Początki kariery Leonarda da Vinci. Gdyby umarł przed trzydziestką, nic byśmy o nim nie wiedzieli

Strona główna » Nowożytność » Początki kariery Leonarda da Vinci. Gdyby umarł przed trzydziestką, nic byśmy o nim nie wiedzieli

Mówiono, że Leonardo da Vinci bierze zlecenia, ale się z nich nie wywiązuje. Nie uchodził za geniusza, ale najwyżej sprawnego majstra „robiącego to co mu każą”. A jeśli go chwalono, to głównie za to, że… nieźle grał na skrzypkach.

Pierwsi biografowie Leonarda da Vinci opowiadali o jego młodzieńczych osiągnięciach wprost niesamowite historie. Jako dziecko miał wykonać tarczę, którą kupił sam książę Mediolanu. Przed dwudziestym rokiem życia namalował za swojego mistrza tak piękne dzieło, że ten stwierdził, iż już nigdy więcej nie weźmie do ręki pędzla…


Reklama


Podobnych anegdot jest więcej. Ale wszystkie uznaje się dzisiaj za apokryfy. Czy też mówiąc dosadniej: za zupełne bzdury. Wbrew utartej opinii nie każdy geniusz przejawia zaczątki olbrzymiego, niezrównanego talentu już od kołyski. Wiele wskazuje na to, że również Leonardo da Vinci względnie późno dojrzał do wielkości.

„Większość pochłonęła niepamięć”

Szczerze i z ogromną elokwencją opowiada o tym Mike Lankford w nowej książce Stać się Leonardem. Słabość i geniusz Leonarda da Vinci. Już na pierwszej stronie, a nawet w pierwszym akapicie autor podkreśla: „Większość tego, co można by o nim wiedzieć, pochłonęła oczywiście niepamięć (…). W czasach jego młodości nie widziano powodu, aby cokolwiek zanotować, a kiedy się zestarzał, zbyt trudno było nakreślić słowami wizerunek tego dziwaka”.

Ponieważ zaś „tworzeniu mitu sprzyja raczej niedostatek faktów niż ich nadmiar”, to różni autorzy od stuleci popuszczają wodze fantazji, „odtwarzając” detale z pierwszych dekad życia i kariery Leonarda. Co jednak tak naprawdę wiemy?

Chrzest Chrystusa. Obraz z warsztatu Verrocchio. Jest prawdą, że Leonardo da Vinci przy nim pracował, ale między bajki należy włożyć historię, jakoby mistrz, zobaczywszy jego talent, postanowił, że nigdy więcej nic nie namaluje.

Nosi imię Leonardo

Pierwszy punkt historii jest znany dzięki zapiskowi dokonanemu w rodzinnej księdze ręką jego dziadka: „1452. W sobotę 15 kwietnia o trzeciej w nocy urodził mi się wnuk, syn mojego syna Ser Piera. Nosi imię Leonardo”.

Poza tym da się stwierdzić, że chłopiec był dzieckiem nieślubnym. A „da Vinci” doczepiono do jego imienia, bo pochodził z mieścimy o tej nazwie.

W wieku 14 lat chłopca oddano na naukę, do warsztatu znanego wówczas mistrza malarstwa, florentyńczyka Verrocchia. Leonardo były najpierw jego pomagierem, potem czeladnikiem. I pozostał w warsztacie nawet po tym, jak w wieku 20 lat zdołał dołączyć do cechu.

<strong>Przeczytaj też:</strong> Galileusz przed inkwizycją. Do czego Kościół zmusił jednego z największych geniuszy epoki nowożytnej?

Nieliczne obrazy, nierównej jakości

Samodzielną karierę zaczynał niemrawo, dopiero w połowie trzeciej dekady życia. Mike Lankford komentuje dosadnie na kartach Stać się Leonardem Słabość i geniusz Leonarda da Vinci:

Z pierwszych trzydziestu lat zachowały się nieliczne obrazy [Leonarda da Vinci], i to nierównej jakości, oraz parę rysunków. Robił wtedy inne rzeczy. Od Rafaela czy Michała Anioła różnił się tym, że gdyby umarł w okolicach trzydziestki, nic byśmy dziś o nim nie wiedzieli. Jak napisał Kenneth Clark, „na ówczesnym etapie życia pochłaniały go głównie stroje, konie i nauka gry na lutni”.

