Logistyka to rzadko poruszany temat z dziejów polskiej wojskowości. Ciekawy wycinek zagadnienia ukazuje Marek Plewczyński w książce Newel 1562. Opowiada o tym, jak wyglądał przemarsz polsko-litewskich wojsk, złożonych głównie z kawalerii, w tym z jednostek sławnej husarii, na pole wspomnianego boju. Opis można odnieść z powodzeniem także do innych kampanii tej epoki. Daje dobre wyobrażenie o panujących praktykach oraz o środkach ochronnych, jakie przedsiębrano.
Wymarsz wojska polskiego z Jezierzyszcz nastąpił rankiem 18 sierpnia. Według powszechnie przyjętych zasad najpewniej posuwano się marszem ubezpieczonym w trzech kolumnach: straży przedniej, sił głównych i straży tylnej.
Reklama
Zabezpieczenie przodków i tyłów
Straż przednia składała się z jazdy lekkiej, używanej do prowadzenia rozpoznania terenu i przeciwnika. W tym wypadku była to przypuszczalnie litewska rota Kozaków grodowych (200 koni). Wydzielono z niej ubezpieczenie czołowe, czyli kilkudziesięciokonną awangardę ,,ludzi przednich”.
Podjazdy boczne nie były konieczne z powodu nieprzejezdnego terenu po obu stronach drogi. Ze względu na trudne warunki terenowe przydzielono zapewne do straży przedniej dwie–trzy dziesiątki strzelców uzbrojonych w rusznice i siekierki z roty Wojciecha Wierzchlejskiego. Wsadzono ich na podjezdki lub konie z tyłu za kozakami.
W razie potrzeby mościli oni podmokłą drogę. Przy Litwinach mógł się znajdować stanowniczy, który miał wyznaczyć miejsce na nocny postój. Siły główne obejmowały 4/5 całości maszerującego wojska. Wchodziła w ich skład jazda ciężko- i średniozbrojna, reszta piechoty, artyleria i tabor.
Nie można wykluczyć, że straż tylną stanowiła chorągiew nadworna wojewody połockiego Stanisława Dowojny (150 koni), złożona w połowie z kozaków. Przy założeniu, że jazda posuwała się w szeregach trzyosobowych, długość całej kolumny mogła wynosić około 3 km.
Reklama
Szybkie tempo przemarszu. Czyli jakie?
Droga na północ prowadziła początkowo zachodnim skrajem jeziora Jezierzyszcze przez miejscowość Pobok. Tej istniejącej obecnie osady zapewne jeszcze wówczas nie było, ale dla przejrzystości narracji warto ją wymienić. (…)
Wojsko posuwało się wąską i błotnistą drogą wśród podmokłego lasu, ciągnącego się na wschód aż po Kozłowo. W tym trudnym, nieznanym terenie, można się było spodziewać podjazdów moskiewskich.
W południe zarządzono krótkotrwały postój, w czasie którego piechurzy umacniali drogę. Dalszy marsz odbywał się bowiem dwukilometrową groblą oddzielającą jezioro Czerstno od jeziora Zabierezie.
Pod wieczór osiągnięto bagienny przesmyk pomiędzy jeziorem Newel i Mielkoje pod Dubiszczami. Obóz rozbito nad niewielką rzeczką, wypływającą z jeziora Newel w poprzek traktu i wpadającą następnie do rzeki Łowaci.
W ciągu jednego dnia wojsko pokonało – licząc od Jezierzyszcz – 16 km. Niewątpliwie było to szybkie tempo, jak na trudne warunki terenowe. Piechota mogła więc nadążać za jazdą dzięki wykorzystaniu wozów taborowych.
Źródło
Tekst stanowi fragment książki Newel 1562. Ukazała się ona w kultowej serii Historyczne Bitwy wydawnictwa Bellona w 2023 roku.