Wczesnym wieczorem 6 maja 1945 roku ostatni komendant obrony „twierdzy” Breslau, generał Hermann Niehoff, został przewieziony na Kaiser-Friedrich-Strasse – obecną ulicę Rapackiego. To tam, w willi o nazwie „Colonia”, znajdowała się siedziba sowieckiego korpusu prowadzącego oblężenie Wrocławia.
Desperacką obronę stolicy Prowincji Śląskiej kontynuowano pomimo samobójczej śmierci Adolfa Hitlera 30 kwietnia 1945 roku. Nawet stołeczny Berlin bronił się krócej – siły niemieckie zgłosiły gotowość kapitulacji 2 maja.
Reklama
Wrocław upadł długo po tym, jak przesądzone zostały losy III Rzeszy. 6 maja żadne dalsze walki nie wchodziły już w rachubę. Generał Niehoff przyjechał do willi „Colonia”, by podpisać akt kapitulacji.
Spotkanie w pięknym domu na południowych przedmieściach metropolii stało się jednym z symbolicznych wydarzeń, zamykających II wojnę światową w Europie.
Budynek, w którym poddano miasto istnieje nadal. Wciąż stoi w nim też ten sam stół, na którym podpisano akt kończący działania zbrojne. Rezydencja – piętrowa, z użytkowym poddaszem, o łącznej powierzchni przeszło 580 metrów kwadratowych – trafiła niedawno na sprzedaż.
Twierdza Breslau
Willa stanowi zabytek wyjątkowy z racji swoich losów, ale też dlatego, że przetrwała w mieście, które utraciło zdecydowaną większość historycznej zabudowy.
Jak podkreśla profesor Norman Davies na kartach książki Mikrokosmos. Portret miasta środkowoeuropejskiego, Wrocław nie miał żadnych walorów obronnych ani nowoczesnych fortyfikacji. Mimo to Adolf Hitler nakazał uczynić z niego twierdzę i prowadzić walki do ostatniej kropli krwi.
Reklama
Celem nie było uratowanie metropolii, ale tylko opóźnienie postępów przeciwnika i zadanie mu jak największych strat w przededniu nieuniknionego: upadku „tysiącletniej” Rzeszy.
Plan był całkowicie szalony. Na dni 19–20 stycznia zarządzono bezwarunkową ewakuację 700 000 mieszkańców Wrocławia. Wielka ucieczka nie została w żaden sposób zaplanowana, nie przeznaczono też do niej odpowiednich środków transportu czy zaopatrzenia. W efekcie tylko w trakcie exodusu, prowadzonego przy mrozach sięgających -15 stopni, zmarło niemal 90 000 osób.
W mieście pozostało około 200 000 osób, 1//4 z nich stanowili żołnierze Wehrmachtu, dodatkowe kilkanaście tysięcy – ochotnicy pomagający w walce.
Destrukcja miasta
Bitwa o Wrocław toczyła się przez niemal 3 miesiące – od 13 lutego do 6 maja 1945 roku. Sowieci przeznaczyli na ten front ograniczone siły, priorytetem było bowiem natarcie na Berlin. Wrocław został otoczony, a najeźdźcy podjęli jego systematyczny ostrzał artyleryjski, wspierany bombardowaniami lotniczymi.
Jak pisze doktor Eduard Mühle w książce Historia Wrocławia, miasto zostało w efekcie „doszczętnie zniszczone”. Winni destrukcji byli jednak nie tylko Sowieci. Były dyrektor Niemieckiego Instytutu Historycznego w Warszawie podkreśla, że:
(…) także od wewnątrz, z rozkazu naczelnika okręgu i komendanta twierdzy, obrońcy dokonywali systematycznych zniszczeń. Podejmując niedorzeczne działania obronne, wysadzali w powietrze domy, liczne zabytkowe budowle (jak pałac Hatzfeld i dawny Dom Stanów przy placu Zamkowym), instytucje publiczne (jak Archiwum Państwowe czy wieżę Liebicha) oraz kościoły.
Reklama
Niemcy „równali z ziemią dzielnice i całe ciągi ulic”. Wiedząc, że nie wygrają walki, zamierzali oddać zwycięzcom tylko morze gruzów. Dzieła zniszczenia dopełnili Sowieci już po przyjęciu kapitulacji.
Jak komentuje Norman Davies, „teza, że Breslau uległ kompletnemu zniszczeniu podczas oblężenia, była powojenną fikcją”. Armia Czerwona bez żadnego uzasadnienia podpalała kwartały ulic i wysadzała w powietrze ocalałe budynki. Po zakończeniu oblężenia doszło między innymi do spalenia znacznej części zbiorów biblioteki uniwersyteckiej, a także do wysadzenia wieży kościoła świętej Marii Magdaleny.
Potem nawet gmachy, którym nie groziło zawalenie były rozbierane, a uzyskany z nich materiał wywożono do Warszawy, by prowadzić odbudowę stolicy.
Zniszczenia sięgające 90%
Szacuje się, że na zdewastowanych ulicach Wrocławia zalegało 18 milionów metrów sześciennych gruzu. W toku bitwy zginęło 80 000 osób, z tego 3000 na skutek samobójstw.
Reklama
Straty w zabudowie są szacowane różnie. Zniszczeniu uległo 65-70% wszystkich budynków Wrocławia i 50% zabudowy starówki. Destrukcja była największa od stron południowej i wschodniej, stamtąd bowiem prowadzono sowieckie natarcie.
Według doktora Eduard Mühle na południu miasta straty sięgały 90%. Tym bardziej niezwykły jest więc przypadek willi „Colonia”: świetnie zachowanego zabytku o niezwykłej historii.
Jak wyjaśnia biuro SDP Nieruchomości, „po wojnie, w budynku willi mieściła się Izba Skarbowa, następnie obiekt zamieszkiwali pracownicy naukowi wrocławskich uczelni. Z czasem jeden z nich wszedł w wyłączne posiadanie nieruchomości i przeznaczył ją na dom rodzinny oraz siedzibę własnej firmy”. Obecnie nieruchomość jest wystawiona na sprzedaż.
***
Powyższy materiał powstał we współpracy z biurem SDP Nieruchomości, które oferuje sprzedaż zabytkowej willi „Colonia”. Kliknij, aby poznać szczegóły i zobaczyć dodatkowe zdjęcia tego niezwykłego budynku.
Bibliografia
- Davies Norman, Mikrokosmos. Portret miasta środkowoeuropejskiego, Kraków 2002.
- Maciejowska Barbara, Tak ginęło miasto, „Gazeta Wyborcza”, 1 maja 2008.
- Mühle Eduard, Historia Wrocławia, Warszawa 2016.