Także potem kariera Leonarda wcale nie eksplodowała z dnia na dzień. Nie zdobył powszechnego uznania, jego imię nie znalazło się na ustach mieszkańców całej Italii. Tylko w „apokryfach” Leonardo był „wszechmocarzem, który wszystkim natychmiast rzucał się w oczy”.

Tekst stanowi fragment książki Mike’a Lankforda pod tytułem Stać się Leonardem. Słabości i geniusz Leonarda da Vinci (Marginesy 2019).

Lankford zdziera pozłacaną farbę z tego pomnika. W rzeczywistości trzydziestoparoletni Leonardo był „mało znanym rzemieślnikiem”.

„Podziw budził ten koń, a nie Leonardo”

Fakt, że na początku lat 80. XV wieku zdobył zatrudnienie na dworze księcia Mediolanu, Lodovica Sforzy, też początkowo niewiele zmienił.

Jak możemy przeczytać w Stać się Leonardem, przyszły (?) geniusz pracował „na zapleczu pałacu i (przynajmniej we własnym przekonaniu) bliższy był końca niż początku kariery”.


Reklama


Ci, którzy go dobrze znali, też chyba dopiero z czasem nauczyli się go lubić. Wedle opinii, która przywlokła się za nim z Florencji, był uczniem Verrocchia i wprawdzie nie wywiązał się z paru zamówień, ale za to ponoć nieźle grał na skrzypkach.

W Mediolanie namalował Madonnę wśród skał, uchodzącą za arcydzieło, lecz obraz ten trafił do Austrii i procesowano się o niego. Dama z gronostajem też gdzieś wisiała, niewidoczna dla świata. Leonardo nie mógł się pochwalić żadnymi dziełami, które ktokolwiek by oglądał.

Niedokończony obraz Leonarda da Vinci Pokłon Trzech Króli. We wczesnych latach Leonardo zyskał sobie niepochlebną opinię człowieka, który bierze zlecenia i ich nie realizuje. To właśnie jeden z przykładów…

Dworzanie Ludovica i miejscowi artyści znali go osobiście lub ze słyszenia jako inscenizatora widowisk i parad, wykonawcę sztandarów, kostiumów oraz innych efemeryd.

Owszem, z czasem zdołał ulepić z gliny olbrzymi model konia, według którego miał odlać pomnik książęcego rumaka, ale podziw budził właśnie ten koń, a nie Leonardo.


Reklama


Lankford podkreśla (być może nieco na wyrost), że dopiero za życia Leonarda da Vinci „narodził się pomysł, że tożsamość autora ma w ogóle jakieś znaczenie”. Artysta i wynalazca miał na tym skorzystać, ale dopiero w sporo późniejszych latach. Jeszcze po trzydziestce postrzegano go na dobrą sprawę wyłącznie jako książęcego majstra, robiącego to, co mu każą”.

Przeczytaj też, co Mike Lankford ma do powiedzenia o ogromnej nienawiści, jaką darzyli się nawzajem Leonardo da Vinci i Michał Anioł.

Bibliografia

Kup książkę z rabatem na empik.com

Autor
Kamil Janicki
2 komentarze

 

Skomentuj Bab Anuluj

Jeśli nie chcesz, nie musisz podawać swojego adresu email, nazwy ani adresu strony www. Możesz komentować całkowicie anonimowo.


Reklama

Wielka historia, czyli…

Niesamowite opowieści, unikalne ilustracje, niewiarygodne fakty. Codzienna dawka historii.

Dowiedz się więcej

Dołącz do nas

Rafał Kuzak

Historyk, specjalista od dziejów przedwojennej Polski. Współzałożyciel portalu WielkaHISTORIA.pl. Autor kilkuset artykułów popularnonaukowych. Współautor książek Przedwojenna Polska w liczbach, Okupowana Polska w liczbach oraz Wielka Księga Armii Krajowej.

Wielkie historie w twojej skrzynce

Zapisz się, by dostawać najciekawsze informacje z przeszłości. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.