Podbój imperium Inków przez Francisco Pizarro. Co zdecydowało o jego sukcesie?

Strona główna » Nowożytność » Podbój imperium Inków przez Francisco Pizarro. Co zdecydowało o jego sukcesie?

Ruszając na podbój imperium Inków Francisco Pizarro miał pod rozkazami niespełna 200 ludzi. Dysponowali oni co prawda stalowymi rapierami i bronią palną, ale to wcale nie one zdecydowały o powodzeniu całej operacji. Źródło sukcesu konkwistadorów kryło się gdzie indziej.

Podczas gdy sieć morska Portugalii rozwijała się w kierunku wschodnim, ta należąca do Hiszpanii podążała raczej na zachód i południe. Zgodnie z zapisami traktatu z Tordesillas (1494) Hiszpania zgłosiła roszczenia do całego terytorium obu Ameryk, z wyłączeniem Brazylii. Ale oba te państwa różniło jeszcze coś innego.


Reklama


To różniło Azję od Ameryki

Portugalscy odkrywcy zadowalali się zwykle zakładaniem sieci ufortyfikowanych placówek handlowych na wybrzeżach, za to ich hiszpańscy odpowiednicy mieli raczej tendencję do zapuszczania się w głąb lądu, gdzie poszukiwali złota i srebra.

Trzecia wreszcie różnica polegała na tym, że o ile azjatyckie imperia, do których wybrzeży dobijali Portugalczycy, były najczęściej w stanie oprzeć się ich sile i ograniczały się do poczynienia na ich rzecz zaledwie drobnych ustępstw terytorialnych, o tyle analogiczne imperia w Ameryce, które atakowali Hiszpanie, upadały z zadziwiającą wręcz szybkością.

XIX-wieczny portret Francisco Pizarro pędzla Amable-Paula Coutana (domena publiczna).
XIX-wieczny portret Francisco Pizarro pędzla Amable-Paula Coutana (domena publiczna).

Czynnikiem, który miał tu znaczenie o wiele większe od jakiejkolwiek przewagi technologicznej, były niszczycielskie efekty chorób zakaźnych przywleczonych do Nowego Świata z drugiej strony Atlantyku przez hiszpańskich zdobywców.

Ale już pod wszelkimi innymi względami to, co wydarzyło się po pierwszym spotkaniu Francisca Pizarra i 167 jego towarzyszy z Inkami Atahualpy pod Cajamarcą w listopadzie 1532 roku, do złudzenia przypominało wypadki sprzed dekady, do których doszło w chińskiej prowincji Guangdong [gdzie Portugalczycy starli się z flotą dynastii Ming]. Najogólniej mówiąc, europejska sieć przypuściła oto atak na pozaeuropejską hierarchię.

<strong>Przeczytaj też:</strong> Słowa tego Indianina były tak szczere i dosadne, że Amerykanie nie pozwolili ich wygłosić

Bajeczne bogactwa „Nowego Świata”

Conquistadores byli nader barwnym towarzystwem. Bez wątpienia musieli wykazywać się siłą i wytrzymałością, jako że ich długi marsz na południe był co najmniej równie uciążliwy jak samo przepłynięcie Atlantyku. Dysponując końmi, bronią palną (arkebuzami) i stalowymi mieczami, byli przy tym lepiej uzbrojeni od rdzennej ludności Peru, której podstawowy oręż stanowiły drewniane pałki.

Podobnie jak portugalscy odkrywcy wyruszyli oni na swoją wyprawę kierowani głównie motywacją ekonomiczną, tyle że nie chcieli z nikim handlować, a obłowić się na plądrowaniu niezmierzonych ponoć zasobów inkaskiego złota i srebra.


Reklama


Sama tylko pierwsza ekspedycja Pizarra przyniosła zyski w postaci 6087 kilogramów złota o próbie 22,5 karata, wartego dziś 265 milionów dolarów, oraz 11 800 kilogramów srebra (o wartości ok. 7 milionów dolarów).

Podobnie jak Portugalczycy także Hiszpanie zabrali ze sobą przedstawicieli chrześcijańskiego kleru (sześciu dominikańskich zakonników, z których wyprawę przeżył ledwie jeden).

Artykuł powstał między innymi w oparciu o książkę Nialla Fergusona pod tytułem Rynek i ratusz. O ukrytej sieci powiązań, która rządzi światem (Wydawnictwo Literackie 2020).
Tekst stanowi fragment książki Nialla Fergusona pod tytułem Rynek i ratusz. O ukrytej sieci powiązań, która rządzi światem (Wydawnictwo Literackie 2020).

I wreszcie podobnie jak Portugalczycy Hiszpanie z dużą łatwością uciekali się do przemocy, by stłumić jakiekolwiek oznaki oporu. Nie stronili od tortur, masowych gwałtów, palenia ludzi czy mordowania całych wiosek.

