Wyprawy wikingów na muzułmańską Andaluzję. Sewillę plądrowali przez tydzień, Lizbonę przez 13 dni

Strona główna » Średniowiecze » Wyprawy wikingów na muzułmańską Andaluzję. Sewillę plądrowali przez tydzień, Lizbonę przez 13 dni

Spadli na wybrzeża dzisiejszej Hiszpanii niczym chmara szarańczy. W miejsca, które od całych pokoleń nie znały wojny nieśli pożogę i zniszczenie. Jakie łupy udało im się uwieźć, jakie miejsca zrównać z ziemią? I czy najazdy wikingów na Andaluzję odcisnęły trwałe piętno na tej opływającej w bogactwa krainie?

Emirowie [Andaluzji] musieli się zmagać nie tylko z buntowniczymi namiestnikami i frankijskimi wojskami. Kłopoty mogły się pojawić w najmniej spodziewanej postaci.


Reklama


Epoka rozkwitu

W połowie IX stulecia Sewilla, drugie co do wielkości miasto Al-Andalus, cieszyła się od stu pięćdziesięciu lat pokojem.

Emirowie odległej o sto pięćdziesiąt kilometrów Kordoby akurat stłumili powstanie jemenickich Arabów, którzy zbuntowali się w latach siedemdziesiątych VIII wieku. Abd ar-Rahman II właśnie ukończył budowę monumentalnego meczetu w Sewilli, a miasto, położone pośród urodzajnych pól i gajów, przeżywało bujny rozkwit.

Mapa Al-Andalus według stanu z przełomu IX i X wieku. Zaznaczono Sewillę – pierwsze miasto, na które spadł zmasowany atak wikingów.

Było rynkiem zbytu dla całego regionu, obfitującego w oliwki, figi, zboże i bydło, i miało port handlowy, który Gwadalkiwir, „wielka rzeka”, łączył ze stolicą państwa na wschodzie i Oceanem Atlantyckim na zachodzie.

Jednak to korzystne położenie stało się przyczyną jego zguby, gdy w październiku 844 roku do trawiastego brzegu rzeki przybiły pięćdziesiąt cztery łodzie z dziobami zwieńczonymi głowami smoków.


Reklama


Wyskoczyły z nich setki rosłych, brodatych Skandynawów i z bojowymi okrzykami, wywijając toporami, wpadły do nieufortyfikowanego miasta. Do Al-Andalus przybyli wikingowie. Mieszkańcy pierzchali w popłochu.

Pięćdziesiąt cztery łodzie

Po ograbieniu Sewilli skandynawscy najeźdźcy załadowali łupy i pojmanych mieszkańców na drakkary i powiosłowali z powrotem do bagnistej, przypominającej labirynt delty Gwadalkiwiru, gdzie rozbili obóz.

Tekst, który właśnie czytasz stanowi fragment książki Briana A. Catlosa pt. Królestwa wiary. Nowa historia muzułmańskiej Hiszpanii.

Wkrótce otrzymali posiłki, a wtedy wrócili do Sewilli, którą plądrowali przez tydzień, podczas gdy Abd ar-Rahman wysyłał rozpaczliwe wezwania do namiestników na południu i zbierał siły, by odeprzeć najeźdźców.

Przybycie wikingów nie było zupełnie niespodziewane, ponieważ w poprzednich miesiącach flotylla długich łodzi krążyła po Zatoce Bi-skajskiej i została odparta w Gijón i A Coruñi przez Ramira I z Asturii. Bardziej dopisało im szczęście w muzułmańskiej Lizbonie (Al-Uszbunie), którą plądrowali przez trzynaście dni, nim popłynęli dalej, do Kadyksu.


Reklama


Stamtąd ruszyli w głąb lądu, grabiąc po drodze bezkarnie wszystko, co wpadło im w ręce. Gdy Sewilla płonęła, a jej garnizon kulił się w fortecy, mieszkańcy miasta znaleźli schronienie w pobliskiej Carmonie (Karmunie), emir zaś nadal zbierał armię.

Grecki ogień przeciw wikingom

Wtedy bardzo wyraźne stało się znaczenie zmiennych kresowych możnowładców. Wśród tych, którzy przyprowadzili oddziały, znalazł się sam Musa Ibn Musa z Banu Kasi. Najazd wikingów pogodził emira z buntowniczym panem terenów pogranicza.

