Nieoczywiste przyczyny upadku husarii. Dlaczego najlepsza kawaleria w Europie przestała zwyciężać?

Strona główna » Nowożytność » Nieoczywiste przyczyny upadku husarii. Dlaczego najlepsza kawaleria w Europie przestała zwyciężać?

Przez blisko dwa stulecia husaria uchodziła za najlepszą kawalerię w Europie. W tym czasie słynna jazda zapisała na swoim koncie wiele spektakularnych triumfów. Jednak począwszy od końca XVII wieku skrzydlaci jeźdźcy odgrywali coraz mniejszą rolę na polach bitew. Ostatecznie doszło do tego, że husaria została zdegradowana do roli wojska paradnego. Oto dlaczego tak się stało.

Bitwy pod Kircholmem, Kłuszynem, Chocimiem czy Wiedniem sprawiły, że husaria często nazywana jest najlepszą kawalerią nowożytnej Europy. Jednak już w drugiej połowie XVII wieku coraz wyraźniej dało się zauważyć, że skrzydlaci jeźdźcy nie byli w stanie dominować nad przeciwnikiem tak, jak wcześniej.


Reklama


Wojsko paradne

Całkowity upadek znaczenia husarii przyniosło zaś kolejne stulecie. Symbolem tego była stoczona 19 lipca 1702 roku bitwa pod Kliszowem. Podczas starcia polska jazda poniosła sromotną klęskę zarówno w konfrontacji ze szwedzką kawalerią, jak i z piechotą. Słynna kawaleria była już tylko cieniem samej siebie. Jerzy Kitowicz w Opisie obyczajów za panowania Augusta III ze smutkiem konstatował, że:

Chorągwie husarskie nie były zażywane do innych ekspedycji tylko na asystencją jakiemu wjazdowi pańskiemu na starostwo lub województwo albo pogrzebowi podobnemu. Dlatego pancerni husarzów nazywali żołnierzami pogrzebowymi.

W XVIII wieku husaria stała się już tylko wojskiem paradnym (Władysław Szerner/domena publiczna).
W XVIII wieku husaria stała się już tylko wojskiem paradnym (Władysław Szerner/domena publiczna).

Przyczyn upadku znaczenia husarii było rzecz jasna wiele. Bez wątpienia wpływ na jej kryzys miały czynniki zewnętrzne, jak zmieniająca się na przestrzeni XVII wieku taktyka przeciwników czy rosnąca skuteczność broni palnej.

Coraz mniej towarzyszy husarskich

Kuba Pokojski w Wielkiej Księdze Husarii podkreśla jednak, że „decydujące czynniki upadku husarii wiązały się z nią samą”. Jednym z najważniejszych była tak zwana instytucja towarzyszy sowitych. Jak wyjaśnia Pokojski:


Reklama


Jej istotą było to, że towarzysz, właściciel pocztu, nie służył osobiście w wojsku, tylko opłacał (utrzymywał) swój poczet składający się z czeladzi pocztowej (i stanowiącej „służby tyłowe” czeladzi obozowej).

Było to przeciwieństwo towarzysza przytomnego, służącego osobiście. Podział ten został niestety usankcjonowany prawnie w 1717 roku, jakkolwiek zjawisko to istniało już i nasilało się od drugiej połowy XVII wieku.

Co oczywiste, mniejsza liczba towarzyszy wpływała na obniżenie jakości oddziału, ponieważ to towarzysze (…) stanowili „prawdziwą husarię”, kręgosłup chorągwi. Byli jej najbardziej świadomą wojskowo, społecznie i politycznie częścią.

Biorąc pod uwagę, że wojsko Rzeczpospolitej Obojga Narodów zawsze opierało się na liderach, zdolnych poderwać do walki podkomendnych, brak towarzyszy husarskich na polu walki fatalnie odbijał się na morale pozostałych kawalerzystów. Dodatkowo towarzysze husarscy z zasady byli najlepiej uzbrojonymi i wyszkolonymi członkami danej chorągwi.

Tekst stanowi fragment w Wielkiej księdze husarii Kuby Pokojskiego (Wydawnictwo Fronda 2024).
Tekst powstał w oparciu o Wielką księgę husarii Kuby Pokojskiego (Wydawnictwo Fronda 2024).

Armia zastępców

Z towarzyszami sowitymi wiązał się bezpośrednio kolejny problem. O ile w XVI czy na początku XVII wieku normą było, że rotmistrzowie dowodzili swoimi chorągwiami, to z biegiem czasu uległo to zmianie. I tak od drugiej połowy XVII stulecia nikogo już nie dziwiło, że:

(…) oddziały husarii prowadzone są przez poruczników, którzy, oczywiście w większości wypadków byli bardzo wartościowymi lub wręcz wybitnymi wojownikami i dowódcami niższego szczebla, niemniej byli to „tylko” zastępcy rotmistrza. Czasami, niestety, dowodzenie było przerzucane na kolejnego zastępcę – namiestnika.


Reklama


Historycy nazywają to zjawisko „armią zastępców”. Był to kolejny czynnik podkopujący niegdyś wysokie morale husarii. Takie postępowanie jasno pokazywało, że najzamożniejsi przedstawiciele stanu szlacheckiego nie zamierzali ryzykować życiem w obronie ojczyzny.

