Od początku XVII wieku polska lekka jazda cieszyła się dużym uznaniem w armii cesarskiej z racji posiadanego doświadczenia wojskowego i zaangażowania po stronie katolickiej. Tak było w pierwszych latach wojny trzydziestoletniej, choć w gronie europejskich historyków nadal trwa dyskusja na temat faktycznego udziału tej jazdy w działaniach z lat 1618–1648. O tym jak prezentowała się polska kawaleria w służbie Habsburgów pisze profesor Marek Wagner w książce pt. Lützen 1632.
Zdaniem Vladimira Brnardica chorągwie polskich kozaków (lisowczyków) pojawiły się w armii cesarskiej w 1620 i 1623 roku.
Reklama
W 1631 roku zwerbowano według niego grupę 600 husarzy (w rzeczywistości nastąpiło to w 1630 roku i było to 1500 jazdy i dragonii), w kolejnym zaś roku zaciągnięto około 6 tys. lekkiej jazdy pod komendą czterech pułkowników polskich.
Werbunek polskich kawalerzystów
Kilka dalszych chorągwi towarzyszyło wówczas armii cesarskiej, m.in. trzy chorągwie uczestniczyły w składzie zgrupowania Pappenheima w bitwie pod Lützen. Następne chorągwie o mieszanym charakterze (kozacy i husarze) rekrutowano jeszcze kilkakrotnie (1635, 1640–1641, 1643, 1645, 1647 i 1648).
Adam Kersten w biografii Stefana Czarnieckiego analizował udział Pawła Czarnieckiego w działaniach armii cesarskiej. Stwierdził on, że werbunki w Polsce trwały już od lipca 1632 roku i organizowane były przez Tobiasza Minora oraz królewicza Karola (biskupa wrocławskiego).
Dowódcami oddziałów, obejmujących około 2 tys. ludzi, byli Paweł Czarniecki i Stefan Wieruski, a trzecim od działem w sile około tysiąca żołnierzy dowodził Andrzej Morski. W styczniu 1633 roku zgrupowanie polskiej lekkiej jazdy (lisowczyków) znalazło się w księstwie nyskogrodkowskim i z chorągwiami Jakuba Butlera brało udział w walkach podjazdowych.
Reklama
W marcu i kwietniu oddziały te jednak zaczęły stopniowo powracać już do kraju. Zdaniem Kerstena w bitwie pod Lützen uczestniczyły chorągwie polskiej jazdy. Wśród walczących w tej bitwie polskich oficerów byli m.in. Stanisław lub Dobrogost Czarnieccy, ale nie przyszły hetman polny.
Liczebność polskiej jazdy w służbie Habsburgów
Problem werbunków cesarskich w Rzeczypospolitej w latach 1632–1633 omówił także Radosław Lolo, który doszedł do wniosku, że prócz wymienionych przez Kerstena zaciągnięto także oddział jazdy nieznanego Wiktora. W etacie armii cesarskiej według tego badacza był również sześciotysięczny korpus lekkiej kawalerii w postaci nieregularnej rajtarii uzbrojonej w kopie i spisy.
Richard Brzezinski wyraził pogląd, że w walkach pod Lützen uczestniczyły trzy chorągwie polskich kozaków (około 250 koni), zwerbowane chyba przez cesarskich oficerów – Johanna Götza, Adama von Trčkę i Hansa Ulricha von Schaffgotscha.
Lolo twierdzi, że kwaterowały one wówczas we wschodnich Czechach, zajmując się tylko rabunkami miejscowej ludności. Jeszcze przed bitwą pod Lützen w armii Wallensteina znajdowało się kilka (?) chorągwi lisowczyków, nazywanych lekką rajtarią, pod dowództwem pułkowników Wieruskiego i Jarockiego. To zapewne te oddziały uczestniczyły w słynnej listopadowej bitwie.
Reklama
Uzbrojenie i taktyka
Uzbrojenie polskiej jazdy było bardzo podobne do wyposażenia kompanii i chorągwi lekkiej jazdy chorwackiej i węgierskiej. Jej żołnierze mieli szable oraz koncerze i nadziaki, wschodnie łuki, kopie albo spisy i po parze pistoletów.
Elementami uzbrojenia ochronnego tych żołnierzy były kolczugi – stroje wzorowano na cywilnej odzieży polskiej szlachty. Używali oni ponadto wschodnich siodeł i rzędów końskich.
Taktyka jazdy lekkiej polegała na prowadzeniu działań rozpoznawczych i obserwacyjnych wojsk i pozycji przeciwnika, a także na dokonywaniu zagonów kawaleryjskich o charakterze zaczepnym lub obronnym, zazwyczaj na terenie opanowanym przez wroga.
Odznaczała się ona dużą mobilnością oraz elastycznością taktyczną, ale niekiedy brakowało jej „ducha walki”, przeważnie w obliczu spodziewanej klęski lub w sytuacji zagarnięcia taborów przeciwnika.
Źródło
Tekst stanowi fragment książki Marka Wagnera pt. Lützen 1632. Ukazała się ona w 2024 roku nakładem wydawnictwa Bellona.