu. Niewiele też jednak zostało do uratowania z czasów świetności Bolesławowego imperium.
Kazimierz, przez tradycję zapamiętany jako Odnowiciel, nie próbował nawet zatrzymywać się w spustoszonej Wielkopolsce. Gall Anonim pisał, że książę zajął zamiast tego „pewien gród, oddany mu przez wiernych zwolenników”. Na myśli niemal na pewno miał Wawel.
****
Powyższy tekst powstał w oparciu o moją książkę pt. Wawel. Biografia. To pierwsza kompletna opowieść o historii najważniejszego miejsca w dziejach Polski: o życiu władców, ich apartamentach, zwyczajach, o setkach innych lokatorów Wawelu i o fascynujących zdarzeniach, które rozgrywały się na smoczej skale przez ponad tysiąc minionych lat. Dowiedz się więcej na Empik.com.