Żadna inna osada odkryta przez archeologów w Polsce nie jest równie znana, co Biskupin. Popularność miejsca nie wynika wyłącznie z jego naukowego znaczenia. Nawet ważniejsza okazała się legenda, jaką wokół niego zbudowano, przy pełnym poparciu odkrywców tego miejsca.
Drewniane bale na podmokłym półwyspie Jeziora Biskupińskiego odkrył w 1933 roku miejscowy nauczyciel Walenty Szwajcer. Informacja o nich szybko trafiła do archeologa Józefa Kostrzewskiego i jego ucznia Zdzisława Rajewskiego.
Reklama
Rok później rozpoczęli oni wykopaliska, odsłaniając osiedle obronne z VIII wieku p.n.e., z falochronem, liczącym pół kilometra wałem z trzema rzędami dębowych skrzyń i 250-metrowym pomostem zakończonym bramą, łączącym osadę z lądem.
Gród w Biskupinie. Co odkryli archeolodzy?
Najciekawsze były zabudowania wewnątrz wałów: trzynaście rzędów długich domów zbudowanych w technice sumikowo-łątkowej, rozdzielonych jedenastoma ulicami. W każdym rzędzie było po kilka jednostek mieszkalnych, składających się z przedsionka oraz izby z paleniskiem i dużym łożem dla dziesięciu osób.
Oszacowano, że osada mogła w tym samym czasie mieć nawet tysiąc mieszkańców. Doskonały stan zachowania drewna w wilgotnym środowisku umożliwił jej rekonstrukcję.
Mit, który zapewnił Biskupinowi sławę
Józef Kostrzewski zaczął forsować teorię o słowiańskich korzeniach Biskupina, co miało dowieść naszej ciągłości osadniczej na tych terenach, sięgającej I tysiąclecia p.n.e. Po drugiej wojnie światowej i zmianie ustroju Polska bardzo potrzebowała potwierdzenia prawa do ziemi i wzmocnienia tożsamości etnicznej, dlatego Biskupin stał się stanowiskiem archeologicznym o wadze państwowej i silnym ideologicznym wydźwięku.
Reklama
Dzięki dendrochronologii udało się precyzyjnie wydatować tamtejsze budowle na lata 747–707 p.n.e. i określić, że mieszkano w nich nie dłużej niż do początków VI wieku p.n.e. Skromne wyposażenie chat i brak zniszczeń wzięły się stąd, że osada została po prostu opuszczona.
Zaczęto podkreślać egalitarny system biskupińskiej zabudowy oraz brak przedmiotów zbytku, porównując prasłowiańską równość społeczną do socjalizmu. Słowiański Biskupin trafił do podręczników i książek (Gród nad jeziorem Zofii Kossak czy Świt słowiańskiego jutra albo Słowiański rodowód Pawła Jasienicy) i zaczął, jak mit, żyć własnym życiem.
Kto faktycznie zbudował osadę w Biskupinie?
Z czasem prasłowiańskość osady zaczęła być coraz częściej podważana. Wyszło na jaw, że archeologiczna kultura słowiańska pojawiła się na ziemiach polskich dopiero w VI wieku n.e., czyli tysiąc lat po tym, jak Biskupin opustoszał.
Co prawda niedaleko osady znajdował się piastowski gródek, zniszczony w 1038 roku podczas najazdu czeskiego księcia Brzetysława, ale między tymi dwoma stanowiskami nie było żadnego związku. Mimo to profesorowie Józef Kostrzewski i Zdzisław Rajewski do końca upierali się przy prasłowiańskiej teorii.
Reklama
Dziś większość badaczy pogodziła się z tym, że Biskupin zbudował tajemniczy lud, którego pod względem etnicznym nie da się łączyć z naszymi praszczurami. Niektórzy nadal obstają przy swoim, powołując się na antropologię i genetykę, choć ze szczątków stosujących ciałopalenie łużyczan nie można na razie wyekstrahować DNA, które mogłoby posłużyć do porównań.
„Wzorcowe” stanowisko archeologiczne
Biskupin od początku był wzorcowo badanym stanowiskiem. Już przed wojną Józef Kostrzewski wprowadził nowoczesne metody: robił zdjęcia balonowe z powietrza, wpuścił płetwonurków do jeziora, by szukali resztek pomostu, zainicjował interdyscyplinarne badania środowiskowe.
Po drugiej wojnie światowej hojnie doinwestowany przez państwo Biskupin stał się centrum archeologii eksperymentalnej. Wojciech Piotrowski, wieloletni pracownik Muzeum w Biskupinie, wspomina, że na obowiązkowych obozach szkoleniowych budowano rekonstrukcje, eksperymentowano z pradziejową obróbką drewna, lepieniem garnków, smolarstwem czy tkactwem.
– „Na zachodzie Europy” – mówi – „archeolodzy dopiero od lat sześćdziesiątych wznoszą chaty, domy, piece, by obserwować chemiczny rozpad drewna, niszczenie gliny i sedymentację warstw. Tymczasem pierwszy taki eksperyment przeprowadzono właśnie u nas, w 1956 roku”.
Reklama
Profesor Rajewski wybudował wraz z uczniami półziemiankę łużycką i wyposażył ją w kopie naczyń i urządzeń, po czym kazał ją spalić i zakopać. Kolejne pokolenia badaczy miały obiekt stopniowo odsłaniać i rejestrować zachodzące w nim zmiany.
Pierwszą część odsłonięto po sześćdziesięciu latach, reszta czeka na swoją kolej. Biskupin to nadal najbardziej rozpozna walne stanowisko w Polsce, a tamtejszy rezerwat, muzeum i coroczne festyny naukowe stały się centrum edukacji na temat pradziejów naszych ziem.
Źródło
Powyższy tekst stanowi fragment książki Agnieszki Krzemińskiej pt. Grody, garnki i uczeni. O archeologicznych tajemnicach ziem polskich. Ukazała się ona nakładem Wydawnictwa Literackiego w 2022 roku.
Fascynujące kulisy archeologii
Tytuł, lead oraz śródtytuły pochodzą od redakcji. Tekst został poddany podstawowej obróbce korektorskiej.