Wcześni Słowianie budowali zarówno wielkie, wieloczłonowe warownie o powierzchni przekraczającej dwadzieścia hektarów, jak i małe koliste gródki, w których mogło się zmieścić najwyżej kilka chat. Nie robili tego jednak od zawsze. Cechą najwcześniejszej kultury słowiańskiej, tej z wieków VI i VII, był niemal zupełny brak obwarowań. Grody zaczęto budować w większej liczbie dopiero w drugiej połowie VIII stulecia. A w wieku IX mnożyły się one już w fenomenalnym tempie. I wciąż tylko nie do końca wiadomo dlaczego.
Na obszarze samej tylko Słowiańszczyzny zachodniej odkryto jak dotąd ślady po około trzech tysiącach średniowiecznych grodów. Aż dwa tysiące z nich wzniesiono na terytorium obecnej Polski, siedemset w granicach Niemiec, dwieście na Morawach i Słowacji, a sto dwadzieścia w Czechach właściwych.
Reklama
Obcy autorzy żyjący we wczesnym średniowieczu, zwłaszcza ci ze świata łacińskiego i greckiego, nie przejawiali niemal żadnego zainteresowania wczesnymi słowiańskimi grodami. Jeśli w ogóle zdarzało im się poruszać temat siedlisk i ośrodków władzy Słowian, robili to zwykle w sposób tak mętny i niekonkretny, że z perspektywy czasu trudno mieć pewność co do tego, jak rozumieli opisywane miejsca.
Teksty z epoki tym bardziej nie wyjaśniają, po co właściwie Słowianie wznosili grody. I dlaczego proces ten tak bardzo przybrał na sile akurat w IX stuleciu.
Najczęstsza interpretacja
Historycy i archeolodzy najczęściej wiążą zjawisko z rozwojem władzy, zwłaszcza jednoosobowej, a pośrednio też ze wzrostem zaludnienia. Jeśli w roku 750 na całej Słowiańszczyźnie żyło od 4 do 5 milionów ludzi, to w roku 1000 już 6 lub nawet 7 milionów. Okres największego przyrostu miał przypaść na stulecia IX i X.
Sieć wiosek zagęszczała się, wspólnoty coraz częściej wchodziły w kontakty i w konflikty z sąsiadami. Spory o dostęp do dóbr lasu stanowiły zaś dobrą pożywkę dla lokalnych watażków, wzmacniały pozycję różnych wodzów i książątek.
Reklama
Zgodnie z szeroko przyjętą interpretacją grody były najbardziej widomym owocem nasilających się tarć i efektem wyłaniania się coraz silniejszych i bardziej pewnych siebie przywódców. Naukowcy sugerują wręcz, że na Słowiańszczyźnie, zwłaszcza północnej, gdzie na masową skalę budowano małe koliste warownie, nazywane grodami typu tornowskiego, doszło do swoistego wyścigu zbrojeń.
„Jeśli dany wódz wystawił gródek, jego konkurent miał tylko jedno wyjście”
Różni wodzowie wznosili grody jako symbole swojej władzy, ale też bezpieczne i spektakularne siedziby dla siebie oraz drużyn wojowników, z których pomocą trzymali w ryzach ludność.
„Jeśli dany wódz wystawił gródek, jego pobliski konkurent miał tylko jedno wyjście, również nakazywał budować taką konstrukcję” – wyjaśnia archeolog Felix Biermann.
Po części dlatego, że bał się przewagi militarnej, jaką sąsiadowi dawały wały i fosy, po części tylko z racji symbolicznej. Upowszechniało się bowiem przekonanie, że książę musi mieć gród, by uważać się za pełnoprawnego lidera. Wszystko to działo się, jak podkreśla archeolog, „w atmosferze wojny i przemocy”.
Pozostałością po brutalnych realiach są elementy rynsztunku odnajdywane na miejscu wielu gródków, ale też nierzadkie ślady najazdów i celowych zniszczeń.
W ten prosty sposób nie da się jednak wyjaśnić budowy wszystkich grodów, powstających w różnej formie i z różnym natężeniem, zależnie od regionu. Często trafia się na miejsca, które budzą konsternację i prowokują o wiele więcej pytań niż przynoszą odpowiedzi.
Reklama
Miejsca, które budzą konsternację
Małe gródki słowiańskie były zwykle gęsto zabudowane, na ufortyfikowanym terenie stało przynajmniej kilka domów, ustawionych na przykład okrężnie wokół niewielkiego centralnego placu. Archeolodzy natrafiają też jednak na warownie puste. Takie, w których już pierwotnie nie wznosiły się niemal żadne lub wprost żadne budowle.
Przykładowo na obszarze potężnego grodziska w Chodliku, otoczonego trzema pierścieniami wałów o łącznej długości aż 2500 metrów, nie odnaleziono jak dotąd jakichkolwiek pewnych śladów zabudowy. Archeolodzy zlokalizowali tylko paleniska, usytuowane zapewne pod gołym niebem.
Puste bywały także małe gródki. Zresztą i warownie zabudowane budzą różnego rodzaju wątpliwości. Zastanawia na przykład fakt, że w gródkach budowano domy równie skromne i niewielkie, co w osadach otwartych, rolniczych wioskach. Jeśli były to siedziby dumnych wodzów, to dlaczego archeolodzy nie odnajdują żadnych pałaców godnych ludzi władzy?
