Nie znamy niemal żadnych imion mieszkańców Pompejów, dlatego archeolodzy nadali odkrywanym tam budynkom z czasów starożytnego Rzymu nazwy odwołujące się do malowideł i przedmiotów. Stąd wzięły się określenia takie, jak chociażby Dom Tragicznego Poety albo Dom Chirurga. Rzadkim wyjątkiem jest dom Julii Felix, której personalia udało się ustalić naukowcom. To gmach wyjątkowy, bo pierwszy, jaki udało się odkryć na obszarze antycznego miasta.
Ta rozległa nieruchomość zajmuje cały kwartał w północnowschodniej części miasta, po przeciwnej stronie niż świątynia Izydy. W dniu wybuchu wulkanu na frontowej ścianie umieszczono ogłoszenie o sklepach i mieszkaniach na wynajem:
Reklama
Do wynajęcia w nieruchomości Julii Felix, córki Spuriusza. Eleganckie łaźnie dla przyzwoitych klientów, sklepy z pokojami na piętrze oraz mieszkania. Od 13 sierpnia na pięć lat. Umowa wygasa po upływie pięciu lat.
Luksusowy klub i spa
To jedyny pisemny ślad, jaki zachował się po Julii Felix. Musiała być bardzo zamożna, jeśli posiadała tak dużą nieruchomość przy via dell’Abbondanza, głównej arterii przecinającej całe Pompeje i biegnącej od jej domu na wschód, aż do dzielnicy teatrów i świątyń przy via Stabiana.
Wiemy też, że przed 79 rokiem naszej ery posiadłość Julii przeszła liczne zmiany: powiększyła się i połączyła z sąsiednią nieruchomością, połykając przy okazji spajający je zaułek. Nabrała użytkowego charakteru za sprawą dużej łaźni i kilkunastu szynków.
Wcześniej była zapewne prywatną willą – czyli rzymską rezydencją – a potem Julia albo poprzedni właściciel przebudowali ją na coś w rodzaju luksusowego klubu i spa. W Rzymie do łaźni nie chodziło się po to, żeby się umyć, choć od czasu do czasu taki cel też mógł się pojawić. Zasadniczo łaźnie pełniły funkcję klubów towarzyskich, w których omawiano interesy i najnowsze wiadomości, mocząc się przy okazji w ciepłej wodzie.
U Julii można było też usiąść w ogrodzie przy ocienionej fontannie i poczytać zwoje ze skandalizującą poezją albo zdrzemnąć się na stojącej obok kanapie. I można było coś zjeść w którejś z kilkunastu tawern.
Łaźnia Julii wychodziła na via dell’Abbondanza, odwiedzali ją zarówno miejscowi, jak i przyjezdni. Jak wskazuje ogłoszenie wywieszone na ścianie, opłacało się też tutaj otworzyć sklep. Ulica była pełna podróżnych przybywających do miasta przez pobliską Bramę Sarneńską na walki gladiatorów, odbywające się w gimnazjonie zwanym palestrą, albo na przedstawienia odgrywane w ogromnym amfiteatrze, stojącym na końcu ulicy prowadzącej obok domu Julii.
Reklama
Walki antycznych kibiców
Okolica słynęła z hałaśliwych awantur, a w 59 roku naszej ery, po zamieszkach wywołanych bójkami między kibicami miejscowych gladiatorów a tymi z pobliskiej Nucerii, cesarz Neron ogłosił stan zagrożenia bezpieczeństwa publicznego. Bijatyki musiały się przerodzić w prawdziwą jatkę, bo na dziesięć lat zakazano w mieście organizowania walk gladiatorów.
Chciałam pójść śladami uczestników zamieszek z 59 roku, weszłam więc do miasta od południowego wschodu, tuż obok amfiteatru. Wciąż organizuje się w nim koncerty. Niestety spóźniłam się trochę na występ King Crimson, który odbył się w miejscu, gdzie pompejańczycy i nucerianie mordowali się wzajemnie z powodu gladiatorskich walk. Ruszyłam dalej na północ, między amfiteatrem i kolumnami otaczającymi dawny gladiatorski plac do ćwiczeń, a potem skręciłam w uliczkę obrzeżoną winnicą, która w czasach świetności Pompejów też byłaby całkiem na miejscu.
Wyobrażając sobie, że walczący kibice są tuż za moimi plecami, skręciłam w lewo i znalazłam się na progu domu Julii Felix. Do drzwi prowadziły szerokie schody, omijające trotuar i wiodące gości wprost do ogrodów i łaźni. Zajrzałam do środka przez bramę. I choć marmurowe kolumny oraz elementy architektury ogrodu już dawno zniknęły, tak samo jak ogłoszenie „Do wynajęcia”, dostojność miejsca wciąż była widoczna.
