Szlacheckie sejmiki ziemskie. Najważniejsza władza w Rzeczpospolitej Obojga Narodów

Strona główna » Nowożytność » Szlacheckie sejmiki ziemskie. Najważniejsza władza w Rzeczpospolitej Obojga Narodów

Rzeczpospolita szlachecka nie posiadała niemal żadnego aparatu państwowego ani lokalnej administracji podporządkowanej centrum. Niezależnie jakie wizje snuł król, albo nawet jakie decyzje zapadały na sejmie walnym, niczego nie dało się zrealizować, jeśli nie zgodzili się na to szeregowi ziemianie oraz potężni możnowładcy, trzęsący wybranymi regionami. Najwyższą władzą w Polsce nie był ani monarcha ani parlament. Tak naprawdę rządziły zgromadzenia prowincjonalnej szlachty, sejmiki. Zresztą zwykle w sposób dalece nieformalny.

Po unii lubelskiej, zawartej w 1569 roku, na obszarze całej Rzeczpospolitej Obojga Narodów zbierało się około siedemdziesięciu szlacheckich sejmików ziemskich.


Reklama


Setki sejmików w każdym roku

Zjazdy przedsejmowe, służące wybraniu członków izby poselskiej, odbywały się tylko na wezwanie króla, w praktyce mniej więcej raz w roku, bo przed potopem szwedzkim tak często były zwoływane sejmy.

Po obradach parlamentu gromadzono sejmik relacyjny. Posłowie zdawali wówczas raport z powziętych decyzji, a zebrani mogli rozliczyć ich z tego, czy dochowali wierności otrzymanym instrukcjom. Poza tym na sejmikach relacyjnych obradowano w sprawach, których nie udało się zatwierdzić na sejmie i które posłowie brali „do braci” – a więc właśnie do decyzji lokalnego zgromadzenia.

Sejmik szlachecki w kościele. Grafika z przełomu XVIII i XIX wieku.
Sejmik szlachecki w kościele. Grafika z przełomu XVIII i XIX wieku.

Były jeszcze stałe, coroczne, sejmiki deputackie, gdzie wybierano sędziów Trybunału Głównego. Niekiedy potrzeba wymuszała organizację sejmików nadzwyczajnych albo gospodarczych. Wreszcie organizowano i sejmiki elekcyjne.

Dochodziło na nich do selekcji kandydatów na członków lokalnych, szlacheckich sądów ziemskich: sędziów, podsędków, pisarzy. Każdorazowo zgromadzenie wskazywało cztery osoby na dany urząd, spośród których król wybierał jedną. Stanowiska były dożywotnie, więc sejmiki elekcyjne odbywały się zupełnie nieregularnie i raczej rzadko.


Reklama


Ogółem w każdym roku w każdym regionie zwoływano przynajmniej trzy, a niekiedy cztery sejmiki. W całym kraju odbywało się więc ponad dwieście takich zgromadzeń.

Rekord papierologii

Z ich działalnością, a szczególnie ze zgromadzeniami wyborczymi, wiązała się ogromna papierologia. Można nawet zaryzykować stwierdzenie, że żadne przedsięwzięcie państwowe nad Wisłą nie generowało podobnej masy dokumentów i nie angażowało urzędników w porównywalnym stopniu co sejmiki.

Historyczka Urszula Augustyniak szacuje, że przed każdym sejmem walnym kancelarie, litewska i koronna, wysyłały łącznie kilka tysięcy listów przeznaczonych dla magnatów, dygnitarzy, lokalnych panów, aktywnych działaczy sejmikowych.

Tekst powstał na podstawie mojej nowej książki pt. Warcholstwo. Prawdziwa historia polskiej szlachty (Wydawnictwo Poznańskie 2023).

Monarcha przedstawiał w nich swe plany i zarysowywał oczekiwany temat obrad sejmowych. Na każdy sejmik trafiała też oficjalna instrukcja królewska, zwykle przedstawiana przez zaufanego wysłannika dworu. Poza tym konieczne było rozwiezienie, rozwieszenie i rozgłoszenie wezwań do udziału w obradach w ustalonym terminie.

Jeśli nie zrobiono tego wystarczająco wcześnie i z właściwym rozmachem, mogło się zdarzyć, że na sejmik przybędzie ledwie garstka panów. Wreszcie, gdy sejm dobiegł końca, kancelarie kolportowały po kraju druki powziętych konstytucji sejmowych oraz uniwersały wzywające na sejmiki relacyjne.


Reklama


Szabla, rusznica i gorzałka

Na obradach, najczęściej prowadzonych w kościołach, a więc jedynych budynkach zapewniających wystarczająco dużo przestrzeni, nie obowiązywało kworum, nie było też ścisłych zasad deliberacji.

