Sprowadzając Krzyżaków książę Konrad Mazowiecki nie mógł przewidzieć, jak fatalną podejmuje decyzję. Piast potrzebował pomocy w walce z najeżdżającymi jego ziemie Prusami i Zakon Szpitala Najświętszej Marii Panny Domu Niemieckiego w Jerozolimie wydawał się idealnym kandydatem do pomocy. O tym jak wyglądały początki państwa zakonnego nad Bałtykiem pisze profesor Martyn Rady.
Na Bliskim Wschodzie wyprawy wojenne były stosunkowo prostą sprawą: miały na celu uwolnienie Jerozolimy i miejsc świętych spod panowania muzułmanów. Jednakże w XIII wieku ideę krucjat (…) rozszerzono na domniemanych heretyków w południowej Francji i Bośni, na sprawiającego kłopoty angielskiego króla Jana i politycznych wrogów papieży.
Reklama
Terra Mariana
Bałtyccy „saraceni” na krańcach Europy Środkowej byli oczywistym celem, a papież Celestyn III ogłosił pierwszą krucjatę przeciwko nim w 1195 roku. Był to początek ponad tuzina wypraw zorganizowanych w ciągu następnych dwóch dekad, które papieże albo inicjowali, albo błogosławili.
W nadziei na włączenie tej północnej przestrzeni do chrześcijańskiej owczarni następca Celestyna, papież Innocenty III, poświęcił region wokół Zatoki Ryskiej Matce Chrystusa, nadając mu w 1215 roku nazwę Ziemi Maryi (Terra Mariana).
Ziemia Maryi była jednak tylko częścią rozległego obszaru trwającego w pogańskiej wierze. Na wschód od ujścia Wisły pogańskie plemiona zamieszkiwały obszar o szerokości pięciuset kilometrów, który ostatecznie rozmył się w terytoriach rządzonych przez rosyjskich książąt, gdzie dominowała religia prawosławna. Był to trudny teren, co tłumaczy, dlaczego pogaństwo utrzymało się właśnie tutaj.
Lasy brzozowe i świerkowe poprzecinane moczarami, piaszczystymi wrzosowiskami i torfowiskami były siedliskiem rysi, wilków i żubrów. Już w XIII wieku polowania na niedźwiedzie doprowadziły niemalże do ich całkowitego wyginięcia, gdyż mieszkańcy lasów uważali ich pieczone łapy za przysmak. Za to zachodni podróżnicy napotykali rosomaki. Opisywane wówczas jako pół koty i pół psy, rosomaki wymykały się konwencjonalnym kategoriom.
„Kraina okropności i pustkowia”
Nawet w tamtych czasach postronni obserwatorzy opisywali masę plemion żyjących wokół wschodniego Bałtyku w kategoriach zbiorczych – jako Prusów, Liwów, Litwinów itd., nie zwracając uwagi na ich polityczny podział. Wiele z nich mówiło językami należącymi do rodziny bałtyckiej, z których większość do dziś wymarła.
Zachował się tylko jeden krótki utwór staropruski, który nie jest tekstem religijnym. Zapisany w podręczniku szkolnym w Pradze przez ucznia, prawdopodobnie pod koniec XIV wieku, dotyczy, jak można się było spodziewać, piwa – „Kayle rekyse, Eg koyte poyte” (Hej, panie, czy chcesz się napić?), a w dalszej części ostrzega, iż rachunek zostanie podzielony.
Reklama
Hollywood przedstawia Prusaków jako najbardziej tępych Niemców, ale pierwsi wcale nie byli niemieckojęzyczni. Dawni Prusowie mieszkali głównie w osadach, zwykle otoczonych częstokołem zwieńczonym czaszkami zwierząt, które miały odstraszać złe duchy. Czcili gaje i dęby oraz wierzyli w bogów, którzy odwiedzali ich pod postacią ognia, grzmotów, węży i widmowych leśnych kształtów.
Praktykowali jednak także składanie ofiar z ludzi i wymagali od wdów po zabitych wojownikach, aby się wieszały. W ramach rytuałów śmierci zakopywali żywcem konie lub oddawali na pastwę płomieni całe stajnie. Nawet zahartowani rycerze, przybywający do Prus z pól bitewnych Ziemi Świętej, byli wstrząśnięci tym, co zobaczyli. W jednym z opisów Stare Prusy były „krainą okropności i pustkowia”.
Zakonu Kawalerów Mieczowych
Pojedyncze wyprawy, jak to zwykle bywało w przypadku krucjat, rzadko odnosiły duże sukcesy. Gdy wojska wracały do domów, Prusowie plądrowali kościoły, odcinali dzwony i mordowali księży. Zawodzili również sami krzyżowcy niewyrobieni w kwestiach odmian wiary.
