Ostatnie miesiące życia Józefa Piłsudskiego upłynęły pod znakiem wyniszczającej jego ciało śmiertelnej choroby. Początkowo lekarze nie byli w stanie ustalić, co dokładnie dolegało Marszałkowi. Gdy wreszcie sprowadzony z Wiednia profesor Wenckenbach postawił w ostatnich dniach kwietnia 1935 roku diagnozę, była ona najgorszą z możliwych.
Jesienią 1934 roku [Józef Piłsudski] nie był już w stanie ukrywać swojej choroby. W ostatnich latach doznał co najmniej jednego udaru, jak również licznych ataków grypy. Szczególnie poważny atak nastąpił w marcu 1933 roku, trwał bowiem trzy tygodnie i o mało nie okazał się śmiertelny. Tymczasem pojawiło się nowe, jeszcze groźniejsze schorzenie.
Reklama
Długa lista chorób trapiących Piłsudskiego
Ani sam Piłsudski, ani jego lekarze nie zdawali sobie sprawy, że ma on raka wątroby, który odbierał mu siły i szybko się rozwijał, a w owych czasach był nieuleczalny. Osobisty medyk Piłsudskiego, lekarz wojskowy i wieloletni przyjaciel Marcin Woyczyński, wiedział, że Marszałek cierpi na przewlekłe zapalenie oskrzeli i miażdżycę tętnic oraz jest podatny na ataki grypy.
Początkowo więc zakładał, że obecne dolegliwości wynikają po prostu z nałożenia się tych chorób. Jasne było jednak, że Piłsudski ma się coraz gorzej. Nie był już w stanie bez dojmującego bólu przejść jednej przecznicy dzielącej Belweder od biura w Generalnego Inspektoracie Sił Zbrojnych.
W listopadzie 1934 roku zły stan jego zdrowia wyszedł na jaw, kiedy w trakcie dorocznego przeglądu wojsk z okazji Dnia Niepodległości Marszałek zmuszony był usiąść na krześle. Żołnierze widzieli, że jest bardzo blady, porusza się powoli i nie może się w pełni wyprostować.
Wyglądał na umierającego
Przez całą zimę stan jego zdrowia w dalszym ciągu się pogarszał. W lutym Piłsudski zdołał wykrzesać z siebie dość sił, aby pokierować manewrami, ale po dwóch dniach pełnych bólu był zmuszony wrócić do domu. 2 marca wziął udział w ostatnim publicznym spotkaniu, poświęconym awansom w armii.
Widać było, że cierpi, jest słaby i porusza się z największą trudnością. 19 marca, w dniu swoich imienin, udało mu się po raz ostatni odwiedzić „drogie, kochane Wilno” i spędzić dzień z krewnymi. Napady torsji, które go nękały podczas pobytu w mieście rodzinnym, obudziły jednak w Aleksandrze podejrzenie, że mąż ma raka.
Doszedł potem do siebie na tyle, że 2 kwietnia spotkał się w Belwederze z Anthonym Edenem. Brytyjski dyplomata zwrócił jednak uwagę, że Marszałek wygląda na umierającego
Reklama
Nieoperacyjny rak wątroby
Pod koniec kwietnia 67-letni Piłsudski był już tak ciężko chory, że w końcu zgodził się, aby jego lekarz, który wcześniej zdiagnozował u niego powiększenie wątroby, potwierdzone przez innego kolegę po fachu, sprowadził z Wiednia specjalistę od chorób nowotworowych. Profesor Wenckenbach zbadał chorego w Sulejówku 25 kwietnia i szybko postawił diagnozę.
Piłsudski cierpiał na zaawansowanego raka wątroby, najprawdopodobniej wynik przerzutów z żołądka. Zdaniem Wenckenbacha był to nowotwór nieoperacyjny i Marszałkowi pozostało zaledwie kilka tygodni życia. Tę ponurą wieść poznali tylko osobisty lekarz Piłsudskiego, prezydent Mościcki, premier Sławek oraz minister spraw zagranicznych Beck.
O dziwo, diagnozy nie ujawniono ani samemu Piłsudskiemu, ani jego żonie, jednak oboje zdawali sobie sprawę, że jego dni są policzone. 3 maja Piłsudski dał to wyraźnie do zrozumienia swojemu adiutantowi, Mieczysławowi Lepeckiemu.
Wskazując na fotografię matki przy swoim łóżku, powiedział: „Kochana mamusia czeka już na swego Ziuczka. I ciocia Zula czeka, i Broniś [jego brat] czeka, i tylu moich żołnierzy do defilady się szykuje”.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
Większość dnia spędzał przykuty do łóżka
Po chwili zażyczył sobie, żeby go przeniesiono do Belwederu. Uważał bowiem, że jego zgon będzie wydarzeniem wagi państwowej i ze względu na potomność powinien nastąpić w stosownym do tego miejscu.
W ostatnich latach życia Piłsudski stał się takim odludkiem, że jego nieobecność na wielu ważnych wydarzeniach i uroczystościach, a nawet posiedzeniach rządu, nie wzbudzała żadnego zaniepokojenia. Powagę sytuacji łatwo było ukryć i niżsi rangą urzędnicy ministerialni zajmowali się swoimi sprawami w błogim przekonaniu, że Marszałek nadal mocno dzierży ster władzy.