Sejmiki bywały wyjątkowo burzliwe, zwłaszcza że każdy przychodził uzbrojony w szablę, a często i broń palną, nikt natomiast nie dozował dostępu do alkoholu, nawet w trakcie rozmów. Dlatego zresztą starano się zaczynać posiedzenia rano, póki wszyscy byli w miarę trzeźwi. Poza tym senatorowie, jako jedyni prawnie zobowiązani do udziału, przeprowadzali świty, hajduków, a nawet całe oddziały wojskowe, by tym sposobem wzmocnić siłę własnego stanowiska.

Naprawdę poważne incydenty mimo wszystko nie były jednak częste, przynajmniej nie w okresie względnego pokoju. Wyliczono, że od schyłku XVI do połowy XVII wieku dochodziło do nich na niewiele ponad 1 procencie sejmików.

W Ostrowi Mazowieckiej w 1645 roku zdarzyła się najprawdziwsza bitwa, było trzech zabitych i pięćdziesięciu rannych. Na sejmiku kijowskim w tym samym roku odnotowano „krwi rozlanie”, w Proszowicach dwukrotnie u schyłku XVI stulecia nastąpiły strzelaniny, z kolei w Raciążu w 1615 roku zamordowano służących kanclerza wielkiego koronnego, bo ten ośmielił się głośno wzywać do zaakceptowania nadzwyczajnych podatków.

Ogółem jednak dyskutowano głośno, zaczepnie, ale zwykle bez sięgania po klingę i pistolet.

XVIII-wieczny sejmik na grafice Jean-Pierre'a Norblina.
XVIII-wieczny sejmik na grafice Jean-Pierre’a Norblina.

Najważniejsze zadanie sejmików ziemskich

Oddawano głosy i podejmowano decyzje, przede wszystkim jednak ucierano lokalną opinię w ważkich sprawach. Sejmiki stanowiły dla społeczności szlacheckiej może nie jedyną, ale najlepszą okazję, by sprecyzować poglądy, wyrazić poparcie albo skonsolidować opór.

Od tego, jak potoczyły się na nich dyskusje i w jakiej atmosferze panowie wracali do domów i pałaców, zależała rzecz najważniejsza. W kraju pozbawionym jakiegokolwiek aparatu nacisku na koniec to każdy szlachcic z osobna decydował, czy w granicach prywatnego majątku podporządkuje się decyzjom, czy uczciwie opłaci podatki i pomoże zebrać je od poddanych, czy też będzie kręcić, kombinować i grać na zwłokę.


Reklama


Upadek sejmu, potęga sejmiku

Znaczenie sejmików, ogromne już wielu XVI i na początku XVII, wzrosło jeszcze po potopie szwedzkim – gdy stopniowo doszło do zupełnego rozkładu władzy naczelnej, a sejmy zaczęły być nagminnie zrywane z wykorzystaniem formuły liberum veto.

U schyłku epoki nowożytnej, za długich, trzydziestoletnich rządów Augusta III (1733–1763) tylko dwa razy udało się doprowadzić obrady sejmu walnego do finału. A właściwie jeden raz, bo drugi przypadek dotyczył ceremonialnego sejmu koronacyjnego.

Sejmik przed kościołem na grafice Jean-Pierre'a Norblina.
Sejmik przed kościołem na grafice Jean-Pierre’a Norblina.

W sytuacji, gdy w centrum nie dało się podejmować jakichkolwiek decyzji, Rzeczpospolita jako państwo istniała już głównie na mapach. Nastąpiła, by zacytować historyka prawa Bogusława Leśnodorskiego, „pełna decentralizacja suwerenności”.

Faktyczna, bieżąca władza na dobre przeszła w ręce sejmików ziemskich. Tam teraz uchwalano podatki, a nawet organizowano lokalne skarbce czy wojska. W obliczu duszącej przewagi magnatów nie były to jednak, po staremu, zgromadzenia reprezentujące średnią szlachtę. Na dobre przyjęła się prosta zasada: „kto najmożniejszy, ten najwolniejszy”. A więc: ten ma dyrygować resztą.

***

Tekst powstał w oparciu o moją książkę pt. Warcholstwo. Prawdziwa historia polskiej szlachty (Wydawnictwo Poznańskie 2023). To bezkompromisowa opowieść o warstwie, która przejęła pełnię władzy w Polsce, zniewoliła resztę społeczeństwa i stworzyła system wartości, z którym borykamy się do dzisiaj. Dowiedz się więcej na Empik.com.

WIDEO: Największy mit na temat polskiej szlachty

Autor
Kamil Janicki

Reklama

Wielka historia, czyli…

Niesamowite opowieści, unikalne ilustracje, niewiarygodne fakty. Codzienna dawka historii.

Dowiedz się więcej

Dołącz do nas

Rafał Kuzak

Historyk, specjalista od dziejów przedwojennej Polski. Współzałożyciel portalu WielkaHISTORIA.pl. Autor kilkuset artykułów popularnonaukowych. Współautor książek Przedwojenna Polska w liczbach, Okupowana Polska w liczbach oraz Wielka Księga Armii Krajowej.

Wielkie historie w twojej skrzynce

Zapisz się, by dostawać najciekawsze informacje z przeszłości. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.