Chłop niosący daniny. XVIII-wieczny obraz Tadeusza Kuntze.

Narzędzie największego upodlenia polskich chłopów. Załoga na wsi pańszczyźnianej

Strona główna » Nowożytność » Narzędzie największego upodlenia polskich chłopów. Załoga na wsi pańszczyźnianej

Typowy polski gospodarz z drugiej połowy XVI wieku był w stanie utrzymać rodzinę, a nawet odłożyć pewne oszczędności na czarną godzinę. Sto lat później podobny kmieć przymierał już jednak głodem i był w pełni zdany na łaskę swego szlacheckiego pana. Za tak radykalną zmianę sytuacji w dużym stopniu odpowiadała zapomniana dzisiaj instytucja „załogi”.

Siedemnaste stulecie przyniosło największą katastrofę demograficzną i gospodarczą w dziejach Polski. Po serii krwawych wojen, z potopem szwedzkim na czele, ludność kraju spadła nawet o 1/3. W wielu regionach ubytek przekraczał nawet 50%.


Reklama


Tysiące wsi zamieniono w zgliszcza, żołnierze (tak wrodzy i polscy) pozbawili chłopów dobytku, narzędzi, zwierząt pociągowych i hodowlanych a nawet resztek zboża potrzebnego na ponowny zasiew.

Puste stodoły oznaczały dla gospodarze absolutną katastrofę. Nawet gospodarz, któremu przed wojną powodziło się nieźle, bez zbiorów nie miał co marzyć o tym, że zobaczy jakiekolwiek pieniądze. Bez pieniędzy nie mógł z kolei kupić ziarna, nie mówiąc o zwierzętach hodowlanych. Trwał w błędnym kole nędzy i głodu. Pomóc mógł mu zwykle tylko szlachcic, właściciel majątku.

Orka wołami. Obraz Józefa Chełmońskiego.
Orka wołami. Obraz Józefa Chełmońskiego.

Pomoc po szlachecku. Instytucja załogi na polskiej wsi

Już w pierwszej połowie XVII wieku, gdy kryzys gospodarczy zaczął pustoszyć polskie wioski, pojawiła się na szerszą skalę instytucja tak zwanej „załogi”.

Nazwą tą określano wsparcie udzielone chłopu. W ramach załogi pan gruntowy przekazywał gospodarzowi zwierzęta, zwłaszcza woły robocze, rzadziej konie, ale też narzędzia konieczne do pracy. Nie była to pomoc bezwarunkowa ani bezzwrotna.


Reklama


Załogę skrzętnie ewidencjonowano, formalnie pozostawała własnością pana. Wieśniak otrzymywał pożyczkę, nie zaś darowiznę. Dla szlachcica przekazanie wołów w użytek poddanym było wręcz korzystne – nie musiał o nie dbać, karmić ich, a zwierzęta te nadal, w ramach pańszczyzny, pracowały na folwarcznym gruncie.

Pan nie miał oczywiście żadnego interesu w tym, by chłopi stawali pewnie na własne nogi. Zależało mu jednak na doprowadzeniu ich do stanu, w którym skrajna bieda nie uniemożliwiała wykonywania narzuconych powinności.

panszczyzna - okladka
O szlacheckim wyzysku i życiu polskich chłopów piszę znacznie szerzej na kartach książki pt. Pańszczyzna. Prawdziwa historia polskiego niewolnictwa (Wydawnictwo Poznańskie 2021).

Porażająca skala zjawiska

Skala załogi była ogromna. Szacuje się, że po potopie nawet 1/3 wszystkich wołów w gospodarstwach chłopskich należała do panów. Liczba „założonych” koni sięgała 1/5. Niekiedy użyczano krów, to jednak nie było dla dworu zbyt opłacalne.

Co do narzędzi, zrujnowanym chłopom szlachcice często dawali w użytkowanie bardzo szeroki inwentarz. Znane są liczne wsie małopolskie, gdzie każdy kmieć otrzymywał wóz, bronę, radło i pług, a większość także siodło i wańtuch, materiał na worki. W jednej z osad powszechnym elementem załogi była jeszcze siekiera.


Reklama


W najgorszych latach chłopom „zakładano” również ziarno, choć z bezwzględnym obowiązkiem zwrotu po kolejnych żniwach. We wsiach, które puszczono z dymem i które bardziej zamożni szlachcice usiłowali odbudować, elementem załogi były nawet chłopskie chaty.

Kolejne dekady naznaczone chroniczną nędzą przyniosły zjawisko nie do pomyślenia w minionych wiekach. Porażająco duży odsetek chłopów stracił nawet domy. Jak podkreślał profesor Jan Rutkowski, w nielicznych XVIII-wiecznych inwentarzach, które poruszają tę kwestię, „chałupy będące własnością dworu są częstsze, aniżeli chałupy własne włościan”.

„Mój chłop i to wszystko co chłop ma, wszystko moje”

Kmieć z doby renesansu miał prywatny majątek, czuł się faktycznym właścicielem swojego domu, dokupywał ziemię, zapisywał dobytek w spadku, często posiadał pewne oszczędności. Odwiedzał targi i jarmarki, dość swobodnie handlował tym, co udało mu się zebrać bądź wyhodować. Chłop żyjący po potopie stracił to wszystko.

