Wykopaliska archeologiczne i starożytne źródła jasno dowodzą, że problemy z uzębienie były codziennością dla antycznych Rzymian. W szczególności dotykały one zamożniejszych mieszkańców imperium. Ich bogata w cukry dieta sprzyjała bowiem psuciu się uzębienia. Oto jak 2000 lat temu radzono sobie z tym zagrożeniem.
Starożytni Rzymianie byli przekonani, że za psucie się zębów odpowiadały tak zwane robaki zębowe. Teoria ta zrodziła się już w antycznej Mezopotamii, zaś w Europie przetrwała aż do późnego średniowiecza.
Reklama
Starożytna inhalacja znieczulająca
Podobnie jak w przypadku owoców, rzekome robaki miały wyjadać od środka zęby, powodując próchnicę oraz dotkliwy ból. Przekonany był o tym między innymi lekarz cesarza Klaudiusza Skryboniusz Largus. W napisanym na początku lat 40. I wieku n.e. dziele De compositione medicamentorum (O sporządzaniu leków) zawarł on między innymi opis tego, jak radzić sobie z bólem uzębienia.
Zgodnie z tym, co czytamy w książce Jamesa Wynbrandta pt. Bolesna historia stomatologii antyczny medyk zalecał „ułożyć nasiona oraz wysuszone liście lulka czarnego na rozżarzonych węglach i wdychać opary, które miały przepędzić robaka zębowego z dziury”.
To, że sięgano po lulek było spowodowane właściwościami odurzającymi rośliny:
Jego opary bez wątpienia przynosiły ukojenie, działanie nasenne zaś prawdopodobnie sprawiało, że popiół, jaki zostaje po spaleniu jego nasion, mógł przypominać robaki. Spopielone resztki, podtykane pod nos ofiarom bólu zęba, przez wieki służyły jako dowód zarówno na istnienie robaka zębowego, jak i na skuteczność metody leczenia.
Reklama
Kiedy już usunięto „robaki” w spróchniałego zęba wlewano miksturę sporządzoną z oliwy, lebiodki oraz… arszeniku. Następnie zaś dziurę zaklejano woskiem.
Antyczne ludowe sposoby na problemy z zębami
Sporo informacji o starożytnych ludowych sposobach radzenia sobie z dolegliwościami jamy ustnej zawdzięczamy też żyjącemu w I wieku n.e. Pliniuszowi Starszemu.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
W swojej słynnej Historii naturalnej gorąco na przykład polecał na ból dziąseł pocieranie ich zębem mężczyzny, który rozstał się z tym światem w brutalny sposób. Kiwające się zęby miało zaś rzekomo wzmacniać przywiązanie do szczęki żaby. Z kolei jeżeli chodzi o ból zębów to, aby mu zapobiec Pliniusz doradzał zjedzenie dwa razy w miesiącu całej myszy.
Gdy jednak mimo wszystko ból się pojawił należało, zdaniem Pliniusza, „ugryźć kawałek drewna z drzewa rozdartego przez piorun” lub „dotknąć ząb kością czołową jaszczurki schwytanej podczas pełni księżyca”. Jak nietrudno się domyślić kuracje takie nie mogły przynieść żadnych pozytywnych rezultatów.
Do wyboru chirurg lub cyrulik
Dlatego, gdy ból stawał się nie do wytrzymania przychodziła pora na usunięcie zęba. Ekstrakcji można było dokonać u profesjonalnego chirurga lub cyrulika. Ten drugi poza strzyżeniem i goleniem zajmował się również między innymi upuszczaniem krwi czy rwaniem zębów.
Podczas wykopalisk prowadzonych w latach 80. minionego stulecia na ternie Forum Romanum archeolodzy odkryli jeden z takich przybytków. W jego systemie kanalizacyjnym odnaleziono aż 86 wyrwanych zębów, które należały do co najmniej 50 różnych osób. Przytłaczającą większość pacjentów stanowili mężczyźni w wieku od 30 do 60 lat.
Reklama
Jak w starożytnym Rzymie wyrywano zęby?
O tym, jak w starożytnym Rzymie wyrywano zęby wiemy między innymi dzięki liczącemu siedem tomów dziełu Aulusa Corneliusa Celsusa pt. De medicina (O medycynie). James Wynbrandt podaje w swojej książce, że działający w pierwszych dekadach istnienia cesarstwa medyk precyzował, że:
Ekstrakcja (…) powinna rozpocząć się od całkowitego oddzielenia dziąsła od powierzchni zęba, co w czasach sprzed narkozy oraz farmakologicznych środków znieczulających musiało być niezwykle bolesnym zabiegiem.
Następnie należało ręcznie rozruszać ząb na tyle, by dało się go wyrwać albo palcami, albo skonstruowanymi przez Greków kleszczami o wąskiej końcówce, zwanymi rhizagra.
Silne krwawienie, do którego nieraz dochodziło w następstwie tego zabiegu, świadczyło o złamaniu fragmentu żuchwy. Odpryski kości usuwano, robiąc głębokie nacięcie w dziąśle, by móc się do niej dostać.
Rekonwalescencja pacjenta po takim zabiegu według słów Celsusa trwała nawet trzy tygodnie. Gdy rana się wygoiła zamożny starożytny Rzymianin mógł sobie zafundować – wykonanego na przykład z kości słoniowej – sztucznego zęba, który mocowano do zdrowych zębów za pomocą złotych blaszek. Technikę tę zapożyczono od zamieszkujących wcześniej Półwysep Apeniński Etrusków.
Bibliografia
- Angela Alberto, Imperium. Podróż po cesarstwie rzymskim śladem jednej monety, Czytelnik 2020.
- Jean MacIntosh Turfa, Marshall Joseph Becker, The Etruscans and the History of Dentistry: The Golden Smile through the Ages Twarda, Taylor & Francis Ltd 2017.
- James Wynbrandt, Bolesna historia stomatologii, Marginesy 2020.
Ilustracja tytułowa: Fragment starożytnego rzymskiego nagrobka (Sailko/CC BY-SA 3.0).