Reklama
Tymczasem na początku maja czuł się już tak słabo, że nie był nawet w stanie o własnych siłach stawiać swojego nieśmiertelnego pasjansa i większość dni spędzał przykuty do łóżka. Od czasu do czasu wzywał Becka i premiera Sławka na krótką rozmowę, po czym zapadał w stan półomdlenia.
Choroba Piłsudskiego problemem dyplomatycznym
Pierwsze informacje o stanie zdrowia Piłsudskiego trafiły do wiadomości publicznej w początkach maja, kiedy to francuskiemu ministrowi spraw zagranicznych Pierre’owi Lavalowi nie udało się podczas wizyty w Warszawie uzyskać audiencji u Marszałka. Francuz był w drodze do Moskwy, gdzie miał wziąć udział w uroczystościach z okazji zawarcia francusko-sowieckiego paktu o wzajemnej pomocy, podpisanego w Paryżu 2 maja.
Kiedy Laval zażądał wyjaśnień, Beck wyznał, że Piłsudski jest bliski śmierci, i dodał złowieszczo: „Sam pan rozumie, co to dla nas znaczy”. Po przekazaniu tej informacji Lavalowi podano do publicznej wiadomości, że Piłsudski z powodu choroby nie może się spotkać z ministrem spraw zagranicznych Francji.
Było to pierwsze publiczne przyznanie, że Marszałek jest chory. Oświadczenie jednak nie zawierało żadnych szczegółów co do charakteru choroby ani stopnia jej zaawansowania, więc przypuszczano, że to tylko kolejny atak grypy albo wręcz „choroba dyplomatyczna”.
Reklama
Beck starał się załagodzić złe wrażenie, wydając w piątek 10 maja wystawne oficjalne przyjęcie na cześć Lavala. W trakcie uroczystości, około dwudziestej trzeciej, otrzymał pilne polecenie z Belwederu, aby natychmiast zameldował się u Piłsudskiego, który od zawsze o tej porze był w znakomitej formie psychicznej.
Piłsudski wzywa Becka
Pełen najgorszych obaw, Beck natychmiast i bez wyjaśnienia opuścił przyjęcie i tak jak stał, we fraku z przypiętymi orderami, pospieszył, by znaleźć się przy Marszałku. Zastał go jednak w niezłej formie i rzadkim u niego żartobliwym nastroju. Marszałek powitał wystrojonego Becka słowami: „Ale jesteś szykowny, mój chłopcze! Jak się miewasz?”.
Po krótkiej rozmowie Piłsudski spojrzał gościowi w oczy i zapytał: „No cóż, chłopcze, czy się lękasz?”. Beck, elokwentny jak zwykle, odparł: „Komendancie, ludzie, których zaszczycił pan zaufaniem, nigdy się nie lękają”.
Wówczas Piłsudski przeszedł do rzeczy i wciąż jeszcze w pełni władz umysłowych wydał Beckowi ostatnie dyspozycje. Powiedział, iż wie, że to jego ostatnie chwile, i to jemu, Beckowi, wypadnie kontynuować politykę, której kierunki zostały z takim trudem wytyczone w minionych latach. Trzeba dbać o poprawne stosunki z Niemcami i Rosją, a nade wszystko pielęgnować sojusz z Francją.
Reklama
W pewnym momencie Polsce będzie potrzebna pomoc Anglików, więc chociaż ich obecna polityka często bywa sprzeczna z interesem Polski, należy podejmować wysiłki w celu pozyskania brytyjskiego wsparcia.
Beck powinien się skoncentrować na polityce zagranicznej i nie dać się wciągnąć w żadne utarczki na polskiej arenie. Mniej więcej po godzinie Piłsudski zakończył rozmowę słowami: „Dziękuję ci, zatem wszystko jest w porządku. Nie sądzę, bym sam mógł jeszcze coś zrobić”.
Śmierć Józefa Piłsudskiego
Józef Klemens Piłsudski zmarł dwa dni później, w niedzielę 12 maja 1935 roku o dwudziestej czterdzieści pięć. Ostatnie dni i godziny spędził względnie spokojnie, z żoną i dziećmi u boku.
Pewne oznaki wskazują na to, że jego wiara katolicka była szczera, albowiem – zgodnie z wcześniejszą prośbą – ostatniego namaszczenia udzielił mu ksiądz Władysław Korniłowicz, a tuż przed śmiercią Marszałek uczynił ręką jakby znak krzyża.
Maska pośmiertna wyrażała spokój, który za życia rzadko gościł na jego twarzy. Być może Piłsudski umierał ze świadomością, że zrobił dla Polski wszystko, co było w jego mocy.
Późnym wieczorem prezydent Mościcki obwieścił narodowi smutną nowinę, mówiąc między innymi: „Ten największy na przestrzeni całej naszej historii człowiek, z głębi dziejów minionych moc swego ducha czerpał”.
Reklama
Źródło
Artykuł stanowi fragment książki Petera Hetheringtona pt. Niezłomny. Józef Piłsudski. Odrodzona Polska i walka o Europę Wschodnią. Ukazała się ona w Polsce nakładem wydawnictwa AMF Plus Group 2020.
Frapująca biografia bohatera narodowego
Tytuł, lead oraz śródtytuły pochodzą od redakcji. Tekst został poddany podstawowej obróbce korektorskiej.
8 komentarzy