W XIX stuleciu zamek na Wawelu służył między innymi za przytułek dla bezdomnych, kwaterę milicji, siedzibę dla szkółki muzycznej, a wreszcie, przez drugą połowę wieku, za koszary armii austriackiej, w których na potrzeby wojska wystawiono cały kompleks szpitalny. Dopiero w 1911 roku wzgórze zostało przejęte, zresztą nie za darmo, przez Polaków. Zdewastowane i zabudowane nowymi, szpecącymi gmachami, wymagało gruntownej renowacji. Nie było jednak wcale zgody co do tego, jak należy ją przeprowadzić.
Do prac przystąpiono natychmiast. Pojawiały się przeróżne, często wręcz szalone pomysły. Forsowano wizje radykalnych przekształceń zamku na Wawelu – zarówno górnego, a więc rezydencji monarszej, jak i dolnego, czyli reszty wzgórza.
Reklama
Architekci i artyści byli tym odważniejsi, że przecież większość Wawelu zapełniały teraz gmachy wojskowe, niemające nic wspólnego z historią. Uważano, że miejsce należy oczyścić i nadać mu spektakularną formę.
52 posągi zamiast królewskich kuchni
Jedna z propozycji zakładała wyburzenie kuchni królewskich (a faktycznie lazaretu, który na ich miejscu pobudowali Austriacy), a więc budynku przylegającego bezpośrednio do zamku.
Zamiast jakiegokolwiek nowego gmachu po zachodniej stronie dziedzińca arkadowego miały zostać umieszczone cokół z kolumnadą oraz kolekcja 52 monumentalnych posągów.
Narodowy panteon na Wawelu, a może amfiteatr?
Według innego planu na miejscu szpitala i jego zaplecza (zajmującego większość zamku dolnego) chciano ulokować panteon narodowy: wielkie otwarte mauzoleum z podwyższonym ołtarzem polowym w najważniejszym punkcie, okolone nowymi, dwupoziomowymi krużgankami.
Cała ta aranżacja zajęłaby przestrzeń znacznie większą od pałacu, poza nią widziano zaś jeszcze miejsce dla trybuny, rezydencji głowy państwa, dodatkowego placu „katedralnego”, olbrzymich schodów…
Reklama
Był również pomysł monstrualnego amfiteatru na setki lub nawet tysiące osób. Ponadto, przynajmniej w najwcześniejszym okresie, przymierzano się do budowy na wzgórzu osobnej, nowej willi dla cesarza Austrii. Formalnie Wawel miał być bowiem jego „domem” – na takich zasadach został przekazany polskim władzom Galicji.
Jak faktycznie odbudowano zamek na Wawelu?
Ostatecznie zwyciężyła koncepcja nie tak radykalna i bliższa dzisiejszemu rozumieniu konserwacji zabytków. Zamiast czynić z zamku na Wawelu coś nowego, dołożono starań, żeby zabezpieczyć to, co pozostało z dawnych zabudowań zamku.
Na dziedzińcu zewnętrznym wyeksponowano tylko fundamenty kilku budowli, jakie podległy wyburzeniu w XIX wieku. Poza tym teren tak zwanego miasteczka wawelskiego w większości pozostał – i nadal pozostaje – pusty.
Co do pałacu, starano się przywrócić mu formę bliską historycznej. Wyzwanie było niesamowite, a wiele wdrożonych wtedy działań budzi obecnie ostrą krytykę badaczy.
Reklama
Błędy i nadużycia podczas odnowy Wawelu
Nawet po odzyskaniu Wawelu kontynuowano wyburzenia tkanki historycznej: na przykład budynek łaźni królowej przy skrzydle zachodnim zniknął ostatecznie w 1910 roku.
Ogromny wpływ na podejmowane decyzje mieli główni konserwatorzy, często kierujący się własnymi opiniami, bez czekania na konsensus środowiska. Pierwszym był Zbigniew Hendel. W okresie międzywojennym jego pracę kontynuował Adolf Szyszko-Bohusz.
Można niemal bez końca wymieniać przeróbki oparte na mylnych opiniach, zbyt szczątkowych badaniach czy nawet gustach kierowników robót. Popełniano błędy, niszczono zabytki, tworzono atrapy fałszujące obraz dawnego Wawelu. Decydowano się również na ozdoby, które nawet nie udawały autentycznych.
Na przykład w tak zwanej wielkiej izbie na pierwszym piętrze skrzydła północnego, gdzie niegdyś znajdowała się ceremonialna łożnica królewska, na stropie umieszczono obrazy Leonarda Pękalskiego, na których widać między innymi… sylwetkę Józefa Piłsudskiego.
Reklama
Z kolei fryzy namalowane w skrzydle wschodnim przez tego samego artystę dały początek sprzecznym z tradycją nazwom sal Pod Zodiakiem i Pod Planetami.
Niezależnie od artystycznych i konserwatorskich nadużyć oraz pomyłek nie da się podważyć faktu najważniejszego. Prace, prowadzone niesamowitym nakładem środków i przy wysiłku rzesz specjalistów oraz pasjonatów, pozwoliły uratować Wawel. Trzeba uznać je za sukces. Dzisiaj przecież żaden polski zabytek nie jest równie dobrze znany na świecie i nie budzi takiego zainteresowania turystów.
****
Powyższy tekst powstał w oparciu o moją książkę pt. Wawel. Biografia. To pierwsza kompletna opowieść o historii najważniejszego miejsca w dziejach Polski: o życiu władców, ich apartamentach, zwyczajach, o setkach innych lokatorów Wawelu i o fascynujących zdarzeniach, które rozgrywały się na smoczej skale przez ponad tysiąc minionych lat.