Polscy kronikarze lamentowali, że rocznie w niewolę Tatarów trafiają dziesiątki tysięcy Polaków. Ile prawdy jest w tych liczbach? Czy naprawdę w jasyr wzięto… nawet miliony naszych przodków?!
Dla zamieszkujących Krym Tatarów handel niewolnikami był jednym z najważniejszych źródeł dochodu. Stały dopływ „żywego towaru” zapewniały łupieżcze rajdy na tereny Rzeczpospolitej oraz Wielkiego Księstwa Moskiewskiego.
Reklama
Sefer, czapuł i besz basz
Jak podkreślał Leszek Podhorodecki w książce Chanat krymski i jego stosunki z Polską w XV-XVIII wieku były trzy rodzaje tatarskich wypraw – walne, średnie i drobne:
Pierwsze z nich, zwane sefer, odbywały się wszystkimi siłami Ordy […]. Wyprawy walne pociągały za sobą straszliwe spustoszenie ziem przeciwnika oraz ogromne straty w ludziach. Według szacunków polskich historyków, Tatarzy brali wówczas w jasyr przeciętnie po około 5 tysięcy ludzi.
<strong>Przeczytaj też:</strong> Prawdziwa liczebność husarii. W 100-osobowym oddziale nigdy nie było 100 kawalerzystówWyprawy średnie, zwane czapuł (stąd polskie określenie czambuł), odbywały się zwykle siłami najwyżej kilku tysięcy Tatarów, dowodzonych przez jednego z bejów lub znacznych mirzów. […] Tatarzy zagarniali zwykle do 3 tysięcy osób.
Typowo rabunkowy charakter miały małe wyprawy, tzw. besz basz, tj. pięć głów. Uczestniczyło w nich zwykle kilkuset, albo tylko kilkudziesięciu Tatarów, dowodzonych przez kilku przywódców małych grup. […] Przeciętnie taki mały najazd porywał do niewoli około 250 osób.
Mocno przesadzone liczby. Jasyr w XVI wieku
Polscy kronikarze wielokrotnie pisali nawet o dziesiątkach tysięcy wziętych jednocześnie w jasyr nieszczęśników, którzy później byli pędzeni na południe. Jak podkreślał Podhorodecki liczby te były jednak zwykle mocno przesadzone.
Wybitny uczony podawał, że: „w 1540 roku Tatarzy zagarnęli do niewoli 955 osób, w 1566 roku — podczas walnej wyprawy — 6178, w 1575 ok. 5 tysięcy”.
Reklama
Ogółem przyjmuje się, że w XVI wieku przeciętnie Rzeczpospolita traciła „do tysiąca ludzi rocznie”. Co, jak łatwo policzyć, daje na przestrzeni całego stulecia około 100 000 ludzi.
Nowy etap apokalipsy. Skutki najazdów w XVII wieku
Najazdy Ordy wyraźnie przybrały na sile dopiero w kolejnym, XVII stuleciu. W innej swojej książce – Tatarzy. Od Czyngis-chana do XX wieku – Podhorodecki podkreślił, że wtedy ataki zaczęły przynosić wprost „ogromne straty materialne i ludzkie”.
Tylko od 1605 do 1633 roku Rzeczpospolita straciła zdaniem tego (ostrożnego w szacunkach i obdarzonego zdrowym sceptycyzmem!) historyka około „ćwierć miliona obywateli”. Z samej Rusi Czerwonej porwano ponad 100 000 ludzi, a zabito około 24 000.
Do chwili wybuchu słynnego powstania Bohdana Chmielnickiego w 1648 roku XVII-wieczne straty Rzeczpospolitej przekroczyły 300 000 obywateli.
Chanat wciąż kierował swoje najazdy także na Wielkie Księstwo Moskiewskie. Tamto państwo w pierwszej połowie XVII wieku straciło od 150 do 200 000 ludzi.
Reklama
Nic dziwnego, że to właśnie wtedy zrodziło się znamienne przysłowie: „Gdzie Tatar przyjdzie, tam trawa nie rośnie!”.
Przeczytaj również o tym ile płacono husarzom za narażanie życia za ojczyznę
Bibliografia
- Leszek Podhorodecki, Chanat Krymski i jego stosunki z Polską w XV-XVIII w., Książka i Wiedza 1987.
- Leszek Podhorodecki, Tatarzy. Od Czyngis-chana do XX wieku, Bellona 2010.
4 komentarze