W dawnej nauce o działaniach Mieszka Pierwszego pisano, że było to „jednoczenie ziem polskich”. Określenie jest nie tylko mylące, ale też bliskie absurdu. Słowianie, których w drugiej połowie X wieku podbijał i podporządkowywał piastowski wódz z Wielkopolski wcale nie uważali się za Polaków czy Polan. Mieli odrębną tożsamość. A ci z Małopolski też własne, chlubne tradycje polityczne, nawet znacznie dłuższe od tych piastowskich.
Już w IX wieku, znacznie wcześniej niż w Wielkopolsce, na obszarze, który znacznie później zyska sobie miano Małopolski zaczęła się dynamicznie rozwijać organizacja polityczna Wiślan.
Reklama
Ich protopaństwo nie zdołało jednak ugruntować swej pozycji w regionie. Zostało zdominowane najpierw przez Wielkie Morawy, a następnie przez Czechy, które na początku X wieku wyrosły na główną, choć efemeryczną, potęgę w regionie.
Czeskie mocarstwo z wczesnego średniowiecza
Pod władzą księcia nazywanego Bolesławem Okrutnym lub Srogim (zm. 972) Praga rozciągnęła swoją zwierzchność na obszary sięgające aż za Karpaty – łącznie ze Śląskiem, Małopolską, a może nawet pograniczem ruskim.
Dyktat dynastii Przemyślidów opierał się na przemocy i strachu. Tak zresztą było w przypadku właściwie wszystkich struktur wodzowskich wczesnego średniowiecza. Dalekich obszarów nie próbowano kolonizować, włączać w granice kolebki. Czesi obsadzali tylko główne twierdze na peryferiach i ściągali od podbitych ludów haracze. System nie był, a nawet nie mógł być, trwały.
Zaczątki katastrofy. Sojusz Przemyślidów z Piastami
Na dobrą sprawę Bolesław Okrutny sam doprowadził do rozpadu swojego imperium. W połowie lat sześćdziesiątych X wieku książę Pragi zdecydował się zawrzeć sojusz z otoczonym przez wrogów, zdesperowanym władcą Wielkopolski – Mieszkiem I z rodu Piastów.
Reklama
Przemyślida myślał o zacieśnieniu relacji handlowych, a chyba przede wszystkim o zdobyciu nowych rzesz niewolników, których pragnął sprzedać do muzułmańskiej Andaluzji. Skuszony wizją zysku i w pełni przekonany, że z północy nie zagrozi mu żadne niebezpieczeństwo, oddał Mieszkowi za żonę jedną ze swoich córek, Dobrawę. Pomógł też słabemu sąsiadowi odeprzeć wrogów.
Młody książę z dynastii Piastów nie tylko dobrze wykorzystał pomoc, ale też zaczął ochoczo wzorować się na sojuszniku. Podobnie jak Okrutnik okazał się wodzem bezwzględnym i cynicznym.
Tak długo, jak współpraca z Czechami była mu na rękę, respektował zasady paktu, a swoją ekspansję kierował na inne ościenne ziemie. Kiedy jednak zmarli zarówno jego pierwsza żona, jak i teść, a państwo Przemyślidów weszło w okres kryzysu, Mieszko nie wahał się ani przez moment.
W latach osiemdziesiątych X wieku podbił Śląsk. Następnie zaś – około roku 990 – sięgnął po najcenniejszą zdobycz: Małopolskę wraz ze stolicą Wiślan, Krakowem.
Reklama
„Wielkopolski model podboju”
Żaden człowiek nie był bardziej zdradziecki i fałszywy od Mieszka. Tak przynajmniej twierdził autor pierwszej czeskiej kroniki, kanonik Kosmas, żyjący na przełomie XI i XII stulecia. Piast jawił mu się jako najczarniejszy charakter, bo drogą podstępu „zabrał miasto Kraków”, a przy tym „zabił mieczem wszystkich Czechów, których tam znalazł” .
Wielkopolski książę nie po raz pierwszy urządził podobną rzeź. W świecie, w którym władza opierała się na strachu i brutalnej sile, tylko wódz gotowy brudzić sobie ręce krwią mógł utrzymać posłuch wojowników i wierność poddanych.
Historykom zdarza się porównywać postawę pierwszych Piastów do metod stosowanych przez organizacje mafijne. To nie żadna hiperbola. Mieszko i jego przodkowie bezwzględnie rozprawiali się z przeciwnikami.
