Dla chłopów zepchniętych w stan niewolnictwa i przymuszanych do pańszczyzny w nieludzkim wymiarze, często jedyną drogą ratunku było zbiegostwo. Uciekano do innych majątków i prowincji, ale też do ościennych krajów. W XVIII wieku, gdy słabość Rzeczpospolitej sięgnęła szczytu, coraz częściej zdarzało się nawet, że obce władze lub zagraniczni magnaci rozmyślnie porywali polskich poddanych. Nikt nie był przecież w stanie ich powstrzymać.
Chłopi ze wschodnich rubieży Rzeczypospolitej, bez względu na ich formalną przynależność do tego czy innego wyznania, interesowali Imperium Rosyjskie jako źródło zasobów demograficznych i ekonomicznych.
Reklama
Zbiegostwo chłopów stanowiło stały powód zakłóceń stosunków sąsiedzkich [między Warszawą i Petersburgiem]. Ruch odbywał się w obu kierunkach i nie ma przekonujących dowodów na to, że polsko-litewscy panowie traktowali swych poddanych bardziej humanitarnie niż ich rosyjscy odpowiednicy.
Deficyt rąk do pracy i słabość wymiaru sprawiedliwości składały się na sytuację, w której licznych chłopów pańszczyźnianych nie trzeba było zachęcać do szukania lepszych warunków na terenie innych posiadłości.
Te same czynniki sprawiały, że większość magnatów (i ich rządców) chętnie witała przybyszów, nie zadając zbyt wielu pytań.
Ucieczki w obu kierunkach, powroty (i porwania) tyko w jednym
Nie ulega jednak wątpliwości, że rosyjscy właściciele ziemscy byli rozwścieczeni ucieczkami chłopów i apelowali do władz o ich powstrzymanie. Na bilans migracyjny wpływało to, że rosyjscy chłopi musieli opłacać wyższe podatki i byli bardziej zagrożeni poborem do wojska.
Reklama
Tak czy inaczej, strona polsko-litewska nie była w stanie odzyskiwać zbiegów, natomiast oddziały wojsk rosyjskich, przemaszerowujące dość często przez tereny Rzeczypospolitej, łapały niekiedy ludzi uznanych przez nie arbitralnie za zbiegłych poddanych rosyjskich i przeprowadzały ich przymusowo przez granicę.
Rosjanie domagali się od dawna korzystnej oczywiście dla nich korekty przebiegu granic i pozostawienia wzdłuż nich (naturalnie po stronie polsko-litewskiej) pasa nieuprawianej ziemi, który utrudniałby zbiegostwo chłopów.
Szukając podstaw do takiego rozwiązania, Rosjanie interpretowali po swojemu warunki traktatu z 1686 roku [tzw. pokoju Grzymułtowskiego, zamykającego formalnie wojnę polsko-rosyjską, toczoną w latach16544-1667].
Nie tylko na wschodniej granicy
Do podobnych aktów przemocy dochodziło na granicach Polski z Brandenburgią-Prusami.
Kolejni władcy z dynastii Hohenzollernów uważali zaludnianie swych przeważnie piaszczystych ziem za warunek przetrwania ich nadal krzepnącego państwa (ich niezbyt majestatyczny tytuł królów w Prusach datował się dopiero z 1701 roku).
[Dlatego chętnie przyjmowano wszelkich zbiegów, zachęcano polskich poddanych do emigracji, ale też porywano ich do pruskich posiadłości ziemskich, jeśli tylko nadarzała się ku temu okazja].Reklama
Źródło
Powyższy tekst stanowi fragment książki Richarda Butterwicka pt. Światło i płomień. Odrodzenie i zniszczenie Rzeczypospolitej (1733-1795). Ukazała się ona nakładem Wydawnictwa Literackiego w 2022 roku.
Tytuł, lead oraz śródtytuły pochodzą od redakcji. Tekst został poddany podstawowej obróbce korektorskiej.