Tym żywili się operatorzy GROM-u w dżungli. Nawet nie pomyślałbyś, że można to zjeść

Strona główna » Historia najnowsza » Tym żywili się operatorzy GROM-u w dżungli. Nawet nie pomyślałbyś, że można to zjeść

Latem 2006 roku sześciu żołnierzy Jednostki Wojskowej GROM zostało wysłanych na międzynarodowe szkolenie w dżungli w południowoamerykańskim Belize. Jednym z jego punktów były zajęcia ze sztuki przetrwania, które rzecz jasna poruszały również kwestię zdobywania pożywienia. O tym, co wtedy wylądowało w żołądkach specjalsów wspomina Naval – weteran elitarnego oddziału, autor książki Przetrwać Belize.

Nie mam ochoty wychodzić z ciepłego śpiwora. Ten poranek jest zupełnie inny – mokry, leje jakoś tak ociężale, nawet sprawdzające się gorące kakao nie zmieni nastroju.


Reklama


W wilgotnych ubraniach i z gęsią skórką suniemy przez błoto na zajęcia. Dziś jest dzień surwiwalowy – dowiadujemy się, jak tu żyć, żeby przeżyć, a więc co jeść, co pić i czym się leczyć, gdy jedyną spiżarnią i apteką jest dżungla.

Nocne polowanie

Rzeczą podstawową jest PLAN. Od tego, czy wiesz, co o jakiej porze robić, zależy twoje przetrwanie. Musisz wiedzieć, że nie ma sensu polować w południe, bo wtedy większość zwierząt jest ukryta – za to jest to dobry czas na szukanie wody i owoców.

Operatorzy GROM-u biorący udział w szkoleniu (materiały prasowe).
Operatorzy GROM-u biorący udział w szkoleniu w Belize (materiały prasowe).

Polowanie odbyło się w nocy – niestety, bez nas. My tylko podziwiamy zdobycze: przyjaźnie wyglądający śpiący pancernik, iguana z nastroszoną grzywą i bardzo pobudzony królik królewski, każde siedzi w osobnej klatce. Po pokazie pułapek, jak zwierzęta zostały upolowane, zostaje zapowiedziana ich konsumpcja, a więc będzie bal.

Najpierw jednak oglądamy pułapki podobne do tych, jakie pokazywał nam wcześniej Monkeytrap. Gwarancją sukcesu było w tym wypadku nie umiejętne maskowanie, lecz smakowita przynęta, której dotknięcie zwalnia śmiercionośną zapadkę.


Reklama


Pierwszy pod nóż idzie pancernik, który udaje śpiącego, ale kiedy tylko zostaje postawiony na ziemi, rusza pędem w krzaki. Nie wiedział jednak biedaczek, z kim tańczy, bo chłopaki z Belize jak na komendę rzucili się za nim w busz i w pięć sekund po małej szamotaninie w zaroślach uradowani przynieśli biedaka z powrotem.

Cmokają, że nie takie w życiu ucieczki udaremniali, a patrząc na pancernika, oblizują się ze smakiem. Iguana nie próbuje uciekać, honorowo znosi swoją karmę, ale prawdziwy opór stawia królik. Z królikiem nie ma żartów.

Artykuł stanowi fragment nowego wydania książki Navala pt. Przetrwać Belize (Bellona 2022).
Artykuł stanowi fragment nowego, uzupełnionego wydania książki Navala pt. Przetrwać Belize (Bellona 2022).

Sposób na uśpienie kurczaka

Pamiętacie morderczego królika z Monty Pythona? Ten też jest groźny i nikt się nie kwapi, żeby wyciągnąć go za uszy z klatki. Okazuje się, że wystarczy jedno ciachnięcie jego siekaczami, żeby człowiek na zawsze stracił palec.

Królika zostawiamy fachowcom, a my dostajemy do uśmiercenia i oporządzenia po kurczaku na sekcję. Na szczęście nie musimy za nimi ganiać. Instruktorzy pokazują, jak takiego ptaka uśpić, żeby przenosić go ze sobą po cichu jako niepsującą się i świeżą żywność.

Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.

Trzeba go po prostu kilka razy pogłaskać – od tyłu głowy w stronę dziobu – i po czymś takim skubaniec zasypia. Wtedy należy włożyć głowę pod skrzydło, związać i można nieść, nie narażając się na to, że zacznie wydawać jakieś odgłosy czy też piać o poranku.

Inaczej niż u nas, nie odcina się głowy, bo trzeba ocalić szyjkę, która jest ważnym składnikiem rosołu (były czasy, gdy każdej soboty byłem mistrzem takiej ceremonii… Do mnie należało zabicie kurczaka, a czasami kaczki na niedzielny obiad).