<strong>Przeczytaj też:</strong> TEKST

Musa formalnie potwierdził, że jest klientem w dobrej wierze, uzyskując tym samym od emira zatwierdzenie go na pozycji władcy Marchii Górnej. Natomiast Abd ar-Rahman umocnił się w roli suwerena i wykorzystał siłę militarną Banu Kasi.

Dzięki temu 11 listopada 844 roku zaatakowani z zasadzki przez umajjadzką jazdę wikingowie zostali wyparci, a ich łodzie zaatakowane „ogniem greckim”, podobną do napalmu substancją wystrzeliwaną z umieszczonych na okrętach miotaczy. Ponieśli ciężkie straty, a gdy Abd ar-Rahman rozkazał zabić jeńców na polu walki, pozostali przy życiu wycofali się w popłochu.

Repliki wikińskich łodzi w Catoirze w Galicji (fot. Froaringus, lic. CC BY-SA 4.0).

Po serii nieskutecznych najazdów na południowe wybrzeże i być może na Afrykę Północną wikingowie wzięli kurs na swe ziemie. Dla emira bitwa pod Sewillą była tryumfem, więc wysłał heroldów aż do Maghrebu, by roztrąbili o jego wiktorii.

Powrót długich łodzi

Mniej więcej czternaście lat później wikingowie wrócili. Tym razem emirat był przygotowany. W 858 roku muzułmańska flota przecięła wikingom drogę koło wybrzeża Portugalii, a ich plan spustoszenia doliny Gwadalkiwiru spalił na panewce, gdy się dowiedzieli, że emir Muhammad I wysłał wojsko na ich spotkanie.


Reklama


Będący stale w ruchu Skandynawowie uniknęli starcia z jego flotą i przez Cieśninę Gibraltarską pożeglowali na wschód. Złupili Algeciras, spalili tamtejszy meczet (pierwszy w Al-Andalus) i założyli w porcie swoją bazę wypadową. Stamtąd popłynęli do Maghrebu, wylądowali koło Nakuru, stolicy niepodległego muzułmańskiego państwa, którą splądrowali i skąd wzięli jeńców, w tym kobiety z rządzącej rodziny.

Tymczasem znowu skierowano na nich muzułmańską flotę, więc ruszyli dalej na wschód wzdłuż andaluzyjskiego wybrzeża. Zaatakowali frankijską Septymanię i w końcu założyli obóz zimowy w bagnistej i bezludnej delcie Camargue u ujścia Rodanu.

Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.

Sukces zależał od zaskoczenia

W krajach śródziemnomorskich, jak wszędzie indziej, sukcesy wikingów zależały w dużym stopniu od elementu zaskoczenia, zwłaszcza gdy napadali na obszary, gdzie od pokoleń nie trzeba było się zmagać z zagrożeniami od strony morza, takie jak wybrzeża Al-Andalus.

Skandynawowie niewątpliwie przypływali także w celach handlowych, a przynajmniej po to, by sprzedać lub wymienić na klejnoty czy na coś, czego potrzebowali, mniej nadające się do przewożenia łupy i cenione na lokalnych rynkach zdobycze, takie jak ważni jeńcy.

Wikiński pogrzeb w wyobrażeniu Henryka Siemiradzkiego.

Schwytanych ludzi zmuszali, by służyli im za przewodników i prowadzili ich do następnych celów. Po doświadczeniach na ziemiach angielskich i frankijskich mogli trochę mówić po łacinie albo zabierać pojmanych na Północy duchownych jako tłumaczy. I rzeczywiście źródła podają, że Umajjadom udało się wykupić kobiety z rządzącego rodu z Nakuru, więc musiało dojść do jakiegoś rodzaju negocjacji.

Chociaż dla muzułmańskich kronikarzy wikingowie byli barbarzyńcami, czyli Madżus, jak ich nazywali, skandynawska tradycja identyfikuje ich przywódców jako Björna Żelaznobokiego i Hasteina, synów legendarnego Ragnara Lodbroka.


Reklama


Król w rękach najeźdźców

Kiedy skończyła się zima 859 roku, pożeglowali z powrotem w stronę Al-Andalus, ale po drodze zaatakowali Baleary, gdzie dopadła ich flota Muhammada I. Nie mogli ryzykować dalszych strat, więc postanowili wrócić do siebie i z charakterystyczną dla nich pomysłowością przechytrzyli goniących ich muzułmanów, kierując się w głąb lądu.