Od dawna szlachcice marzyli o rozciągnięciu pełnej kontroli nad poddanymi; o zawłaszczeniu całego ich dobytku i nadzorowaniu wszelkich aspektów ich życia. „Mój chłop i to wszystko co chłop ma, wszystko moje” – brzmiała typowa opinia ziemiańska, przytoczona w 1628 roku przez księdza Fabiana Birkowskiego. Po potopie nie była to już tylko opinia, ale prawda.

Chłop niosący daniny. XVIII-wieczny obraz Tadeusza Kuntze.
Chłop niosący daniny. XVIII-wieczny obraz Tadeusza Kuntze.

Chłop trzymający w oborze pańskie woły, mieszkający w nędznej chacie zbudowanej z materiałów udostępnionych przez szlachcica, używający jego pługu i brony, nie miał nawet pozoru podmiotowości. Z perspektywy dworu stanowił tylko kolejny wiersz w tabeli wyliczającej zasoby posiadłości; nie był osobą, lecz częścią inwentarza.

Narzędzie absolutnej władzy

Jedną decyzją pan mógł zrujnować gospodarza bądź gospodynię. Wystarczyło odebrać im załogę. Typowy przypadek miał miejsce we wsi Czerwoce pod Skierniewicami w roku 1763.


Reklama


W zachowanym dokumencie odnotowano, że pewna wdowa „siedzi komorą”, czyli żyje kątem u innego chłopa, bo „załogi zostały zabrane” przez właściciela osady „i przeto upadło gospodarstwo jej, którym mogłaby jeszcze rządzić [mimo śmierci męża], chowawszy parobka”. Zaznaczono, że kobieta była „dobrą i staranną gospodynią”. Ale z woli dworu stała się bezdomną nędzarką.

W drugiej połowie XVII wieku powszechnie już przyjmowano, że pan ma prawo wyrzucić kmiecia z domu, jeśli nie jest z niego zadowolony; że może oddać jego zagrodę komu innemu, albo swobodnie przenieść go na inne, gorsze grunty.

Zagroda chłopska. Rysunek J.P. Norblina z 1777 roku.
Zagroda chłopska. Rysunek J.P. Norblina z 1777 roku.

Z XVIII wieku znany jest nawet przykład dzierżawczyni majątku, która kazała swoim urzędnikom rozbierać chłopskie domy i stodoły, a uzyskane z nich drewno wykorzystywać „do palenia gorzałek”. Kroki takie były sprzeczne z obyczajem, z przyjętymi odwiecznie normami. Ale przecież obyczaje dotyczyły chłopów, do których coś faktycznie należało.

Autor anonimowego Robaka sumienia złego wypominał szlachcicom, że znaleźli sobie niegodny sposób zarabiania. Z wynajęcia czy sprzedaży swojego dobytku nigdy by bowiem nie wyciągnęli zysków takich, jak z „założenia” poddanym „domu i bydła”.


Reklama


Ostatni gwóźdź do chłopskiej trumny

Załoga stanowiła ostatni już gwóźdź do chłopskiej trumny, ostatni argument na rzecz wprowadzania skrajnych, wypoczwarzonych, nieludzkich form wyzysku.

Panowie byli skłonni wspierać poddanych, ale tylko pod tym warunkiem, że w zamian wycisną z nich każdą kroplę potu i zadbają, by ci nie znali niczego poza nieustanną harówką. W sytuacji, gdy wymarła połowa ludności, ci którzy przetrwali mieli odtąd pracować za dwoje. Stali się nie ludźmi, lecz bydłem.

Chłop z prosięciem
Chłop z prosięciem. Figurka wykonana przez Antoniego Popiela, początek XX wieku (fot. Muzeum Narodowe w Krakowie/domena publiczna).

Krzysztof Opaliński, jeden z ostatnich szlacheckich krytyków systemu, jacy zabierali głos w XVII wieku, wypominał panom, że „tam gdzie bywało dwudziestu kmieci, a zostało ośmiu albo dziesięciu”, dziedzice każą wciąż wykonywać posługi w niezmienionym zakresie.

Na panów herbowych usiłował wpłynąć wykładając im, że obrali ślepą drogę, która z czasem doprowadzi do zguby. Pisał o właścicielach utrzymujących poddanych w nędzy „z małym pożytkiem, bo ubogi nikogo bogatym nie zrobi”. Było to już jednak wyłącznie wołanie na puszczy.

***

O tym jak wyglądało życie na polskiej wsi, czym naprawdę była pańszczyzna i jak chłopi nad Wisłą stali się niewolnikami przeczytacie w mojej książce pt. Pańszczyzna. Prawdziwa historia polskiego niewolnictwa (Wydawnictwo Poznańskie 2021). Do kupienia na Empik.com.

Cała prawda o życiu polskich chłopów pańszczyźnianych

panszczyzna - okladka
Autor
Kamil Janicki

Reklama

Wielka historia, czyli…

Niesamowite opowieści, unikalne ilustracje, niewiarygodne fakty. Codzienna dawka historii.

Dowiedz się więcej

Dołącz do nas

Rafał Kuzak

Historyk, specjalista od dziejów przedwojennej Polski. Współzałożyciel portalu WielkaHISTORIA.pl. Autor kilkuset artykułów popularnonaukowych. Współautor książek Przedwojenna Polska w liczbach, Okupowana Polska w liczbach oraz Wielka Księga Armii Krajowej.

Wielkie historie w twojej skrzynce

Zapisz się, by dostawać najciekawsze informacje z przeszłości. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.