Jedna z relacji z początku XIII wieku opowiada o tym, jak po zdobyciu inflanckiego miasta Kokenhuzy (obecnie Koknese na Łotwie) krzyżowcy „zebrali wiele łupów ze wszystkich jego zakątków: szaty, srebro i purpurę oraz wiele trzody. Zabrali ze sobą dzwony, ikony, inne ozdoby, pieniądze i duże ilości mienia, które zabrali z kościołów i błogosławili przy tym Boga”. Oczywiście splądrowali placówkę ortodoksyjnego chrześcijaństwa .
Reklama
Aby dzieło podboju i nawracania mogło się powieść, potrzebna była dyscyplina i długotrwałe zaangażowanie. Przyniosły je ze sobą zakony rycerskie, ponieważ składały się z mnichów, których ideą służby Bogu było prowadzenie bezustannej wojny z niewiernymi. Kiedy już rozgromili pogan w bitwie, mogli pozostawić dokończenie dzieła Bożego kapłanom.
Rycerze zakonni, choć nie posiadali tonsury, byli faktycznie mnichami – żyli we wspólnocie, jedząc w refektarzach i śpiąc w dormitoriach; składali klasztorne śluby ubóstwa, czystości i posłuszeństwa, nosili habity na kolczugach, a nawet zachowali swoją liturgię godzin, odmawiając Ojcze nasz, gdy patrolowali konno.
Emblematy pierwszego zakonu rycerskiego, który stanął na wybrzeżu Bałtyku, to czerwony miecz i krzyż symbolizujące połączenie rycerstwa z misją chrześcijańską. Rycerze Chrystusowi w Liwonii, bardziej znani pod nazwą Zakonu Kawalerów Mieczowych, byli niemieckimi rycerzami, których około 1201 roku zwerbował biskup Rygi do pomocy w nawracaniu mieszkańców Liwonii.
Byli zadziwiająco skuteczni, do tego stopnia, iż w 1216 roku polski książę Konrad Mazowiecki próbował ich naśladować, wspierając zakon Pruskich Rycerzy Chrystusowych do walki z pogańskimi Prusami na obrzeżach jego księstwa, ale nigdy nie był on na tyle liczny, aby uczynić jakąś różnicę.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
Początki Krzyżaków
Kiedy na początku lat dwudziestych XIII wieku Prusowie splądrowali ziemię chełmińską (Kulmerland) i ruszyli na główną redutę Konrada w Płocku, książę podjął działania, które zmieniły kształt Europy Środkowej – zaprosił do pomocy Krzyżaków, członków Zakonu Szpitala Najświętszej Marii Panny Domu Niemieckiego w Jerozolimie, powołanych do życia na statku szpitalnym zacumowanym pod miastem Akka (obecnie północny Izrael) podczas trzeciej krucjaty (1189–1192).
Choć zakon szybko się zmilitaryzował, przyjęcie statutu szpitalników sprawiło, iż nigdy nie zapomniał o swoim pierwotnym powołaniu, jakim była opieka nad chorymi i rannymi. Jednak w miarę jak muzułmańscy Turcy powoli wypierali chrześcijan z Bliskiego Wschodu, zakon poszukiwał nowej misji. Po nieudanej próbie założenia państewka w Armenii cylickiej (obecnie w południowej Turcji) przywódca rycerzy, czyli wielki mistrz, rozglądał się za nową siedzibą na obrzeżach Europy Środkowej.
Reklama
Pierwszy przystanek zakonu w Europie Środkowej znajdował się na obrzeżach Transylwanii, w tak zwanym Burzenlandzie (okolice dzisiejszego miasta Braszów w Rumunii). W 1211 roku król węgierski Andrzej II zezwolił kilkudziesięciu Krzyżakom na wybudowanie tam twierdz mających bronić Transylwanię przed koczowniczymi Połowcami.
Rycerze sprowadzili osadników i wznieśli pół tuzina warowni z drewna i kamienia, jednak Andrzej II szybko zmienił zdanie i postanowił wysłać braci zakonnych, aby nawracali Połowców metodami pokojowymi, przez co obecność rycerzy stała się zbędna. Sytuacja stała się napięta, gdyż węgierski król stwierdził, że rycerze go oszukali i dążyli do utworzenia niezależnego księstwa, zaś emisariusze Andrzeja skarżyli się papieżowi, że rycerze są „niczym węgle na piersiach, mysz w kieszeni i wąż wokół lędźwi”. W 1225 roku Krzyżacy odeszli, ale wcześniej przedstawili Andrzejowi duży rachunek za wydatki.
Sprowadzenie nad Bałtyk
Wielki mistrz zakonu Hermann von Salza nie zamierzał powtarzać swojego błędu, zatem gdy po wielu wstępnych negocjacjach w 1226 roku nadeszło formalne zaproszenie od Konrada Mazowieckiego, zadbał o gwarancje dla rycerzy na wypadek ewentualnej zmiany zdania. Na mocy porozumienia z Konradem mieli otrzymać całą ziemię chełmińską i mogli zatrzymać każde zdobyte terytorium.