Palili niemal wszystkie warownie podbijanych plemion, a ludność sprzedawali jak bydło lub przesiedlali masowo w okolice głównych grodów państwa, by tam korzystać z jej niewolniczej pracy. Tylko w toku podboju samej Wielkopolski puszczono z dymem 80 z 90 starszych, plemiennych grodzisk. Zagarnięte obszary opustoszały, podczas gdy gęstość zaludnienia w okolicach Gniezna wzrosła kilkukrotnie.
Taką samą taktykę Mieszko uskuteczniał na kolejnych frontach. W pracach archeologicznych pisze się wręcz o „wielkopolskim modelu podboju”. A więc o sposobie prowadzenia wojen, po którym zostawały tylko zgliszcza. Na ziemi sandomierskiej, gdzie piastowskie zagony dotarły około roku 970, doszło do całkowitego „załamania i upadku dotychczasowych struktur”.
Na Lubelszczyźnie, podbitej w następnej kolejności, główny gród wroga został zniszczony, a na jego miejscu zamarło życie. Przez 150 lat nikt nie ośmielił się osiedlić w tym samym punkcie.
Reklama
Dlaczego Mieszko Pierwszy okazał łaskę Wiślanom?
Mieszko był zdeterminowany usuwać wszelkie ślady dawnego porządku. Po poskromieniu nieprzyjaciół i sterroryzowaniu ludności zmuszał swoje ofiary do budowy nowych, nawet potężniejszych, warowni – już nie plemiennych, ale jego własnych .
Bezwzględny wódz postępował w opisany sposób niemal wszędzie. Ale nie w ziemi krakowskiej. Rzeź czeskiego garnizonu, opisana przez Kosmasa, nie stała się wstępem do zagłady grodu i spustoszenia całego regionu.
Z badań archeologicznych coraz wyraźniej wynika, że na terytorium Wiślan Mieszko zrezygnował z „wielkopolskiego modelu podboju”. Wawel nie został zniszczony. Także inne wiślańskie warownie – chociażby Stradów czy Naszacowice – bez uszczerbku przeszły pod nowe panowanie.
Naukowcy domyślają się, że książę osiągnął porozumienie z miejscowymi elitami, które bez oporu zgodziły się zamienić czeską hegemonię na piastowską. Sam fakt, że Mieszko podjął negocjacje, świadczy o tym, że traktował Wiślan inaczej niż wcześniejsze ofiary.
Reklama
Rozumiał poza tym, że Wawel to miejsce wyjątkowe. Nie jakiś zwyczajny pagórek otoczony wałem, ale centrum władzy o tradycji dłuższej niż ta, którą mógł poszczycić się ród Piastów.
Niszczenie stolicy regionu, o której pisano nawet w odległej Andaluzji, byłoby szaleństwem. Tak samo nie opłacało się rujnować całej prowincji, jeśli już wcześniej była ona dobrze zorganizowana i przynosiła swoim zwierzchnikom wymierne dochody .
Nowy rozdział w historii Krakowa
Mieszko postanowił wejść na gotowe. Swoisty testament księcia, znany z późnego odpisu pod nazwą Dagome Iudex, sugeruje, że Piast widział w podbitej ziemi krakowskiej odrębny kraj, nie zaś część budowanego przez ostatnie dekady państwa, umownie nazywanego gnieźnieńskim.
Dodatkowy tron był mu w tym czasie bardzo potrzebny, bo jako „trzęsący się starzec” już zamyślał o podziale dziedzictwa między potomków.
Reklama
Sądzi się, że rządy nad Wawelem Mieszko powierzył najstarszemu synowi Bolesławowi, dzisiaj znanemu jako Chrobry. Wielkopolskę oddał z kolei w ręce małoletnich potomków z drugiego małżeństwa, będących pod opieką wciąż młodej księżnej Ody.
Po śmierci wodza w roku 992 jego władztwo, zgodnie z planem, pękło na dwie części. W efekcie Wawel po raz pierwszy w historii stał się naczelną siedzibą członka rodu Piastów. Bolesław Chrobry rezydował na wzgórzu przez kilka lat, po czym podstępem – jak na Mieszkowego syna przystało – przepędził macochę i braci przyrodnich.
****
Powyższy tekst powstał w oparciu o moją nową książkę pt. Wawel. Biografia. To pierwsza kompletna opowieść o historii najważniejszego miejsca w dziejach Polski: o życiu władców, ich apartamentach, zwyczajach, o setkach innych lokatorów Wawelu i o fascynujących zdarzeniach, które rozgrywały się na smoczej skale przez ponad tysiąc minionych lat.