Upiorna codzienność więźniów Auschwitz-Birkenau. Wstrząsająca relacja uciekiniera z fabryki śmierci

Strona główna » II wojna światowa » Upiorna codzienność więźniów Auschwitz-Birkenau. Wstrząsająca relacja uciekiniera z fabryki śmierci

Rudolf Vrba spędził w Auschwitz-Birkenau blisko dwa lata. W kwietniu 1944 roku udało mu się wspólnie z Alfrédem Wetzlerem uciec z piekła na ziemi. Na wolności od razu przystąpił do sporządzania relacji, która później weszła w skład Raportu Vrby-Wetzlera. Jest to jedno z najważniejszych świadectw niemieckich zbrodni dokonanych w obozie.

Raport został dołączony także do polskiego wydania powieści Wetzlera, która w naszym kraju ukazała się pod tytułem Ucieczka z Auschwitz. Poniżej zamieszczamy wspomnienia Vrby, który opisał upiorną codzienność więźniów niemieckiej fabryki śmierci.


Reklama


***

[29 czerwca 1942 roku] po 48-godzinnej podróży odbytej w zamkniętych wagonach, bez jedzenia i picia, pół żywi przybyliśmy do Auschwitz. Nad bramą powitał nas duży napis,,Arbeit macht frei”. Podwórze było czyste, uporządkowane, budynki murowane zrobiły na nas, po brudnych i prymitywnych barakach w Lublinie, bardzo dobre wrażenie.

Sądziliśmy, że dokonaliśmy dobrej zamiany. Natychmiast zaprowadzono nas do piwnicy, otrzymaliśmy herbatę i chleb. Następnego dnia odebrano nam cywilne ubrania, ogolono nas, wytatuowano nam numery na lewym przedramieniu, w końcu otrzymaliśmy podobne pasiaki, jakie mieliśmy w Lublinie, i gdy nasze personalia zarejestrowano, staliśmy się regularnymi, tzw. politycznymi więźniami obozu koncentracyjnego Auschwitz.

Vrba trafił do Auschwitz pod koniec czerwca 1942 (CC BY 2.0).

Praca od 3 rano

Umieszczono nas w bloku 17, gdzie musieliśmy leżeć na podłodze. W szeregu budynków, oddzielonych od nas murem, mieszkały żydowskie dziewczęta ze Słowacji, które przyjechały do Auschwitz w marcu i kwietniu 1942 roku. Jako miejsce pracy przydzielono nam budowę olbrzymiego obiektu fabrycznego Buna.

O godzinie 3 rano pędzono nas do pracy. Do jedzenia otrzymywaliśmy w południe zupę ziemniaczaną lub z brukwi, wieczorem chleb. Podczas pracy potwornie nas maltretowano. Ponieważ miejsce pracy znajdowało się poza dużym łańcuchem straży, podzielono to miejsce na kwadraty o wymiarze 10 × 10 m. Każdego kwadratu pilnował jeden esesman. Kto podczas pracy przekroczył granicę swojego kwadratu, tego zastrzelono „w czasie ucieczki” bez ostrzeżenia.

Często zdarzało się, że esesman kazał więźniowi przynieść jakieś narzędzie lub jakiś przedmiot znajdujący się poza linią kwadratu. Gdy więzień wykonywał rozkaz, zastrzelono go przy przekroczeniu granicy kwadratu. Praca była bardzo ciężka, nie dawano nam chwili wytchnienia. Drogę z pracy trzeba było pokonać w szyku wojskowym, kto wystąpił z szeregu, tego zastrzelono. W okresie gdy byłem w tym miejscu pracy, pracowało tam ok. 3000 osób, w tym ok. 2000 słowackich Żydów.

Ciężką pracę bez wyżywienia i odpoczynku wytrzymywali tylko bardzo nieliczni z nas. Próby ucieczki, chociaż nie było prawie żadnej nadziei na ich powodzenie, były na porządku dziennym. Każdego tygodnia wieszano kilku.


Reklama


Epidemia duru plamistego

Po kilku tygodniach morderczej pracy na budowie Buny w obozie wybuchła nagle straszna epidemia duru plamistego. Osłabieni więźniowie padali setkami. Zarządzono zamknięcie obozu i przerwano prace na budowie Buny. Więźniowie z tego miejsca pracy, którzy pozostali jeszcze przy życiu, pod koniec lipca 1942 roku, zostali skierowani do żwirowni.

