„Wybitny przykład bezsensownego konfliktu w dziejach Europy” – mówią historycy o wojnie trzydziestoletniej (1618-1648). W konfrontacji pozbawionej celu zginęły miliony ludzi: według niektórych szacunków nawet połowa wszystkich niemieckojęzycznych mieszkańców kontynentu. Na koniec nikt nie mógł czuć się zwycięzcą.
Obiecujące oznaki tolerancji religijnej pojawiające się na północy Europy na początku XVII wieku nie wspierały się na solidnym fundamencie. W 1617 roku podstawy pokoju augsburskiego, [który przeszło pół stulecia wcześniej wprowadził zasadę „czyj kraj, tego religia”], nagle się zawaliły, gdy korona Czech przeszła na wychowanka jezuitów Ferdynanda II Habsburga (1617–1637), dwa lata później koronowanego na cesarza.
Reklama
Druga defenestracja praska
Trudno sobie wyobrazić bardziej katastrofalną sukcesję z punktu widzenia pokoju w Europie. Ferdynand podzielał misjonarski zapał swego kuzyna Filipa III, ale w odróżnieniu od katolickich Hiszpanów Filipa czescy poddani Ferdynanda w większości wyznawali protestantyzm, a Rudolf II niedawno zagwarantował im swobody religijne.
Kiedy w 1618 roku do Pragi doszły wieści, że Ferdynand chce wymienić protestanckich namiestników na katolickich, w mieście natychmiast wybuchł bunt. Buntownicy wdarli się do zamku na Hradczanach i dopadli namiestników Ferdynanda. Przeprowadziwszy z góry ułożony proces, z kilkunastu metrów wyrzucili ich przez okno, co nazwano drugą defenestracją praską. Ku ich rozczarowaniu jednak namiestnikom nic się nie stało.
Katolicy twierdzili później, że stał się cud i anioły osłoniły ich skrzydłami, protestanci zaś – że spadli na kupę gnoju.
Krucjata w środku Europy. Wybuch wojny trzydziestoletniej
Następnie Czesi szybko zdetronizowali Ferdynanda II i zastąpili go kalwinistą Fryderykiem V, elektorem niewielkiego Palatynatu Reńskiego, mężem Elżbiety Stuart, córki króla Anglii Jakuba I. Zwana „klejnotem Europy” zyskała ona wielką popularność wśród protestantów.
Reklama
Ferdynand wezwał katolickich monarchów i najemników z całej Europy na wojnę za wiarę z protestantami. Siły zawiązanej dziewięć lat wcześniej Ligi Katolickiej księstw Rzeszy, wspieranej przez Państwo Kościelne, Hiszpanię i Polskę, wyruszyły na wewnątrzeuropejską krucjatę.
Po stronie Fryderyka V opowiedziały się niemiecka Unia Ewangelicka, protestanckie Niderlandy, Skandynawia, Francja (nieszczerze) oraz Anglia (bez przekonania).
I tak wybuchła wojna trzydziestoletnia, w wyniku której uchylono pokój augsburski i wszelkie edykty wydane przez pięćdziesiąt lat po nim, które gwarantowały tolerancję religijną i niemieszanie się Świętego Cesarstwa Rzymskiego w sprawy należących do niego państw.
Siła i słabość Niemiec
Wojna pokazała, jak dalece wiara jednego człowieka może wpłynąć na los narodów.
Reklama
Wojna trzydziestoletnia sprawiła, że siła Niemiec, polegająca na tym, że nie wikłały się one w europejskie spory dynastyczne, zamieniła się w ich słabość.