Sześć innych przyczyn budowy słowiańskich grodów
Ogółem należy się domyślać, że Słowianie budowali grody nie w jednym celu, ale z różnych przyczyn. Sławomir Moździoch, który kieruje obecnie pracami nad stworzeniem nowoczesnego Atlasu grodzisk wczesnośredniowiecznych z obszaru Polski, poza interpretacją wojskową, wymienia jeszcze sześć innych, jakie przewijają się w nauce. Nie są one w żadnym razie wzajemnie sprzeczne. Niekiedy nawet jeden gród mógł, zależnie od chwilowych potrzeb, pełnić kilka różnych funkcji.
Grody położone na uboczu, niekoniecznie gęsto zabudowane, ale za to względnie duże, były być może schronieniami. W razie wrogiego najazdu uciekała do nich ludność otwartych wiosek, w których nie dało się skutecznie stawiać oporu inwazji.
Takie refugium nie było na dobrą sprawę twierdzą, nie miało odpierać długiego oblężenia. Według badaczy przede wszystkim czekano w nim cierpliwie, aż koczownicza horda lub wroga drużyna ruszy dalej i będzie można powrócić do domów oraz podjąć odbudowę.
Reklama
Względnie puste, lecz wyjątkowo okazałe grody, jak ten w Chodliku, interpretuje się z kolei często jako miejsca ważne z racji religijnych. Paleniska, jakie się w nich odnajduje, niektórzy archeolodzy uważają za ogniska kultowe.
Sugeruje się, że w takich grodach mogły być na przykład odprawiane ceremonie pogrzebowe. W nich albo w pobliżu rozpalano też stosy, na których płonęły szczątki zmarłych. Poza tym grody mogły wyrastać w miejscach, które już wcześniej z jakiegoś powodu uchodziły za święte czy też przepojone wyjątkową mocą.
Społeczności mogły też umacniać punkty ważne z innych, jak byśmy powiedzieli dzisiaj – świeckich, względów. Niektóre grody uważa się więc chociażby za lokalizacje wieców, albo za miejsca obrad starszyzny. Jako takie miały się one stawać, by zacytować archeologa Krystiana Chrzana, swoistymi „zwornikami wspólnot”.
Czy grody były zalążkami miast?
Podczas wizyt w grodach wykorzystywanych do funkcji publicznych i religijnych dokonywano zapewne wymiany towarów; handlowano z sąsiadami albo z przybyszami z zewnątrz. Jak jednak podkreśla historyk Eduard Mühle, przedmioty odnajdywane we wczesnych grodach, zwłaszcza tych z IX wieku, nie wskazują na znaczący rozwój rzemiosła, na jakąś masową produkcję przydatnych lub cennych towarów.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
Tylko nieliczne warownie z IX wieku można by uznać za zalążki przyszłych miast, gęsto zabudowane i tętniące życiem. W Małopolsce taką funkcję pełnił zapewne Kraków czy też ściśle gród wawelski.
Z intensywną zabudową i wyraźnymi śladami wczesnomiejskiego życia archeolodzy stykają się też podczas badania grodów, które w tym samym okresie prosperowały w rejonie Bałtyku. Nie w nich jednak początkowo koncentrował się nadmorski handel.
Najważniejsze porty i osady targowe, nazywane w nauce emporiami, wyrastały zwykle w odległości kilku kilometrów od grodzisk, same nie miały na wczesnym etapie umocnień.
Reklama
Niektórzy domyślają się więc, że te tygle kultur i źródła bogactwa funkcjonowały pod ograniczonym wpływem wodzów, książąt czy starszyzn. Ludzie władzy czerpali z nich profity, zapewniali im bezpieczeństwo, ale nie tłamsili ich swobody, aby nie odstraszać obcych kupców oraz podróżników.
Grody, w których nie mieszkano
Na wewnątrzlądowych szlakach handlowych, wzdłuż najchętniej uczęszczanych traktów i nad spławnymi rzekami, małe grody mogły być budowane nie jako miejsca do mieszkania, lecz tylko punkty postojowe.
Zwrócono uwagę, że na przykład wzdłuż rzeki Baryczy, przepływającej przez Wielkopolskę, koliste gródki ustawiano w dość regularnej odległości, zwykle wynoszącej kilkanaście kilometrów. A więc na dystansie, który karawana kupiecka mogła wygodnie przebyć w ciągu dnia, by następnie zatrzymać się na bezpieczny postój za wałami.
Podobny tok rozumowania sprawił, że ostatnio niektóre grody, mało solidne, przestronne i niezabudowane, zaczęto intepretować też jako… ogromne zagrody dla stad bydła, pędzonych przez Słowiańszczyznę.
Reklama
To jednak nie wszystko. Coraz częściej i z rosnącym przekonaniem pisze się, że grody były budowane także wprost jako punkty etapowe, potrzebne do transportu rzesz niewolników. A więc do procederu, który stanowił jedno z najważniejszych źródeł dochodu dla słowiańskich wodzów z IX i X stulecia.
O życiu wczesnych Słowian, kulturze którą stworzyli i o tym, jak udało im się zająć połowę kontynentu dowiecie się znacznie więcej z mojej nowej książki: Cywilizacja Słowian. Prawdziwa historia największego ludu Europy. Odnośnik do księgarni znajdziecie w opisie. A jeśli nie chcecie, by wrodzy watażkowie zdobyli i spalili wasze grodziska, koniecznie polubcie to wideo, zasubskrybujcie nasz kanał i zostawcie od siebie jakiś komentarz.
****
Artykuł powstał na podstawie mojej nowej książki pt. Cywilizacja Słowian. Prawdziwa historia największego ludu Europy (Wydawnictwo Poznańskie 2023). To wnikliwe spojrzenie na początki Słowiańszczyzny, wykorzystujące najnowsze ustalenia naukowe. Poznaj życie codzienne, obyczaje i zagadkowe pochodzenie naszych przodków. Pozycja już dostępna w przedsprzedaży.