Praca tam była chyba jeszcze cięższa niż praca na budowie Buny. Nie mając już siły, nie byliśmy w stanie, mimo najlepszej woli, pracować tak wydajnie, żeby zadowolić naszych dozorców. Większość z nas miała opuchnięte nogi. Dlatego nasze komando zostało zgłoszone jako leniwe i źle pracujące.

Artykuł stanowi fragment Raportu Vrby-Wetzlera, który został dołączony do polskiego wydania powieści Alfréda Wetzlera pt. Ucieczka z Auschwitz (Marginesy 2021).
Artykuł stanowi fragment Raportu Vrby-Wetzlera, który został dołączony do polskiego wydania powieści Alfréda Wetzlera pt. Ucieczka z Auschwitz (Marginesy 2021).

Przybyła komisja, każdego z nas dokładnie badano. Wszystkich tych, którzy mieli opuchnięte nogi albo wystąpili niezbyt pewnie, oddzielono. Chociaż czułem w nogach okropny ból, opanowałem się i prężnie stanąłem przed komisją. Uznano mnie za zdrowego. Z 300 osób ok. 200 uznano za chore. Natychmiast wysłano je do Birkenau i zagazowano w lasku brzozowym.

Praca w Deutsche Ausrüstungswerke

Ja zostałem skierowany do pracy w DAW (Deutsche Ausrüstungswerke). Tam pokrywaliśmy farbą narty. Przewidziana norma dzienna wynosiła 120 sztuk. Kto tej ilości nie wykonał, otrzymywał wieczorem tęgie lanie.


Reklama


Trzeba było się uwijać, żeby uniknąć bicia. Inna grupa wykonywała skrzynie na granaty. Gdy któregoś dnia 15 000 skrzynek było gotowych, okazało się, że są o kilka centymetrów za małe. W związku z tym pewną liczbę więźniów Żydów, wśród nich był Erdel (podobno ma krewnych w Banovce), rozstrzelano za sabotaż.

W połowie sierpnia 1942 roku dziewczęta żydowskie ze Słowacji, umieszczone po drugiej stronie muru, przeniesiono do Birkenau. Miałem okazję krótko z nimi porozmawiać. Były bardzo wynędzniałe i wygłodzone. Ubrane były w stare wystrzępione rosyjskie mundury, na nogach miały drewniaki albo chodziły boso.

Więźniarki Auschwitz-Birkenau bezpośrednio po selekcji.
Więźniarki Auschwitz-Birkenau bezpośrednio po selekcji (domena publiczna).

Włosy miały zgolone i były zupełnie zaniedbane. Tego samego dnia zostaliśmy wszyscy znowu dokładnie zbadani, wszyscy podejrzani o tyfus plamisty zostali wysłani do Birkenau, nas zdrowych, rozebranych do naga, zakwaterowano w pomieszczeniach, które właśnie opuściły dziewczęta. Znów nas gruntownie ogolono, wykąpano i otrzymaliśmy nową odzież.

Aufräumungskommando

Przypadkowo dowiedziałem się, że w Aufräumungskommando są wolne miejsca. Zgłosiłem się i przydzielono mnie do tego komanda. Aufräumungskommando liczyło 100 więźniów, wyłącznie Żydów. Zaprowadzono nas w zupełnie wydzielony kąt obozu, gdzie były olbrzymie stosy i magazyny pełne plecaków, waliz i różnych bagaży.

Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.

Nasza praca polegała na otwieraniu tych pakunków i sortowaniu znajdujących się w nich przedmiotów do walizek lub oddzielnych magazynów. A więc były walizki z grzebieniami, lusterkami, z cukrem, konserwami, czekoladą, lekarstwami. Walizki układano w stosy zgodnie z zawartością. Bieliznę i odzież umieszczono w dużym baraku, gdzie dziewczęta żydowskie ze Słowacji sortowały i pakowały ją.

Te tekstylia ładowano później do wagonów i wysyłano. Garderobę kiepską, nie nadającą się do użytku, wysyłano na adres „Textilfabriken Memel”, a nadającą się do noszenia do jakiegoś zakładu odzieżowego (adresu nie zapamiętałem) do Berlina.


