Lwy ziały ogniem ze swoich wnętrzności. Żołnierze piechoty uwalniali fale rozszalałych płomieni z wykorzystaniem ręcznych miotaczy. Tej pożogi nie była w stanie ugasić woda i nie mógł jej się przeciwstawić żaden przeciwnik. Średniowiecze nie znało broni budzącej większy postrach i fascynację.
Wedle tradycji wynalazcą ognia greckiego – a więc palnej i trudnej do ugaszenia mieszanki, którą można było miotać w kierunku wroga – był architekt i inżynier imieniem Kallinikos.
Reklama
Jak podaje w swojej książce Bizancjum. Niezwykłe dziedzictwo średniowiecznego imperium Judith Herrin miał on zaprezentować piekielnie (i to dosłownie) skuteczną broń niedługo przed tym, jak w roku 674 Arabowie przystąpili do drugiego oblężenia Konstantynopola.
Mieszanka ropy naftowej i…
Dokładny skład substancji wykorzystywanej przez Bizantyjczyków pozostaje dla nas tajemnicą. Jak pisze Herrin, prawdopodobnie sporządzano ją:
(…) z ropy naftowej pozyskiwanej ze złóż na Krymie, wymieszanej z żywicą, ale dokładne proporcje (…) do dziś nie zostały poznane. Tak czy owak, pewna kombinacja substancji stworzyła najpotężniejszą broń w bizantyjskim arsenale wojskowym, którą można było obrzucać nieprzyjacielskie statki, siejąc strach i zniszczenie.
Nie zachowały się również żadne dokładne przekazy na temat tego, jak wyglądał mechanizm wykorzystywany do tłoczenia łatwopalnej cieczy. Jeżeli zaś chodzi o sposób bojowego użycia ognia greckiego, to tak opisuje go John Haldon w książce Wojny Bizancjum. Strategia, taktyka, kampanie:
<strong>Przeczytaj też:</strong> Średniowieczne budowle wcale nie wyglądały tak, jak ci się wydaje. Prawda „byłaby nazbyt szokująca dla widza”Był on wyrzucany z rur zamontowanych na dziobach lub na śródokręciu większych jednostek cesarskiej floty. Wydaje się, że był skuteczny w razie faktycznego użycia, ale doskonale sprawdzał się też jako straszak.
Ręczne miotacze ognia greckiego
Ogień grecki wykorzystywano zresztą nie tylko w czasie bitew morskich czy odpierania szturmów na Konstantynopol. Haldon podaje, że już na początku X stulecia Bizantyńczycy opracowali także:
(…) ręczne miotacze do użycia na lądzie, obrazowo opisane w jednej z arabskich relacji. Wystrzeliwanie było prawdopodobnie równie niebezpieczne dla Bizantyńczyków, jak sam ogień grecki dla ich wrogów, szczegóły zaś pozostają niejasne.
Reklama
Z napisanego przez cesarza Leona na przełomie VIII i IX stulecia traktatu Tactica wiemy zaś, że obsługa tak zwanych syfonów, jak nazywano plującą ogniem broń montowaną na okrętach, była chroniona przez żelazne osłony. Ogniste strumienie z kolei „wypływały z hukiem przetaczającego się grzmotu”.
Lepiej utonąć niż spłonąć żywcem
Wszystko to sprawiało, że broń wzbudzała prawdziwy postrach. Żyjący na przełomie VIII i IX wieku bizantyjski kronikarz Teofan Wyznawca pisał, że wrogowie „drżeli ze strachu, widząc, jak silny był płynny ogień”.
Na własne oczy przekonał się o tym Liutprand z Cremony, który był świadkiem oblężenia Konstantynopola przez Rusów w 941 roku. Według jego relacji:
Grecy zaczęli miotać ogień na wszystkie strony; a Rusini, widząc płomienie, rzucali się w pośpiechu ze swych statków, woląc utonąć w wodzie, niż spłonąć żywcem w ogniu.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
Inny z zachowanych opisów wykorzystania ognia greckiego wyszedł spod pióra bizantyńskiej historyczki Anny Komneny, prywatnie córki cesarza Aleksego I. Opisując przygotowania floty swojego ojca do walki z Pizańczykami zanotowała, że władca:
(…) poleciał umieścić na dziobie każdego statku żelazne lub brązowe głowy lwów czy innych zwierząt lądowych z otwartymi paszczami. Ponadto kazał je pozłocić, tak że sam ich widok wzbudzał strach.
