Operator Navy SEALs Marcus Luttrell trafił do Afganistanu w marcu 2005 roku. Wcześniej przez dwa lata służył w Iraku. Mimo że przeszedł morderczy trening i posiadał duże doświadczenie bojowe, to już pierwszego dnia omal nie stracił życia w walce z talibami. Tak kilka lat później wspominał tamte wydarzenia.
Po przerzuceniu z Iraku Luttrell został przydzielony do 10. Zespołu SEALsów z Virginia Beach. Jak sam później pisał w książce Piekło Afganistanu, oddziałem „dowodził twardy jak skała komandor podporucznik Eric Kristensen, w zastępstwie stałego dowódcy, pełniącego w tym czasie obowiązki gdzie indziej”.
Reklama
Szlak przerzutowy talibów
Zaledwie kilka godzin po wylądowaniu w bazie Bagram Luttrell został skierowany wraz ze swoimi towarzyszami broni na pierwszą misję. Operatorzy Navy SEALs mieli ruszyć na wysokogórski patrol celem „zatrzymania napływającej z Pakistanu fali uzbrojonych bojowników”. Jak czytamy we wspomnieniach weterana:
Na wzgórza rozciągające się za głęboką doliną dolecieliśmy śmigłowcem. Było nas może dwudziestu. Kiedy tam dotarliśmy, wyskoczyliśmy z helikoptera i rozproszyliśmy się wokół jednej z gór.
Axe, Mikey i James Suh (hasło Zielony Jeden) zajęli pozycje w odległości dwóch i pół kilometra od dowodzącego Healy’a, Shane’a i mnie (hasło Zielony Trzy).
Obszar, na którym działali specjalsi znajdował się niemal przy samej granicy afgańsko-pakistańskiej i talibowie korzystali z tej drogi przerzutowej „kilka razy w tygodniu, a czasem nawet kilka razy dziennie”.
Reklama
Cel Amerykanów stanowiła obserwacja „drogi wiodącej przez przełęcz leżącą pod nami. Tam miały pojawić się wielbłądy niosące talibów, ich materiały wybuchowe, broń i Bóg wie co jeszcze”.
Luttrell przed wyruszeniem do akcji został ostrzeżony, że ludzie, z którymi przyjdzie mu się zmierzyć nie tylko wyglądają groźnie, ale „też walczą zaciekle i nie dają się łatwo zastraszyć”. Członek Navy SEALs bardzo szybko przekonał się, że w opisie tym nie było nawet grama przesady.
„Oni zaczęli strzelać pierwsi”
Zdając sobie sprawę, że przeciwnik zna każdy centymetr terenu, amerykański specjals zachowywał najwyższą czujność i starał się nie robić zbędnego hałasu. W książce Piekło Afganistanu czytamy, że jego rozkazy były jasne:
Gdyby nagle na przełęczy pojawiła się karawana wielbłądów i strzelających talibów, miałem wezwać posiłki przez radio. Gdyby pojawiła się mniejsza grupa, taka z którą poradzilibyśmy sobie sami, mieliśmy schwytać przywódcę, a z resztą rozprawić się na miejscu w dowolny sposób.
Reklama
Niewiele jednak zabrakło, a to z nim by się rozprawiono już pierwszego dnia w Afganistanie. W pewnym momencie Luttrell zauważył trzech bojowników uzbrojonych w karabinki AK. Zanim zdążył podjąć decyzję czy otworzyć do nich ogień:
Oni zaczęli strzelać pierwsi. Grad pocisków z AK-47 uderzył w skały dookoła mnie. Rzuciłem się z powrotem między głazy. Wiedziałem, że Shane musiał ich usłyszeć. Po chwili wyskoczyłem i dałem im popalić. Widziałem jak chowają się za skały, skąd nie mogli uciec niezauważeni. Przynajmniej ich przyszpiliłem.
„Witamy w Afganistanie, Marcus”
Radość okazała się przedwczesna. Talibowie byli uzbrojeni również w ręczne granatniki przeciwpancerne RPG. W pewnym momencie w kierunku specjalsa poleciały dwa pociski.
Amerykanin zdołał co prawda na czas ukryć się za dużymi głazami, ale w wyniku eksplozji „jeden z kamieni wyleciał w powietrze, a dookoła śmigały rykoszetujące kule, pył, odłamki granatów i kawałki skał”.
Luttrell – w co sam później nie mógł uwierzyć – nie został nawet draśnięty. Po tym, jak ucichło echo eksplozji słychać już było tylko strzał z broni maszynowej. Operator Navy SEALs, nie tracąc zimnej krwi, postanowił zaczekać aż jego przeciwnicy wykonają jakiś ruch. Jak czytamy w jego wspomnieniach:
(…) kiedy zdawało mi się, że już wyszli z kryjówki wyskoczyłem, naciskając jednocześnie na spust. Nie mam pojęcia w co i w kogo trafiłem, ale nagle zapadła taka cisza, jakby nic się nie wydarzyło. Witamy w Afganistanie, Marcus.
Największa porażka w historii Navy SEALs
Bibliografia
- Marcus Luttrell, Patrick Robinson, Piekło Afganistanu, Bellona 2022.