Reklama


Instruktorzy omawiają precyzyjnie technikę przygotowania kuraka: trzeba, mocno skręcając głowę, jednocześnie ją pociągnąć. I faktycznie, głowa odskoczyła po moim szarpnięciu u samej podstawy szyi (mamusia by pochwaliła synka, że ma całą szyjkę na rosół).

Skręcam kurczakowi kark i biorę się za oporządzanie go. Tutaj też jest trochę inaczej: trzeba zdjąć całą skórę. Nie nadaje się do jedzenia, bo jest miejscem, gdzie gnieżdżą się pasożyty i szkodniki. (…)

Naval skórujący kurczaka (materiały prasowe).
Naval skórujący kurczaka (materiały prasowe).

Jak rozpoznać trujące rośliny?

Dżungla to jedna wielka sprzeczność… Bardzo łatwo się zatruć, ale antidotum jest na wyciągnięcie ręki. Kora kolczastej palmy sprawdza się jako maść przeciwbólowa do nakładania na otwarte rany, a kora akacji zwalnia tętno, co jest doskonałym środkiem na podtrzymanie przy życiu po ugryzieniu przez węża. Inny sękaty korzeń działa lepiej niż viagra, karaibska sosna świetnie się pali, a dym z żywicy odstrasza komary.

Najcenniejsza jest umiejętność odróżniania roślin jadalnych od trujących. Pokazują nam prosty test, jak to sprawdzić. Miąższem nieznanego owocu najpierw pocieramy skórę w okolicach nadgarstka lub wewnętrznej strony łokcia, bo tam jest najdelikatniejsza, i czekamy chwilę.

Jeśli nie pojawi się wysypka lub podrażnienie, to wkładamy kawałeczek pod język i odczekujemy chwilę. Jeśli nie dzieje się nic złego, to zjadamy odrobinkę i czekamy parę godzin. Jeśli dalej nie dzieje się nic złego, to znak, że owoc nadaje się do spożycia.

Jednak żołnierz w dżungli nie ma czasu na rozkładanie wnyków, by polować na zwierzęta – je się po prostu zabrane z sobą racje żywnościowe. Pułapki na zwierzęta mogą zresztą zdradzić obecność oddziału, a zadania postawione patrolowi najczęściej nie przewidują pewnie czasu na polowanie. (…)

Głodny zje wszystko, nikt z nas nie zastanawia się więc nad odczuciami podczas poznawania nowych smaków. Zdjęcie i podpis z książki Przetrwać Belize (materiały prasowe).
Głodny zje wszystko, nikt z nas nie zastanawia się więc nad odczuciami podczas poznawania nowych smaków. Zdjęcie i podpis z książki Przetrwać Belize (materiały prasowe).

Jak smakuje pancernik?

Na koniec dnia czeka nas uczta z oporządzonych wcześniej zwierząt. Już z dala pachnie wybornie! Królik smakuje jak królik, pancernik jest delikatny w smaku i chciałbym nawet dokładkę, ale została tylko skorupa, a iguana jest całkiem dobra, choć trzeba ją trochę mocniej gryźć, bo ma suche mięso. Do tego pieczone bataty, arbuzy, pomarańcze i karłowate banany, które smakują zupełnie inaczej niż to, co znam ze sklepu.

Po takiej uczcie nie wątpimy już w słuszność pożarcia upolowanych stworzeń. Przypomina mi się powieść jednego z chłopaków z Firmy: mieli przetrwać gdzieś w górach i dostali oprócz suchych racji żywnościowych żywą kurę. Kiedy rozbili obóz, deszcz i zmęczenie sprawiły, że darowali jej życie i puścili wolno.


Reklama


Kura po chwili wróciła do nich i razem z nimi zaczęła się grzać przy ognisku. Oni wyschli, odzyskali siły, zgłodnieli i… oprawili i zjedli kurę. Głód wygrał z przyjaźnią, trzeba korzystać z szans, jakie daje nam los.

Przeczytaj również o zasadzce talibów na operatorów GROM-u. Polacy ledwo uszli z życiem

Źródło

Artykuł stanowi fragment nowego, uzupełnionego wydania książki Navala pt. Przetrwać Belize. Ukazała się ona w 2022 roku nakładem wydawnictwa Bellona.

Operator GROM-u o morderczym treningu w dżungli

Autor
Naval

Reklama

Wielka historia, czyli…

Niesamowite opowieści, unikalne ilustracje, niewiarygodne fakty. Codzienna dawka historii.

Dowiedz się więcej

Dołącz do nas

Rafał Kuzak

Historyk, specjalista od dziejów przedwojennej Polski. Współzałożyciel portalu WielkaHISTORIA.pl. Autor kilkuset artykułów popularnonaukowych. Współautor książek Przedwojenna Polska w liczbach, Okupowana Polska w liczbach oraz Wielka Księga Armii Krajowej.

Wielkie historie w twojej skrzynce

Zapisz się, by dostawać najciekawsze informacje z przeszłości. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.