Magnacka husaria

Duży wpływ na upadek znaczenia husarii miały również skutki niszczycielskich wojen z połowy XVII stulecia. W ich wyniku bardzo ucierpiała średnia szlachta, z której wcześniej w głównej mierze rekrutowali się husarze. Po potopie szwedzkim wystawianiem oddziałów husarskich zajęli się w większości przypadków potężni magnaci.

Rysunek z XIX wieku przedstawiający husarz w oparciu o drzeworyt z pierwszej połowy XVII wieku (domena publiczna).
Rysunek z XIX wieku przedstawiający husarz w oparciu o drzeworyt z pierwszej połowy XVII wieku (domena publiczna).

Z pozoru mogłoby się wydawać, że było to zjawisko korzystne, bowiem przełożyło się na chwilowe zwiększenie liczby chorągwi. Długofalowo przyniosło jednak opłakane skutki. Jak wyjaśnia autor Wielkiej księgi husarii:

Bogaty magnat, będący rotmistrzem husarskim, z reguły nie prowadził już swojego oddziału do boju osobiście. Baza towarzyszy zaczęła się ograniczać do terenów zależnych od magnata, do kręgu jego familiantów czy też klientów, osób z nim związanych.


Reklama


Powodowało to, że chorągwie husarskie, będąc podporządkowane organizacyjnie i finansowo w dużej mierze swojemu rotmistrzowi-magnatowi, składające się dodatkowo z ludzi „w cywilu” w jakiś sposób od magnata zależnych czy też z nim powiązanych, stawały się stopniowo orężem walki politycznej.

Szlacheckie rozpolitykowanie oraz magnackie wpływy oznaczały, że husaria nie walczyła już tylko z wrogiem zewnętrznym państwa, ale stawała się przedmiotem walki politycznej wewnątrz Rzeczypospolitej, walki o wpływy i władzę pomiędzy magnatami oraz pomiędzy magnatami i królem (analogicznie jak królewskie chorągwie husarskie).

Husarz (Józef Brandt/domena publiczna).
Husarz (Józef Brandt/domena publiczna).

Upadek husarskiej dyscypliny

Kolejnym czynnikiem bardzo negatywnie odbijającym się na potencjale militarnym husarii była upadająca dyscyplina. Przykładem zjawiska było chociażby samowolne opuszczanie oddziałów podczas leży zimowych. Przejawiało się to również w sytuacjach, gdy jeszcze przed końcem walki rzucano się do rabowania obozu przeciwnika. Nierzadko taka samowola przynosiła fatalne skutki. Dawała bowiem wrogowi szansę na uporządkowanie szyków i przeprowadzenie kontrataku.

Z czasem coraz wyraźniej dawały o sobie znać również braki w wyszkoleniu skrzydlatych jeźdźców. Zupełnie zaniechano bowiem ćwiczeń grupowych, które co prawda nigdy nie były prowadzone regularnie, jednak zapewniały „należyte zgranie rycerstwa”. Jak podkreśla Kuba Pokojski:


Reklama


Znajomość komend, powtarzalność działań, automatyzm – to wszystko wpływało na dużą skuteczność w boju, wysoką pewność siebie i wysokie morale. Jednak kiedy tego czynnika zabrakło, to skuteczność chorągwi husarii niezmiernie spadała. (…)

Tracono wiele umiejętności, jak na przykład zdolność do sprawnej przeprawy rzecznej sposobem tatarskim. Jeszcze gorsze było – na skutek niećwiczenia tej umiejętności, niskiego morale i braku zaufania do dowódców i towarzyszy (i tak nielicznych) – zatracenie uchodzenia odwodem, kontrolowanego odwrotu częściami chorągwi w obliczu nacierającego wroga.

Husarze pod fortecą (Józef Brandt).
Husarze pod fortecą (Józef Brandt).

Nie było już ponawianych szarż, falowych ataków – kawaleria, której szarża nie odniosła skutku, rzucała się do bezładnej ucieczki zamiast przeformować się do kolejnej szarży.

Co gorsza pod koniec XVII wieku również poziom wyszkolenia indywidualnego znacznie odbiegał od tego jakim mogli się poszczycić husarze z wcześniejszych dekad. To wszystko, w połączeniu z wiecznymi problemami z wypłatą żołdu, sprawiło, że w XVIII wieku sukcesy husarii były już tylko odległym wspomnieniem.

Zanurzcie się w świecie husarii

Bibliografia

Kuba Pokojski, Wielka księga husarii, Wydawnictwo Fronda 2024.

WIDEO: Czego szlachcice oczekiwali od swoich żon?

Autor
Daniel Musiał

Reklama

Wielka historia, czyli…

Niesamowite opowieści, unikalne ilustracje, niewiarygodne fakty. Codzienna dawka historii.

Dowiedz się więcej

Dołącz do nas

Kamil Janicki

Historyk, pisarz i publicysta, redaktor naczelny WielkiejHISTORII. Autor książek takich, jak Pańszczyzna. Prawdziwa historia polskiego niewolnictwa, Wawel. Biografia, Warcholstwo czy Cywilizacja Słowian. Jego najnowsza książka toŚredniowiecze w liczbach (2024).

Rafał Kuzak

Historyk, specjalista od dziejów przedwojennej Polski. Współzałożyciel portalu WielkaHISTORIA.pl. Autor kilkuset artykułów popularnonaukowych. Współautor książek Przedwojenna Polska w liczbach, Okupowana Polska w liczbach oraz Wielka Księga Armii Krajowej.

Wielkie historie w twojej skrzynce

Zapisz się, by dostawać najciekawsze informacje z przeszłości. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.