Przemysł II ogłosił się królem Polski w 1295 roku, mimo że podlegały mu tylko Wielkopolska i Pomorze. Badacze wciąż spierają się czy faktycznie rościł sobie pretensje do symbolicznej zwierzchności nad całym krajem, czy tylko wyniósł się na króla „wielkiej”, „starej” Polski – a więc swojej głównej prowincji. Sławomir Leśniewski podkreśla w każdym razie – na kartach książki Piastowie. Przeklęty testament – że było to wydarzenie „wielkie”. Jak zareagowali na nie Polacy i sąsiedzi?
To, co z dziejowego punktu widzenia było wielkim wydarzeniem dla Polski, oznaczającym odnowienie korony Królestwa Polskiego i tytułu króla Polaków, nie wszystkim się spodobało.
Przemysł nagle wyrósł ponad innych władców dzielnicowych i to było dla nich trudne do zniesienia. Nazbyt przyzwyczaili się do równowagi słabych, aby bez szemrania zgodzić się na królewskie wywyższenie księcia wielkopolskiego. Nie czuli się gorsi od Przemysła, stąd niejeden musiał pomyśleć, że to jemu się należała monarsza pieczęć.
„Odrażające”, „przykre”… i spiskogenne
W opinii Macieja Miechowity „wyniesienie go na tron było dla polskich książąt odrażające i przykre oraz przygotowywali się [do jego] zakończenia. Szemrali, że Przemysł idzie przed nimi w chwale królewskiej. Również dla sąsiednich władców i narodów, zwłaszcza dla margrabiów Brandenburgii, czyli ze Zgorzelca, zaczęło [to] być straszne i podejrzane”.
O ile Polacy głównie szemrali i zazdrościli, o tyle „Otto Długi i drugi Otto oraz Jan, margrabiowie Brandenburgii, spiskowali na zgubę Przemysła”. Co nie oznacza, iż to właśnie oni doprowadzili do niej za pomocą krwawego zamachu.
W źródłach pisanych z epoki — kronikach i rocznikach klasztornych — pojawiają się różne wersje. Pada w nich nazwisko związanego z margrabiami brandenburskimi Jakuba Kaszuby — utożsamianego z niejakim Jakubem de Guntersberg, rajcą szczecińskim — który miał być jednym z zabójców. Winowajców źródła doszukują się także wśród Polaków — przedstawicieli możnych rodów Nałęczów i Zarembów, którzy przed dekadą wzniecili bunt przeciwko Przemysłowi i mieli powód, by odegrać się na królu.
Reklama
„Zachowywał się tak, jakby zapomniał, jak wielu ludzi źle mu życzy”
Podobno w zbrodniczym przedsięwzięciu miał uczestniczyć jeden z siostrzeńców monarchy. Na udział Polaków wskazują przede wszystkim źródła powstałe na południowych ziemiach Polski, również roczniki ruskie i czeskie. Istnieje też hipoteza, że za sznurki spisku mógł pociągać Wacław II, może najbardziej ze wszystkich zainteresowany pozbyciem się Przemysła. Taki domysł pojawił się w Katalogu biskupów krakowskich, ale wiarygodnych dowodów na jego potwierdzenie brak.
Jedno nie ulega wątpliwości: Przemysł II był solą w oku wielu ludziom, a ten lub ci, którzy chcieli się go pozbyć, nie tracili czasu i szybko przystąpili do działania. Pomiędzy koronacją a zamachem minęło zaledwie niespełna osiem miesięcy.
W tym czasie polski król nie zdołał wiele dokonać. Dwukrotnie wybrał się na Pomorze Wschodnie, przejęte na mocy układu z Mściwojem II, a pod koniec roku spotkał się w Poznaniu z Władysławem Łokietkiem. Rozmowy dotyczyły zapewne sposobów zjednoczenia Polski oraz dalszych wzajemnych relacji monarchy i księcia.
Zamachowcy, kimkolwiek byli, dopadli króla 8 lutego 1296 roku w słabo zabezpieczonym obozie pod Rogoźnem, gdzie przebywał wraz z dworem, spędzając ostatnie dni karnawału na zabawach i biesiadach. Zachowywał się tak, jakby zapomniał, jak wielu ludzi źle mu życzy. Niewykluczone, że napad ułatwili sami Polacy.
Źródło
Powyższy tekst stanowi fragment książki Sławomira Leśniewskiego pt. Piastowie. Przeklęty testament (Wydawnictwo Literackie 2025).
Tytuł, lead oraz śródtytuły pochodzą od redakcji. Tekst został poddany podstawowej obróbce korektorskiej.