Słonie bojowe stanowiły od czasów Aleksandra Wielkiego kluczowy element każdej armii hellenistycznej. Także słynny Pyrrus włączył je do swoich oddziałów, gdy w 280 roku p.n.e. ruszył podbijać Italię i poważne zagroził istnieniu republiki rzymskiej. Jak trudno było mu przerzucić „cudowną broń” przez morze? I czy naprawdę warto było to robić?
Zorganizowanie przeprawy ogromnych zwierząt przez Adriatyk było niezwykle kosztowne i trudne. Być może Pyrrus snuł początkowo fantastyczne plany zbudowania mostu okrętowego przez Adriatyk od Apolonii na wybrzeżu iliryjskim do Przylądka Japygijskiego w Italii (obecnie Capo di Santa Maria di Leuca), których oczywiście nie udało się zrealizować (Pliniusz Starszy, Naturalis Historia III 100 i n.).
Reklama
Ostatecznie słonie przewieziono na wielkich okrętach, być może specjalnie w tym celu zbudowanych. Przedsięwzięcie to jednak okazało się opłacalne – ogromne zwierzęta stanowiły znakomitą siłę uderzeniową i były skuteczne zwłaszcza w walce z przeciwnikiem, który nigdy wcześniej nie zetknął się z tymi bestiami.
Czołgi antycznego świata
Hufiec słoni mógł szturmować zwarte szeregi nieprzyjacielskiej piechoty i łatwo rozbijał w puch wrogą kawalerię. Konie nie potrafiły bowiem znieść ostrego smrodu tych kolosów i przerażone umykały z placu boju, unosząc ze sobą jeźdźców.
Ostatni król Macedonii, Perseusz, przygotowując się do walki z Rzymianami, którzy mieli 22 słonie bojowe dostarczone przez sprzymierzonych Numidów, nakazał przyzwyczajać rumaki swej kawalerii do widoku tych zwierząt. Sporządzono więc naturalnej wielkości manekiny słoni, które ustawiono przed końmi, naśladowano ich ryk, ale nikt nie potrafił „odtworzyć” zapachu tych olbrzymów (Zonar. IX 22; Polyan. IV 21).
W rezultacie w bitwie pod Pydną (168 rok) rzymskie słonie rozdeptały dziesiątki macedońskich żołnierzy.
Do boju malowano słonie jaskrawymi barwami, które miały przerazić przeciwnika, nakładano im pancerze, chroniące boki i głowę, przedłużano kły za pomocą metalowych ostrzy, płyty z ostrzami umieszczano też niekiedy na piersi zwierzęcia.
Reklama
Przed bitwą te „czołgi antycznego świata” pojone były winem ryżowym, by wpadły w szał i bezlitośnie miażdżyły nieprzyjaciół.
Rozwiązanie ostateczne
Słoniem kierował kornak, zazwyczaj długoletni opiekun zwierzęcia, często pochodzący z Indii, gdzie szkoła tresury słoni miała wielowiekową tradycję.
Na grzbiecie zwierzęcia umieszczano wieżyczkę, w której zajmowało miejsce dwóch lub trzech lekkozbrojnych żołnierzy, łuczników, procarzy, oszczepników rażących z góry nieprzyjaciela pociskami, niekiedy płonącymi falarykami, które wywierały znaczny efekt psychologiczny.
Słonie nigdy nie atakowały same – każdemu towarzyszył poczet około 40–50 żołnierzy, chroniących tył i boki zwierzęcia, a przede wszystkim czuwających, by ciosy wroga nie zraniły wrażliwej trąby. Słoń bowiem cieszył się smutną sławą broni obosiecznej, niełatwo było go ubić, jednak nawet drobna, lecz bolesna rana sprawiała niekiedy, że zwierzę wpadało we wściekłość i tratowało zarówno wrogów jak i swoich, siejąc popłoch w szeregach własnej armii.
W takich ostatecznych sytuacjach kornacy mieli rozkaz uśmiercić bestię. Przykładali wtedy dłuto do głowy nieszczęsnego słonia i walili w nie wielkim drewnianym młotem.
Reklama
Jak zdobywano słonie bojowe?
Słonie Pyrrusa pochodziły z Indii, były więc większe od afrykańskich zwierząt tego gatunku używanych np. przez egipskich Ptolemeuszy czy Kartagińczyków.
Zwierzęta te zostały chyba złapane w Indiach, gdyż słonie rzadko rozmnażają się w niewoli. Prawdopodobnie także komacy Pyrrusa byli Hindusami. Dorosły słoń indyjski osiąga 3 metry wysokości i masę 5 ton.
Jak podaje Pauzaniasz (I 12,3), zwierzęta te należały najpierw do Demetriosa Poliorketesa. Można podjąć próbę prześledzenia ich skomplikowanych losów. Pyrrus zdobył te bojowe zwierzęta na Demetriosie, lecz utracił na rzecz Lizymacha. Po nim odziedziczył je Ptolemajos Keraunos, który w ramach traktatu pokojowego oddal część swoich zwierząt Ajakidzie.
Słonie Pyrrusa były więc zapewne dobrze wytresowane, wielokrotnie szarżowały już na hufce nieprzyjaciela. Z drugiej strony mogły doznać w bojach okaleczeń i ran, a czasy młodości miały już za sobą.
***
Słonie bojowe Pyrrusa zostały następnie wykorzystane w sławnych bitwach, w tym w batalii pod Auskulum, która przeszła do historii jako „pyrrusowe zwycięstwo”.
O tej konfrontacji oraz o upadku króla Epiru przeczytacie w książce Krzysztofa Kęcka pt. Benewent 275 p.n.e. Powyższy tekst stanowi jej fragment.
2 komentarze