Podbój Galii zajął wojskom Juliusza Cezara aż siedem lat. Walki z broniącymi się zacięcie celtyckimi plemionami stanowiły jedną z najcięższych kampanii w dziejach starożytnego Rzymu. Zwycięstwo nie byłoby możliwe bez doskonale wyszkolonych i zdyscyplinowanych żołnierzy. O tym jak prezentowały się legiony walczące u boku wielkiego wodza możemy się przekonać dzięki wstępowi do Wojny gallickiej Cezara, przygotowanemu przez profesora Eugeniusza Konika i Wandę Nowosielską.
Trzon piechoty stanowiły ciężkozbrojne legiony (legiones) oraz lekkozbrojne piesze oddziały posiłkowe (auxilia); auxilia rekrutowały się głównie spośród sprzymierzeńców rzymskich i z dobrowolnych oddziałów barbarzyńskich spoza granic państwa rzymskiego (np. spośród wolnych Germanów), wśród których poważną rolę odgrywali łucznicy kreteńscy i procarze balearscy.
Reklama
Struktura starożytnego rzymskiego legionu
Oddziały te tworzyły podstawową taktyczną siłę bojową. Konnicę – od czasów Cezara – rekrutowano również spośród mieszkańców prowincji gallickich oraz ze służących za żołd wojowników z wolnych plemion gallickich i germańskich.
Stan liczebny legionu Cezara wahał się w granicach od trzech do czterech tysięcy ludzi. Legion dzielił się na 10 kohort, każda z nich – na trzy manipuły, a z tych każdy – na dwie centurie. Do każdego legionu dochodziły etatowo: oddział lekkozbrojnej piechoty posiłkowej w sile jednej kohorty oraz od 200 do 300 jeźdźców (equites).
Siłę bojową każdego legionu wzmacniały ponadto różnego rodzaju i kalibru machiny wojenne, starożytny odpowiednik współczesnej artylerii. Każdy legion dysponował bowiem 55 balistami, umieszczonymi na specjalnych wozach ciągnionych przez muły i wyrzucającymi pociski z taką siłą, że na odległość 370 m zdolne były przebić tarczę grubości 3 cm.
Do nich dochodziło jeszcze 10 katapult, których pociskami były specjalne strzały i włócznie, oraz onagrów (rodzaj ciężkich katapult), które miotały pociski o wadze do 8 kg, w postaci kamiennych i ołowianych kul oraz potężnych belek. Przy nachyleniu 45 stopni pociski te trafiały skutecznie do celu na odległość 185 m.
Uzbrojenie rzymskich legionistów
Podstawowe uzbrojenie legionistów Cezara składało się z miecza (gladius) i włóczni (pilum). Miecz był krótki, o obustronnym ostrzu i szpiczasto zakończony, tak że nadawał się do cięcia i kłucia. Trzymano go w pochwie (vagina) i zawieszano u pasa (balteus) z prawego boku.
Włócznia składała się z mocnego, drewnianego drzewca długości 1,5–2 m, zakończonego ostrzem na nasadzie z żelaza niehartowanego, a to w tym celu, że gdy włócznia utkwiła w nieprzyjacielskiej tarczy, którą zahartowane ostrze bez trudu przebijało, wówczas pod ciężarem włóczni niehartowana nasada ostrza wyginała się, ciągnąc trafioną tarczę do dołu.
Reklama
Wskutek tego tarcza stawała się niebezpieczną przeszkodą dla trzymającego ją wojownika i ten był zmuszony pozbyć się jej, przez co z kolei odsłaniał swoje ciało i narażał je na ciosy. Włócznią można było skutecznie rzucić na odległość do 30 m. Ponadto każdy legionista nosił tarczę wysokości około 1,25 m i szerokości około 80 cm.
Ta była sporządzona z drewna obciągniętego skórą, krawędzie zaś miała okute metalem. Podczas marszu tarczę trzymano w specjalnym pokrowcu i niesiono na plecach. Głowę legionisty chronił skórzany hełm (galea) okuty metalową, często ozdobną blachą, natomiast jeźdźcy posługiwali się hełmami metalowymi (cassis).
Tułów legionisty ochraniał skórzany pancerz wzmocniony metalowymi płytkami (lorica). Pod pancerzem noszono wełnianą tunikę, na pancerzu zaś wełniany płaszcz (sagum) zapinany na prawym ramieniu. Uzupełnieniem żołnierskiego stroju było skórzane obuwie (caligae), które jednak nie zakrywało palców.
Szyk bojowy rzymskich legionów
Osobisty bagaż (sarcina) – składający się, poza uzbrojeniem, z zapasu zboża na określoną liczbę dni, kociołka do gotowania strawy, narzędzi, pali do budowy obozu – każdy żołnierz dźwigał o własnych siłach. Obarczonego bagażem żołnierza określano terminem impeditus, czyli jako nieprzygotowanego do podjęcia walki. Przeciwieństwem był expeditus, czyli żołnierz bez bagażu, a więc gotowy do walki.
