Ignacy Mościcki przed mikrofonem radiowym w 1939 roku.

Ucieczka Ignacego Mościckiego. Co stało się z ostatnim prezydentem II Rzeczpospolitej po tym, jak zbiegł z Polski?

Strona główna » II wojna światowa » Ucieczka Ignacego Mościckiego. Co stało się z ostatnim prezydentem II Rzeczpospolitej po tym, jak zbiegł z Polski?

Rumuni obiecywali gościnę. Ledwie jednak przedstawiciele najwyższych polskich władz przekroczyli granicę, a cała serdeczność gospodarzy się rozwiała. Prezydent Ignacy Mościcki 17 września 1939 roku jeszcze sobie tego nie uświadamiał, ale jego kariera polityczna definitywne dobiegła końca.

Było rzeczą oczywistą, że jeśli najważniejsi polscy dygnitarze opuszczą kraj w następstwie przegranej wojny obronnej 1939 roku, to tylko przez Rumunię. Inna droga po prostu nie istniała. Ewakuacji – czy też ucieczki – nie przygotowano jednak ani od strony organizacyjnej, ani formalnej.


Reklama


Powód był prozaiczny. Układanie planów awaryjnych kłóciło się z mocarstwową retoryką rządu, który do ostatniej chwili przekonywał, że rzuci Niemców na kolana. Pertraktacje z królem Rumunii Karolem odbyły się, kiedy polskie władze czuły już na plecach oddech czerwonoarmistów.

Pierwsza dama Maria Mościcka wspominała, że nikt nie wierzył do końca w zapewnienia strony rumuńskiej o umożliwieniu zupełnie swobodnego przejazdu przez kraj:

Minister Beck po tej rozmowie zgłosił się do prezydenta, wyrażając pewne zdziwienie, że Karol Rumuński zgadza się na wszystkie jego żądania. Byłam świadkiem tej rozmowy. Działo się to w Śniatyniu.

Popiersie Ignacego Mościckiego. Rzeźba przedwojenna.

I rzeczywiście, kiedy tylko Polacy znaleźli się na obcej ziemi, gdzieś zniknęła cała serdeczność gospodarzy.

Specjalny pociąg dla gości

Samochód prezydenta Polski Ignacego Mościckiego przekroczył most graniczny na Czeremoszu o godzinie 23 w dniu 17 września 1939 roku.

Pod naciskiem Niemców Rumuni natychmiast zażądali podpisania deklaracji o zrzeczeniu się przez polskie władze wszelkich atrybutów konstytucyjnych, politycznych i administracyjnych. Minister Beck, w imieniu całego rządu, z miejsca odrzucił taką opcję.


Reklama


W obliczu kłopotliwego impasu Rumuni zaproponowali odłożenie rozmów i przewiezienie polskich gości do odpowiednich dla nich rezydencji. 18 września wszyscy zostali zaproszeni do specjalnego pociągu, który ruszył z Czerniowiec po godzinie szesnastej.

W trasie skład szybko podzielono na trzy części, tak że poszczególni urzędnicy trafili do zupełnie różnych miejsc. Prezydent został zawieziony do myśliwskiego pałacyku króla w Bicaz, marszałek Rydz-Śmigły do Krajowej, natomiast rząd do Slanic.

Nikt nie mówił tego otwarcie, ale tak zorganizowana gościna była równoznaczna z uwięzieniem polskich przywódców.

Tekst powstał w oparciu o moją książkę pt. Pierwsze damy II Rzeczpospolitej. Jej nowa edycja właśnie trafiła do sprzedaży.

„Zwykła murowana leśniczówka”

Bicaz okazało się zapadłą i niemal odciętą od cywilizacji osadą w górach. Samą rezydencję wysoki urzędnik MSZ Wiktor Drymmer opisał jako „zwykłą murowaną, piętrową leśniczówkę. (…) Prezydent zajmował 2 pokoje na górze, dół kilkupokojowy zajmowało otoczenie”.

Utknąwszy w tej klatce (i to nawet nie złotej), Mościcki został pozbawiony realnego wpływu na sprawę polską. Polityka jednak – szczególnie w tak dramatycznych okolicznościach – nie znosi próżni.


Reklama


We Francji już formowały się nowe polskie władze. Prezydent, po długich wahaniach i wielu dyskusjach z polskim ambasadorem w Bukareszcie Rogerem Raczyńskim, zgodził się w końcu ustąpić ze stanowiska.

Kto na prezydenta?

Nie była to decyzja łatwa do podjęcia ani tym bardziej do realizacji. Pierwsi kandydaci na nową głowę państwa wydawali się co najmniej egzotyczni. Rozważano powołanie na prezydenta liczącego już niemal osiemdziesiąt lat Ignacego Paderewskiego, ale też… kardynała Augusta Hlonda.

