To zdarzyło się tylko raz. Podczas jednej z podróży międzynarodowych papież Jan Paweł II trafił do… nocnego klubu. Na dodatek z całą medialną eskortą. Jak to możliwe?
Papież Polak znany był ze swojego zamiłowania do pielgrzymek. W czasie pontyfikatu odbył ponad sto podróży apostolskich do krajów na całym świecie. Za każdym razem Janowi Pawłowi II towarzyszyła ogromna świta, złożona z urzędników i dziennikarzy, śledzących uważnie każdy ruch głowy Kościoła.
Podobnie wyglądała podróż do Indonezji w 1989 roku. Na miejscu czekało jednak Jana Pawła II niezwykłe przyjęcie.
Reklama
Wizyta Jana Pawła II u prezydenta Suharto
Zaczęło się zupełnie zwyczajnie. Jak w książce „Korespondent” opowiada Marek Lehnert, papież udał się do Dżakarty, by odwiedzić prezydenta Suharto. Po dłuższej rozmowie, która odbyła się na osobności, przystąpiono do części oficjalnej:
Nadszedł czas na prezenty. Rozsunięto zasłonki i tajemnicze malowidło stojące na sztalugach okazało się zupełnie udanym portretem Jana Pawła II z małym dzieckiem na ręku. Papież, mile zaskoczony, uśmiechnął się. A ośmieleni tą reakcją gospodarze pękali wręcz ze śmiechu. Na środek wyszedł człowiek w dużym berecie na głowie. To autor, szepnął ktoś z tyłu. Katolik, dodał ktoś inny.
Wymiana podarków polepszyła nieco napiętą atmosferę. Wizyta daleka była jednak od zakończenia. Po kolei prezentowano papieżowi obecnych na sali oficjeli i przedstawicieli świata kultury. A później nadszedł czas na główny punkt programu. Lehnert relacjonuje:
Po przedstawieniu papieżowi wszystkich obecnych dygnitarzy i artystów zaproszono nas do sali, gdzie krzesła ustawione były jak w teatrze. Na stolikach dymiła świeżo zaparzona herbata. Jan Paweł II usiadł w pierwszym rzędzie obok gospodarza. Zgasły światła i zaczęły się występy.
Członkowie papieskiej eskorty spodziewali się zapewne pieśni religijnych, być może jakiejś prezentacji lokalnej kultury. Jakież było ich zdziwienie, gdy tylko zorientowali się, z jakimi występami mają do czynienia!
Papież Polak i „odziane przyzwoicie” tancerki
„Odziane dość przyzwoicie tancerki pląsały w takt dźwięków gamelanu bardzo zmysłowo” – opowiada Lehnert. Okazało się, że Jana Pawła II zaproszono do… nocnego lokalu, a tańczące panie na co dzień przyzwyczajone były do strojów jeszcze bardziej skąpych niż te „dość przyzwoite”.
Nie sposób zgadnąć, co o całej sprawie myślał przywódca Kościoła. Nie dał nic po sobie poznać. Towarzyszący mu dziennikarze byli w każdym razie mocno zbulwersowani. A może trochę rozbawieni? Marek Lehnert opowiada:
„Pierwszy raz Jan Paweł II jest w nocnym lokalu” – szepnął ktoś z tyłu. Ale w drodze powrotnej narzekaliśmy, że ciasteczka, jakie podano do herbaty, nie były smaczne. To, że była to ostatnia wizyta papieża w takim lokalu, było dla nas oczywiste.
Polski korespondent podkreśla, że był to pierwszy przypadek w historii, by głowa Kościoła znalazła się w nocnym klubie. „Nie tylko Jan Paweł II, choć na niego to wypadło, ale papież w ogóle” – zaznacza – „Nikt przed nim i nikt po nim już tego nie przeżył”.
Reklama
Bibliografia:
Marek Lehnert, Korespondent, Znak 2019.
1 komentarz