Reklama


Rzeczy wartościowe jak złoto, pieniądze, dewizy i kamienie szlachetne oddawano do Oddziału Politycznego. Dużą część tych przedmiotów kradli nadzorujący esesmani albo ginęły one w kieszeniach zatrudnionych tutaj więźniów.

Straszne warunki w Birkenau

Szefem tej sortowni jest Albert Davidovic ze Spiskiej Nowej Wsi, który jeszcze dziś jest na tym stanowisku. Stał się istnym autorytetem w tej dziedzinie.

Więźniowie Auschwitz-Birkenau pracujący przy sortowaniu ubrań (domena publiczna).
Więźniowie Auschwitz-Birkenau pracujący przy sortowaniu ubrań (domena publiczna).

Kierownikiem oddziału jest SS-Scharführer Wykloff, nieokrzesany, brutalny człowiek, który często bił także dziewczęta. Dziewczęta przychodziły codziennie do pracy z Birkenau. Opowiadały o strasznych stosunkach, jakie tam panowały. Były tyranizowane i bite.

Śmiertelność wśród nich była większa niż wśród mężczyzn. Dwa razy tygodniowo przeprowadzano selekcję. Codziennie do pracy przychodziły nowe dziewczęta, w miejsce wyselekcjonowanych lub zgładzonych w inny sposób.


Reklama


Pracując po raz pierwszy na nocnej zmianie miałem okazję po raz pierwszy przyjrzeć się, jak traktowano transporty przybywające do Auschwitz. Przybył transport polskich Żydów. Nie mieli w wagonach wody i gdy przyjechali, było wśród nich ok. 100 zmarłych. Otworzono drzwi wagonów, a my musieliśmy z wielkim krzykiem wypędzać z nich Żydów umęczonych i zupełnie wyczerpanych podróżą.

„Spalono ich bezpośrednio w lasku”

Załoga SS uderzeniami pałek zmuszała ich do szybkiego wysiadania. Ustawiono ich piątkami. Opróżnić wagony ze zmarłych, półmartwych i bagaży, to była nasza praca. Zmarłych rzucano w punkcie zbornym na stos. Wszystkich, którzy nie byli w stanie utrzymać się na własnych nogach, uważano za martwych. Paczki składano na stos, a wagony musiały być gruntownie oczyszczone.

Według obliczeń profesora Aleksandra Lasika w czasie funkcjonowania Auschwitz-Birkenau przez obóz przewinęło się około 6800 esesmanów i 200 esesmanek (domena publiczna).
Selekcja na rampie (domena publiczna).

Po transporcie nie mogło być śladu. Komisja z Oddziału Politycznego wybrała potem ok. 10 procent mężczyzn i 5 procent kobiet, których odprowadzono i według znanej procedury przydzielono do obozów. Pozostałych załadowano na samochody ciężarowe i powieziono do lasku brzozowego, gdzie zostali zagazowani.

Martwych i znajdujących się wśród nich półmartwych załadowano również na samochody. Spalono ich bezpośrednio w lasku. Często rzucano małe dzieci na samochody ze zwłokami. Paczki przewożono samochodami ciężarowymi do magazynów i tam je sortowano w opisany już sposób.


Reklama


Selekcje

W okresie od lipca do września 1942 roku szalała w obozie Auschwitz, ale szczególnie w obozie kobiecym Birkenau, epidemia tyfusu plamistego. Chorych w ogóle nie leczono. Początkowo wszystkich posądzanych o tyfus zabijano zastrzykami fenolu, później gazowano ich masowo. W ciągu dwóch miesięcy zmarło 15–20 000 więźniów, przeważnie Żydów.

Szczególnie ucierpiał obóz dla dziewcząt. Nie było w nim żadnych urządzeń sanitarnych, dziewczęta były kompletnie zawszone. Co tydzień odbywały się wielkie selekcje. W czasie selekcji dziewczęta musiały się rozebrać do naga i za każdym razem ze śmiertelną trwogą oczekiwały, czy zostaną wyselekcjonowane, czy też uzyskają odroczenie na okres jednego tygodnia.

