Żyła w epoce, w której procesy o czary wciąż stanowiły rzadkość. Inne kobiety, nawet gdy je skazywano, unikały wyroku. Ona była jednak posunięta w latach i pozbawiona wpływowych patronów. Przede wszystkim zaś – padło na nią najpoważniejsze z możliwych oskarżeń. Chodziło nawet nie o ludzkie życie, ale… o piwo.
Pierwsze wyroki śmierci w procesach o czary wydawano w Polsce już w latach 70. XV stulecia. Długo stanowiły one tylko swoistą przestrogę. Nie rozpalano stosów, a skazane kobiety były puszczane wolno, jeśli znalazły poręczycieli i przysięgły, że zaprzestaną praktykowania magii.
Reklama
Kara krwi
Profesor Jacek Wijaczka, autor książki Kościół wobec czarów, podkreśla, ze polskie sądy kościelne wykazywały się łagodnością. Inna znawczyni tematu, Joanna Adamczyk, zwraca z kolei uwagę, że biskupie trybunały miały związane ręce.
„Kara śmierci, która była zalecana przez powszechne prawo kanoniczne dla wszelkiego rodzaju heretyków, w tym niektórych czarowników, była karą krwi. Nie leżała zatem w zakresie jurysdykcji kościelnej” – pisze historyczka. – „Jej zasądzenie i wykonanie było możliwe jedynie przez odwołanie się do pomocy władzy świeckiej”.
Starań w tym kierunku albo nie podejmowano, albo – przynajmniej początkowo – nie wydawały one owoców.
Nic więc właściwie dziwnego, że pierwsza kobieta, o której wiadomo, że spalono ją w Polsce za rzekome czary, została skazana nie przez sąd kościelny, ale miejski.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
Skąpe informacje
Przypadek miał miejsce w Waliszewie pod Poznaniem w roku 1511. Niestety akta sprawy nie przetrwały do naszych czasów. Nie dysponujemy też żadną bezpośrednią relacją z postępowania lub z egzekucji.
O sprawie wspomniano tylko w zeznania składanych w innym, kościelnym procesie. Wiadomości są bardzo skąpe, choć dają pewne wyobrażenie o tym, co zaszło.
Reklama
Życie i piwo
Nie da się określić imienia skazanej kobiety. Wspominano w każdym razie, że była staruszką (łac. vetula).
Została oskarżona o paranie się magią szkodliwą. Miała praktykować trucicielstwo; sąsiedzi twierdzili, że doprowadziła do zgonu wielu ludzi. Nie to jednak było najważniejsze. Przede wszystkim sądzono, że kobieta przy użyciu czarów zniszczyła piwo w miejscowych browarach.
„Można przypuszczać, że piwo nie udało się i nie nadawało do sprzedaży” – komentuje Joanna Adamczyk. – „Utrata tak ważnego źródła dochodów była tragedią dla wszystkich, którzy czerpali z propinacji korzyści. Z pewnością wybuchła panika i strach przed biedą, a jedyną możliwością rozładowania emocji było ukaranie stosem potencjalnego winnego”.
Pierwszy znany przypadek
Staruszka usłyszała wyrok śmierci i została spalona na stosie na polach pod Waliszewem. Egzekucję wykonano we wspomnianym 1511 roku.
Już Bohdan Baranowski – autor pracy Procesy czarownic w Polsce w XVII i XVIII wieku wydanej w roku 1952 – twierdził, że opisany proces to pierwszy w Polsce przypadek uśmiercenia kobiety oskarżonej o uprawianie magii.
W rzeczywistości mogło dojść do wcześniejszych egzekucji, ale wiadomość o żadnej z nich nie przetrwała do dzisiaj. A wszyscy kolejni badacze procesów o czary nad Wisłą także przytaczają sprawę z 1511 roku jako najwcześniejszą.
Reklama
Bibliografia
- Adamczyk Joanna, Czary i magia w praktyce sądów kościelnych na ziemiach polskich w późnym średniowieczu (XV-połowa XVI wieku) [w:] Karolińscy pokutnicy i polskie średniowieczne czarownice. Konfrontacja doktryny chrześcijańskiej z życiem społeczeństwa średniowiecznego, red. M. Koczerska, DiG, Warszawa 2007.
- Baranowski Bohdan, Procesy czarownic w Polsce w XVII i XVIII wieku, Łódzkie Towarzystwo Naukowe, Łódź 1952.
- Wijaczka Jacek, Kościół wobec czarów w Rzeczypospolitej w XVI-XVIII wieku (na tle europejskim), Neriton, Warszawa 2016.
1 komentarz