Bodaj najbardziej charakterystyczną cechą konkwistadorów była jednak ich skłonność do wszczynania kończących się nierzadko krwawo kłótni i awantur we własnym gronie. Powszechnie znana animozja pomiędzy bratem Pizarra, Hernando, a Diego de Almagro była tylko jednym z wielu zatargów wśród samych Hiszpanów.

Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.

Imperium zamieszkiwane przez 10 milionów ludzi

O upadku imperium Inków nie przesądziła wcale siła hiszpańskich najeźdźców, ale raczej słabość samego imperium. Jak dowodzą po dziś dzień pozostałości Pachacamac, Cuzco i Machu Picchu, władcy Inków rządzili ważną i dobrze wykształconą cywilizacją, którą sami nazywali Tahuantinsuyu.

Przez mniej więcej stulecie sprawowali oni kontrolę nad położonym w Andach terytorium zajmującym ponad 22,5 tysiąca kilometrów kwadratowych, zamieszkanym przez ludność liczącą według dzisiejszych szacunków od pięciu do dziesięciu milionów. Ich górskie królestwo spajała cała sieć dróg, schodów i mostów, z których wiele wciąż nadaje się do użycia.


Reklama


Rolnictwo, oparte na pozyskiwaniu wełny lam i uprawie ziemniaków, w pełni zaspokajało wszelkie ich potrzeby. Społeczeństwo Inków było zatem stosunkowo zamożne, nie brakowało mu też złota i srebra, choć używano ich nie jako waluty, lecz do celów ozdobnych i dekoracyjnych.

Ponadto Inkowie stosowali także ciekawy system prowadzenia księgowości i zapisów urzędowych, zwany quipucamayoc (paciorki na sznurkach).

Francisco Pizarro i jego ludzie ruszają na podbój Peru (Juan Lepiani/domena publiczna).
Francisco Pizarro i jego ludzie ruszają na podbój Peru (Juan Lepiani/domena publiczna).

Charakter inkaskich rządów był ściśle hierarchiczny. Wyznawany tam kult słońca łączono ze składaniem ofiar z ludzi oraz drakońskimi karami dla nieposłusznych. Arystokracja korzystała z nadwyżek wypracowywanych przez miejscową klasę „helotów”.

Dwie słabości Inków

Nie była to z pewnością cywilizacja równie wyrafinowana jak ta chińska: nie wypracowała choćby pisanego języka, a zatem również i literatury czy kodeksów prawniczych, a mimo to wydaje się, że mogąc liczyć wyłącznie na siebie, Pizarro i jego ludzie nie mieliby najmniejszych szans zniwelować choćby przewagi liczebnej Inków, która pod Cajamarcą wynosiła z grubsza 240 do 1.

<strong>Przeczytaj też:</strong> „Z zimną krwią morduje się wszystkie kobiety”. Eksterminacja Indian oczami Karola Darwina<br /> 8 min. czytania

Decydujące dla ostatecznej porażki Inków okazały się jednak dwie ich słabości. Po pierwsze, i najważniejsze, był to zupełny brak odporności na ospę wietrzną, dosłownie dziesiątkującą całą rdzenną ludność, a rozprzestrzeniającą się na południe nawet szybciej od samych Hiszpanów, którzy zawlekli ją do Nowego Świata.

Po drugie, w czasie najazdu Hiszpanów w łonie królestwa Inków istniał poważny rozłam: Atahualpa toczył wówczas regularną wojnę o sukcesję ze swoim przyrodnim bratem Huáscarem, jako że każdy z nich rościł sobie prawa do nazywania się jedynym prawowitym spadkobiercą inkaskiego władcy Huayny Cápaca.


Reklama


Pizarro nie miał więc żadnych trudności z pozyskaniem wśród miejscowej ludności pomocników i popleczników. Czy jednak „podbój” jest w ogóle właściwym terminem na określenie tego, co nastąpiło później?

Nie ma żadnych wątpliwości, że Pizarro zdołał upokorzyć, obrabować, a w końcu zamordować Atahualpę, jak również zdławić rewoltę Manco Inki w 1536 roku, które to wypadki z dużym talentem odmalował Felipe Guaman Poma de Ayala w swojej Primer nueva corónica y buen gobierno (1600–1615).

Pojmanie Atahualpy przez Pizarra na obrazie Johna Everetta Millaisa (domena publiczna).
Pojmanie Atahualpy przez Pizarra na obrazie Johna Everetta Millaisa (domena publiczna).

Podbój czy dokooptowanie?

