Przed śmiercią Barbara Radziwiłłówna zdołała przekazać mężowi dwie ostatnie prośby. Pierwszej nie zdołał spełnić. Druga stała się więc dla niego najważniejszym celem.
Zygmunt August do końca wierzył, że jego ukochaną żonę uda się uratować. Spędzał u boku konającej Barbary Radziwiłłówny każdy dzień i każdą noc.
Reklama
W ostatnich tygodniach jej życia zaczął na gwałt rozdawać jałmużny, licząc na przebłaganie Boga. Gdy to nie pomogło – prosił krewnych chorej o przysłanie z Litwy najpotężniejszej wiedźmy, jaką uda im się znaleźć. Naciskał poza tym stale na lekarzy, by ustawali w staraniach i sięgali po wszelkie możliwe terapie.
Na koniec już tylko sam król zachował złudzenia. Agent Hohenzollernów, Stanisław Bojanowski, wieszczył: „W sumie nie ma nikogo, kto wierzyłby, że może ona żyć”. Miał rację.
Dwie ostatnie prośby
Pod koniec kwietnia 1551 stan królowej był krytyczny. Guzy pokrywające jej ciało pękały, a wraz z wylewającą się z nich czerwonawą ropą wzmagały się gorączka, torsje i nudności.
Barbara była u kresu sił. Zdołała jeszcze poprosić męża o dwie przysługi: by przeniósł ją przed śmiercią z Wawelu do Niepołomic i by pochował jej ciało w Wilnie.
Reklama
Litwinka nie chciała umierać wśród niechętnych spojrzeń i szeptów dworzan. Tym bardziej nie chciała spocząć w kraju, którego mieszkańcy darzyli ją od początku pogardą i robili wszystko, by nie została ich władczynią. Polska kojarzyła się Barbarze tylko z bólem i poniżeniem.
Zburzyć bramę dla królowej
Zygmunt August natychmiast podjął przygotowania do ostatniego wyjazdu żony. Wykonano specjalną, potężną lektykę, w której mieściło się całe łoże królewskie. Aby przenieść w niej Barbarę poza obręb miasta, król planował nawet zburzyć mury Bramy Floriańskiej. Luksusowy pojazd był bowiem zbyt wielki, aby w inny sposób opuścić Kraków. Do rozbiórki średniowiecznej bramy już jednak nie doszło.
„Twojej Miłości oznajmiamy, że wczoraj ropa, która z tego wrzodu, jak Twoja Miłość wiesz, stale płynęła, na koniec wszystkie Jej Miłości rozjątrzyła wnętrzności” – pisał Zygmunt August do Mikołaja Czarnego. Barbara zmarła 8 maja 1551 roku między godziną dwunastą a drugą po południu.
Nie wystawiaj nas na pośmiewisko
Natychmiast rozgorzały dyskusje nad tym, co należy począć ze zwłokami królowej. Brat zmarłej Mikołaj Rudy nie miał w tej sprawie żadnych wątpliwości. W pełnym emocji liście do Zygmunta Augusta pisał: „Przebóg proszę, nie dawaj na pośmiewisko ciała jej i domu naszego Radziwiłłowego nieprzyjaciołom naszym!”.
Reklama
Rudy błagał, by król pochował żonę na Wawelu, pośród pomazańców Bożych, a nie w prowincjonalnym Wilnie. „Połóż je tamże, dla wiecznej jej pamięci, aby ludzie nie mówili, że ją wyrzucono z Korony precz, ponieważ nie była godna leżeć między tymi koronowanymi panami!” – upraszał.
Władca był jednak nieugięty. Pośród ciężkiej żałoby po Barbarze zostało mu tylko jedno. Doprowadzenie historii ich przeklętego związku do takiego zakończenia, jakiego ona pragnęła. I nie miało znaczenia, co ludzie będą o tym mówić lub myśleć.
Wapno z popiołem
Przez dwa tygodnie Zygmunt August tkwił przy trumnie niczym sparaliżowany. Cały ten czas zwłoki leżały w królewskich komnatach. Dopiero 25 maja władca zgodził się na przeniesienie ich do katedry. Wciąż jednak nie był w stanie myśleć ani o ceremoniale, ani o kosztach pogrzebu. Zaordynował tylko, by na niczym nie oszczędzać.
Na ostatnią podróż kazał wręczyć zmarłej królowej najprawdziwsze insygnia. Złoconą, srebrną koronę, takie same berło i jabłko, łańcuch ze szczerego złota oraz trzy drogocenne pierścienie. Z marnymi replikami mógł zostać pochowany on sam albo jego ojciec. Ale nie jego ukochana Barbara.
Gdy precjoza spoczęły już w obitej złotogłowiem trumnie, a ciało zostało przebrane w piękną suknię z czarnego atłasu, wszystko to na żądanie króla zalano wapnem wymieszanym z popiołem.