Reklama
Każdy legion i poszczególne jego oddziały miały własne sztandary i znaki bojowe. W legionach były to signa, a w konnicy vexilla. Odznaką legionu od czasów Mariusza był srebrny orzeł (aquila) z rozpostartymi do lotu skrzydłami, manipułu – wyciągnięta do góry ręka (manus, stąd nazwa oddziału), a także głowy rozmaitych zwierząt. Znaki te osadzano na długich drzewcach, aby można je było dostrzec z daleka.
Szyk bojowy legionu Cezara składał się z trzech linii (acies triplex). Pierwszą linię tworzyły cztery kohorty, na drugą i trzecią linię wypadały po trzy kohorty ustawione naprzeciw luk między kohortami poprzedniej linii. Druga linia miała za zadanie wspierać pierwszą, trzecia natomiast wchodziła w skład ogólnego odwodu, którego zadaniem było wykonanie frontalnego manewru albo uderzenie na skrzydło nieprzyjaciela bądź odparowanie jego uderzenia.
Najwyższe dowództwo
Cezar jako naczelny wódz (dux) miał przy swoim boku specjalną przyboczną straż honorową (cohors praetoria) złożoną z najlepszych żołnierzy (mogli to być nawet Germanie i Gallowie), jego osobistych przyjaciół oraz młodzieńców znakomitego pochodzenia, którzy pod jego okiem zapoznawali się z arkanami sztuki wojennej.
Pomocnikiem naczelnego wodza był kwestor (quaestor), który towarzyszył mu w wyprawach wojennych i zajmował się zaopatrzeniem wojska przede wszystkim w żywność, wypłacał żołd, rozdzielał zdobycz wojenną, sprzedawał posuwającym się za wojskiem kupcom łupy wojenne, zwłaszcza jeńców i brańców, prowadził całą rachunkowość wojska; a w razie potrzeby dowodził wyznaczoną mu przez naczelnego wodza jednostką legionową na równi z legatami.
Reklama
Do pomocy służył Cezarowi dobrany przez niego sztab. W jego skład wchodzili również wyznaczeni przez Senat legaci (legati), odpowiadający rangą dzisiejszym generałom, oraz trybuni wojskowi (tribuni militum), częściowo mianowani przez naczelnego wodza spośród najwybitniejszych i najmężniejszych centurionów, częściowo wybierani na zgromadzeniu trybusowym, rangą odpowiadający dzisiejszym pułkownikom. Legaci dowodzili zazwyczaj legionami albo nawet większymi jednostkami taktycznymi lub też poszczególnymi częściami szyku bojowego.
Trybuni wojskowi, których było po sześciu w każdym legionie, dowodzili kolejno, na zmianę, po dwu jednym legionem, natomiast pozostali czterej byli do dyspozycji naczelnego wodza. Mogli też dowodzić innymi jednostkami wojskowymi, ale zawsze byli podporządkowani samemu Cezarowi jako naczelnemu wodzowi, ponadto kwestorowi i legatom. W ten sposób Cezar szkolił ich na przyszłych samodzielnych dowódców.
W skład sztabu wchodzili też adiutanci, rekrutujący się spośród młodych ochotników. Ponadto dochodzili tu jeszcze prefekci wojskowi jako dowódcy oddziałów posiłkowych (praefecti auxiliorum) czy oddziałów jazdy (praefecti alarum) oraz prefekt oddziałów inżynieryjnych (praefectus fabrum).
Niżsi oficerowie
Tu należy zaznaczyć, że w wojsku Cezara nie było – jak dawniej – wyodrębnionych oddziałów różnej specjalności rzemieślników (fabri), ale jego legioniści byli tak szkoleni, że każdy z nich w razie potrzeby mógł wykonywać różne prace rzemieślnicze, oczywiście pod okiem fachowców, a nad całością robót czuwał właśnie praefectus fabrum, który także je planował na zlecenie naczelnego wodza.
Reklama
Niższą kadrę dowódców, odpowiadających dzisiejszym podoficerom, tworzyli centurionowie (centuriones), stojący na czele centurii, których było 60 w każdym legionie. Dowódca prawej centurii w manipule (prior) stał wyżej rangą od dowódcy lewej centurii (posterior) i był zarazem dowódcą całego manipułu. Natomiast centurion prawej centurii pierwszego, czyli prawego manipułu w kohorcie, zwany primus pilus lub primipilus, był równocześnie dowódcą całej kohorty i z tej racji był również członkiem rady wojennej.
Był to zawsze najstarszy wiekiem i stażem centurion. W legionie było ich sześciu. Najmłodszym natomiast centurionem w legionie był drugi centurion trzeciego manipułu dziesiątej kohorty, zwany decimus hastatus.