Ignacy Mościcki przed mikrofonem radiowym w 1939 roku.
Ignacy Mościcki przed mikrofonem radiowym w 1939 roku. Przemówienie z okazji „Dni Morza” wygłoszone 29 czerwca.

Nawet kiedy prezydent już znalazł odpowiednią we własnym mniemaniu osobę, jej mianowanie nie doszło do skutku. Przeciwko znanemu z hulaszczego życia Bolesławowi Wieniawie-Długoszowskiemu zbuntował się umacniający swoje wpływy Władysław Sikorski.

W końcu prezydentem został dość bezbarwny Władysław Raczkiewicz. A co z Mościckim? Nowy rząd polski w Paryżu dał jasno do zrozumienia, że jego kariera polityczna jest już skończona.


Reklama


Otwarta pozostawała tylko kwestia tego, gdzie spędzi resztę wojny: uwięziony w Rumunii czy na wolności w Szwajcarii, której obywatelstwo nadal posiadał.

Przyszłość rysowała się w ciemnych barwach, a rumuńskie władze – coraz silniej uzależnione od Niemców – stanowczo oponowały przeciwko wypuszczeniu byłego prezydenta.

„Zdecydowałam wręczyć insygnia Królewskie naszemu ambasadorowi”

W obawie przed jeszcze gorszym losem niż dotychczas Maria Mościcka zadbała o przekazanie wszelkich państwowych precjozów w bezpieczne ręce. Ignacy był najwyraźniej zbyt przygnębiony, by zajmować się takimi sprawami.

Po latach prezydentowa wspominała w korespondencji:

Pan Pułkownik chyba to pamięta − w jednym z naszych kufrów znajdowały się szabla koronacyjna, berło i łańcuch Królewskiego Orderu Orła Białego Króla Stanisława Augusta. (…)

Zdecydowałam, nie wiedząc, co nas czeka, wręczyć te insygnia Królewskie naszemu ambasadorowi, którym był wówczas Roger Raczyński. Mam pokwitowanie przez ambasadora, prócz insygniów znajdowały się też dwa drewniane pudełka.

Ignacy Mościcki. Oficjalny portret z okresu prezydentury.
Ignacy Mościcki. Oficjalny portret z okresu prezydentury.

„Wiadomości od pani prezydentowej Mościckiej”

Była to już jedna z ostatnich spraw rangi państwowej załatwionych przez Marię. Teraz znowu była osobą prywatną, a nie pierwszą damą. Skupiła się więc przede wszystkim na zabezpieczeniu losu własnego oraz swojego męża.

Wysyłała dziesiątki listów, uczestniczyła w nieformalnych negocjacjach, próbowała wpływać na rumuńskie i zagraniczne władze za pośrednictwem wysoko postawionych polskich polityków.

W dziennikach różnych prominentnych przedstawicieli sanacji zachowały się strzępy jej korespondencji. Na przykład Eugeniusz Kwiatkowski notował:


Reklama


14 października 1939 sobota

ogólne informacje polityczne: Pan prezydent Mościcki ma wyjechać do Szwajcarii – wiadomości od pani prezydentowej Mościckiej. (…)

19 października 1939 czwartek

Konferencja u premiera: Wyjazd pana prezydenta Mościckiego – pod naciskiem niemieckim – nie dochodzi do skutku. Natomiast w obrębie Rumunii ma być miejsce internowania prezydenta Mościckiego przeniesione do Craiovej.

Pan prezydent zaniemógł na zdrowiu. List od pani prezydentowej Mościckiej.

Ignacy Mościcki wraz z drugą żoną Marią.

Udowodniła, że się mylili

Ostatnia informacja ma szczególne znaczenie. Mościcki chorował już latem 1939 roku. W zapiskach Marii Mościckiej z okresu kampanii wrześniowej też można znaleźć wzmianki o jego problemach zdrowotnych. Zapaść nastąpiła jednak później – już podczas internowania w Rumunii.

Maria każdą chwilę poświęcała teraz na troskliwą opiekę nad mężem, który o własnych siłach nie był w stanie opuścić sypialni.

Udowodniła, że mylili się wszyscy ci, którzy przez ostatnie lata zarzucali jej wzięcie ślubu dla pieniędzy i wpływów. Teraz Mościckiemu brakowało nawet środków na pożywienie dla służby i współpracowników. Ale Marii przez myśl by nie przeszło opuszczenie starego, schorowanego męża.


Reklama


„Ze względów humanitarnych należy wyrazić zgodę…”

Pogarszający się stan Ignacego Mościckiego stanowił problem także dla władz rumuńskich. Czym innym było asekuranckie internowanie przywódcy pokonanego państwa, a czym innym jego śmierć w niewoli.

Gdyby Mościcki umarł – a wydawało się to coraz bardziej prawdopodobne – zaraz podniosłoby się larum na pół Europy, że to Rumuni go zagłodzili albo nawet zakatowali.

Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.

