Aż do X wieku kult najpopularniejszego dzisiaj świętego nie wykraczał poza granice Azji Mniejszej. Nie był też szczególnie atrakcyjny. Co się zmieniło? I dlaczego zapomniany męczennik zdobył sobie taką sławę w Europie?
Historie o Mikołaju brzmią (i brzmiały także wtedy!) nad wyraz sztampowo. Syn bogatych rodziców wyrzekający się majątku, by pomagać wdowom i sierotom… Niby męczennik, ale nie wiadomo, za jaką sprawę. Niby biskup, ale trudno powiedzieć, z jakiego stulecia.
Reklama
Święty zdecydowanie drugiego sortu – przynajmniej do czasu, aż zainteresowano się nim na dworze w Konstantynopolu.
Moda na świętego Mikołaja
W średniowieczu kultami świętych rządziły chwilowe mody i trendy. Często jeden męczennik cieszył się popularnością przez kilka dekad, po czym był spychany w cień przez kolejnego: podobno chętniej wysłuchującego modlitw i czyniącego większe cuda.
Tak właśnie wyglądała sytuacja ze świętym Mikołajem. W X wieku w stolicy Cesarstwa Bizantyńskiego niespodziewanie zainteresowano się wcześniej niemal nieznanym biskupem Miry. Jeden z bizantyjskich cesarzy stwierdził nawet, że nic nie wprawia szatana w taką złość, jak uroczyste obchodzenie dnia tego właśnie sługi pańskiego.
Entuzjastyczną opinię o Mikołaju podzielała też młoda krewniaczka imperatorów, Teofano. Gdy w 972 roku tę Greczynkę zaręczono z cesarzem zachodu, Ottonem II, w podróż do Italii i Niemiec zabrała z sobą między innymi ikonę przedstawiającą świętego Mikołaja.
Reklama
Patron rodziny cesarskiej
Za sprawą cesarzowej Teofano kult Mikołaja dotarł do Rzeszy. A wśród pierwszych dzieci, które wierzyły w Mikołaja na zachodzie Europy znalazły się dzieci imperatorskiej pary – w tym córka Matylda.
Nowy patron bardzo szybko zadomowił się w Niemczech. Nie był to jednak taki święty, jak dzisiaj. Gdyby roznosił prezenty, to wrzucałby je tylko do kilku ściśle wyselekcjonowanych kominów w monarszych rezydencjach.
Dynastia Ludolfingów (Ottonów) samolubnie strzegła Mikołaja. To był ich osobisty łącznik ze światem nadprzyrodzonym i symbol związków dynastii z Konstantynopolem. W Niemczech tej epoki tylko kościoły budowane na polecenie rodziny panującej mogły sobie rościć prawo do egzotycznego, wschodniego patrona.
Kult świętego Mikołaja w Polsce
Dokładnie tak podchodzono do Mikołaja i w kolejnym, trzecim już pokoleniu.
Wspomniana wyżej cesarzówna Matylda, wydana za mąż za palatyna reńskiego Ezzona, urodziła dziesięcioro dzieci. Jednym z nich była Rycheza – żona Mieszka II i synowa słynnego Bolesława Chrobrego. A zarazem: pierwsza polska królowa.
Za sprawą tej dynastki kult świętego Mikołaja przeszczepiono nad Wisłę. Stało się to na początku XI wieku: w czasach, gdy Czesi, Węgrzy czy Skandynawowie nawet jeszcze nie słyszeli o biskupie Miry.
Królewska ofensywa
Za sprawą Rychezy powstało kilka różnych kaplic i kościołów pod wezwaniem męczennika. Niektóre mogły zostać wzniesione jeszcze za jej życia; inne niedługo po śmierci królowej, ale z jej wyraźnej inspiracji.
Reklama
Bardzo stare wezwania świętego Mikołaja znane są z Krakowa, Sandomierza, Wiślicy i Cieszyna. Głównie z Małopolski, w której – według popularnej teorii – Mieszko II rządził wraz z żoną do czasu śmierci ojca.
Warto też wspomnieć kościół w Gieczu – być może pierwszą w ogóle budowlaną inicjatywę Rychezy w nowej ojczyźnie.
Osobisty święty Piastów
Palatynówna nie tylko sprowadziła do Polski kult nowego świętego, ale też zadbała o to, by stał się modny. To świetny przykład jej determinacji i zaradności, bo księżna okazała się wprost szaleńczo skuteczna.
Przez całe kolejne stulecie Mikołaj uchodził za jednego z najważniejszych patronów dynastii Piastów.
Znane są jego rozliczne kościoły. I co ważne – wszystkie pobudowali sami władcy, mniej lub bardziej świadomie kontynuując tradycję Ottonów. W XII stuleciu książę dzielnicowy Mieszko III kazał nawet wykonać zdobioną patenę, na której przedstawiono go u boku świętego Mikołaja.
Imię zieloną farbą
Biskupa Miry nieprzerwanie czczono też na Wawelu. W kalendarzu katedry krakowskiej z XIII stulecia uroczystość ku jego czci zaznaczono zielonym kolorem. Na takie wyróżnienie mogli liczyć tylko najważniejsi święci. Patroni bazyliki – święty Wacław i święty Stanisław – oraz właśnie Mikołaj.
W XIV wieku – ćwierć tysiąclecia po śmierci Rychezy – przywieziony przez nią z Niemiec opiekun miał nawet na Wawelu własny ołtarz.
Dzisiaj ten osobisty święty pierwszej królowej Polski przynosi prezenty milionom dzieci nad Wisłą. I kto wie, czy nie dorzuca im do paczek paru dodatkowych cukierków, pamiętając, że w państwie Piastów przyjęto go z otwartymi ramionami na całe dekady przed tym, jak jego kult zadomowił się w reszcie Europy…
Reklama
Bibliografia
- A. Brückner, Nicolaus von Myra [w:] Theologische Realenzyklopädie, t. 24, red. G. Müller, G. Krause, Berlin 1994.
- K.N. Ciggaar, Western travelers to Constantinople. The West and Byzantium, 962–1204: Cultural and Political Relations, Leiden–New York–Köln 1996.
- K. Janicki, Damy ze skazą. Kobiety, które dały Polsce koronę, Kraków 2016.
- R. Michałowski, Kościół św. Mikołaja we wczesnopiastowskich ośrodkach rezydencjonalnych, „Społeczeństwo Polski średniowiecznej”, t. 6 (1994).
- R. Michałowski, Princeps fundator. Studium z dziejów kultury politycznej w Polsce X–XIII wieku, Warszawa 1993.
- G. Pac, Kobiety w dynastii Piastów. Rola społeczna piastowskich żon i córek do połowy XII wieku. Studium porównawcze, Toruń 2013.
- M. Tomaszek, Klasztor i jego dobroczyńcy. Średniowieczna narracja o opactwie Brauweiler i rodzie królowej Rychezy, Kraków 2007.
- J.L. Wheeler, Saint Nicholas, Nashville 2010.
- G. Wolf, Kaiserin Theophanu, die Ottonen und der Beginn der St. Nikolaus-Verehrung in Mitteleuropa [w:] Kaiserin Theophanu. Prinzessin aus der Fremde – das Westreichs Grosse Kaiserin, red. G. Wolf, Böhlau–Köln 1991.
2 komentarze