Było dużo samobójstw popełnianych w ten sposób, że wieczorem szło się do małego łańcucha straży i dotykało przewodów wysokiego napięcia. Trwało to tak długo, aż ich początkowy stan zmalał do ok. 5 procent. Dziś w Auschwitz i Birkenau żyje jeszcze tylko ok. 400 tych dziewcząt, większa część z nich zapewniła sobie później dobre stanowiska administracyjne w obozie kobiecym.

Weteranki obozu

Jedna z nich, Katja (nazwiska nie znam) z Považskiej Bystricy (gdzie ma krewnych o nazwisku Langfelder), pełni wysoką funkcję pisarza raportowego. Ok. 100 żydowskich dziewcząt ze Słowacji znalazło zatrudnienie w budynku sztabowym Auschwitz.

Żydowskie kobiety i dzieci wywiezione do Auschwitz-Birkenau z terenu Słowacji. Zdjęcie z 1944 roku (domena publiczna).
Żydowskie kobiety i dzieci wywiezione do Auschwitz-Birkenau z terenu Słowacji. Zdjęcie z 1944 roku (domena publiczna).

Wykonują tam całość prac pisemnych związanych z administracją obozów Auschwitz i Birkenau. Dzięki znajomości języków zatrudnia się je do tłumaczenia przy przesłuchaniach więźniów mówiących obcymi językami. Część z nich pracuje także w kuchni i w pralni budynku sztabowego. W ostatnim okresie dziewczęta te są stosunkowo dobrze ubrane, ponieważ mają możliwości uzupełniania swojej garderoby z zasobów komand roboczych.

Często noszą nawet jedwabne pończochy. Zapuszczają znowu włosy i powodzi im się stosunkowo dobrze. Oczywiście nie można tego twierdzić o pozostałych kilku tysiącach więźniarek w obozie kobiecym. Żydowskie dziewczęta ze Słowacji są właśnie najstarszymi więźniarkami w obozie kobiecym.


Reklama


Nawet jeżeli teraz cieszą się pewnymi przywilejami, to poprzednio wycierpiały potwornie. Swego stosunkowo dobrego przydziału do komanda „Kanada” nie mogłem zachować długo. Po krótkim czasie zostałem karnie przeniesiony do Birkenau, gdzie przebywałem ponad półtora roku. W dniu 7 kwietnia 1944 roku udało mi się wraz z moim kolegą zbiec.

Przeczytaj również o pierwszym dniu w najgorszym obozie koncentracyjnym dla kobiet. „Tam się wchodzi bramą, a wychodzi kominem”

Źródło

Artykuł stanowi fragment Raportu Vrby-Wetzlera, który został dołączony do polskiego wydania powieści Alfréda Wetzlera pt. Ucieczka z Auschwitz. Ukazała się ona nakładem wydawnictwa Marginesy.

Oparta na faktach powieść uciekiniera z Auschwitz

Tytuł, lead, tekst w nawiasie kwadratowym oraz śródtytuły pochodzą od redakcji. Tekst został poddany obróbce redakcyjnej w celu wprowadzenia większej liczby akapitów.

Autor
Rudolf Vrba
Dołącz do dyskusji

Jeśli nie chcesz, nie musisz podawać swojego adresu email, nazwy ani adresu strony www. Możesz komentować całkowicie anonimowo.


Reklama

Wielka historia, czyli…

Niesamowite opowieści, unikalne ilustracje, niewiarygodne fakty. Codzienna dawka historii.

Dowiedz się więcej

Dołącz do nas

Kamil Janicki

Historyk, pisarz i publicysta, redaktor naczelny WielkiejHISTORII. Autor książek takich, jak Pańszczyzna. Prawdziwa historia polskiego niewolnictwa, Wawel. Biografia, Warcholstwo czy Cywilizacja Słowian. Jego najnowsza książka to Życie w chłopskiej chacie (2024). Strona autora: KamilJanicki.pl.

Rafał Kuzak

Historyk, specjalista od dziejów przedwojennej Polski. Współzałożyciel portalu WielkaHISTORIA.pl. Autor kilkuset artykułów popularnonaukowych. Współautor książek Przedwojenna Polska w liczbach, Okupowana Polska w liczbach oraz Wielka Księga Armii Krajowej.

Wielkie historie w twojej skrzynce

Zapisz się, by dostawać najciekawsze informacje z przeszłości. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.