Śmierć Bolesława Bieruta. Czy pierwszy sekretarz PZPR został zamordowany przez Sowietów?

Strona główna » Historia najnowsza » Śmierć Bolesława Bieruta. Czy pierwszy sekretarz PZPR został zamordowany przez Sowietów?

Śmierć Bolesława Bieruta 12 marca 1956 roku do dzisiaj budzi wiele wątpliwości. Pierwszy sekretarz KC PZPR zmarł w Moskwie po XX Zjeździe KPZR. W jego trakcie Chruszczow potępił kult Stalina. W tej sytuacji zaciekły stalinista, jakim był Bierut właściwie nie miał już po co wracać od kraju. Jego zgon nastąpił więc w idealnym momencie. Niektórzy uważają, że nie był to przypadek.

Kondycja fizyczna polityków z reguły traktowana jest jako informacja poufna, a w państwach totalitarnych bywa całkowicie utajniona. Dlatego też do społeczeństwa polskiego nie docierały żadne informacje na temat chorób Bieruta, zaś ówczesne media kreowały go na osobę obdarzoną żelaznym zdrowiem. W rzeczywistości było jednak inaczej, a nadużywanie alkoholu potęgowało kłopoty.


Reklama


Słabe serce I sekretarza

Problemy zdrowotne zaczęły się jeszcze latem 1946 roku, gdy u Bieruta po raz pierwszy wystąpiły objawy choroby wieńcowej. Cztery lata później doznał zawału serca, jednak po sześciu tygodniach wrócił do zdrowia.

Problemem były jednak brak wypoczynku oraz przyzwyczajenie pacjenta do nocnej pracy. Bierut nie przestrzegał też diety i palił bardzo dużo papierosów. Nic dziwnego, że serce ponownie dało znać o sobie podczas urlopu w Łańsku w 1953 roku, do tego doszły jeszcze kłopoty z nerkami.

Pierwsze problemy zdrowotne Bieruta pojawiły się już w połowie lat 40. XX wieku (domena publiczna).
Pierwsze problemy zdrowotne Bieruta pojawiły się już w połowie lat 40. XX wieku (domena publiczna).

Pierwszy sekretarz znajdował się jednak pod opieką najlepszych specjalistów. Jego osobistym lekarzem był profesor Mieczysław Fejgin, konsultacji gastrologicznych udzielał profesor Leon Plocker, a nerkami zajmował się profesor Andrzej Biernacki (prywatnie mąż kompozytorki Grażyny Bacewicz). Inna sprawa, że sam towarzysz „Tomasz” nie miał najwyższego mniemania o swoich utytułowanych opiekunach lub też zdarzały mu się już wówczas przypadki zaćmienia umysłowego.

„Pewnej nocy – wspominała [partnerka Bieruta] Wanda Górska (…) – znów zapadł na zdrowiu. Byliśmy w Konstancinie, gdzie miał przydzieloną willę i gdzie wyjeżdżał, gdy był zmęczony. Około 4-ej nad ranem zawiadomił mnie, że czuje się źle i potrzebuje pomocy lekarskiej. Powiedziałam, że zaraz sprowadzę profesor Fejgina, pod którego opieką pozostawał, ale gdy to usłyszał, rozgniewał się i powiedział – nie sprowadzajcie mi tu profesorów, proszę mi sprowadzić pierwszego lekarza z książki telefonicznej”.

„Chudy, postarzały, nawet zmalał”

Wygląda na to, że Bierut pomylił swojego osobistego lekarza z Anatolem Fejginem, byłym wysokim funkcjonariuszem MBP. Był on odpowiedzialny za liczne zbrodnie, ale w tym czasie przebywał już w więzieniu. Być może sekretarz o tym nie pamiętał, a bał się, że po śmierci Stalina sam zostanie zlikwidowany? Nie najlepiej to jednak świadczyło o jego pamięci i stanie psychicznym.

W 1955 roku stan zdrowia aparatczyka ulegał stopniowemu pogorszeniu i na niewiele zdał się leczniczo-wypoczynkowy wyjazd na Krym. Bieruta prześladowały częste infekcje dróg oddechowych, a szczególnie ciężko przeszedł grypę, której nabawił się w Nałęczowie.


Reklama


„Chudy, postarzały, nawet zmalał – opowiadał Włodzimierz Sokorski – jakby zapadł się w sobie. Skarżył się na chorobę, która go nie chciała opuścić. Zapalenie oskrzeli, antybiotyki, nie wytrzymują serce, wątroba”. W późniejszych miesiącach ponownie wystąpiły problemy z sercem, łącznie z migotaniem przedsionków.

