Posiwiały pan w starszym wieku, a u jego boku – dwunastoletnia, niewinna dziewczyna. Popkultura zrobiła wiele, by wpoić nam właśnie takie wyobrażenie o średniowiecznych ślubach. Ale jak często w rzeczywistości zdarzały się małżeństwa zupełnie dorosłych władców z nastolatkami, albo wręcz z dziećmi?
Przykłady olbrzymich różnic wieku w małżeństwach dynastycznych można mnożyć. Słynna polska królowa Bona Sforza może i była w chwili ślubu dorosła, ale wyszła za dwa razy starszego od siebie mężczyznę. Dwie z jej córek związały się zaś z podstarzałymi, prowincjonalnymi władcami i ekspresowo owdowiały (a o jeszcze jednej… zupełnie zapomniano).
Reklama
Takie przypadki były powszechne, ale zwłaszcza w czasach nowożytnych. Albo ewentualnie w ostatnich, schyłkowych dekadach średniowiecza.
Wcześniej, w rzekomo najmroczniejszych wiekach – tysiąc i więcej lat temu – do spraw matrymonialnych podchodzono zupełnie inaczej. I w sposób zaskakująco podobny do dzisiejszego.
Stawianie na ślubnym kobiercu kilkunastoletnich dziewcząt i mężczyzn zmagających się z pierwszymi oznakami starczej słabości zdarzało się rzadko. Były też głośno potępiane!
Co o małżeństwie pisała Doda?
Pan i panna młoda „nie powinni być w różnym, lecz w takim samym wieku” – stwierdzili biskupi zebrani na synodzie w mieście Fréjus za czasów Karola Wielkiego. Pasterze frankijskiego kościoła przestrzegali nie tylko przed związkami, w których narzeczona jest nastolatką, ale też przed niebezpiecznymi przypadkami, gdy dojrzała kobieta wychodzi za chłopca, co naraża ją na seksualne awanse ze strony szwagrów bądź teścia. Zalecano złoty środek.
Opowiadała się za nim również Doda – tajemnicza frankijska arystokratka i autorka jednego z pierwszych średniowiecznych podręczników dobrych manier.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
Na kartach Liber Manualis (przygotowanej swoją drogą jako prezent dla jednego z jej synów) kobieta wyjaśniała, że ślub powinien następować dopiero w „idealnym czasie”. Pod tym określeniem, przewijającym się w pismach filozofów i kodeksach prawnych już od starożytności, rozumiano dokładną połowę życia – moment, kiedy kończy się dojrzewanie, a nieuchronnie zaczyna starzenie.
Zachowane traktaty z wczesnego średniowiecza sugerują, że „idealny czas” to dwadzieścia do dwudziestu kilku lat. Ale na pewno nie mniej. I zdaje się, że żyjący wówczas ludzie naprawdę respektowali tę zasadę.
Kościół nie miał nic przeciwko, ale…
Tam, gdzie przetrwała dokumentacja chrztów, ślubów i pogrzebów, historycy konsekwentnie natrafiają na ten sam wzór postępowania. Zarówno mężczyźni, jak i kobiety w państwie Karola Wielkiego czekali ze ślubem przynajmniej do dwudziestki. A gdy już zawierali małżeństwa, to w bardzo podobnym wieku, niezależnie od płci.
Można by oczywiście próbować podważyć te dane, mówiąc, że obyczaje mieszkańców wiosek czy miasteczek niewiele mają wspólnego z rytuałami elit. W tym jednak przypadku brakuje podstaw do takiej krytyki. Wprawdzie Kościół nie miał nic przeciwko wydawaniu za mąż choćby dwunastoletnich dziewcząt, ale z przyzwolenia tego rzadko korzystano. Nawet na szczytach władzy. Królowie i książęta żenili się tak, jak reszta wczesnośredniowiecznego świata.
Statystyka nie kłamie
W odniesieniu do pierwszych Piastów trudno o szczegóły, bo nie znamy ani dziennych, ani rocznych dat narodzin żadnej z ich żon. To samo tyczy się na przykład rządzących nad Wełtawą Przemyślidów, a więc rodziny, z której wywodziła się nasza pierwsza historyczna księżna. Zarówno Polska, jak i Czechy ciążyły jednak we wczesnym średniowieczu wyraźnie ku niemieckim wzorcom kultury politycznej.
Reklama
O małżeństwach tamtejszej dynastii Ludolfingów wiadomo bez porównania więcej. Królowie i cesarze z rodziny panującej w Niemczech od 919 do 1024 roku zawarli łącznie sześć legalnych związków. W przypadku czterech z nich da się przynajmniej w przybliżeniu określić wiek panny młodej. Pod uwagę wypada wziąć jeszcze piątą postać: niedoszłą żonę Ottona III. Wprawdzie ślub nie nastąpił ze względu na przedwczesną śmierć cesarza, ale negocjacje zostały zakończone, a bizantyjska księżniczka Zoe znajdowała się już w drodze do Niemiec.
Spośród wspomnianych kobiet w chwili ślubu żadna nie miała mniej niż dwadzieścia lat. Średnia ich wieku wynosiła natomiast ponad dwadzieścia trzy lata.
Jedyny wyjątek od reguły?
Jedynym przypadkiem ślubu z naprawdę młodą partnerką mógłby być co najwyżej związek Ottona II i innej bizantyjskiej księżniczki, Teofano. Data urodzenia tej ostatniej nie jest znana. Z jednych źródeł wynika, że miała poniżej piętnastu lat; według innych – była siedemnastolatką. Nawet jeśli prawdziwa jest pierwsza wersja, byłby to tylko wyjątek potwierdzający regułę.
Co do zasady niemieccy monarchowie nie mieli nic przeciwko żenieniu się z kobietami liczącymi sobie dwadzieścia parę, a nawet trzydzieści lat. Na pewno też nie uważali, aby kobieta po dwudziestce była już stara.
Jeśli tak rzecz wyglądała w centrum łacińskiej cywilizacji, to trudno podejrzewać, by zupełnie inaczej do polityki małżeńskiej podchodzili władcy państwo Europy Środkowej. Obyczaj wczesnych ślubów wszedł do „mainstreamu” znacznie później. To już jednak odrębny temat.
Bibliografia
Artykuł napisałem w oparciu o materiały zgromadzone podczas prac nad książką Żelazne damy. Kobiety, które zbudowały Polskę. Możesz kupić ją na przykład w Empiku.
- D. Herlihy, Medieval Households, Cambridge 2009.
- M.A. Mayeski, Dhuoda. Ninth-Century Mother and Theologian, Scranton 1995.
- J. Nikodem, Jadwiga. Król Polski, Wrocław 2009.
- J.J. Norwich, Byzantium. The Apogee, London 1993.
- H.K. Schulze, Die Heiratsurkunde der Kaiserin Theophanu. Die griechische Kaiserin und das römisch-deutsche Reich 972–991, Hannover 2007.