Zajmowała cały kwartał
Ogromny budynek w kształcie litery L zajmował parcelę między dwiema przecznicami wzdłuż via dell’Abbondanza, a potem zakręcał za rogiem i ciągnął się do następnej przecznicy wzdłuż vicolodi Giulia Felice, czyli alei Julii Felix. Przez bramę widziałam atrium, gdzie Julia zapewne przyjmowała gości, mając za sobą wypielęgnowany ogród. Po mojej lewej stronie znajdował się bar z marmurowymi kontuarami oraz łaźnia.
Reklama
Za rogiem było jeszcze więcej barów oraz pokoje do wynajęcia. Nieruchomość taką jak Julii nazywano insulą, co oznaczało, że zajmowała cały kwartał, a ponad połowę powierzchni przeznaczono na sad i bujny ogród dla gości.
Via dell’Abbondanza jest dość wąska, więc zwykły przechodzień nie miał gdzie uciec przed walczącymi kibicami. Zastanawiałam się, co najemcy Julii robili w czasie tych wydarzeń. Wyglądali z ogrodu na ulicę? Dopijali wino i ochoczo dołączali do awantur? Jeśli Julia miała tu swoje pokoje, to być może obserwowała wszystko z górnego piętra, gdzie zazwyczaj mieściły się prywatne mieszkania. Być może widziała krwawe bójki i plądrowanie szynków.
Pijackie awantury zdarzały się w tej okolicy dość często, zamieszki z 59 roku przybrały jedynie wyjątkowo nasiloną formę. Dlatego wielu sąsiadów z via dell’Abbondanza zamurowało wejścia do swoich domów. Ale już w 79 roku Julia otworzyła kilka nowych wejść, dzięki czemu zrobiła miejsce dla szynków obsługujących zarówno licznych przechodniów, jak i gości odwiedzających łaźnię. Jej wygodna, bogato urządzona posiadłość była świetnym schronieniem dla utrudzonych pieszych, mających parę groszy do wydania.
Odkryty a potem zasypany
Dom Julii był też pierwszą budowlą odkrytą podczas wykopalisk w XVIII wieku. Christopher Parslow, archeolog z Uniwersytetu Wesleyańskiego, który od prawie czterdziestu lat prowadzi badania domu Julii, mówi, że po raz pierwszy dowiedzieliśmy się o jego istnieniu trzysta lat temu, kiedy jakiś rolnik zauważył czubki marmurowych kolumn wystające z ziemi na jego polu.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
Król Neapolu Karol VII Burbon już wcześniej finansował prace wykopaliskowe w dwóch innych zasypanych popiołem miastach, Herkulanum i Stabii. Ten wyznający oświeceniowe wartości władca, zafascynowany historią starożytną, wysłał na miejsce szwajcarskiego inżyniera Karla Jakoba Webera, który miał obejrzeć znalezisko rolnika.
Kopiąc głębiej, Weber odkrył rząd wspaniałych marmurowych kolumn – jedyne marmurowe kolumny odnalezione do tej pory w Pompejach – oraz ich niezwykłe otoczenie. Wywieszone na ścianie ogłoszenie wskazuje, że dom Julii miał obszerne wyższe piętra, ale wiele przemawia za tym, że w wyniku użycia przez Webera prymitywnych metod i narzędzi pozostałości wyższych kondygnacji zostały zniszczone.
Reklama
Ale i to wystarczyło, by przekonać króla o konieczności dalszych prac. I choć dom Julii został później ponownie zagrzebany i zapomniany, po raz kolejny odkopano go w XX wieku – to właśnie on przyciągnął do Pompejów uwagę całego świata.
Kim była Julia Felix?
Niestety niewiele wiemy o kobiecie wymienionej w ogłoszeniu jako właścicielka domu. Jak dowiedziałam się od Parslowa, przez długi czas uważano, że Julia mieszkała w nim do dnia erupcji. W ogrodzie znaleziono bowiem szkielet z biżuterią i uznano, że są to szczątki Julii.
– Nie sądzę, że ten szkielet to ona – stwierdza cierpko Parslow. – Nie wiemy nawet, czy szczątki należały do kobiety. – Jego zdaniem wątpliwe jest, by Julia mieszkała w takim domu. – Rozkład jest taki sam jak w prywatnych rezydencjach, ale z drugiej strony pomieszczenia są ze sobą w różny sposób połączone i przez to dostępne dla wszystkich. Jak na prywatny dom mało tu prywatności. I gdzie miałaby być jej sypialnia? Nie było dla niej miejsca, bo goście mogli się wszędzie przemieszczać.