Ponadto Hermann wymógł na papieżu i cesarzu pisemne obietnice, że zakon będzie podlegać wyłącznie władzy wielkiego mistrza, który został teraz podniesiony do godności księcia cesarstwa. Zapewnienie cesarza Fryderyka II, zawarte w Złotej Bulli z Rimini z 1226 roku (nazwanej tak od miejsca jej wydania), liczy zaledwie dwa tuziny linijek tekstu. Ważniejsi byli świadkowie – dwudziestu czołowych panów i duchownych cesarstwa, których wpływy można było wykorzystać, gdyby Konrad sprawiał trudności.
Reklama
Pierwsi rycerze przybyli na ziemię chełmińską w 1228 roku i od razu rozpoczęli budowę drewnianych grodów nad Wisłą. Później zastąpiły je charakterystyczne dla zakonu twierdze z czerwonej cegły: najbardziej spektakularne wzniesiono w Marienburgu (Malborku), Marienwerder (Kwidzyniu) i Królewcu, a następnie w Gdańsku. Do 1300 roku rycerze posiadali w Prusach aż dwadzieścia trzy takie twierdze.
Ponieważ większość zasobów zakonu wciąż znajdowała się w Ziemi Świętej, początkowo liczył on nie więcej niż kilkudziesięciu rycerzy, dlatego w dużej mierze opierał się na oddziałach polskich oraz ochotnikach, którzy dołączali do niego podczas kampanii. Walki były początkowo łatwe. Prusowie byli szybko wypierani z pola przez zakutych w zbroje rycerzy, a ich prymitywne umocnienia były niszczone przez ostrzał z katapult.
Jednakże Prusowie jako schronienie wykorzystywali lasy i wkrótce nauczyli się budować własną artylerię oblężniczą oraz stosować kusze. Nawet spacyfikowane rejony okresowo podrywały się do powstań, podczas których zdobywa no forty i wsie, a wziętych do niewoli rycerzy pieczono żywcem w ich kolczugach.
Zniknięcie Prusów
Mimo to do 1273 roku Prusy zostały ujarzmione, a ostatni z ich pogańskich przywódców Herkus Monte – powieszony na drzewie. Od tej pory rycerze sprawowali niekwestionowaną kontrolę. Podzielili ziemię na jednolite działki, najęli agentów do wyszukania niemieckich osadników i wabili osiedleńców zwyczajowymi obietnicami ziemi uprawnej, zwolnienia z podatków i ograniczonej samorządności.
Reklama
Szlachetnie urodzeni imigranci otrzymywali majątki, w zamian świadcząc usługi wojskowe na rzecz zakonu. Wokół krzyżackich fortów wyrastały nowe miasta, również z udziałem sprowadzonych osadników, którzy podlegali wersji prawa magdeburskiego zwanej chełmińskim lub kulmskim.
Powielały one architekturę niemieckich miast na zachodzie, z tą różnicą, że ze względu na brak kamienia one również były budowane z czerwonej cegły. Powstały też nowe biskupstwa, których kapituły katedralne były pełne rycerzy, aby zapewnić wybór właściwych biskupów. Kościoły, klasztory, procesje z relikwiami (zakon miał do rozdania całe naręcza kawałków Świętego Krzyża) i miejsca pielgrzymek uświęciły niegdysiejszy pogański krajobraz.
Nastąpiła germanizacja – nie była ona zamierzona, gdyż zakon pozwalał pruskim wsiom pozostawać pod władzą własnej starszyzny, kierować się własnymi prawami, a także odwodził ludność od zawierania małżeństw w obrębie rodziny, jednak skala imigracji przytłoczyła rodowitych Prusów. Według jednej z opowieści ostatni pruski bard śpiewał na dworze wielkiego mistrza w latach pięćdziesiątych XIII wieku, ale nie było nikogo, kto mógłby go zrozumieć, więc odprawiono go z talerzem spleśniałych orzechów.
Owa historia mówi wszystko – aż do XVI wieku rycerze potrzebowali tłumaczy, aby porozumieć się z Prusami, ale wkrótce potem język i ustna tradycja Prusów zaginęły. Jedyne, co pozostało po dawnych Prusach, to ich intrygujące, mające około metra wysokości kamienne posągi zapomnianych wojowników dzierżących miecze i pijących z rogów, stojące na polach i przy wiejskich drogach (większość z nich została przeniesiona do muzeów).
Źródło
Tekst stanowi fragment książki Martyna Rady’ego pt. Wspaniałe królestwa. Dzieje Europy Środkowej. Jej polaka edycja ukazała się nakładem wydawnictwa Bellona. Premiera już 22 listopada 2023 roku. Przekład: Piotr Tymiński.
Fascynujące dzieje Europy Środkowej
Ilustracja tytułowa: Krzyżacy w wyobrażeniu współczesnego artysty (Damien/CC BY-SA 2.0).