Szerokie i łagodne Ebro było drogą wodną dokładnie takiego typu, do jakiego były przystosowane ich łodzie. Pożeglowali do Tortosy, gdzie chwycili za wiosła i popłynęli pełną parą w górę rzeki, zostawiając w tyle zdaną na wiatr flotę Umajjadów. Poza wodospadami koło Flix, gdzie musieli przenieść łodzie, czekała ich łatwa podróż przez ziemie Banu Kasi.

Współczesna rzeźba w Catoirze upamiętniająca wikińskie najazdy (fot. Luis Miguel Bugallo Sánchez, lic. CC-BY-SA 4,0).

Przepłynąwszy pod rzymskim mostem w Saragossie, dotarli do kraju Basków. Tam zeszli na ląd i pędząc przed sobą jeńców z łupami, spadli na Pampelunę i pojmali jej króla Garseę (syna Eneka Aritzy), za którego uwolnienie zażądali niezwykle wysokiego okupu w gotówce.

I tak udało im się dotrzeć do Zatoki Biskajskiej, odtworzyć flotę i pożeglować z jeńcami i łupem do domu. Cała wyprawa trwała nieco ponad rok.

Kazali wikingom wytwarzać sery?

Mimo że najazdy wikingów na islamską Hiszpanię uwiodły wyobraźnię muzułmańskich i chrześcijańskich kronikarzy, nie doprowadziły do dłuższych kontaktów, a ich trwałe skutki były niewielkie.

Utrzymuje się, że niektórym z wziętych do niewoli Skandynawów darowano życie i osiedlono ich koło Sewilli, gdzie zostali serowarami (!), ale wynika to z błędnego odczytania arabskiej kroniki.


Reklama


Inne źródło odnotowuje misję dyplomatyczną wysłaną do Skandynawii pod kierownictwem jednego z ulubionych poetów Al-Hakama, Jahji Ibn al-Hakama al-Ghazala, ale to także tylko legenda.

Skandynawowie nie rozwinęli też z Al-Andalus trwałych stosunków handlowych, jak to zrobili z abbasydzkim Wschodem. Mogli zaoferować jedynie niewolników, ale choć był tu na nich wielki popyt, była też duża podaż w postaci jeńców branych podczas najazdów na chrześcijańską Północ lub pogan pojmanych we wschodniej Europie i sprowadzonych stamtąd przez frankijskich i żydowskich handlarzy żywym towarem.

Przeczytaj też o tym, jak potraktowano muzułmanów w Hiszpanii, gdy rekonkwista dobiegła końca w 1492 roku. Obiecywano im wolność wyznania i tolerancję, co jednak nastąpiło w rzeczywistości?

Źródło

Tekst stanowi fragment książki Briana A. Catlosa pt. Królestwa wiary. Nowa historia muzułmańskiej Hiszpanii. Ukazała się ona właśnie nakładem Rebisu i możesz ją kupić np. w Empiku.

Najlepsza książka o muzułmańskiej Hiszpanii i epoce rekonkwisty

Tytuł, lead, śródtytuły i teksty w nawiasach kwadratowych pochodzą od redakcji. Tekst został poddany obróbce redakcyjnej w celu wprowadzenia większej liczby akapitów.

Autor
Brian A. Catlos
3 komentarze

 

Dołącz do dyskusji

Jeśli nie chcesz, nie musisz podawać swojego adresu email, nazwy ani adresu strony www. Możesz komentować całkowicie anonimowo.


Reklama

Wielka historia, czyli…

Niesamowite opowieści, unikalne ilustracje, niewiarygodne fakty. Codzienna dawka historii.

Dowiedz się więcej

Dołącz do nas

Kamil Janicki

Historyk, pisarz i publicysta, redaktor naczelny WielkiejHISTORII. Autor książek takich, jak Pańszczyzna. Prawdziwa historia polskiego niewolnictwa, Wawel. Biografia, Warcholstwo czy Cywilizacja Słowian. Jego najnowsza książka to Życie w chłopskiej chacie (2024). Strona autora: KamilJanicki.pl.

Rafał Kuzak

Historyk, specjalista od dziejów przedwojennej Polski. Współzałożyciel portalu WielkaHISTORIA.pl. Autor kilkuset artykułów popularnonaukowych. Współautor książek Przedwojenna Polska w liczbach, Okupowana Polska w liczbach oraz Wielka Księga Armii Krajowej.

Wielkie historie w twojej skrzynce

Zapisz się, by dostawać najciekawsze informacje z przeszłości. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.