Miażdżyca z zajęciem tętnic wieńcowych

Badania, które towarzysz „Tomasz” odbył w Moskwie, „wykazały ogólną miażdżycę ze szczególnym zajęciem tętnic wieńcowych, przewlekłe zapalenie nerek i ogólne wyczerpanie”. Pod koniec 1955 roku pacjent przeszedł jeszcze zapalenie płuc, co jednak nie powstrzymało go przed wyjazdem do Moskwy na XX Zjazd KPZR. Podczas podróży pociągiem przeziębił się, co ostatecznie zadecydowało o jego losie.

Artykuł stanowi fragment książki Sławomira Kopra pt. Historyczne Archiwum X. Tajemnicze zgony znanych Polaków (Fronda 2021).
Artykuł stanowi fragment książki Sławomira Kopra pt. Historyczne Archiwum X. Tajemnicze zgony znanych Polaków (Wydawnictwo Fronda 2021).

„Źle się czuł już podczas zjazdu – relacjonowała Wanda Górska – i byłam o tym poinformowana. Lecz on sam w rozmowach telefonicznych zapewniał, że czuje się jak najlepiej. Gdy zaproponowałam, że przyjadę, odmówił. Tu żaden z towarzyszy nie przywiózł swojej żony i on nie może być wyjątkiem”. W Moskwie Bierut ostatecznie zrozumiał, że dla Sowietów jest już człowiekiem niewygodnym. Pozostał reliktem stalinizmu, podczas gdy na Kremlu następowała wymiana aparatu władzy.

Berię zamordowano, potem Chruszczow pozbył się Malenkowa i Mołotowa, na zmiany zanosiło się także w innych krajach bloku wschodniego. Szokiem dla ortodoksyjnych komunistów był słynny referat Chruszczowa odsłaniający szczegóły kultu jednostki – nic dziwnego, że podczas jego prezentacji Bierut zasłabł. I miał już nie powrócić do zdrowia.


Reklama


Lepiej żeby nie wrócił żywy

Górską wezwano do Moskwy, pojawił się tam również Jan Chyliński, syn Bieruta i [Janiny] Górzyńskiej. Polska delegacja wróciła do Warszawy bez swojego przewodniczącego, ale w krajowych mediach na temat jego choroby panowało milczenie. Partyjni koledzy Bieruta mieli zresztą na głowie inne problemy, gdyż tajny referat Chruszczowa rozchodził się po kraju. W Polsce wrzało, zwolniono z więzienia marszałka Spychalskiego i odwołano ze stanowiska Bermana.

Towarzysz „Tomasz” wiedział, co dzieje się w Warszawie, bowiem codziennie dostarczano mu drogą lotniczą stenogramy narad partyjnych, odbywał też długie rozmowy telefoniczne. Miał świadomość, że nie jest już w Polsce potrzebny – stał się problemem kojarzonym ze zbrodniami i znienawidzonym aparatem ucisku.

Bierut, chcąc się przypodobać Stalinowi zaproponował czerwonemu carowi zmianę polskiego godła i hymnu (domena publiczna).
Po XX Zjeździe KPZR zaciekły stalinista jakim był Bierut właściwie nie miał po co wracać do kraju domena publiczna).

W Warszawie uznano, że najlepiej, gdyby ze Związku Sowieckiego w ogóle nie wrócił żywy, z czym zgadzali się również Sowieci. Wprawdzie wezwano jeszcze do Moskwy profesora Fejgina, ale odmówiono przyjazdu innym lekarzom opiekującym się na co dzień Bierutem.

Rozbieżne relacje na temat śmierci Bieruta

Z ostatnich dni życia aparatczyka zachowało się kilka mocno niespójnych relacji. Wiadomo na pewno, że towarzysz „Tomasz” umarł, ale już godzinę zgonu podawano dość dowolnie. Trudno to wyjaśnić, gdyż opis ostatnich chwil Bieruta pochodził od osób, które były świadkami jego śmierci.

Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.

Profesor Fejgin twierdził, że rankiem 12 marca u chorego „wystąpił charczący oddech i objawy ciężkiej zapaści z zanikiem tętna i ciśnienia”, które jednak udało się opanować. Pacjent skarżył się na osłabienie i „lekki ucisk w mostku”, ale samopoczucie miał dobre. Badanie EKG wykazało jednak cechy zawału serca i zaraz po godzinie 23 nadszedł koniec.

