W połowie sierpnia 1943 roku Niemcy przystąpili do ostatecznej likwidacji białostockiego getta. Większość przetrzymywanych w nim Żydów wywieziono do obozów zagłady. Początkowo inny los spotkał 1200 dzieci. Trafiły one do położonego na terenie Protektoratu Czech i Moraw Theresienstadt. Mieszkańcy pokazowego getta nie mogli pojąć czemu najmłodsi panicznie bali się pójść pod prysznic.
Wieczorem [24 sierpnia niespełna 13-letnia] Eva Winkler zobaczyła z okna korytarza na drugim piętrze pochód małych dzieci maszerujących ulicą.
Reklama
„Szły owinięte łachmany”
– Do dziś mam przed oczami ten obraz. Było to może pięćdziesiąt albo sześćdziesiąt malutkich dzieci. Zrobiło to na mnie straszne wrażenie.
Doszły inne dziewczęta i ostrożnie stłoczyły się przy zamkniętym oknie. Nie wolno było otwierać okien, w żadnym razie nie można było dopuścić, żeby któryś z Niemców zobaczył dziewczęta, jak z zaciekawieniem patrzą w dół, na ulicę, którą przechodziły dzieci.
Szły owinięte łachmany, niektóre w o wiele za dużych butach, niektóre w drewnianych chodakach, niektóre boso, większe mocno trzymały za rączki mniejsze dzieci. Z innej perspektywy to samo widowisko obserwował wieczorem Otto Pollak:
Około wpół do szóstej idę sobie wymiecioną z ludzi Q3, Badhausgasse, a tu widzę smutną procesję dzieci, około dwudziestu pięciu, wychodzących z łaźni, po dezynfekcji. Pod wodzą kilku opiekunek maszerują powolnym krokiem stronę Bohušovicer Straße/Südstraße.
Reklama
„Wyglądały przerażająco”
Tam, poza murami miasta, w Westbaracken, zakwaterowano około 1200 dzieci z getta w Białymstoku. Wszelki kontakt z nimi był zakazany. Helga Weissová napisała w swoim pamiętniku:
Ale nam i tak udało się trochę o nich dowiedzieć – Żadne z dzieci nie mówi po czesku, nie wiemy nawet, czy to są dzieci polskie czy żydowskie. Z baszty można do nich trochę zaglądać. Rano poszły do rejestracji. Wyglądały przerażająco.
Nawet trudno ocenić ich wiek, wszystkie mają stare twarze i chudziutkie ciałka. Nie mają pończoch i tylko niektóre są w butach. Z rejestracji wyszły z ogolonymi głowami – mają wszy. Wszystkie mają wylęknione oczy .
Trzydzieści pięć osób, specjalnie oddelegowanych lekarzy i opiekunek, przejęło nad dziećmi opiekę, w tym najmłodsza siostra Franza Kafki, Ottilie David-Kafka, która pracowała w tym getcie jako pielęgniarka dziecięca.
Zakwaterowano ich w Westbaracken i nie wolno im było wracać. Zostali też zobowiązani, że nikomu nie powiedzą, co tam zobaczą i przeżyją. Wszystkim innym zakazano pod karą kontaktować się z nowymi dziećmi.
Nik nic nie wiedział
W Theresienstadt ludzie gubili się w domysłach, o co chodzi z tymi dziećmi; zastanawiano się, czemu się tak broniły i tak strasznie płakały, kiedy miały iść pod prysznic. Czemu się tak dziwnie zachowywały? Mieszkańcy Theresienstadt nie rozumieli ich zachowania, zwłaszcza że wzięcie prysznica w łaźni uznawali za synonim luksusu.
Sprawa tych dzieci była owiana tajemnicą. Jak głosiły plotki, miały one jechać do Palestyny albo do Szwajcarii, bo planowano jakąś wymianę, w każdym razie miały służyć do załatwienia jakiegoś interesu. Ale nikt nie wiedział nic dokładnie.
***
5 października 1943 roku dzieci te wywieziono transportem „Dn/a” wraz z 35 dorosłymi opiekunami do Auschwitz-Birkenau, gdzie od razu zostały zamordowane wraz z towarzyszącymi im dorosłymi w komorach gazowych.
Źródło
Powyższy tekst stanowi fragment książki Hannelore Brenner pt. Dziewczęta z pokoju 28. Jej nowe polskie wydanie ukazało się w 2021 roku nakładem wydawnictwa Świat Książki.
Niezwykły obraz „czasów pogardy”
Tytuł, lead oraz śródtytuły pochodzą od redakcji. W celu zachowania jednolitości tekstu usunięto przypisy, znajdujące się w wersji książkowej. Tekst został poddany obróbce redakcyjnej w celu wprowadzenia większej liczby akapitów i skrócony.