Większość państw europejskich miała przynajmniej jakichś władców, którzy mogli służyć jako mediatorzy w sporach między katolikami a protestantami. Niemcy nikogo takiego nie miały. Habsburgowie przez długi czas gwarantowali autonomię rozmaitym niemieckim księstwom. Teraz stali się jej wrodzy. Nastawili Niemców przeciwko sobie, a to oznaczało katastrofę.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
Bitwa na Białej Górze i ucieczka zimowego króla
W 1620 roku, w pierwszej bitwie wojny, na Białej Górze niedaleko Pragi, Fryderyk II rozgromił wojska czeskie, a Fryderyk V z Elżbietą udali się na wygnanie do Hagi. Z uwagi na krótkie, zaledwie roczne panowanie przeszli do historii jako zimowy król i królowa.
Zamiast do kompromisu zwycięstwo zachęciło Ferdynanda do brutalnej rozprawy z Czechami. Na Rynku Staromiejskim w Pradze stracono dwudziestu siedmiu czeskich przywódców.
Majątki wszystkich niekatolickich czeskich szlachciców skonfiskowano, a protestantów zmuszono do ucieczki, głównie na zachód, do Niemiec. W ciągu dziesięciu lat liczba protestantów w Czechach spadła z 3 milionów do 800 tysięcy.
Czystka religijna sięgnęła tak głęboko, że do dziś większość wierzących Czechów utożsamia się z katolicyzmem, mimo że w Pradze na Rynku Staromiejskim stoi pomnik Jana Husa.
Najemnik czyli bandyta
Ferdynand wkrótce się zorientował, że nie stać go na płacenie wynagrodzenia najemnikom, w większości Hiszpanom, którzy, jak można się było spodziewać, rozpierzchli się po kraju i zaczęli przenikać do Niemiec.
Żołnierze zamienili się w zwykłych bandytów żyjących z grabieży mienia mieszkańców ziem, przez które przechodzili.
Reklama
Protestancka odpowiedź
Stopniowo w konflikt były wciągane kolejne kraje Europy. Polityka króla Francji Ludwika XIII i jego doradcy kardynała Richelieu polegała na sprzymierzaniu się z każdym wrogiem Habsburgów, nawet protestantem. A król Anglii, Jakub I, choć zagorzały protestant, miał na głowie parlament, który skąpił mu pieniędzy, dlatego mógł wysłać jedynie niewielki oddział wojska.
Konkretniejszej pomocy sprawie protestanckiej udzieliły Dania i Szwecja pod przywództwem szwedzkiego władcy Gustawa II Adolfa (1611–1632), znakomitego dowódcy, który zasłynął nowatorskim stylem prowadzenia walki.
Na polu bitwy jego dobrze wyekwipowane oddziały piechoty, lekkiej artylerii i jazdy były w ciągłym ruchu. Naprzeciw siebie miały zaś Hiszpanów z ciężkimi działami i mało ruchliwymi, liczącymi po dwadzieścia szeregów czworobokami pikinierów, zwanymi tercios.
W 1631 roku Szwedzi odnieśli świetne zwycięstwo w bitwie pod Breitenfeld, ale rok później śmierć Gustawa na polu bitwy zniweczyła nadzieje na szybkie zakończenie konfliktu.
Reklama
Umiera cesarz, wojna trwa
W 1637 roku, po dziewiętnastu latach wojny, umarł Ferdynand, ale wojna toczyła się dalej siłą rozpędu. Bojąc się, że król Hiszpanii Filip IV (1621–1665) wykorzysta ją do zjednoczenia hiszpańskiego i austriackiego imperium Habsburgów, Ludwik XIII i kardynał Richelieu oficjalnie wypowiedzieli wojnę Madrytowi. Teraz walczyli już nie tylko katolicy z protestantami, ale także katoliccy Burbonowie przeciwko katolickim Habsburgom.
Początkowo Francuzom nie szło zbyt dobrze i Hiszpanie dotarli nawet do peryferii Paryża. W odpowiedzi Francuzi zagrozili hiszpańskiej Flandrii i wysłali posiłki Szwedom na północy.
W wojnę zaangażowała się nawet Turcja, zachęcona przez protestantów do zaatakowania Austrii od wschodu. W całej Europie wrzało.
Walka o przetrwanie
W Niemczech tymczasem wojna przestała być starciem dynastycznym czy religijnym – przerodziła się w prymitywną walkę o przetrwanie.