Do niższych podoficerów (principes), którzy stali pod rozkazami centurionów, zaliczano zastępców centurionów (optiones), chorążych (signiferi), trębaczy (tubicines) oraz żołnierzy o dłuższym stażu wojskowym i wysłużonych wojskowych (veterani), którzy dobrowolnie zgłosili się ponownie pod sztandary.
Do osobistej obsługi oficerów, a także do pieczy nad zwierzętami pociągowymi i jucznymi używano ciurów obozowych i mulników (calones i mulones), którymi z zasady byli niewolnicy. Korzystano z nich również przy furażowaniu i zaopatrywaniu w żywność oraz w różne materiały niezbędne do prowadzenia działań bojowych.
Siły morskie Cezara
Nie można pominąć jeszcze innych służb w wojsku Cezara, mających również duże znaczenie. Chodzi tu o pisarzy (scribae), wróżbitów (haruspices), gońców i zwiadowców (speculatores) i wielu innych, których potrzeba chwili nakazywała powoływać, a także służbę medyczną.
Reklama
Za wojskiem ciągnęli zawsze handlarze (caupones) i kupcy (mercatores), którzy w pogoni za ogromnymi zazwyczaj zyskami – niepomni często na bardzo poważne ryzyko i osobiste zagrożenie – zaopatrywali żołnierzy w niezbędne towary codziennego użytku, przede wszystkim jednak nabywali od nich, zwykle za bezcen, zdobyte przez wojsko łupy wojenne, z których najbardziej poszukiwaną zdobyczą byli jeńcy i brańcy, wciąż pożądliwie oczekiwani na nigdy nienasyconych targowiskach niewolników.
Do pomocy siłom lądowym służyła flota morska i rzeczna. Morska flota Cezara, budowana głównie w gallickich stoczniach, składała się z okrętów wojennych (naves longae) i transportowych (naves onerariae). Flota owa wsławiła się nawet zwycięską bitwą morską ze znacznie silniejszą, zarówno jeśli chodzi o liczebność, jak i o wyporność statków, flotą gallickich Wenetów.
Zwycięstwo to zostało uzyskane przez Cezarowego dowódcę Brutusa nie tyle dzięki umiejętnej i skutecznej taktyce bojowej, ile dzięki szczęśliwemu zbiegowi okoliczności, gdyż z chwilą niespodziewanego nastania ciszy morskiej flota Wenetów o napędzie żaglowym, zależna więc od odpowiedniego wiatru, zatrzymała się w miejscu, stając się stosunkowo łatwym łupem poruszanych głównie wiosłami okrętów rzymskich. Natomiast okręty transportowe odegrały istotną rolę podczas dwukrotnej przeprawy oddziałów desantowych Cezara przez kanał La Manche do Brytanii. (…)
Wynagrodzenie starożytnych legionistów
Każdy z żołnierzy Cezara otrzymywał żołd, który wypłacano kwartalnie. Wynosił on dla żołnierza pieszego 225 denarów rocznie, dla centuriona 550 denarów, a dla jeźdźca 675 denarów, bo część żołdu była przeznaczona na utrzymanie konia. Z żołdu potrącano jednak za wyżywienie, odzież i ekwipunek, które każdy żołnierz otrzymywał z intendentury.
Reklama
Oczywiście wojsko Cezara nie poprzestawało na samym żołdzie, ponieważ poza łupami wojennymi, przy których rozdziale zawsze partycypowali żołnierze odpowiednio do swoich zasług podczas walk, a także poza tym, co każdy z nich zdołał zrabować w zdobytej miejscowości, czekały na nich dość często specjalne wynagrodzenia w związku z rozmaitymi okazjami, z których najważniejszą i najbardziej intratną był udział w uroczystym tryumfie swego wodza.
Cezar przez umiejętne postępowanie ze swoimi żołnierzami potrafił dopiąć tego, że stali się oni bezwzględnie posłusznym mu narzędziem, a on stał się dla nich jedynym uosobieniem najwyższych władz państwowych. Mógł więc liczyć na nich w każdej okoliczności, zwłaszcza wtedy, gdy zdecydował się na rozpoczęcie wojny domowej. Przyszłość pokazała, że Cezar nie zawiódł się na swoich żołnierzach – czego, niestety, nie można powiedzieć o wszystkich spośród jego podkomendnych dowódców – i dzięki nim zdobył najwyższą władzę w państwie.
Źródło
Tekst stanowi fragment wstępu profesora Eugeniusza Konika i Wandy Nowosielskiej do Wojny gallickiej Gajusza Juliusza Cezara. Jej nowe wydanie ukazało się w 2024 roku nakładem Spółdzielni Wydawniczej „Czytelnik”.