Według Parslowa Julia zarządzała posiadłością na odległość, być może z jakiejś innej rezydencji w Pompejach. A sam dom Julii Felix?
Reklama
– Miał służyć gościom, którzy przychodzili tu coś zjeść i się zabawić [w łaźni].
Julia jednak nie zamierzała dopuścić, by po jej terenie każdy mógł się włóczyć.
– To było eleganckie miejsce – tłumaczy Parslow.
Oprócz marmurowych kolumn znajdowały się tu wysmakowane malowidła, w starannie zaprojektowanym ogrodzie nad główną fontanną przerzucono malutkie mosty. Za wstęp do takiej łaźni trzeba było sporo zapłacić, zauważa Parslow, co upodabnia ją do dzisiejszych ekskluzywnych klubów. Jak wynika z jej ogłoszenia, Julia zarabiała pieniądze, oferując usługi dla „przyzwoitych klientów”.
Żeby być właścicielką takiej nieruchomości, musiała pokonać wiele barier. Za jej życia kobieta mogła zarządzać swoim majątkiem jedynie za pośrednictwem „opiekuna”, którym zazwyczaj był jej ojciec. Jednak w przypadku Julii musiało być inaczej. Ogłoszenie wspomina o ojcu, ale też mówi wyraźnie, że to ona jest właścicielką i z nią mają rozmawiać przyszli najemcy.
Pozycja kobiety w starożytnym Rzymie
Pewnym wyjaśnieniem mogą tu być tak zwane prawa Juliusza, wydane przez cesarza Augusta w 17 roku przed naszą erą, regulujące seksualność i zachowania reprodukcyjne kobiet. Zgodnie z nimi wolna kobieta, taka jak Julia, mogła nabyć prawa do zarządzania swoim majątkiem, o ile urodziła troje dzieci.
Reklama
Gdyby Julia była wyzwolenicą, musiałaby urodzić czworo dzieci, by zyskać te same prawa. Julia najprawdopodobniej pochodziła z bogatej rodziny, została więc wydana za mąż jako nastolatka i zanim skończyła trzydziestkę, mogła już mieć paru mężów.
Z powodu wojen młode mężatki często zostawały wdowami, a rozwody – z różnych powodów – były powszechnie akceptowane. Możemy się więc domyślać, że Julia urodziła co najmniej trójkę dzieci, dzięki czemu mogła zarządzać majątkiem, który przypadł jej w spadku po mężu.
Z dzisiejszej perspektywy prawa Juliusza wydają się absurdalne, ale władcy Rzymu traktowali je bardzo poważnie. Od ich przestrzegania zależał los majątków ludzi takich jak Julia. August chciał uchodzić za reformatora i pod koniec istnienia republiki próbował ukrócić dekadenckie zachowania młodego pokolenia.
Jego prawa nie tylko miały zachęcać kobiety do rodzenia jak największej liczby dzieci, ale też surowo karały je za „rozwiązłość”. W 2 roku naszej ery August skazał nawet na zesłanie swoją córkę, gdy ta nie chciała zaprzestać zachowań będących w świecie antycznym odpowiednikiem dzisiejszej wolnej miłości.
Reklama
Jednocześnie dzięki tym uregulowaniom Rzym w dziwny sposób się liberalizował. Żeby zmotywować obywateli do zawierania małżeństw, August ogłosił, że wolni mężczyźni mogą się żenić z wyzwolenicami, a dzieci z takich związków są prawowite.
A zatem kobieta, która urodziła się jako niewolnica, otrzymywała wolność, by zostać żoną rzymskiego obywatela, a jej dzieci rodziły się wolne.
Kobiety wpływały na krajobraz miasta
Trudno nam w pełni docenić zabudowę Pompejów bez zrozumienia, w jaki sposób i dlaczego była ona kształtowana przez kobiety. Kobiety nie mogły być wybierane na publiczne stanowiska, nie miały praw wyborczych, ale mogły posiadać nieruchomości.
Mogły prowadzić interesy albo przekazywać pieniądze świątyniom i wyznawcom różnych bóstw. Ogromny teren zajmowany przez świątynię Izydy oraz nieruchomość Julii Felix dobitnie świadczą o tym, że kobiety miały w Pompejach dużą władzę i wpływały na krajobraz miasta.
Źródło
Artykuł stanowi fragment książki Annalee Newitz pt. Cztery zaginione miasta. Jej polskie tłumaczenie ukazało się w 2023 roku nakładem Wydawnictwa W.A.B. Przekład: Elżbieta Smoleńska