Jak podaje Plutarch, w chwili objęcia władzy przez Aleksandra Wielkiego „Macedonią targały wielkie zawiści, zapiekła nienawiść i zagrożenia ze wszystkich stron”, ale w 336 roku p.n.e. nowy król błyskawicznie sobie poradził z wszystkimi bezpośrednimi wyzwaniami. Autor przytacza też anegdotę o wizycie Aleksandra w Koryncie w tym samym roku. Sławną a jednocześnie dalece nieprawdopodobną. Choć do dzisiaj stanowiącą nieodłączny motyw wszelkich opowieści o najbardziej znanym i zasłużonym władcy starożytnej Grecji.
Zgodnie z relacją Plutarcha przedstawiciele polis i każda licząca się postać, która akurat przebywała w Koryncie, ustawiali się w kolejce, by zapewnić władcę o podziwie i lojalności oraz bez wątpienia odwołać się do jego hojności.
Reklama
Pochlebcze mowy były kwieciste, nie miały wiele wspólnego z prawdziwymi odczuciami i – jak przystało na kulturę uwielbiającą krasomówstwo – ciągnęły się w nieskończoność. Liczni filozofowie snuli wywody o królu idealnym i z pewnością starali się dopasować je do Aleksandra Wielkiego. Najsławniejszy z obecnych w mieście myślicieli jednak się nie pojawił.
Wielki nieobecny
Był to cynik Diogenes, wieloletni wygnaniec z rodzinnej Synopy, gdzie nad nim i jego ojcem wisiało oskarżenie o psucie pieniądza.
W miarę jak rozwijały się jego poglądy, filozof negował konwencjonalny szacunek dla prawa, miasta i rodziny, głosił, że działanie jest ważniejsze od wszelkich teorii i że żyć należy jak najprościej i w zgodzie z naturą. Sam ubierał się w zgrzebny chiton, nie posiadał nic poza kijem oraz torbą na jedzenie i monety.
Oczywiście nie miał też domu, choć czasem chronił się w beczce, i po zwierzęcemu żył, sypiał i załatwiał się publicznie. (Słowo cynik – kynikos – znaczy dosłownie „spsiały”). Napisał też jednak kilka tragedii i jeden traktat filozoficzny, w którym kpił z Platona i z zainteresowania innych filozofów polityką.
Reklama
Aleksander Wielki i Diogenes
Diogenes w równej mierze fascynował, budził zgrozę i odrazę, był wyśmiewany i podziwiany.
Zorientowawszy się, że filozof nie zamierza go odwiedzić, Aleksander Wielki z grupą przyjaciół złożyli mu wizytę. Zastali go drzemiącego na jesiennym słońcu. Słysząc nadchodzących, Diogenes podniósł się na łokciach i spojrzał na króla, lecz się nie odezwał.
Po dłuższym milczeniu Aleksander spytał go, czy ma jakieś życzenie. „Tak – odrzekł zagadnięty. – Przesuń się odrobinę. Zasłaniasz mi słońce”.
Odchodząc, hetajrowie [kawaleryjska obstawa króla] zaczęli się śmiać ze starca. Władca jednak szedł w zamyśleniu; duma i szczerość filozofa wywarły na nim takie wrażenie, że w końcu oświadczył: „Gdybym nie był Aleksandrem, byłbym Diogenesem”.
„Jesteś niezwyciężony, mój synu!”
Dykteryjka w najlepszym razie jest upiększona, jeśli nie w całości zmyślona, ale uwydatnia zasadniczą różnicę między ubóstwem naszych źródeł na temat [ojca Aleksandra Wielkiego] Filipa w porównaniu z obfitością materiałów o jego synu.
Reklama
Teksty przeważnie skupiają się na charakterze Aleksandra lub przynajmniej podkreślają jego niezachwianą pewność siebie. W tym wypadku dobrą prasę miał również Diogenes, ale cała reszta na ogół wygląda przy centralnej postaci na nieudaczników.
I tak zaraz po intronizacji starsi doradcy zalecali królowi ostrożność, ugodowość, a nawet wycofanie się przed wrogami w Grecji i na północy. Aleksander oczywiście postąpił na odwrót – i, jak widzieliśmy, opór Greków szybko upadł.
Po spotkaniu z Diogenesem monarcha udał się do Delf, by zasięgnąć porady wyroczni. Plutarch opowiada, że wtedy akurat Pytia nie udzielała nikomu odpowiedzi, lecz Aleksander nie z tych, którym można odmówić; chwycił kapłankę, kazał jej porozmawiać z bogiem i zaczął ją ciągnąć w stronę świątyni. Zdenerwowana kobieta krzyknęła: „Jesteś niezwyciężony, mój synu!”.
Macedończyk puścił ją, usatysfakcjonowany odpowiedzią, jakby rzeczywiście usłyszał ją od samego Apollina. Naturalnie to także może być tylko legenda w stylu młody, porywczy władca łamie wszelkie zasady, ale dostaje, czego chce, a bogowie i tak darzą go łaskami. Aleksander może sobie na wszystko pozwolić i wygrywa; tylko ktoś takiego kalibru będzie mógł podbić połowę świata.
Źródło
Powyższy tekst stanowi fragment książki Adriana Goldsworthy’ego pt. Filip i Aleksander. Ukazała się ona nakładem Domu Wydawniczego Rebis w 2023 roku.
Tytuł, lead oraz śródtytuły pochodzą od redakcji. Tekst został poddany podstawowej obróbce korektorskiej.