„W czasie spokojnej rozmowy – wspominał Fejgin – nastąpiły utrata przytomności i zatrzymanie serca, a w trzy minuty potem i oddechu. Natychmiastowe zabiegi dokonywane wspólnie z profesorem Markowem w postaci sztucznego oddychania, masażu serca, zastrzyków dosercowych – nie dawały żadnego skutku. Nastąpił zgon”.


Reklama


Nieco inaczej śmierć partnera wspominała Górska. Wprawdzie jej relacja w większości jest zgodna z poprzednią, jednak podaje ona inne godziny:

(…) wpadł Grzybowski [szef ochrony Bieruta – S.K.] i mówi: „Chodźcie, prędzej”. Tam zastałam już profesorów Markowa i Fejgina. Jeden trzyma za rękę, drugi robi jakiś zastrzyk, miny mają skupione. Wreszcie odwracają się, opadają im dosłownie ręce. Chory nie żyje, była godzina 11 czasu moskiewskiego, to jest dziewiątą rano naszego czasu.

Życiowa partnerka Bieruta Wanda Górska (domena publiczna).
Życiowa partnerka Bieruta Wanda Górska (domena publiczna).

Czy była to wina leków?

Górska spisywała swoje wspomnienia wiele lat później, ale nie wydaje się prawdopodobne, by pomyliła pory dnia. Przecież tuż przed północą panowały już całkowite ciemności, zatem błąd wydaje się mało prawdopodobny.

Poranną godzinę zgonu potwierdza także obecny wówczas w Moskwie Chyliński (jego relacja w tym miejscu jest nieco niespójna), ale ważniejsza wydaje się inna uwaga. Syn aparatczyka twierdził bowiem, że w ostatnich dniach życia ojciec czuł się dobrze, chociaż „złe samopoczucie wywoływał jeden z podawanych mu leków”.


Reklama


Lekarze obiecali wycofać ten specyfik, ale tego nie uczynili, co miał okazję osobiście sprawdzić. Równie ważna jest opinia Chylińskiego, że Bierut zmarł nie na zawał serca, lecz na skutek „powstania skrzepów w układzie krwionośnym płuc i zablokowania tętnicy płucnej”. Wprawdzie wykluczał świadome działanie, jednak bardzo negatywnie wypowiadał się o miejscowych lekarzach:

Uważam osobiście, że leczony był nieudolnie i mało odpowiedzialnie. Już w tym czasie raczej nie umierał na zapalenie płuc człowiek w wieku lat 64 znajdujący się pod opieką lekarską, a tym bardziej polityczny przywódca europejskiego kraju.

Syn uważał, że przyczyną zgonu Bieruta były złe metody leczenia (domena publiczna).
Syn uważał, że przyczyną zgonu Bieruta były złe metody leczenia (domena publiczna).

Były już dostępne leki i doświadczenie medyczne pozwalające na dostateczne wczesne ujawnienie powstawania skrzepów w wyniku zapalenia płuc jak i też zapobieganie ich narastaniu.

Gdyby ojciec mój został niezwłocznie po rozpoczęciu choroby przetransportowany pod nadzorem lekarzy do Warszawy, nie doszłoby moim zdaniem do jego śmierci.


Reklama


Sowieci pozwolili mu umrzeć?

Zachowała się jeszcze jedna relacja o okolicznościach śmierci Bieruta, a przytoczył ją Jan Nowak-Jeziorański. Według tej wersji do śmierci doszło podczas spaceru w pobliżu lecznicy rządowej. Sekretarz miał poprosić ochronę o pozostawienie go samego na pół godziny, po czym znaleziono go martwego na ławce parkowej. Relacja wydaje się raczej mało prawdopodobna, chociaż o samotnych spacerach towarzysza „Tomasza” w ostatnich dniach życia wspominał także profesor Fejgin.

Natomiast bez odpowiedzi pozostaje pytanie, dlaczego osobisty lekarz Bieruta podpisał protokół sekcji zwłok, w której nie uczestniczył? Czyżby wiedział, że i tak nic to już nie zmieni, a nie chciał oglądać, jak sowieccy lekarze dokonują autopsji, a potem wypisują wnioski niezgodne z prawdą?