Niezdyscyplinowani żołnierze rozdrapywali księstwa i prowokowali konflikty, których wcześniej nie było. Pisząca o wojnie trzydziestoletniej historyczka Veronica Wedgwood stwierdziła, że właściwie to nie było powodu do walki, gdyż „prawie wszyscy [uczestnicy konfliktu] walczyli ze strachu, a nie z chęci podboju czy obrony wiary. Wszyscy zaś pragnęli pokoju”.
Przełomowa bitwa pod Rocroi
W końcu w 1643 roku charyzmatyczny francuski dowódca, dwudziestotrzyletni książę d’Enghien, stanął naprzeciw armii flamandzkiej i w bitwie pod Rocroi w Ardenach zmasakrował hiszpańskie tercios, co zakończyło udział Hiszpanii w wojnie.
Filip hiszpański zorientował się w końcu, że popierając Ferdynanda, może stracić Flandrię i płynące z niej dochody. Bitwa pod Rocroi stanowiła ostatnie poważne starcie w tej wojnie.
Reklama
Przez następne pięć lat bandy pozbawionych dowództwa, głodnych i zdesperowanych żołnierzy włóczyły się po Europie Środkowej.
Zginęła nawet połowa Niemców
Handel i produkcja w Niemczech zamarły. Pola leżały odłogiem, przestano zbierać plony. Zginęło od jednej trzeciej do połowy z 20 milionów niemieckojęzycznych Europejczyków.
Leżący nad Łabą Magdeburg przed wojną w 1620 roku liczył 20 tysięcy mieszkańców, a po niej, w roku 1649, pozostało ich czterystu pięćdziesięciu. Średniowieczną bibliotekę Uniwersytetu w Heidelbergu przeniesiono do Watykanu.
Szwedzki dowódca napisał z Czech: „Nie spodziewałem się, że zobaczę tak biedne królestwo, spustoszone i splądrowane, gdyż od Pragi po Wiedeń miasta i wioski leżały w gruzach, a wokół nie było widać żywej duszy”.
Wojnę trzydziestoletnią uważa się za najkrwawszy konflikt w Europie przed XX wiekiem. Zdaniem Wedgwood była to wojna „o niejasnych powodach, zmiennych losach i bez wyraźnego rozstrzygnięcia – wybitny przykład bezsensownego konfliktu w dziejach Europy”.
Reklama
Pokój westfalski
W 1643 roku po bitwie pod Rocroi dyplomaci reprezentujący wszystkie strony konfliktu, w sumie stu dziewięciu, zjechali do dwóch sąsiadujących ze sobą miast w Westfalii, Osnabrück i Münsteru.
Emisariusze krążyli tam i z powrotem między dwoma obozami, by wynegocjować nie jeden, ale całą serię traktatów pokojowych, które zebrano później w jedno zbiorcze porozumienie podpisane w 1648 roku. Był to w istocie powrót do pokoju augsburskiego i zasady samostanowienia narodów w dziedzinie polityki i religii – cuius regio, eius religio.
Tak jak w Augsburgu, luteranie i kalwiniści zgodzili się podzielić Europą z katolikami. Miało dojść do restytucji całości lub większości skonfiskowanego mienia. Potwierdzono katolicki status Austrii i opustoszałych po wojnie Czech.
Hiszpania formalnie potwierdziła niepodległość swych utraconych prowincji w północnych Niderlandach, a mieszkający w nich Żydzi uzyskali gwarancje bezpieczeństwa.
Narodziny państw narodowych?
Pokój westfalski przywrócił państwom Rzeszy Niemieckiej autonomię i ponownie odebrał władzę nad nimi Świętemu Cesarstwu Rzymskiemu. Choć traktatowi westfalskiemu często przypisuje się autorstwo pojęcia państwa narodowego, większe znaczenie miał on ze względu na międzynarodowy charakter, umocnienie autonomii państw i stwierdzenie prawnej nienaruszalności traktatów.