We własnym interesie rumuński rząd 23 grudnia 1939 roku zdecydował, że: „ze względów humanitarnych należy wyrazić zgodę na jego wyjazd, w szczególności gdy nie było prawnych podstaw do internowania tego umierającego człowieka, który definitywnie wyrzekł się polityki”.

„Po zjedzeniu kilku ciastek uległ raptownemu zatruciu”

Tyle podają oficjalne dokumenty. Barwne, choć niepotwierdzone detale dodał do tej historii znany plotkarz tej epoki Marian Romeyko, opierając się na ustnej relacji byłego ambasadora Polski w Chinach Alfreda Ponińskiego.

Ignacy Mościcki (pośrodku) na grafice okolicznościowej wydanej z okazji 20-lecia odzyskania niepodległości.
Ignacy Mościcki (pośrodku) na grafice okolicznościowej wydanej z okazji 20-lecia odzyskania niepodległości.

W końcu marca 1939 r. na wydanej na Zamku herbatce prezydent Mościcki, po zjedzeniu kilku ciastek, uległ raptownemu i groźnemu zatruciu (…). Mimo iż wypadek był przez władze starannie ukrywany, wiadomość o nim przeniknęła za granicę, m.in. na rumuński dwór królewski, gdzie wywołała zaniepokojenie oraz zapytania w naszej ambasadzie w Bukareszcie.

Gdy we wrześniu 1939 r. prezydent przekroczył granicę Rumunii i zamierzał wyjechać na zachód, Niemcy wywierali nacisk na króla Karola, by do tego nie dopuścił; zrzeczenie się prezydentury uważali za niewystarczające.

Wtedy Karol nakazał powołanie specjalnej komisji lekarskiej, na której czele rozmyślnie postawił Niemca, znanego profesora medycyny z Siedmiogrodu. Komisja stwierdziła w organizmie Mościckiego ślady dawnej trucizny, co pozwoliło królowi wydać zezwolenie na wyjazd Mościckiego do Szwajcarii.


Reklama


Równo w Boże Narodzenie

Być może rzeczywiście chodziło o ciastka, być może nie. W każdym razie 24 grudnia zaczęły się przygotowania do wyjazdu. Zaraz po Wigilii opisanej przez adiutanta Józefa Hartmana („10.30. Nabożeństwo. Pani prezydentowa. Dzielenie się opłatkiem”) Maria Mocicka zabrała się do pakowania walizek.

25 grudnia Mościckich w tajemnicy odwieziono na dworzec w Băile Herculane. Rozmyślnie w Boże Narodzenie, aby niemieccy agenci nie zdążyli zainterweniować u władz w Berlinie. 27 grudnia, dwadzieścia dwie minuty po dziesiątej, para prezydencka była już we Fryburgu – urokliwym miasteczku, które Ignacy opuścił przed trzydziestu laty.

***

Powyższą historię przedstawiłem znacznie szerzej w książce Pierwsze damy II Rzeczpospolitej. Jej nowa edycja właśnie trafiła do sprzedaży (Wydawnictwo Literackie 2023).

Wybrana bibliografia

  1. Drymmer Wiktor, Wspomnienia (cz. 2), „Zeszyty Historyczne”, t. 31: 1975.
  2. Dubicki Tadeusz, Internowanie Prezydenta Ignacego Mościckiego w  Rumunii (18 września – 25 grudnia 1939), „Studia Historyczne”, t. 35: 1992.
  3. Hartman Józef, Dziennik, [w:] Wojenne losy prezydenta Ignacego Mościckiego według zapisów mjr. Józefa Hartmana 28 sierpnia 1939 r. – 8 stycznia 1940 r., oprac. Tadeusz Dubicki, „Zeszyty Historyczne”, t. 112: 1995.
  4. „Korespondencja Marii Mościckiej”, Archiwum Jasnogórskie, Archiwum Marii i Ignacego Mościckich na Jasnej Górze, teczka 4056.
  5. Kwiatkowski Eugeniusz, Dziennik. Lipiec 1939 – sierpień 1940, oprac. Marian Marek Drozdowski, Rzeszów 2003.
  6. Romeyko Marian, Przed i po maju, Warszawa 1983.
Autor
Kamil Janicki

Reklama

Wielka historia, czyli…

Niesamowite opowieści, unikalne ilustracje, niewiarygodne fakty. Codzienna dawka historii.

Dowiedz się więcej

Dołącz do nas

Rafał Kuzak

Historyk, specjalista od dziejów przedwojennej Polski. Współzałożyciel portalu WielkaHISTORIA.pl. Autor kilkuset artykułów popularnonaukowych. Współautor książek Przedwojenna Polska w liczbach, Okupowana Polska w liczbach oraz Wielka Księga Armii Krajowej.

Wielkie historie w twojej skrzynce

Zapisz się, by dostawać najciekawsze informacje z przeszłości. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.