22 września 1944 roku dowództwo Armii Krajowej poważnie rozważało ogłoszenie ogólnej kapitulacji. Losy powstania od dawna były przesądzone. Na Solcu wciąż broniła się jednak załoga ostatniego przyczółka. Według Adama Borkiewicza jej bój był „najcięższą, a zapewne i najszczytniejszą walkę w trakcie całego Powstania”.
Nieludzko wymęczeni obrońcy ostatniego skrawka Czerniakowa nie wydawali się już zdolni do kontynowania walki. Grupa Uderzeniowa Dirlewangera bezwzględnie na nich napierała.
Reklama
Posesje przy ulicach Wilanowskiej 1 i Solec 53 obsadzano nie dlatego, że była nadzieja na zwycięstwo, lecz bo liczono na ewakuację i nie chciano składać broni przed najgorszym wrogiem.
Zanim doszło do finału najcięższego starcia, odbyły się pertraktacje w sprawie przynajmniej chwilowego zawieszenia broni. Relację z rozmów spisał kapitan Ryszard Białous. Cytuje ją Szymon Nowak na kartach książki Czerniaków 1944.
„Poddajcie się, przecież ta walka nie ma sensu”
Według wspomnień powstańczego dowódcy z inicjatywą rozmów wyszli Niemcy. W roli parlamentariuszy wysłali nie własnych żołnierzy, lecz Polaków. „Grupie przewodniczył ks. Józef Stanek »Rudy« z zakonu pallotynów, kapelan Zgrupowania »Kryska«” – wyjaśnia Szymon Nowak.
„»Poddajcie się«, pada prośba, »przecież ta walka nie ma sensu«” – zanotował słowa „Rudego” Ryszard Białous. – „Niemcy zobowiązują się traktować was jak żołnierzy armii regularnej. Podziwiają wasze męstwo. Proponują rozejm dla przeniesienia rannych do niemieckich szpitali. W czasie rozejmu ludność i wojsko może bezpiecznie przechodzić na stronę niemiecką”.
Reklama
„Czuję, jak narasta we mnie niepohamowana złość”
Według innego świadka wydarzeń, z inicjatywą rozmów wyszli powstańcy. Niezależnie jak było, reakcja na propozycję złożenia broni okazała się więcej niż stanowcza. Oto co pisał Białous:
Wszystkie oczy zawisły na moich ustach: jaką decyzję one wyrzucą? Czyżby rzeczywiście tak miał wyglądać koniec epopei? Czuję, jak narasta we mnie jakaś niepohamowana złość, i wybucham na chwilę potokiem gorzkich słów.
Wyrzucam przybyłym, że wdali się w pertraktacje z Niemcami, że śmią do mnie przychodzić z propozycjami, które uwłaczają godności żołnierza.
Znam położenie ludności cywilnej i gotów jestem wyrazić zgodę na jej wymarsz. Położenie rannych jest rozpaczliwe: i na ten temat jestem gotów rozmawiać z Niemcami, o ile mi udzielą dostatecznych gwarancji przyzwoitego ich traktowania, ale palnę w łeb pierwszemu z brzegu żołnierzowi Armii Krajowej, który by ośmielił się wspomnieć o poddaniu się.
Godzina wytchnienia
Końcowo zawarto tylko godzinny rozejm, który pozwolił na wyprowadzenie z obszaru walk sporej grupy cywilów. Jak wyjaśnia autor książki Czerniaków 1944 Dirlewangerowcy w tym czasie wywiesili flagi ze swastykami na zajętych budynkach.
„Zaraz po upływie czasu rozejmu, o godzinie 9, podwładni Dirlewangera zaatakowali od strony garaży w kierunku budynku Wilanowska 1, gdzie zostali odparci” – pisze Szymon Nowak.
Jednakże przed wycofaniem zdołali podpalić garaże, które w czasie rozejmu oblali benzyną. Ogień przeniósł się na pierwsze piętro budynku. Na walczących z ogniem obrońców nieprzyjaciel wyprowadził kolejne natarcie z trzech stron, wzmocnione trzema działami szturmowymi”.
Pomimo tragicznej sytuacji obronę kontynuowano aż do wieczora. Adam Borkiewicz, uczestnik stołecznego zrywu i autor monografii Powstanie Warszawskie 1944. Zarys działań natury wojskowej, twierdził nawet, że była to „najcięższa, a zapewne i najszczytniejsza walka w trakcie całego Powstania”.
Bibliografia
Tekst powstał głównie w oparciu o książkę Szymona Nowaka pt. Czerniaków 1944. To nowa pozycja w kultowej serii Historyczne Bitwy wydawnictwa Bellona.