Tylko taki zabieg pozwalał bezpiecznie przewieźć zwłoki królowej do odległego o tysiąc kilometrów Wilna. Zapewniał też na swój sposób nieśmiertelność Barbarze. Pod warstwą wapna jej szczątkom nie groził zupełny rozkład i odejście w zapomnienie. Gdy czterysta lat później po wielkiej powodzi zostaną przypadkiem odkryte przez wileńskich archeologów, pozwolą określić wzrost i budowę ciała królowej. Rzucą też światło na przyczynę jej śmierci.
Reklama
Świece i dzwony
Król opuścił Kraków 25 maja wraz z liczącym czterystu konnych konduktem żałobnym. Miasto żegnało niechcianą władczynię pośród bicia dzwonów i żałosnego zawodzenia żałobników. Każdy członek procesji niósł zapaloną czarną świecę.
Świadkami tego samego widowiska byli mieszkańcy każdej wsi i miasteczka na drodze między Małopolską i Wielkim Księstwem Litewskim. Jeśli tylko w danej miejscowości znajdował się kościół, król zsiadał z konia i pieszo wprowadzał kolebkę z ciałem królowej w granice osady.
Członkowie orszaku ponownie zapalali świecie, z oddali rozlegał się dźwięk dzwonów. Naprzeciw władcy wychodziła procesja miejscowej ludności, z proboszczem na czele. Dopiero po odprawieniu mszy żałobnej kondukt ruszał w dalszą drogę. Przez Proszowice, Wiślicę, Szydłów, Radom, Łuków i Brześć Litewski.
Powolna, przerywana niemal każdego dnia droga do Wilna zajęła cały miesiąc. I kosztowała prawdziwą fortunę. Tylko na wyżywienie orszaku wydano kwotę 9416 florenów. Podobno kolejne sześć tysięcy pochłonął zakup czarnych świec i żałobnych szat dla wszystkich uczestników konduktu.
Reklama
Setki i tysiące florenów szły na każdy z kolei postój królewskiej kawalkady. W samym Radomiu, gdzie król zatrzymał się na parę dni, koszty wyniosły 1941 florenów. Dla porównania wszystkie znane wydatki związane z pogrzebem Elżbiety Habsburżanki w 1545 roku składają się na sumę zaledwie ośmiuset osiemdziesięciu siedmiu florenów. Nawet nie dziesięcio-, ale kilkudziesięciokrotnie niższą niż w przypadku pochówku Barbary.
„Z wielkim żalem i pompą królewską”
Wreszcie 22 czerwca 1551 roku kondukt wkroczył w mury Wilna. Trumnę Barbary wniesiono do katedry – zawczasu obitej czarną materią, podobnie jak sale zamku wielkoksiążęcego i nawy czterech innych kościołów.
Uroczysty pogrzeb odbył się dwa dni później. Według miejscowej kroniki, król „pochował królową Barbarę z wielkim żalem i pompą królewską”. Po nabożeństwie trumnę opuszczono do tej samej krypty, w której spoczywały już szczątki pierwszej żony Augusta, Elżbiety.
Wraz z ciałem król złożył też dwie srebrne tabliczki. Na pierwszej, umieszczonej w środku trumny, zapisano: „Najjaśniejsza Księżna Pani Barbara z łaski Bożej królowa Polski, wielka księżna Litwy (…) przez śmierć przedwczesną wzięta, tu leży pochowana”. Druga, przybita do trumny od zewnątrz, zawierała osobiste epitafium: „Odeszła przed czasem, lecz choćby staruszką była, powiedziałby August: odeszła przed czasem”.
Przeczytaj też o chorobie Barbary Radziwiłłówny. Co naprawdę zabiło zaszczutą królową?
***
O życiu Barbary Radziwiłłówny i jej słynnym związku z polskim królem przeczytacie w mojej książce pt. Damy złotego wieku. Jej nowe wydanie właśnie trafiło do sprzedaży (Wydawnictwo Literackie 2021). Do kupienia na Empik.com.
Fascynująca opowieść o polskim renesansie znów w sprzedaży
Bibliografia
- Baliński Michał, Pamiętniki o królowej Barbarze, żonie Zygmunta Augusta, t. I-II, J. Glücksberg, 1837.
- Bartoszewicz Julian, Charakter Barbary Radziwiłłówny jej choroba i śmierć, Księgarnia Polska A. Dzwonkowskiego, 1864.
- Besala Jerzy, Barbara Radziwiłłówna i Zygmunt August, Świat Książki, 2007.
- Bogucka Maria, Bona Sforza, Ossolineum, 2009.
- Kuchowicz Zbigniew, Barbara Radziwiłłówna, Wydawnictwo Łódzkie, 1989.
- Pociecha Władysław, Barbara Radziwiłłówna [w:] Polski Słownik Biograficzny, t. I.
- Sucheni-Grabowska Anna, Nowy sąd nad Barbarą, „Miesięcznik Literacki”, nr 9 (1977).
- Ziembicki Witold, Barbara Radziwiłłówna w oświetleniu lekarskim, „Polska Gazeta Lekarska”, nr 42 (1935).