Artykuł stanowi fragment książki Sławomira Kopra pt. Historyczne Archiwum X. Tajemnicze zgony znanych Polaków (Fronda 2021).
Artykuł stanowi fragment książki Sławomira Kopra pt. Historyczne Archiwum X. Tajemnicze zgony znanych Polaków (Wydawnictwo Fronda 2021).

Mimo otwarcia wielu archiwów śmierć Bolesława Bieruta nigdy nie została do końca wyjaśniona. Najprostszym rozwiązaniem wydaje się podejrzenie, że Sowieci wykorzystali chorobę sekretarza i pozwolili mu umrzeć. Ewentualnie rzeczywiście zaniedbali jego leczenie, chociaż zainteresowanie wzbudza także kwestia tego bliżej niesprecyzowanego specyfiku, który źle działał na chorego.

Ale na Kremlu nie takie rzeczy się zdarzały, zaś miejscowi lekarze posiadali duże doświadczenie w realizacji zamówień na śmierć pacjentów. Na przykład gdy Stalinowi zagrażała popularność Michaiła Frunzego, Biuro Polityczne zmusiło go do poddania się operacji wrzodu żołądka. Mimo udanego zabiegu Frunze nie wybudził się już ze zbyt silnej narkozy.

Pogrzeb jakiego wcześniej nie widziano

NKWD ma również na koncie śmierć pisarza Maksyma Gorkiego, wobec którego zastosowano odpowiednią terapię medyczną (…). Nie każdego uznanego za wroga należało stawiać przed sądem – czasami bardziej przydatny był martwy niż żywy bohater. Zabójstwo mogło też stwarzać problemy, dlatego lepsze wrażenie sprawiała naturalna śmierć z przepracowania dla dobra światowego komunizmu i Związku Sowieckiego.

Bolesław Bierut żył zbyt długo jak na oczekiwania Sowietów. Do Polski też nie miał po co wracać, zatem leczono go wyjątkowo nieudolnie, a może faktycznie otrzymywał medykamenty, po których jeszcze bardziej zapadł na zdrowiu. Gdy wreszcie zmarł, można było urządzić w Warszawie gigantyczne uroczystości pogrzebowe, jakich do tej pory w Polsce nie widziano.

Pogrzeb Bolesława Bieruta (domena publiczna).
Pogrzeb Bolesława Bieruta (domena publiczna).

Prasa informowała z zapałem, że pewien robotnik na wiadomość o śmierci towarzysza „Tomasza” doznał zawału serca i zmarł, a kilku rolników było tak wstrząśniętych, że zrezygnowało z picia wódki.

Liczba członków PZPR skokowo wzrosła, a gigantyczne kolejki przed wystawionym w budynku KC PRPR ciałem Bieruta dowodziły, jak bardzo zmarły przywódca był kochany. Wszystko zwieńczył kolosalny pomnik nagrobny na Powązkach Wojskowych.

Przeczytaj również o śmierci Władysława Sikorskiego. Czy polski premier i Naczelny Wódz zginął w zamachu?


Reklama


Źródło

Artykuł stanowi fragment książki Sławomira Kopra pt. Historyczne Archiwum X. Tajemnicze zgony znanych Polaków. Książka ukazał się nakładem Wydawnictwa Fronda.

Tajemnicze zgony znanych Polaków

Tytuł, lead, śródtytuły i tekst w nawiasie kwadratowych pochodzą od redakcji. W celu zachowania jednolitości tekstu usunięto przypisy, znajdujące się w wersji książkowej. Tekst został poddany obróbce redakcyjnej w celu wprowadzenia większej liczby akapitów i skrócony.

Autor
Sławomir Koper
Dołącz do dyskusji

Jeśli nie chcesz, nie musisz podawać swojego adresu email, nazwy ani adresu strony www. Możesz komentować całkowicie anonimowo.


Reklama

Wielka historia, czyli…

Niesamowite opowieści, unikalne ilustracje, niewiarygodne fakty. Codzienna dawka historii.

Dowiedz się więcej

Dołącz do nas

Rafał Kuzak

Historyk, specjalista od dziejów przedwojennej Polski. Współzałożyciel portalu WielkaHISTORIA.pl. Autor kilkuset artykułów popularnonaukowych. Współautor książek Przedwojenna Polska w liczbach, Okupowana Polska w liczbach oraz Wielka Księga Armii Krajowej.

Wielkie historie w twojej skrzynce

Zapisz się, by dostawać najciekawsze informacje z przeszłości. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.