Trudno się zgodzić, że w tym ostatnim punkcie odniósł trwały sukces. Niemniej uczestnicy negocjacji świętowali swoje osiągnięcie, co uwiecznił na grupowym portrecie Gerard ter Borch, przedstawiając gromadę mężczyzn stłoczonych w sali ratusza w Münsterze.
Reklama
Dziś obraz ten znajduje się w National Gallery w Londynie, choć Anglia w tym czasie należała do państw, które nie zaangażowały się w wynegocjowanie pokoju.
„Jedno z najbardziej niemądrych postanowień”
Traktat zaakceptował status quo w Europie po strasznej wojnie na wyniszczenie. Dużo zyskała Francja kosztem Niemiec: Alzację i dorzecze Renu. Ale to było jedno z najbardziej niemądrych postanowień układu, gdyż na długo rozżaliło niemieckojęzyczne państwa.
Na regionalną potęgę wyrosła Szwecja, zyskując liczne północnoniemieckie terytoria.
Upadek Niemiec
Niemcy leżały w gruzach i przeistoczyły się w spustoszony konglomerat około pięćdziesięciu „wolnych miast”, sześćdziesięciu księstw kościelnych i dwustu pięćdziesięciu (niektórzy mówią o tysiącu) autonomicznych państw i państewek. Potrzeba było stulecia na ich odbudowę.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
Najszybciej odrodziły się protestanckie Prusy pod rządami „Wielkiego Elektora” Fryderyka Wilhelma (1640–1688) Hohenzollerna. Prusy znajdowały się poza terytorium Świętego Cesarstwa Rzymskiego i choć nominalnie były wasalem Polski, podczas wojny trzydziestoletniej połączyły się z Brandenburgią, której książę od dawna był elektorem Świętego Cesarstwa Rzymskiego.
Ponieważ stolica Brandenburgii, Berlin, straciła w wojnie połowę mieszkańców, Fryderyk Wilhelm otworzył bramy miasta dla uchodźców wszystkich wyznań, widząc w imigracji lek na kłopoty gospodarcze (podobnie jak inni przywódcy Niemiec
w 1945 i 2015 roku).
Reklama
„Nierzetelny, godny potępienia”
Hiszpania wyszła z wojny mocno poobijana, na zawsze odrywając się od Świętego Cesarstwa Rzymskiego. W latach czterdziestych XVII wieku zbuntowały się Katalonia i Portugalia, protestując przeciwko finansowaniu udziału Filipa w wojnie.
W niebezpieczeństwie znalazła się nawet katolicka Flandria, gdyż przestarzała flota hiszpańska nie mogła się równać z rosnącą morską potęgą holenderskiej Republiki Zjednoczonych Prowincji.
W ruinie leżało także podżegające do wojny Państwo Kościelne. Papież Innocenty X nie miał swojego przedstawiciela w Westfalii, a układ pokojowy okrzyknął „pustym, pozbawionym znaczenia, nieważnym, rażąco niesprawiedliwym, nierzetelnym, godnym potępienia, niedorzecznym i bezsensownym dokumentem”.
Jednakże papież nie miał już siły wyegzekwować swych edyktów. Znalazł więc ukojenie w budowie niepowtarzalnego Piazza Navona i sprawowaniu mecenatu artystycznego nad Borrominim, geniuszem barokowej architektury. Velázquez przedstawił surowe oblicze Innocentego na portrecie wiszącym dziś w pałacu Doria Pamphilj, w który wżenił się bratanek papieża.
Źródło
Powyższy tekst stanowi fragment książki Simona Jenkinsa pt. Krótka historia Europy. Od Peryklesa do Putina. Ukazała się ona nakładem Domu Wydawniczego Rebis (2020).
Całe dzieje Europy na 440 stronach
Tytuł, lead oraz śródtytuły pochodzą od redakcji. Tekst został poddany obróbce korektorskiej.
1 komentarz