Wystarczy wszakże przyjrzeć się tylko długiemu nazwisku autora tegoż dzieła, zawierającemu człony hiszpańskie, ale także elementy języka Inków, by domyślić się, że historia ta nie była wcale taka prosta.

W odróżnieniu od Ameryki Północnej, gdzie rdzenna ludność była o wiele mniej liczna, wobec czego europejskim osadnikom znacznie łatwiej było ją zdominować, w Ameryce Południowej nakazem chwili było łączenie się z wrogiem.

<strong>Przeczytaj też:</strong> „Mieli potężny kompleks wyższości”. Co rdzenni Amerykanie naprawdę myśleli o Europejczykach?

Dla przykładu Francisco Pizarro wziął sobie jako kochankę ulubioną siostrę Atahualpy, którą ten oddał mu ostatecznie za żonę. Po śmierci Pizzara poślubiła ona innego Hiszpana nazwiskiem Ampuero i wyjechała z nim do Hiszpanii, zabierając ze sobą córkę, Franciscę, która później została prawnie uznana na mocy królewskiego dekretu.

Owa Francisca Pizarro Yupanqui wyszła następnie w Hiszpanii za mąż za swojego wuja Hernanda Pizarra w październiku 1537 roku. Sam Pizarro miał i syna, imieniem Francisco, ale on nigdy nie został prawnie uznany, bo urodziła go żona Atahualpy, która również była kochanką najeźdźcy.


Reklama


Cała ta sekwencja wydarzeń była dość typowa dla pierwszego pokolenia konkwistadorów, stanowiła bowiem poręczny sposób ustanowienia nowej „multikulturowej sieci rodzinnej” mającej legitymizować ich centralną pozycję w systemach hierarchicznych, które przejmowali.

Być może zatem lepszym terminem od podboju byłoby tutaj „dokooptowanie”. (Najbardziej znany kronikarz hiszpańskiej inwazji, Garcilaso de la Vega, sam był synem jednego z konkwistadorów i pewnej inkaskiej księżniczki nazwiskiem Palla Chimpu Ocllo).

Garcilaso de la Vega był synem konkwistadora i inkaskiej księżniczki (domena publiczna).
Garcilaso de la Vega był synem konkwistadora i inkaskiej księżniczki (domena publiczna).

Decyduje czystość krwi

Podobną strategię stosowali zresztą także inni europejscy osadnicy w Nowym Świecie, w tym na przykład francuscy farmerzy i handlarze skórami, którzy zjawiali się w okolicach Kaskaskia w stanie Illinois na samym początku XVIII wieku. Ci europejscy „zdobywcy” nie tylko przejmowali istniejące systemy administracji i zarządzania ziemią, ale również stopniowo wtapiali się genetycznie w rdzenne społeczności.

W Ameryce Południowej jednakże takie podejście zaowocowało na dłuższą metę wcale nie wykształceniem się kultury akceptującej fakt genetycznego wymieszania, ale raczej takiej, która klasyfikuje ludzi wedle „czystości krwi” (limpieza de sangre). Koncepcję tę przywieźli do Nowego Świata Hiszpanie, a była ona pokłosiem wcześniejszych fal wypędzeń z ich kraju najpierw Maurów, a następnie Żydów.

Przeczytaj również o najbardziej krwawej wojnie XIX wieku. Dziesiątki milionów ludzi zginęły w imię fałszywego proroka

Źródło:

Tekst stanowi fragment książki profesora Nialla Fergusona pod tytułem Rynek i ratusz. O ukrytej sieci powiązań, która rządzi światem. Ukazała się ona w 2020 roku nakładem Wydawnictwa Literackiego.

Polecamy

Tytuł, lead i śródtytuły pochodzą od redakcji. W celu zachowania jednolitości tekstu usunięto przypisy, znajdujące się w wersji książkowej. Tekst został poddany obróbce redakcyjnej w celu wprowadzenia większej liczby akapitów.

Autor
Niall Ferguson
1 komentarz

 

Dołącz do dyskusji

Jeśli nie chcesz, nie musisz podawać swojego adresu email, nazwy ani adresu strony www. Możesz komentować całkowicie anonimowo.


Reklama

Wielka historia, czyli…

Niesamowite opowieści, unikalne ilustracje, niewiarygodne fakty. Codzienna dawka historii.

Dowiedz się więcej

Dołącz do nas

Rafał Kuzak

Historyk, specjalista od dziejów przedwojennej Polski. Współzałożyciel portalu WielkaHISTORIA.pl. Autor kilkuset artykułów popularnonaukowych. Współautor książek Przedwojenna Polska w liczbach, Okupowana Polska w liczbach oraz Wielka Księga Armii Krajowej.

Wielkie historie w twojej skrzynce

Zapisz się, by dostawać najciekawsze informacje z przeszłości. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.