Reklama
Według dalszego rozkazu ogień miotany na nieprzyjaciela z rur miał przechodzić przez te paszcze, tak żeby się wydawało, iż to lwy i inne podobne zwierzęta zieją ogniem ze swych wnętrzności.
„Z miejsca zapalił trzy potężne statki”
Bitwa morska do której doszło nieopodal Rodos wiosną 1099 roku, miała wyglądać następująco:
Tymczasem flota rzymska nie podjęła walki z Pizańczykami w należytym szyku bojowym; napadła na nich ostro i bez ładu. Sam Landulf [który dowodził flotą – RK] pierwszy zbliżył do statków pizańskich, strzelił pociskiem ogniowym, lecz niecelnie. Osiągnął jedynie to, że pocisk rozleciał się.
<strong>Przeczytaj też:</strong> Unikalne dzieło średniowiecznej sztuki. Zapłaciły za nie prostytutkiKomes Elemon — tak się nazywał – zuchwale zaatakował ogromny statek od rufy, lecz zaczepił o spód steru i nie mógł od niego szybko odpłynąć.
Dostałby się do niewoli, gdyby natychmiast nie rzucił się do przygotowanej amunicji, nie raził wroga pociskiem ogniowym i nie trafił w cel. Potem żywo zawrócił swój statek i z miejsca zapalił trzy potężne statki barbarzyńców. (…)
Barbarzyńcy, po części przerażeni miotanym ogniem (nie przywykli oni bowiem do tego rodzaju pocisków, ani do ognia, który zgodnie z prawem natury unosi się do góry; a tu szedł tak, jak chciał miotacz — na dół i w różne strony), częściowo zaś wystraszeni burzą morską, postanowili zawrócić do ucieczki.
Eksperyment profesora Haldena
W tym starciu ogień grecki w znacznym stopniu przechylił szalę zwycięstwa na stronę Bizantyńczyków. Stało się tak nie pierwszy i nie ostatni raz. O skuteczności broni może również świadczyć eksperyment przygotowany kilkanaście lat temu przez cytowanego tutaj Johna Haldona.
Profesor z Princeton podjął się zrekonstruowania syfonu oraz przygotowania łatwopalnej cieczy. W trakcie przeprowadzonej wtedy próby płonąca maź została wystrzelona na około 15 metrów i w ekspresowym tempie strawiła drewnianą łódź, która była celem ataku.
Biorąc pod uwagę kluczowe znacznie jakie miał ogień grecki dla Bizantyjczyków nie powinno dziwić, że już w X wieku cesarz Konstantyn VII zaliczył go do tajemnic państwowych. Na niewiele się to jednak zdało. Swoich wersji tego wynalazku z czasem dorobili się Arabowie, Rusowie, a nawet Chińczycy. Tym dziwniejsze, że żadna z receptur nie przetrwała próby czasu…
Przeczytaj również o tym czy w średniowieczu ludzie naprawdę wierzyli w to, że Ziemia jest płaska
Reklama
Bibliografia
- Alexander Gillespie, A History of the Laws of War, Volume 3, The Customs and Laws of War with Regards to Arms Control, Hart Publishing 2011.
- John Haldon, Wojny Bizancjum. Strategia, taktyka, kampanie, Rebis 2019.
- John Haldon, David Nicole, Stephen Turnbull, Upadek Konstantynopola, Bellona 2009.
- Judith Herrin, Bizancjum. Niezwykłe dziedzictwo średniowiecznego imperium, Rebis 2009.
- Anna Komnena, Aleksjada, z języka greckiego przełożył, wstępem i przypisami opatrzył Oktawiusz Jurewicz, t. 2, Wrocław 1972.
2 komentarze